21 maja 2013
Feretron cz. III
III.
Ostatnie metry, milimetry przed uderzeniem.
Jeszcze chwila i, jak za sprawą czarodziejskiej różczki, ja- noszący dumne nazwisko Klinton, spadkobierca onanistyczno- pornograficznej fortuny zmienię się w czerwoną maź, keczup marki homo sapiens.
Pora kończyć opowieść.
Scarlet Astral Pandemonica, prywatnie Justyna Moczyskowiec, goth- gwiazda pierwszego Castle Party w Lolkowie, wymiotowała w ubikacji.
Z wysmarowanych czernidłem usteczek wypadały piguły i niestrawione wegańskie kanapki, wylewał się alkohol i moje nasienie.
-Kurwa, na świecie jest tyle pięknych, napalonych dziewczyn, a ja siedzę na łóżku i słucham odgłosów rzygania kiczowatego klona Tarji Turunen.
-myślałem.
Muszę się streszczać.
Pomimo cholernie nieudanej pierwszej randki zostaliśmy parą.
Wydarzenie roku: wokalistka Herryalf wzięła ślub z Robertem, orgiastycznym jebaką.
Weselicho, na którym zagrały jakieś azjatyckie hentaiki.
Gapiłem się na nastoletnie krocza i wyobrażałem smak ich żółtych, skośnych waginek.
Potem wystąpili black- pajace z Darkened Nocturn Slaughtercult.
Gapiłem się między nogi Onielar i zastanawiałem się, czy jej cipka zionie ogniem.
Wyobrażacie to sobie?
Rozkładówka ,,Nas pale": Iwonka Wilczynski, corpsepaintnięta, wyglądająca jak zgniły trup, doprowadzona do orgazmu bucha płomieniami z zębatego cipska...
Ludzie szturmowaliby kioski, by to kupić.
Dwa dni po ślubie pierdoliłem Omeenę Kazadi, tę pogodynkę- Mulatkę.
Mogłem zaśpiewać jak Elton Jackson ,,I'm bad", uszło mi płazem przyczynienie się do śmierci dziadka, zdradzałem żonę, ćpałem, chlałem i miałem w chuj kasy.
Chrzanić ludzi, którzy starają się być dobrzy. Nawróceni ateiści, zresocjalizowani więźniowie, przestępcy przemienieni w aniołki są cholernie żałośni.
Stada jęczących ciot liczących na to, iż boziulek wyciągnie po nich chmurzyste łapki i całą wieczność spędzą w słodkich niebiesiech.
Dziwki klepiące koronki do miłosierdzia bożego mając jeszcze żywe plemniki między zębami.
Recydywiści przerabiający swoje tatuaże: gołe kurewki na Matki Boskie, napisy ,,Vide cul fide" na ,,Króluj nam Chryste".
Moja czarna goth- demonica zaszła w ciążę.
Oczywiście nie ze mną, tym nieszczęściarzem został basista Epiki. Meksykanin.
Dało mi to w ryj. Ubodło.
Nasze pożal się Boże małżeństywo było wygłupem, medialnym cyrkiem, ale do cholery wszystko ma swoje granice.
Justysia mogła być codziennie dymana przez stu kolesi, miałem to gdzieś, ale żeby ,,wpaść" ?
Powiedziała, iż nie usunie, idiotka.
Hieny z ,,Nadfaktu i ,,Ekstraekspressu" rozpisywały się, że zostanę tatuśkiem.
Tego mi jeszcze brakowało.
Mały Kuba, choć bardziej pasowałoby do niego imię Enrique, był śniady i cholernie podobny do swego prawdziwego ojca, Diega.
Dokleić wąsy, na główkę nałożyć mini sombrero i dać kopniaka tak wielkiego, by wzbił się w przestworza i wylądował dupą na jakiejś pieprzonej agawie w rodzinnych stronach rodzica- szarpidruta.
Drugi cios nadszedł dziś.
Miejsce akcji: mój penthouse przy Srebrnej 44.
Osoby: Scarlet Astral Pandemonica, pierdolący ją od tyłu Johan Hegg na co dzień drący gębę w Amon Amarth i ja, nieludzko naćpany, zdradzany mąż
Przebieg wypadków: brodaty wiking zlazł z mojej lubej, po krótkiej sprzeczce dał mi w ryj i wyszedł.
Wstałem starłem krew z pyska, wyplułem dwa zęby.
Wyznawca Odyna złamał mi szczękę.
Nie, kurwa, tego już za wiele!
Ja, Robert Klinton zostałem pobity przez kudłatego małpoluda, półzwierzę!
Odbiło mi.
Pobiegłem do łóżeczka Kuby, chwyciłem go za nóżki.
Justyna rzuciła się na mnie niczym wściekła tygrysica.
Chwilę później oberwała.
Biłem ją jak oszalały. Dzieckiem.
Aż straciła przytomność.
Aż mój przyszywany, meksykański synek stał się krwawą breją.
Zaczęło docierać, co zrobiłem.
Życie pękło jak kość udowa dziadka Marcela.
Teraz przyjdzie mi zgnić w pierdlu.
Żadne pieniądze nie pomogą, nie wybronią mnie najlepsi adwokaci.
Szał? Zabójstwo w afekcie?
Ile odsiedzę? Piętnaście lat? Dwadzieścia?
Nie chcę!
Uciekać? Gdzie?
Tylko jedno wyjście.
Otwieram okno. Liczę do dziesięciu.
Wyskakuję.
Jak kamień, w dół.
Spadam na szwedzkiego, deathmetalowego wojownika, który parę minut wcześniej posuwał w kakaowe oko księżniczkę operowego gotyku.
Giniemy obaj, nasze mózgi mieszają się na chodniku.
Pornograficzno- nordycka zawiesina.
Ragnarök, wiekie morze zalało Ziemię.
Johan trafił do Walhalli, moja półateistyczna, potępiona duszyczka smaży się w kotle smoły razem z Eltonem Jacksonem.
Zostałem skazany na całą wieczność oglądania pozbawionej nosa mordy pedofilskiego gwiazdorzyny.
Szandor La Vey -swoją drogą przesympatyczny gość- wyznał, iż cipa Onielar naprawdę zionie ogniem.
Pokazał mi nawet blizny po oparzeniach.
http://www.youtube.com/watch?v=jsr0pwihGto
24 listopada 2024
Nie ma lekko...Marek Gajowniczek
24 listopada 2024
0018absynt
24 listopada 2024
0017absynt
24 listopada 2024
0016absynt
24 listopada 2024
0015absynt
24 listopada 2024
2411wiesiek
24 listopada 2024
Ile to lat...doremi
24 listopada 2024
od wczorajsam53
24 listopada 2024
Anioł stróż (Budda)Belamonte/Senograsta
24 listopada 2024
Po ludzkuMarek Gajowniczek