Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky | |
PROFIL O autorze Przyjaciele (52) Forum (3) Poezja (761) Proza (10) Fotografia (10) Grafika (18) Dziennik (77) |
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 24 maja 2011
jest 5 maja 1821 roku
niewielka wyspa gdzieś na Południowym Atlantyku
gubernator w imieniu jego królewskiej mości Jerzego IV
zabronił mi znów czegokolwiek zabraniać
więc tulę się do ciebie
wysuszone drzewo
chciałbym ci spojrzeć prosto w twarz
lecz ty już od dawna nie masz ani duszy ani ciała
jesteś tylko pustym słowem
(do tego bardzo niesłownym)
ale to twój problem
i tak większość z urzędu uważa
że dotrzymujesz tego czym jesteś
a inny nigdy nie będziesz
dlatego zabieram się stąd -
tym samym jestem sękiem
w twoim konarze w twoich cierniach
tym samym jestem drwalem
który cię zetnie
więc adieu monsieur
mam nadzieję że tam
są tylko sny Talleyranda
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 23 maja 2011
Juliusz Cezar miał jeszcze teoretycznie ostateczna szansę ucieczki na kraniec życia
a stamtąd byłoby mu już łatwo dostać się na krawędź zakręconą wokół własnej szyi
ale historię zamknięto w bezsenności aksjomatów
a jego akurat wynagrodzono sowicie jak linoskoczków porażonych okruchami chleba
tam
gdzie schronili się pretorianie zachodzącej zieleni
gdzie polegli mistrzowie małych oracji
gdzie zamknięto obłąkanych którzy nigdy nie odpowiedzieli na własne usta
gdzie niepokonany niepokój zmylił czystych filozofów z wyspy łap Sfinksa
a sygnet Dioklecjana synteza cykuty i podniebienia zatopiony w makowych traktach zamarzniętej krwi
gdyż nie zostawił odcisku sławy wśród gwałtownej poświaty bez twarzy
chociaż przerażonej żywicy myśli podsłuchane zapadną na długo w laurowe wieńce płochliwych stołów
by raz jeszcze zachodnie prowincje przywieść pod rozłożyste drzewa kwitnące kurzem i rumowiskiem
spalonego sadu
któż więc ucałuje dłoń którą poważono się wyjąć z grobu
któż więc przyniesie deszcz bez igieł pachnącego ziarna
któż więc pokona jastrzębia bez wyraźnie zaznaczonej blizny spełnienia
któż więc przebije oszczepem wyśnione wargi przenajświętszych kroków
być może listek figowy Romulusa Augustulusa to tylko zwykłe proscenium z zamknięta klatką
bez kruchych owoców wonnych najcięższych win kamiennego tłumu pokornych
jak jasny piasek matki – lampy skąd przychodzą nieżywe wiatry i żywe rany
wyrównanych mgieł niezrównanych chaszczy i równych żarówek
nie udało się jeszcze wiele wypraw do kresu harmonii i chaosu
nie udało się jeszcze zdobyć obelżywych Aten Efezów i Syrakuz
nie udało się jeszcze zatopić całej floty termopilskich skrzydeł
nie udało się jeszcze wyszorować szklanych dachów ptasiej ziemi
nad Tybrem Nilem i Bosforem kościste pieśni na policzonych strunach
za wiarę co zjedzona przez błękitne szczury
wyrywają spiżowe zęby
zjednanym pamiątkom
pawich rozkoszy
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 22 maja 2011
ciągle się nad tym zastanawiam
nie mogę spać po nocach
myślę o tym bez przerwy
wcześniej nic takiego mnie nie spotkało
dlaczego dałam się namówić na ten wyjazd
dlaczego wracałam tym pociągiem
dlaczego poprosiłam żebyś mi torbę pomógł na półkę
teraz jestem pogrążona bez reszty
oszalałam jak wariatka na twoim punkcie
