Julka

Julka, 1 september 2013

To było wczoraj

Dudniły kroki po ulicach
błękit zasnuły czarne ptaki,
 plując śmiercią.
 
Skowronki z pieśnią szły w szeregach
z nadzieją w sercach i odwagą
w złowieszczą mgłę.
 
Wiosenne twarze zachmurzone;
padały jak pod kosą kwiaty -
dlaczego? Za co?
 
Krew – życiodajny cud natury,
stał nominałem niewymiernym -
 okup za wolność.
 
A dzisiaj - gdzieś tam, pośród lasu;
omszały i obrosły zielem,
leży kamień.
 
I czasem tylko dzika róża
zapłacze nad nim rosą z rana,
czy z wieczora.
 
Nie zapomnijmy że to było przecież...


number of comments: 2 | rating: 2 | detail

Julka

Julka, 17 june 2013

Pod wiatr

Słowo kocham - w każdych ustach miłość znaczy!
Nie skreślajmy go z pisowni ni z poezji.
Wszelkie inne, najwznioślejsze, brzmi inaczej -
i zwyczajnie trudno będzie w nie uwierzyć.
 
Słowo kocham żyje w sercach dobrych ludzi.
Nie daj Boże, by przestało kiedyś istnieć.
Co wzruszenie, czy też skruchę w nas obudzi? 
Lub uczucia, wciąż potrzebne najprawdziwsze…
 
Tkliwość bliźnich zapisana w prostych słowach,
Jest przesłaniem dla najbliższych jak modlitwa,
niekoniecznie musi pojąć wymiar Boga,
gdy potrafi w głębi serca szczerze wytrwać.
 
Piszmy pieśni o dobroci - nie o niczym.
Piszmy wiersze nieskażone marginesem.
Znów bardowie powracają na ulice - 
znów historia naszą polskość w świat poniesie.


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Julka

Julka, 15 march 2013

Nie do wiary

Nie do wiary
 
Posłuchajcie opowieści -
ale numer, ale heca!
Toż to w głowie się nie mieści -
kto księgarnie wciąż zaśmieca.

 Dzierży imię grafomanki;
ciągle krzyczą – nic nie warte!
Więc samotnie staje w szranki
Z białym duchem - i w zaparte.
 
Wydać gnioty wbrew elicie?
Mieć odwagę, - czyste kpiny!
E tam kpiny – samo życie.
Wciaż fałszywych świętych czcimy.
 
A przykłady widać jasno.
Tam gdzie wynik sam się pisze,
 chociaż krytyk nie przyklasnął,
czytający drążą ciszę.
 
Kpiny grubą nicią szyte,
że banały – ciut pokory!
 Licz się z licznym czytelnikiem -
co banały czytać skory.
 
http://pisarze.pl/component/chronocontact/?chronoformname=Wydawnictwo


number of comments: 5 | rating: 6 | detail

Julka

Julka, 14 march 2013

Nawet myszy

 Są na świecie rożni ludzie
i uczucia różnej miary.
Czasem łatwo ulec złudzie
znając przyjaciela zarys.
 
Czas arbitrem bywa szczerym;
wyda niecne poczynania
i z niepewnej atmosfery
twarz ukrytych prawd odsłania.
 
Gdy w uścisku czyjejś dłoni
bicie serca się usłyszy,
czy pomyśleć można o nim,
że nie skrzywdzi nawet myszy?


number of comments: 4 | rating: 10 | detail

Julka

Julka, 12 january 2013

Niepewność

  Niepewność
/Adam Mickiewicz/
 
  Niepewność
/parodia - Julka/
 
Wolę udawać, żem nie jest rogaczem,
lecz szlag mnie trafia, kiedy cię zobaczę;
Że zadowalasz obleśnego głąba
 I jeszcze kasy wciąż ode mnie żądasz.
 A mimo tego, dręczy mnie pytanie:
Czego ja nie mam? Co widzisz w tym chamie?
 
W oczach mi stoisz, podobna do głazu
Odwracam myśli od twego obrazu;
Przeklinam chwile, gdy się po nich kręcisz
I jak ta żmija, wijesz się w pamięci.
I znowu sobie zdaję pytanie:
Czego ja nie mam? Co widzisz w tym chamie?
 
Z tej nienawiści roznoszą mnie żale,
Że nie panuję już nad sobą wcale;
Nawet uciekam od znajomej drogi,
By w takiej złości nie wejść w jego progi -
Gdzie jest odpowiedź na moje pytanie:
Czego ja nie mam? Co widzisz w tym chamie.
 
