13 august 2010
Zbrodnia
Na rękach krew własnych wierszy
kiedy przychodzą nagle w sercu nocy
a ty kołyszesz się między snem a jawą
one stukają jak ziarna piasku
o szybę twojego umysłu
szmer narasta
mąci błogostan
lecz ty szczerząc zęby
odpychasz od siebie kolejne słowa
dusząc je szelestem kołdry
sznurem nocnej lampy
wreszcie szczelnie zamykasz
jedyne ważne oko udając kamień
maleńkie dłonie słabną
z główek sączy się pleśń
czujesz sól pod powieką
ale wytrzymujesz moment słabości
zmęczony wewnętrzną walką
przerażony swoim czynem
zasypiasz teraz na dobre
następnego dnia pomiędzy
przetarciem oczu a poranną kawą
dyskretnie zmiatasz strzępy wiersza
do plastikowego worka który
po śniadaniu trafi na śmietnik
2 august 2025
wiesiek
2 august 2025
Jaga
31 july 2025
absynt
31 july 2025
absynt
30 july 2025
absynt
29 july 2025
wiesiek
28 july 2025
Jaga
28 july 2025
absynt
27 july 2025
wiesiek
26 july 2025
wiesiek