nikt mnie przedtem tak nie całował nie pieścił
nawet nie wiedziałam co to orgazm
przecież ty masz rodzinę
tak mi szkoda twoich dzieci
sama jestem przecież matką i żoną
iluż ja ludzi krzywdzę o Boże
przed tobą miałam w sobie tylko jednego faceta
wiem jestem dla ciebie wyłącznie gazetą
przeczytasz odłożysz pod ławę wyrzucisz do zsypu
weźmiesz następną
a ja dostanę świra już teraz jestem nienormalna
gdybyś to wiedział to byś to wiedział
czy kochać to przestępstwo
przecież m i ł o ś ć t o n a j l e p s z e d o b r o
koleżanki to ciągle mają chłopów na boku i jakoś sobie z tym radzą
niestety nie potrafię tak nigdy nie potrafiłam
nawet dziś kiedy wciągnąłeś mnie
w najdoskonalsze
zło
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 21 maja 2011
zamiarowałeś sobie że na mnie można bezkarnie lachę położyć
niejeden takiego był zdania i srodze się w związku z tym przejechał
a l e n a j b a r d z i e j p r z e j e d z i e s z s i ę t y
nawet mi na chwilę do głowy nie przyszło że tak zrobisz
nawet w najczarniejszych snach przy zapalonej lampce
nie będę tu wywlekała czego ty mi tylko nie obiecałeś czego nie przyrzekałeś jak się zaklinałeś
to nie ma żadnego sensu tak jak to co było między nami
tylko ja naiwna idiotka nie chciałam tego widzieć
aż nieraz sama sobie się dziwię że do tego wszystkiego doszło
tak to moja haniebna porażka smutne to i wyjątkowo sprawiedliwe
ale nie mów hop dopóki nie przeskoczysz
to nie jest szczęśliwy koniec dla ciebie
nie tak łatwo nie tak szybko dopiero teraz się zacznie
jeszcze tak naprawdę nie wiesz jak można komuś skutecznie umilić życie
a ja centralnie postaram się żebyś miał atrakcyjny żywot bynajmniej nie człowieka poczciwego
moja wyobraźnia w niczym nie zna granic choć ty nigdy jej nie doceniałeś
teraz b ę d z i e s z b ł a g a ł B o g a n a k o l a n a c h bym chociaż na chwilę odpuściła
ale nie licz na to nie licz na nic proś tylko swojego Anioła Stróża byś mógł szybko powiesić się
już zacząłeś się pogrążać a to dopiero podkreślam początek
nieważne ile mnie to będzie kosztowało i tak będzie warto
nikt tego nie policzy nawet ja gdy włożę kapelusz więc śmiech w okularach ogarnie śnięte ryby
kiedy wśród cedrowej nocy szklisty hejnał rozkołysze nasze lukrowane źrenice
tylko spokojnie całkowity luz bez zbędnych rozmów lirycznych monologów i chorobliwych oracji
grunt to niezbite otwierane okna bez nieskazitelnych blend i patetycznych balkonów
jak przedwczoraj umyte zęby po poobiedniej drzemce jak secesyjny salon u zbiegu tanich godzin
jak passus we fragmencie jak komplet w całości –
golarka firmy Wilkinson zabezpiecza bez zbędnych formalności panierkę
z domu pogrzebowego Le Grand 100 Arabica Exclusive Aroma Café
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 20 maja 2011
mam trzydzieści dwa lata
i
nie wiadomo czy ocaleję
nie wiadomo czy już ocalałem
samotność
komunizm
nowotwór
Armagedon
to tez są czułe słówka
tylko z innej bajki
człowiek
rodzi się i umiera
po drodze jest gladiatorem
zadowalając się
imitacja tabletek od bólu zębów
kluczami do nieistniejących zamków
wychodząc naprzeciw
prawdzie
sprawdza wszystkie okna i zawory
by mieć gdzie
ułożyć zmęczenie
zmienić skarpetki
opluć lustro
mam trzydzieści dwa lata
i...
