Adrian Poraj, 20 maja 2011
Gdy Charon po was przypłynie,
poznacie mnie, siostrę Chaosu.
Jestem duszą bogów, osią samsary,
źródłem ostatecznych praw
wszelkiej objawionej wiedzy,
spisanej w księgach przeznaczenia.
Siedząc w samotnej pustce
ubrana w suknię wymiarów,
piszę światów kalendarze,
z przyszłych, obecnych i minionych zjawisk.
Dlatego więc, istnieniem istnieję.
Adrian Poraj, 20 maja 2011
Przy kamienistej drodze
(do nieba? może z piekła)
pod baldachimem lip
kapliczka wiejska stała.
Pośrodku świętych ścian
pożółkłych z samotności
figurka Marii Panny
wzywała wzrokiem deszcz.
Czereda wróbli w zbożu
zawzięcie buszowała
i tylko konwie nieba
wciąż były opróżnione.
Adrian Poraj, 19 maja 2011
Komu śpiewacie nadal Syreny?
Żagiel Odysa dawno odpłynął.
Tylko modlitwy czasem nawiedzą
brzegi zroszone wonią chryzantem.
Czyżby bogowie skrzydeł nie dali?
Lepiej jak anioł stamtąd odlećcie,
w stronę cmentarzy. Groby czekają
pieśni tajemnych z łąki Kronosa.
Bądźcie spokojne boże owieczki,
termin rozprawy znowu ad acta.
Adrian Poraj, 18 maja 2011
Niczym ławica wędrują w przestworzach
gnane falami w odległe anteny
niosąc zaklęte w literach i znakach
ludzkie dialogi, nadzieje i lęki
Adrian Poraj, 18 maja 2011
Wieczór wchodzi w okna domów
zbudzonymi latarniami
nocne sklepy światłem witryn
łowią z ulic nocnych marków
koty romansując w krzakach
płoszą z parku zakochanych
jakiś pijak z ławki krzyczy
jakby ujrzał dżinna w flaszce
karawany z wolna nikną
w podwórkowych oaz wnętrzach
dworzec drzwiami ciszę wdycha
express z czyśćca właśnie odszedł
Adrian Poraj, 18 maja 2011
Nie kuś codziennie Panie
stosem ulotek pod drzwiami.
Odwiedź od kroczenia ścieżkami
światłowodów ku przybytkom konsumpcji.
Nie obarczaj krzyżem zmartwień,
Cyrenejczycy już dawno wymarli.
Wykreśl ze szkoły świętości
gdzie zbawienie jest dla wybranych.
Na pocieszenie pozostał
wyrób chlebopodobny od wczoraj
(od niedzieli ma zdrożeć)
i grosz na tackę w kieszeni.
Adrian Poraj, 17 maja 2011
Ulice miasteczka które pamiętam
miały aurę z płótna de Chirica
domy przybrane w pióropusz dymu
witały cieniem zbłąkanych przechodniów
przydroźne drzewa kusiły owocem
kot na ganku grzejąc futro
szeptał sjestową mantrę
ulice miasteczka jak szlaki pielgrzymek
zbiegały się u stóp kościoła
gdzie dzwon mierzył regularnie trans
między pianiem budzika a nieszporami
(tylko dziewczynki biegnącej za kółkiem
nie mozna było spotkać)
Adrian Poraj, 17 maja 2011
Ptaki czują puchem
zapach północnego wiatru
ostatnie snopy siana
przestają pachnieć cynamonem
ziemniaki wystając z ziemii
tęsknią za workiem w spiżarni
pole namiotowe pod lasem
powoli zarasta samotnością
Adrian Poraj, 16 maja 2011
Z preludium dnia jak w deja-vu wraca
wczorajszy widok za oknem
z wyjącą ze zmęczenia huśtawką
i ostrzyżonym na jeża trawnikiem
domy jak lodowiec wypuszczają
potok ludzi na asfaltową dolinę
śpieszących do prywatnych Eldorado
wyplatają świeżą pajęczynę faktów
w kolejce po miłosierdzie
zbłąkany diabeł okrada z sumienia
a telewizor serwuje na kolację
nową porcję nowomowy
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
22 listopada 2024
niemiła księdzu ofiarasam53
22 listopada 2024
po szkoleYaro
22 listopada 2024
22.11wiesiek
22 listopada 2024
wierszejeśli tylko
22 listopada 2024
Pod miękkim śniegiemJaga
22 listopada 2024
Liście drzew w czerwonychEva T.
22 listopada 2024
Potrzeba zanikuBelamonte/Senograsta
21 listopada 2024
Drżenia niewidzialnych membranArsis
21 listopada 2024
21.11wiesiek
21 listopada 2024
Światełka listopadaJaga