Życzenia śmierci tobie bym nie skąpił,
I po truciznę do piekła bym wstąpił;
Dziś zamiast żądzy, gorzałką się poję,
by cię utopić w niej razem z tym gnojem.
I znowu sobie zdaje pytanie
Czego ja nie mam? Co widzisz w tym chamie.
 
Czasem gdy wściekły, nienawiścią płonę,
Straszna myśl moje jestestwo owionie,
Że trzeba skończyć to haniebne życie;
Lecz widzę obraz – jak się ucieszycie,
Który mi nowe zadaje pytanie:
Kiedy zmądrzejesz - ty głupi bałwanie?
 
Kiedym to pisał, diabeł myślą władał,
Wszystkie te słowa w rymy mi układał;
Aż się zdziwiłem, nie wierzyłem sobie,
Że nie spostrzegłem i co on chce, robię;
Więc zapisałem na końcu pytanie:
Czy to nienawiść? Czy to udawanie?


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

Julka

Julka, 19 november 2012

Lubię kiedy mężczyzna

Lubię kiedy kobieta
/Kazimierz Przerwa Tetmajer/
 
Lubię kiedy mężczyzna
(Parodia – Julka)
 
Lubię, kiedy mężczyzna szaleje w napięciu,
kiedy jak dzikie zwierze grąży się w przejęciu,
oczy pałają żądzą, usta plotą brednie
i wargi ślepo błądzą za zdrojem bezwiednie.
 
Lubię, kiedy rozkoszy pragnie oniemiały,
I drżące wbija palce, pastwi się nad ciałem,
Sapie, jak rozpłodowy byk ciężkim oddechem,
wtedy ja się odsuwam z szyderczym uśmiechem.
 
I lubię ten wstyd, kiedy duma mu zabrania
przyznać się, że nie sprosta sile pożądania.
Syci ją, a w efekcie nic się nie odmienia,
 z drwiącą miną przenikam lękliwe spojrzenia.  
 
Lubię, gdy się przemienia w padalca koło mnie
pokonany, malutki i zły nieprzytomnie.
Lubię bujać w obłokach, figle takim płatać,
co myślą, że są pępkiem kobiecego świata.
/ Julka/


number of comments: 10 | rating: 13 | detail

Julka

Julka, 6 september 2012

Do kraju tego…

Do kraju tego gdzie kruszynę chleba 
podnoszą z ziemi przez uszanowanie
 tęskno mi Panie
 Norwid



 Skrzypnęła zawiasami zardzewiała brama.
Witały mnie jaskółki spod zmurszałej strzechy;
sekretne zakamarki i młodzieńcze grzechy.
zaszeleścił dąb stary, o dziwacznych planach.
 
Tęsknota w oddaleniu wciąż jest taka sama.
 Zmówi się wspólnie pacierz, klęcząc przed obrazem.
Do każdego posiłku usiądziemy razem.
Wtem - bocian zaklekotał nowych czasów dramat.
 
Kto teraz mówi pacierz wraz z całą rodziną?
W starym domu zostały tylko te wspomnienia.
Godziny się skurczyły, dawny zwyczaj minął.
 
chleb dzisiaj się nie liczy tak, jak limuzyna.
Lecz kto ceni wartości, zwyczajów nie zmienia,
i szacunku do chleba, nauczy też syna.


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Julka

Julka, 8 july 2012

Z cembrowanej studni

Wydawać by się mogło, że za każdą maską,
fałszywa twarz się kryje - i można odgadnąć
według własnej koncepcji skuloną niejasność.
Lecz to balansowanie – nie jest miarą żadną.
 
Kiedy poranne słońce aż raziło w oczy,
nie śmiały się pokazać na jawie potwory.
A gdy jasność  pochłonął oligarcha nocny,
duch do sennych majaków okazał się skory.
 
Ociemniały nie maca z próżności przed sobą.
Nie pyta, czy niebieskie są jego źrenice.
Nigdy nie wie, co nagle stanie się przeszkodą.
 Któż jest pewny, że poznał jego tajemnice.
 
Jeża można podziwiać, choć nie można głaskać.
Skryty w ciszy nie zawsze marzy o oklaskach.


