Jerzy Wilski, 1 października 2013
kiedy rozgrzewa mnie myśl
co będąc nim uczyniłbym światu
otwartych żył dotyka chłód
tak wiele jest we mnie
dużo więcej niż potrzebuję
a często być tylko człowiekiem
czasu zwyczajnie brakuje
Jerzy Wilski, 1 października 2013
cierpienie jest po to aby wiedzieć
co boli a bóg i szatan dlaczego
możesz wierzyć lub nie że oni
walczą o twoją duszę i tak jesteś tu
po to aby walczyć o nią sam
wygrać może tylko człowiek
Jerzy Wilski, 28 kwietnia 2012
lustro na ścianie
znajomy człowiek milczy
jest nieprawdziwy
Jerzy Wilski, 28 kwietnia 2012
drogą prostą wyblakła dziewczyna
gdzie jest bóg pyta Munch
wygiął barwę i kreskę jakby dzień
strachem się kończył
strachem zaczynał
po co ten obraz o co ten krzyk
wypasione anioły o źrenicach rekina
na necie lepiej malują kolor i szyk
kredyt kartę wyprintują na parkingu multikina
katedrę w leasing wezmą dla rappowego idola
shopping przez skrzynkę discount zawoła
w końcu to ja
robię popyt i podaż
kręcę ten świat
a ta głupia na moście cała w bólach dlaczego
dlaczego chłopcy gdzieś walczą w mundurach
o ropę sex pieniądze easy lives dla tych co rządzą
boi się o to że lody się topią na obu biegunach
pod kwaśnym deszczem wymiera natura
ważne jest dziś rynek hymny śpiewa
sopranem i basem nowy model boga
w promocji ful opcja na pełnym wypasie
za gotówkę i na raty bank wewnątrz
byś czasu nie tracił po chmurkach obłokach
bujał kieszeń i głowę trząsł gacie albo pękał
gdzieś za grosz marny fajny zginął chłopak
tu horoskop marzeń dorzucą ci gratis
nie musisz szukać innego demiurga
smętkom po kościołach co łaska
najmniej piątkę sypać na tacę
hipermarket na kredyt cię ochrzci
pogrzebie a podobny fachura
wyspowiada wybierzmuje
każdego ślubu udzieli
tuż obok kasy
Jerzy Wilski, 28 kwietnia 2012
tak samo żywność przerabiam
na marzenia wspominam babcię
zamiast bajek mi wiersze czytała
lokomotywy symfonia
ciszy kolana zginała
do poezji współczesnej
stosunek mam normalny
biorę ją w każdej pozycji
na ogół bez orgazmu
jak wszystko zżarta inflacją
w mc’donaldzie dla dorosłych
sto funtów drewna rośnie i stoi
więcej niż sto i to za pół godziny
tatuażem pustych liter panczowane
pocą się tomy w modnych okładkach
tresura w klatce głowy
parnas ocieka
dwururką oczu
skorupą światła
oddechem pająka
popielniczką piersi
nietoperzem w łonie
skamleniem boga
bełkotu łan użyźniany
frankensteinami metafor
panierunek słów
świeżość udaje
myśl lubię saute
z subtelnym garni
Jerzy Wilski, 17 kwietnia 2012
ściemniasz ale wchodzę
do twojego świata
stawiam wszystko
nie będę sprawdzał
w puli nasze życie
czekam
dopóki ty w moim śnie
a ja w twoim
/przed chwilą sprowokowany Szel/
Jerzy Wilski, 15 kwietnia 2012
pod obłokiem marzeń
jak pogięty drogowskaz
pozostały chwile
duże bujane
mniejsze wygodne
splątane nad ziarnem
drogi przerwany cień
pomimo krat
wciąż zielony
dopóki przed
słonecznik
nadziei
Jerzy Wilski, 15 kwietnia 2012
wiosny czas minął
na strychu fotografia
oczy zmoczone
ogród wysychał
zatrzepotała rzęsa
wracają chwile
na strunach marzeń
jesień budzi kolory
snów korytarze
Jerzy Wilski, 14 kwietnia 2012
milczymy razem
każde innym kolorem
