Poetry

Paweł Kołodziejski
PROFILE About me Friends (6) Poetry (23)


Paweł Kołodziejski

Paweł Kołodziejski, 3 september 2010

Liście oddają się ziemi

Chodzę po pokoju, czytam, przyglądam się pomarszczonej
skórce jabłka leżącego na stole. Gdzieś w górze przetaczają się
chmury z podwieszonymi zasobnikami pierwszego śniegu.
Już liście oddały się ziemi.
Piszę listy do przyjaciół jako dowód, że jeszcze jestem
i zastanawiam się komu z nas to bardziej potrzebne. Blok
naprzeciw podgląda mnie dziesiątkami okien a jego anteny
wyłapują ptasie plotki. Pies zamarł na moment.
Jego sierść, jego oczy stają się brunatne podobne liściom.
I jak liście tej jesieni oddadzą się ziemi.


number of comments: 17 | rating: 10 | detail

Paweł Kołodziejski

Paweł Kołodziejski, 14 september 2010

Naiwność

I zaraz twoje włosy
wywołają jesień
pachnącą kasztanami
i deszczem
będzie park zamiast pokoju
będzie wojna nerwów
i szelest suchych liści
aż brnąc po kostki
zdobędziemy razem
wolną ławkę
będziesz obracała w dłoni
kawałek kory
odgarniesz z czoła kosmyk
ciemną linię brwi zakreślisz
i szkiełkami paznokci
puścisz słońcu kilka błysków
potem będę tropił
w twoich oczach
wszystkie świata poranki
ale znajdę nieopatrznie
pod radością fowistów
na samym dnie ukryty
odłamek lęku
 
 
 


number of comments: 16 | rating: 14 | detail

Paweł Kołodziejski

Paweł Kołodziejski, 7 october 2010

Co pozostaje

pozostaje tylko dłoń
odbita na szybie samochodu
i mała rysa po pierścionku
głos jeszcze
jak łodyga na wietrze która zasłania
głuchotę słuchawek i ślepotę ekranów
 
pogodzić się to znaczy
zamknąć wszystko
w czarnej skrzynce
i odstawić na półkę
pogodzić się to wstawać rano
myć się i jeść
wykreślać z planu dnia
kolejne zadania
nie mieć snów ani strachu  ani łez
napięcia
że znowu Będziesz obok
 
pogodzić się to odejść
do sterylnego wnętrza
w którym nie ma nic
prócz Twoich linii papilarnych
i rysy po pierścionku


number of comments: 13 | rating: 9 | detail

Paweł Kołodziejski

Paweł Kołodziejski, 13 august 2010

Koła

młyńskie koła w ciszy wymodliły spadek wód
i świat na nowo ruszył z posad
sosny pokryły samotną wydmę
i począł się las
pęczniały trawy kwiaty i zioła
jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki
zaczęło kurczyć się miasto ustępując z kolejnych ulic i placów
kryształki domów rozpuszczały się niczym bryłki soli
miasto oddawało zieleni to co niegdyś wydarło ciosami siekier
i buldożerów
na końcu pozostała zeń tylko łupina orzecha
zdrewniała laska
kawałek zmarszczonej kory
młyńskie koła obracały rzekę wbrew porom roku
wbrew jej przyrodzonemu biegowi
wymodliły w ciszy przybór podskórnych wód
 
 
 


number of comments: 13 | rating: 7 | detail

Paweł Kołodziejski

Paweł Kołodziejski, 21 august 2010

Tuż przed

stare kobiety już od rana
przesiadują u Świętej Trójcy
 
podtrzymując równowagę świata
paciorkami różańca
 
zegar szóstą bije
anteny nasłuchują wieści
z większego świata
 
wody płodowe puszcza
skuta lodem rzeka
 
Matka Boska patrzy
patrzy marszałek Piłsudski
 
czekają aż zza jeleniowskiego pasma
wzejdzie wielka kromka światła
i znowu nastanie łaska
 