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Julka

Julka, 9 april 2012

Kamienie

Zmienia się pogoda, wszystko bywa zmienne.
Szaleje przyroda, a szczególnie w maju.
Czemu tak uparcie nosisz swe kamienie
z zasępioną miną, gdy inni śpiewają? 
 
Popatrz ile kwiatów na wiosennej łące.
Są lekkie i piękne, zechciej coś odmienić.
Pozwól, żeby cienie rozświetliło słońce,
spróbuj nosić kwiaty, zamiast tych kamieni.
 
Stwórca czyste niebo zawiesił w błękicie.
Błękit tonie w chmurach, kiedy lecą gromy.
Podatny zjawiskom, człowiek swoje życie
marnuje w słabości – siły nieświadomy.


number of comments: 7 | rating: 9 | detail

Julka

Julka, 9 april 2012

Tylko śmierć jest pewna

Tylko śmierć jest pewna
 
Gdzie przebywałeś Boże, kiedy Cię nie było?
Skąd Ci przyszło do głowy stworzyć świat i ludzi;
potrzebne akcesoria, nienawiść i miłość,
i odchodzenie jednych, by przyjść mogli drudzy.
 
Po wszystkim się schowałeś w majestacie bożym.
Gdy upłynęło czasu bez zasięgu wstecznie,
człowiek wygodne mity jako prawdy mnożył.
Zlepił ojca i matkę, co żyć mieli wiecznie.
 
Lecz zwalił im na barki swej rozpusty winę
za sprawą pośrednika, sprytnego szatana.
A kobiecie przypisał kuszenie ewine -
i tak powstała farsa do dziś powtarzana.
 
Czy wygoniłeś z raju Adama i Ewę;
przekląłeś dozwolone kazirodcze plemię?
Skutki przekleństwa widać, lecz nikt tego nie wie,
czy było tak naprawdę - miłość karą w gniewie.
 
A gdy rozpustny człowiek tonął już w przewinach,
niedaremnie się podszył w podobieństwo Twoje .
Przebiegle rozumując, wymyślił Ci syna
na odkupienie grzechów, zmartwychwstania zdroje.
 
Niejeden świętej prawdy zrozumieć nie umie.
Wierzyli w to uczeni, wątpiła czereda.
Czy syn zostawił światu dowody w całunie?
Bogów się namnożyło - tylko śmierć jest jedna.


number of comments: 0 | rating: 4 | detail

Julka

Julka, 7 april 2012

Itak i nie

Itak i nie
 
Rozsiądźcie się wygodnie i zamknijcie oczy.
Medytacje rozpoczną delikatne tony,
jakby leniwy strumyk doliną się toczył
monotonnie pluskając; albo ożywiony
 
w zacienionym ustroniu pośród drzew pomyka
i coraz głośniej pluszcze w nierówne kamienie,
a w tle świergoty ptaków i arie słowika
wyobraźnią scalone, myśl nadąża przenieść.
 
Idźmy ścieżką za biegiem muzycznej przygody,
która czasem przycichnie, brzęcząc trzmieli rojem,
jakby przez ciało płynął spokojny nurt wody
i w zasłuchaniu znikły ciągłe niepokoje.
 
Trwać medium w zagubieniu; nie wracać do siebie.
Nie dogasać na zgliszczach, nie płakać nad nimi.
Lecz nagle głos wyrywa dziury w złudnym niebie,
wwierca się z nachalnością tak, tak - jak na kpiny.
 
Tak powiedz sobie tak, tak, a bunt cię roznosi,
i wszystko w tobie krzyczy; nie, nie, nie - broń Boże!
By czasem nie przytaknąć tobie ślepy losie;
nie jestem psem – to po co wkładasz mi obroże.
 


number of comments: 6 | rating: 5 | detail

Julka

Julka, 6 march 2012

Z okazji dnia kobiet

Kobieto – siostro, matko, żono,
ósmego marca - jesteś wielka!
W tym dniu mężczyźni kasę trwonią -
tej kwiat, tej serce, tej butelka.
 
Albo drobiażdżek jakiś złoty,
lub słodki całus, życzeń karta.
Ważne gdy czynią to z ochoty
i mówią - jesteś tego warta!
 
A przy tym ogniu dwie pieczenie,
nierzadko upiec im się uda,
gdy jakiś skryty grzeszek drzemie.
Przymilne gesty czynią cuda!
 
