Post Scriptum, 7 kwietnia 2016
Bez ciebie popełniam same głupstwa,
za które wkrótce przekonam się, czy odpowiem.
Po śmierci, zaszytej pod skórą jak obrzęk,
kończy się przygoda z życiem, natarczywie rwąc
naskórek jakby już chciało odejść - zastygnąć.
Przestał mi przeszkadzać lament
upartego organizmu, stał się rutyną,
wydychaną z dwutlenkiem węgla i cząsteczkami
duszy, ulatniającej się bez śladu.
Dobrze, że mam twoje wiersze. Kiedy je czytam,
słyszę jak każdym słowem wszeptujesz się w ciszę.
*
Without you I make all the wrong choices,
for wich I'm about to find my redemption
in death, stitched underneath the skin
lies end of life, rips it apart as if
in a rush to leave - to freeze.
I care for it no more, all this cry
of a stubborn organism had become a routine
exhaled with carbon dioxide and fractions of soul
fading away without any trail.
Im glad I have your poems. When reading them
I can feel your voice, whispering every word through silence.
Post Scriptum, 29 marca 2016
Jestem tobie wierszem,
rymowaną treścią;
w przecinkach i kropkach,
śpię na dnie szuflady.
Mógłbym być kimś więcej,
wskrzesić naszą przeszłość,
jeszcze raz cię spotkać,
na swej drodze aby;
ze zdwojoną siłą
Bogu podziękować,
za cudowną muzę
i jej przywiązanie.
Za prawdziwą miłość,
pełne uczuć słowa,
krzyczałbym ku górze
''Chwała Tobie Panie!''
Jednak tu gdzie jestem
ciemność się panoszy,
w płucach kurz zalega,
krzyczeć nie dam rady.
Mierzi mnie ta przestrzeń,
mam serdecznie dosyć.
Umrzeć mi tu nie daj,
wyjmij mnie z szuflady.
Jednym tchem przeczytaj,
palcem pogłaszcz słowa.
Ja będę podziwiał
wschody twoich oczu.
Może gdy mnie schwytasz,
zacznę żyć od nowa,
przytul mnie do piersi,
tylko tak, bym poczuł.
Post Scriptum, 8 marca 2016
Ty, co w życiu tak wytrwale,
niezłomnością imponujesz,
jesteś świata piedestałem,
za co dzisiaj Ci dziękuję.
Tyś opoką jest istnienia,
matką, która ciężkie brzemię,
zniesie w bólu i cierpieniach;
w Tobie wielka siła drzemie.
Tyś poezją - wieczną muzą,
metaforą boskich myśli.
Wiosną, latem, dziką różą
snem, co się na jawie przyśnił.
Wszystkiego najlepszego drogie panie ;)
Post Scriptum, 7 marca 2016
Gdybyś była słońca wschodem,
pierwszym jasnym dnia dotykiem;
rozkwitaniem w słów ogrodzie,
zatopionym w malachicie.
Łatwiej znaleźć by cię było,
pośród wonnych traw zieleni
i unosić swoją miłość,
tak wysoko jak twój zenit.
Gdybyś była gwiazd spadaniem,
krótką chwilą pełną życzeń;
źródłem światła bliskich planet,
co przygasa, tuż przed świtem.
Siedziałbym ci na ogonie,
przemierzając zimną przestrzeń.
Nim nadejdzie rychły koniec,
wiedz najmilsza, że tu jestem.
Post Scriptum, 2 marca 2016
Kropelki deszczu, jak
krew w żyłach Boga;
wypełniają malutkie
kieszonki powietrza.
Słodki aerozol zniewala
zmysły, które łapczywie
żądają wręcz, co raz to
głębszych wdechów.
Złoty Odyniec, zbudzony
z wonnego śnienia,
opisuje nocne majaki,
rozszczepieniem światła.
* Petrichor - naukowa nazwa zapachu powietrza po deszczu...
https://www.youtube.com/watch?v=cfa1VfOY57Q
Post Scriptum, 29 lutego 2016
między bruzdami linii
papilarnych delikatnie
kreślisz nieśmiałość
grając bezdźwięczne
preludium na nienasyceniu
splecionych dłoni
odlecieliśmy przez chwilę
w namiętną kruchość
aksamitnej nocy
rano wytarłaś
odciski palców
https://www.youtube.com/watch?v=NvryolGa19A
Post Scriptum, 28 lutego 2016
Mieszają cwaniaki w państwowym kotle,
przeróżne składniki wciąż dorzucając.
Garść pustych obietnic, reformy przewrotne;
bo liczy się ilość, a jakość nie zając.
Komu głód doskwiera? Niech weźmie łychę,
stanie tu przed nami, ładnie poprosi.
Bez słowa sprzeciwu dostanie w michę
i może na deser pożywny cosik.
Rozlewa szef kuchni cuchnącą breję,
zmarszczyli nosy ci, co w pierwszym rzędzie.
''Komu nie pasuje, ten może nic nie jeść,
brać póki dają, później nie będzie.''
Post Scriptum, 27 lutego 2016
wybacz wylewność
wybujałej wyobraźni
wyśnione wariacje
wyszeptane w wierszach
wkomponowana w wersy
wyniosłość wyklucza wadliwość
wysnuwanych wielokrotnie
wątpliwych wniosków
Post Scriptum, 26 lutego 2016
Wracasz po cichu
w tej samej sukience
z korsażem na nadgarstku
karmazynowe rumieńce
zalewają horyzonty moich sfer
odchodzisz bezgłośnie
ciemniejąc z wolna na
tle optycznych złudzeń
stopami dotykasz
nieboskłonów
Post Scriptum, 24 lutego 2016
*
zimowy wieczór
przy trzasku płonących drew
ogrzewam kości
*
rozgwieżdżona noc
przegląda się w oknach
posrebrzany cień
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
22 listopada 2024
niemiła księdzu ofiarasam53
22 listopada 2024
po szkoleYaro
22 listopada 2024
22.11wiesiek
22 listopada 2024
wierszejeśli tylko
22 listopada 2024
Pod miękkim śniegiemJaga
22 listopada 2024
Liście drzew w czerwonychEva T.
22 listopada 2024
Potrzeba zanikuBelamonte/Senograsta
21 listopada 2024
Drżenia niewidzialnych membranArsis
21 listopada 2024
21.11wiesiek
21 listopada 2024
Światełka listopadaJaga