number of comments: 13 | rating: 8 | detail

Paweł Kołodziejski

Paweł Kołodziejski, 7 august 2010

Nic się nie stało

 
Pomimo gróźb i zapowiedzi 
oraz niepokojących zjawisk na niebie
poranki nieodmiennie stukają w rolety
lipy kwitną mały strumień
niesie kajaki sosnowych igieł
wiek się przełamał prawie niepostrzeżenie
i kroczy dalej krzemowa dolina
komputery stawiają kolejne słupy
kwiaty podają do ust swoje kielichy
na brzegu lasu kępy jeżyn zbroją się
w delikatne kolce
zatem nic się nie stało
świat zachwiał się tylko na moment
ale już po chwili zakwitły parasole na Rynku
i wiadomym było że równowaga jest przywrócona
martwią się trochę dekadenci
wstydliwie spychając skórzane płaszcze
w przepaście szaf
uśmiechem gorzkim witają nadejście mody na pastel
wokoło wszystko dobrze
nawet zmiany rządów jakby niewidoczne
jakby przestępczość spadała
i jakby złoty wiek odbijał się w starym lustrze
śpiew sam ciśnie się do gardeł pełnych wina
tylko kanałami odległych stacji
o zmierzchu płyną złowieszcze bąble
lecz przywykliśmy do nich jak do komarów
w letnie wieczory
zaprawdę wszystko wszystko dobrze
nad krawędzią stołu schnie skrawek pomarańczy
i tylko wiatr gwiżdże sobie na to wszystko  
zmąca wodę i porywa gazetę
Ogołaca dęby
Podcina deszcz
Niech się nikomu nie zdaje że zna swoją chwilę
 


number of comments: 12 | rating: 6 | detail

Paweł Kołodziejski

Paweł Kołodziejski, 17 september 2010

Dłoń

twoja dłoń jak zawsze wita mnie
na progu rękawa
zapala guzik u mankietu
poprawia przepaskę zegarka
lecz umyka zaraz
jak spłoszona wiewiórka
aby krzątać się wokół skroni
 
tylko tyle widzę na pociętej fotografii
pamięć nie chce jeszcze mówić
wciąż się przemóc nie potrafi
 
 


number of comments: 12 | rating: 6 | detail

Paweł Kołodziejski

Paweł Kołodziejski, 9 january 2016

Face-Bóg

Przez szybę ciekłego ekranu
zaglądam do twoich dni
 
przechodzę z tobą pod rękę
ulice mosty i górskie szlaki
 
jesteśmy w paryżach turcjach
i bieszczadach
 
cieszę się radością z twoich dzieci
uśmiecham się z tobą do twojego męża
 
i nie potrafię oswoić lęku
że znikniesz zielona kropelko światła
przy wyśnionej twarzy


number of comments: 12 | rating: 5 | detail

Paweł Kołodziejski

Paweł Kołodziejski, 7 august 2010

Mały rynek

stąd jakby krok bliżej do Grecji
brązowe chmury piją wodę
przez słomki rynien
jest gwar malutki
w wąskich przełykach ulic
w piwnicach palona gorzałka i wino
zwiezione z łagodnych stoków Egeru
barwy są zbite jak w uczniowskiej palecie
są ślepe zaułki i Kręta kocimi wybita łbami
są trzy gramy chloru i cztery eteru
 


number of comments: 12 | rating: 12 | detail

Paweł Kołodziejski

Paweł Kołodziejski, 13 august 2010

Zbrodnia

Na rękach krew własnych wierszy
kiedy przychodzą nagle w sercu nocy
 
a ty kołyszesz się między snem a jawą
one stukają jak ziarna piasku
o szybę twojego umysłu
 
szmer narasta
mąci błogostan
 
lecz ty szczerząc zęby
odpychasz od siebie kolejne słowa
dusząc je szelestem kołdry
sznurem nocnej lampy
wreszcie szczelnie zamykasz
jedyne ważne oko  udając kamień
 
maleńkie dłonie słabną
z główek sączy się pleśń
czujesz sól pod powieką
ale wytrzymujesz moment słabości
zmęczony wewnętrzną walką
przerażony swoim czynem
zasypiasz teraz na dobre
 
następnego dnia pomiędzy
przetarciem oczu a poranną kawą
dyskretnie zmiatasz strzępy wiersza
do plastikowego worka który
po śniadaniu trafi na śmietnik
 


number of comments: 10 | rating: 10 | detail


10 - 30 - 100  




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1