Och wy mężczyźni – ideały,
czym byście byli bez kobiety?
Dajcie się kochać przez rok cały.
Ona wciąż jabłko ma – niestety.


number of comments: 17 | rating: 7 | detail

Julka

Julka, 6 december 2011

Wymarzone szczęście

Jesteś mi tak bliski, choć przestrzeń nas dzieli.
Każdego dnia czulej całujesz mnie słowem.
Masz w swojej skarbnicy rzadki dar wymowy,
w wyrażaniu uczuć na listowej bieli.

Zasypiam z tęsknotą w błękitnej pościeli,
czuję że ktoś lekko gładzi moje włosy,
i szepcze cichutko, zostań ze mną - proszę.
Jak zaczarowana przytulam się śmielej.

Dzień odsłania niebo szarą mgłą spowite,
deszcz po szybach spływa, wiatr kołysze drzewa,
wyczekuję nocy - tęsknię za błękitem.

Niespokojne serce drażni ptasi śpiewak,
niepewność wydziera krzykiem myśli skryte.
Wymarzone szczęście z wiatrem się rozwiewa.


number of comments: 11 | rating: 10 | detail

Julka

Julka, 5 december 2011

Kawalkada

Dlaczego wyśmiewają sławienie miłości?
Preferują nijakość bez sensu i celu.
Przeciwnicy harmonii - wymyślili czeluść, 
 zsyp na słowika, gdy ich antynomię złości.
 
Od kiedy kawalkada wyruszyła szumnie,
straciły barwę serca, uczucia, i kwiaty.
Depcze sklepienie nieba, idąc szarym światem-
 na kwiecistość języka nonszalancko plunie.
 
Choć natura umiera pod butem człowieka,
obudzą się z hipnozy przyszłe pokolenia.
Uderzą laską w skałę, znów popłynie rzeka,
 
przez zdeptane lazury, po minionych cieniach,
które przeżyły swoją świetność wymuszoną,
 na błazeńskich czerepach, z królewską koroną.


number of comments: 11 | rating: 8 | detail

Julka

Julka, 28 august 2011

O mowie

Zamknięte w głuszy myśli, łopocą skrzydłami,
jak ptaki zdolne latać, uwięzione w klatce.
 W odrętwiałym sam na sam, przewodzą nad nami
i wtedy bardzo chcemy w czyjeś oczy patrzeć.
 
Gdy się zmienią w dźwięk głosu, martwieją powoli,
dając się nieść w potrzebie chęci pustelnika.
Obnażona natura  bez tamy swawoli,
spragnionemu słuchacza, łatwo się wymyka.
 
Wyjęte kosztowności w przypływie słabości,
nierzadko lokowane są zbyt lekkomyślnie.
Nie czynić wbrew logice, byłoby najprościej,
lecz jak przekonać język - żeby zechciał myśleć.


number of comments: 0 | rating: 6 | detail

Julka

Julka, 28 august 2011

O modlitwie

Korzyć się dla siebie – czynem, a nie swadą.
Szybko się rozwieje, bez znaczenia zginie,
nie pozostawiając namacalnych śladów,
ani o poprawie, ani zmytej winie.
 
Czymże jest modlitwa? – Pokorą przed Bogiem.
Z naszych serc zrodzona, najczęściej w potrzebie.
A on jest przestworzem, więc go dotknąć mogę,
własną wyobraźnią widzieć tak jak siebie.
 
Reszta jest legendą, starą jak Bóg Ojciec,
tworzoną przez wieki, by się nim zasłaniać.
Znaczące umysły,  hołdując głupocie,
wymyśliły Boga z toporem nad nami.
 
A on jest tym, czym chcesz żeby był dla Ciebie.
W niczym nie przeszkadza, i o nic nie prosi.
Sam wybierasz miejsce - czy w piekle, czy w niebie,
gdyż piekło i niebo  - w swojej duszy nosisz.


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Julka

Julka, 26 august 2011

O pięknie

Gdzie ma go szukać oślepły wędrowiec,
o białej lasce w zachwyty ubogi.
On nam ze swadą słowem nie opowie,
choć niestrudzenie zdąża w jego progi.
 
Czeka jak więzień za murami celi,
na wolność, z której jemu się wyłoni.
Słyszane co dzień, ciemną noc z nim dzieli
w wyobrażeniu i dotyku dłoni.
 
Ociemniałymi bywają widzący.
(Bez wrażliwości zmysłów nie nasycisz.)  
ich wszystko na nie - wizję piękna mąci.
W duchowej pustce mkną w pościg za niczym.
 