( to nieistotne )
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 18 maja 2011
ciągle gotowe
z wyrokiem bezsenności
jak proca rozciągnięta do strzału
przez teutońskiego giermka
niczym krywe
ludowi w drzewa wrodzonemu
przedwieczne drogi
przepowiadający
tron Curche
rumak Skomanda na popasie
wynurzony wąż Midgardu
jeszcze spójrzmy
chmurom w oczy
i
zawołajmy –
nikt nie jedzie
Przypisy:
*) Stańczyki (Staatshausen) – wieś w północno – wschodniej części województwa warmińsko – mazurskiego, powiat Gołdap, gmina Dubienniki, na skraju Puszczy Rominckiej; w pobliżu, od lat 20. XX w. do roku 1944 przebiegała linia kolejowa Gołdap – Żytkiejmy (Goldap - Wehrkirchen), zniszczona przez Sowietów i później nie odbudowana; niedaleko Stańczyków znajdują się, przerzucone przez rzekę Blędziankę (Blinde Fluss), dwa mosty kamienne o wysokości ok. 42 metrów i długości 200 metrów, przypominające rzymskie akwedukty, będące częścią wspomnianej linii kolejowej; ruch pociągów odbywał się jedynie po moście północnym, most południowy nie był nigdy używany.
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 17 maja 2011
stąd drogi
stąd bezdroża
stąd po drodze
rozjechany przez arkę Noego
czarny ptak
wyśpiewuje niewidzialne graffiti
na żelaznym przyczółku
przywiedziony do zmysłów szaleniec
przemienia się w kobietę – przęsło
i tak trwa
w neuroleptycznym ruchu
przypadkowy Mashiah
wytycza siatką wnętrza
pierzaste limesy
zazdrosnych terytoriów
kosmiczny filar paktu o nieagresji
kosmetyczny aspekt paktu z diabłem
kapsułkowe pacta conventa –
passus imperfectum
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 16 maja 2011
przeładować obowiązkowo
rekwizyty i obowiązki
według miejsca i czasu –
zalecany fragment metafizyki
rodem z popołudniowej drzemki
a może jeszcze bardziej metafizyczny
cały zapas idei
trafiających w sedno –
adres numer kołnierzyka rozmiar szkód
proponowany kredyt
na zapałki lepszą przemianę materii
lepsze auto da fé
ukryta tonacja –
przegadana w różnych przypadkach
najtreściwsza klasyka
treści żołądka
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 13 maja 2011
kąty mojej
dzielnicy
zlane cysternami
potu
obsypane tonami
nudy
czasami chrzczone
śliną ruską wódką i krwią
omiatane bezmyślnym wzrokiem
starców i policjantów
młodość ucieka stąd
gdzie biały proszek szklanych wieżowców
pozostawiając po sobie zakurzone ślady
posiniaczonego dzieciństwa
chwilami myślę
że
gdzieś tu
śpi
Jerozolima
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 12 maja 2011
widziałem dwa ptaki
nie widziałem gołębicy
eyze yom hayom **
widziałem rozdwojone języki
nie widziałem węży
eyze yom hayom
widziałem ludzi
nie widziałem kobiety i mężczyzny
eyze yom hayom
widziałem ramię i usta
nie widziałem usprawiedliwienia
eyze yom hayom
niech ciała wasze będą
jak zgrzebne koszule
ken – ken lo – lo ***
widziałem dwie gołębice
Przypisy:
*) Mizmor (hebr.) – psalm
**) eyze yom hayom (hebr.) – Jaki jest dzisiaj dzień?
***) ken – ken lo – lo (hebr.) – tak – tak nie - nie
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
28 listopada 2024
IkarJaga
28 listopada 2024
2811wiesiek
28 listopada 2024
czarno-biała pareidoliasam53
28 listopada 2024
"być kobietą, byćabsynt
28 listopada 2024
Bliskość nie oznacza akceptacjiabsynt
28 listopada 2024
0025absynt
28 listopada 2024
0024absynt
28 listopada 2024
bo jak wtedy jest nas wszędzieEva T.
28 listopada 2024
Medyczna kołomyjaMarek Jastrząb
28 listopada 2024
krzyżberbelucha