 Piękno aż krzyczy byśmy je poznali.
Jesteśmy życiem i jego zasłoną.
Piękno to wieczność, mówił Gibran Khalil
Wieczność i piękno - Matki Ziemi łono.


number of comments: 6 | rating: 5 | detail

Julka

Julka, 15 august 2011

Niezwykłe słowa

przynieś mi w podarunku kanciaste kamienie
róże to już przeżytek, patetyczny banał
znajdź jakieś nowe słowa daj im inne brzmienie
wciąż szepczesz kiczowato - ten kram już nie dla nas

wymyśl czym mnie tak bardzo[*] - zadziw pokolenie
transkrybuj rzeczowniki jak nikt jeszcze dotąd
dlaczego chcesz być ze mną cała w słuch się zmienię
rzuć zdaniami ekspresji nie jak wszyscy plotą

Amor to byk z rogami często strzela z procy
ręce mu wyrastają na każdą potrzebę
zapomnij wyraz kocham gdy chcesz w lewo zboczyć
wtedy będzie ci sfinksem świnią lub amebą

ze zrozumieniem pojmę choćbyś zakodował
codziennie zbieram klucze do enigmy czasu
i jakże mnie rozpiera duma narodowa
że biorę udział w uczcie - niezwykłych frykasów


number of comments: 4 | rating: 6 | detail

Julka

Julka, 14 august 2011

góralsko modroś

godoł górol do górola
dwie głodziny godoł
jakoz ciyzko młoja dłola
tamtyn nic nie podoł

wiys có jo do ciebie godom
przeciek zdar juz gybe
za guptokiym nie przepodom
cóz to zgrywos rybe

i łocios mu nie ulzyło
pedzioł a do corta
modrymu by wystarcyło
gupiymu nie worto

wreście tamtyn tak płowiedzioł
modro twłojo młowa
jo zek myśloł cichło siedzioł
przezuwołek słowa

nie tyn modry có łodpowiy
a nic nie rłozumiy
a tyn có ułozy w gowie
i łodpedzieć umiy


number of comments: 14 | rating: 12 | detail

Julka

Julka, 13 august 2011

Ślady stóp

Dopóki wciąż tu jestem, chcę poznać nieznane.
Węże wspomnienia syczą, wypełzają cichcem.
Nieokiełznane wolą, moich myśli panem,
ukazują obrazy, których widzieć nie chcę.

Nie do wiary, że człowiek, tyle przeżyć może,
jakby był niezniszczalny, nie do pokonania.
Obdarzony mądrością, krzywdy od współ-stworzeń,
tarczą rozsądku zmoże, dobro chcąc osłaniać.

O ślady moich kroków, rozsianych po świecie,
znaczących między byłam, jestem, dokąd będę?
Znikną drogi, lecz trwania wicher nie wymiecie.
Niewidzialna tam jestem; rozproszona wszędzie.

I coraz mnie ubywa, coraz bardziej ginę.
Dróg niewiele zostało, jak sił do przebycia,
  czas wyznacza granice i istnień krainę,
zmienia przeszłość nie wiedząc, że nadejdzie spryciarz.


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Julka

Julka, 12 august 2011

O kocie i niecnocie

Wtargnął do nieba błyszczący złotem,
pewny swych zasług na bożej ziemi.
A Bóg powiedział - wrócisz tam kotem,
by swoją butę w pokorę zmienić.

Poznasz co czuje bezbronne zwierzę,
gdy ktoś cię kopnie, zdzieli kamieniem,
wtedy zrozumiesz, że w równej mierze,
wszystkim stworzeniom dałem tę ziemię.


number of comments: 10 | rating: 9 | detail

Julka

Julka, 5 august 2011

Klosy do ziemi

Dlaczego kotom nie dał Bóg mowy?
Nie mógł wymyślić słów w żaden sposób.
Ginące w mękach stają się słowem
w kocim języku, rozpaczą głosu.
 
Kiedy świat stwarzał, wizję roztoczył.
Opatrzył w serce każde stworzenie.
W dobry wzrok koty na żywot nocny,
a ludzi w duszę z czystym sumieniem.
 
Kłos się kołysał ziarnem do ziemi,
żeby się człowiek i zwierz nasycił.
żadnej różnicy nie czynił z niemi.
każdej istocie dał śmierć po życiu.
 
Lecz nie pomyślał co będzie potem,
że taka sama krew cieknie z rany
i równą w bólu znosi golgotę
człowiek, czy zwierze poniewierane.
 
Kiedy zobaczył nieludzkie czyny,
Nad bezbronnością, opieką zwane,
śmierć i cierpienia bez żadnej winy,
pomyślał - człowiek kupczy z szatanem.
 
Wszedł między zboża, kłos w górę zsunął,
zostawił czubek dla psa i kota.
Odszedł do nieba, skrył się za łuną,
przygotowuje sąd po żywotach.


number of comments: 4 | rating: 5 | detail

Julka

Julka, 2 august 2011

Stopy

Kiedy były małe, ściernisko kłując ubóstwo,
sklejało palce lepką czerwienią. A później,
zaczęła się stroma kamienista droga
i poszukiwanie własnego skrawka świata.

Kamienie dorastały podobnie jak stopy,
bezwiednie związane ze sobą na dobre i złe,
tak nieodstępnie, od miasta do miasta.
Pod chmurami - razem, choć nie w jednym celu.

Mnożyły upadki (niby niechcący,) a tak boleśnie.
Świetliki nad bagnem i metamorfoza.
A gdy rosły kwiaty, padały deszcze, balsam
na gojące się rany - i znów świeciło słońce.

Najgorsze są niepożądane zaskoczenia.
Przeleci prosta linia, która już nic nie znaczy.
Zimne stopy staną w pozycji pionowej
i tylko - niewiadoma długowieczność.
 


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Julka

Julka, 1 august 2011

Bywa też inaczej

Pierwsza wybucha z pąka najpiękniejszym kwiatem.
Nie ma dla niej przeszkody nie do pokonania.
Zjawia się nagle wiosną, ma kolor szkarłatu.
Otwiera bramy niebios, piekielne zasłania.
 
Najczęściej traci skrzydła i spada z błękitu.
W piekle straceńców świata wyobraźnią kona.
Wnet nowe zaproszenie do szczęścia wyczyta,
na twarzy lata, które okaże się ponad.
 
Dojrzała i gorąca, wydaje owoce.
Pochłonięta bez reszty troską dojrzewania,
nie spostrzega, że blakną obrazy w pozłocie
i coraz bardziej proza poezję przysłania.
 
Spadanie w liczebności przytłacza ciężarem
srogiej tortury piekła z madejowym łożem.
Wydawać by się mogło - dzieje jak świat stare.
Gdzie odchodzi rozsadek, wszechmogący Boże?
 
Nim się kieruje jesień, mądra doświadczeniem.
Z ostrożnością przez wizjer obserwuje gości.
Nieskora z rozrzutnością dzielić serca mienie,
stara się rozszyfrować za czym bywa pościg.
 
Wreszcie przychodzi zima. Zmrozi serca lodem.
Amor połamie strzałę i wyrzuci w przestrzeń.
Jak dobrze, że pór roku w życia niepogodę
nie zabiera się w drogę, która czeka jeszcze.


number of comments: 4 | rating: 4 | detail

Julka

Julka, 30 july 2011

Czemu błądzę

jak ćma - oślepła w ogień lecę,
a gdy za mocno mnie przypala,
opuszczam nieprzyjazną świecę
i zrozpaczona błądzę z dala.

Uratowana od spalenia,
łatwo ulegam słabej woli.
Znów szukam ciepła przy płomieniach,
nie pamiętając jak to boli.

O Boże, czemu ciągle błądzę,
powracam na tę samą drogę.
Czy lubię cierpieć, ależ skądże.
Chcę żyć inaczej, a nie mogę.

O daj mi, Panie, moc przetrwania
lub płomień uczyń niegorący,
niech trzeźwość myśli mnie osłania,
nawet gdy wpadnę tam niechcący.


number of comments: 9 | rating: 8 | detail

Julka

Julka, 13 july 2011

Panorpa kommunis

Jesteś skąpy przed i po, a to wielka wada.
Chcesz - nic dla mnie nie czynisz, sięgasz jak po swoje.
Pojęłam, gdy poznałam zwyczaje owada,
który dogodzić damie dwoi się i troi.

Nie dość, że wizerunkiem jesteś przy nim muchą,
ma na ogonie haczyk, a ty? Nic nie widzę.
Zdobywa dla niej prezent, czasem bywa krucho,
gdy się w Sidlisza sieci uwikła w intrydze.

Duża zdobycz. Dozuje limit- rozkosz dla niej.
Tylko czasem przywabi chętnego sąsiada.
Droga do apogeum usiana ćwiekami.
A dama? I z zazdrości i z posiłku rada.

Wyciągam z tego wnioski - od dziś będzie zmiana.
Prezent zadecyduje, dużo albo mało.
Przytargasz wór kiełbasy, może być do rana.
Skończyło się darmowe używanie ciała!

Pytasz skąd taki pomysł? To nie moja wina,
podglądałam owada - co dla NIEJ wyczyniał...


number of comments: 0 | rating: 4 | detail

Julka

Julka, 12 july 2011

Wygnani z raju

Kogo przychylny los ukołysze -
wieniec laurowy włoży na skronie,
sen go unosi w nocy zacisze,
serce wzajemną miłością płonie…
 
Lecz  jakże dziwnie jest na tym świecie,
ludzie o takim szczęściu nie krzyczą,
ale gdzie spojrzysz, w wierszu, w gazecie,
słowa przeżarte smutkiem, goryczą.
 
W jednej istocie uczuć bez miary,
jak w wielkim kotle miesza się co dzień.
To chce umierać trawiona żarem,
to znowu jęczy, zmrożona lodem.
 
 Stwórca się śmieje, widząc ten blamaż.
Dał wolną wolę i zakpił sobie,
za przewodnika dając szatana,
by za plecami człowieka pobiegł.
 
Z raju wygnani, wciąż go szukamy.
A szatan mówi - raj jest na ziemi,
i otumania nas wskazówkami -
jak łatwo żadnych problemów nie mieć.


number of comments: 8 | rating: 4 | detail

Julka

Julka, 11 july 2011

Autostrada

Myślisz głupku, że ja jestem autobusem?
Gdzie się wpychasz ponad normę w czasie szczytu?
Nie myśl sobie, będzie jak chcę, nic nie muszę.
Już niejeden ci autobus dupę wytłukł.

I uważaj, bo zajedziesz za daleko.
Czuwaj nad tym, by wysiadki nie przeoczyć.
Zapomniałam przez twój zapał, ech, człowieku,
no wiesz o czym - przestań pieprzyć, bądź uroczy.

Jak się wdarłeś, to niech frajdą będzie finał.
Nie dla ciebie, tylko wspólny, albo biada!
Nie poradzisz, to nachalnie nie zaczynaj.
Może ci się tylko przyśnić autostrada.
Gdzie ten cymbał?


number of comments: 2 | rating: 6 | detail

Julka

Julka, 10 july 2011

Kiedy się nie śmieję

Czasem, choć nie chcę, piszę wiersze smutne,
kiedy się nie śmieję, ale i nie płaczę.
Czart siedzi w sednie, połamał mi lutnię,
bezsens obrazy przekręca dziwacznie.
 
W mrocznej przestrzeni zagubiłam duszę,
i tylko cienie szarą mgłą spowite.
Magicznym kołem Wenera porusza,
promienie szczęścia pryzmat łamie świtem.

Mylne złudzenia nikną w mocy słowa.
Topię w odmętach pamiątki matacza.
Ciesz się z istnienia - tak niejeden powie.
Nie wie, że czasem i rzeka zawraca.
 
Nim wieczne mroki nad triadą zawisną,
nim władca czasu zadzwoni niemile,
kto zna na życie receptę magiczną,
która je szczęściem w zmierzchaniu upije.


number of comments: 9 | rating: 7 | detail

Julka

Julka, 8 july 2011

Wśród słów

Jesteś jak zachód słońca - zwiastunem ciemności.
Przez ciebie coś się kończy, czego nie zatrzymam.
Wizerunkiem pozujesz przemęczeniu w czynach,
kaprysem tego świata zapraszając w gości.

Udajesz, że się wcale nie męczysz przed metą.
Bieg z zadyszką na pokaz, chęć niemalejąca,
lecz coraz trudniej będzie nosem chmury strącać.
Wiem symptomie jesieni, wiem, wiem - to już nie to.

A czy się komuś marzy ta szczęśliwsza ziemia,
bez końców i zachodów, choć płaczący w splinie ?
Czasem przychodzi we śnie, ale mnie tam nie ma.

Są zielone ogrody, tylko nie wiem czyje.
Jest pod dostatkiem ciszy, spokoju i cienia,
lecz ja kocham hałasy wśród słów - jestem, żyję!


number of comments: 13 | rating: 12 | detail


10 - 30 - 100  




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1