łatwiejszy powrót
Jerzy Wilski, 14 kwietnia 2012
źli ludzie
używają przemocy
człowiek dobry
przestrzeń uprząta
humanitarnie
brzydzi się żelazem
w ręku porcelanowy kubek
nie przyciąga uwagi
pomiędzy cudze życie swoje
wrzuca słowa media wybiera
właściwy aromat kawy
świąteczną markę
cygara z lubością ogląda
czyste ręce i czeka
tylko czeka
Jerzy Wilski, 12 kwietnia 2012
pamięci Kasi
chwilę byłaś a miejsc pustych tyle
boli każdy kawałek twojej ciszy
w oczach piasek mistyczny horyzont
za którym śmiech rozdrobniony
świeży jeszcze a już tak daleko
tu zwykłe pytanie co warte
skoro nic jest o chwilę stąd
Jerzy Wilski, 10 kwietnia 2012
but stąpnął miękko
niczego nie poczuła
szedł ścieżką obok
Jerzy Wilski, 10 kwietnia 2012
świt nawet kiedy słońce wstaje blady
odchodzi dalej do żywych
tu w rysach domów
plamach dachów widzi nazwiska
mają zasiłek z opieki
wygaszone oczy i garść dzieci
na ławce albo pod ekranem
zapalanym na krótko wieczorem
a w niedzielę za dwa złote
aby poczuć że święto
że boga nie wymyślił ksiądz
są gdzieś ślady
tędy nie przechodzi
bo zapach arizony
topionego smalcu i pieluch
żołtych od zapomnienia
wilgotnych jak godziny
co mieszają myśli
kurczą do małego punktu
wtedy już tylko wstać
iść drogą daleko
aż wróci obojętność
Jerzy Wilski, 10 kwietnia 2012
w tej samej
wciąż innej rzece
wewnątrz trzciny
strach
żródło siły
wiatr ani myśli
nie decydują
jak długo jeszcze
na tym brzegu
Jerzy Wilski, 14 grudnia 2011
miało być tylko dziś ale bogu nie wyszło
klonowanie dzięki czemu nie jest nudno
mamy coś czego nie mamy czyli jutro
jutro to jutro owo tak jak by ono istniało
kwestia poczekać ileś tam godzin
ono będzie tu na miejscu nigdy
takie samo dla każdego
dziś nie wiadomo co przyniesie
ale na pewno zmieni coś lepiej
gorzej inaczej wszystko inne
albo już jest albo było
ono zawsze dopiero będzie
zamierza być nigdy nie zaistnieje
jeszcze się nie narodzi już umiera
zmartwychwstaje dziś
z twarzą inną tak samo
wyczekującą
jutra
Jerzy Wilski, 14 grudnia 2011
biblia alkoholika mówi że umysł
zmartwychwstaje po trzecim
tylko czasem brak anioła
mój nie odezwał się na face-booku
przywalony kamieniem dnia codziennego
klikam w enter otwiera mi się whisky
przecież to za oknem musi mniej więcej
wyglądać normalnie nikt nie jest
geniuszem ani szaleńcem
kolejny drink potwierdza
pierwsza była kobieta
potem sfermentowało jabłko
światu potrzebny był ktoś
kto to wszystko wytłumaczy
Jerzy Wilski, 13 grudnia 2011
ziemi i sztandarom
ślisko od bohaterów
doszywanych ojców
po salonach nadętych
nie swoim ogonem merdają
spod ludzkiej twarzy
tam gdzie na ustach pieczęcie
chmurne niebo bez jaskółek
muszą krakać orły wspólnie
szybują wrony ustawione
sabaty igrzyska szczury
w menu on line dostępne
na twitterze facebooku
same zagryzą etapowych
zwycięzców tego wyścigu
kolejne szeregi załatwia rynek
kredyt albo haki prostują
słupki nie ogrzeją domu
drogi chleb tanie słowa
wykarmią gromadę żuczków
które znów wezmą się za ręce
zamienią miejscami
13/12/11
Jerzy Wilski, 12 listopada 2011
pamięci brata
uczepiony chwil
czas nie miał czasu
teraz życie tak zwyczajnie
istnieć musi bez ciebie
rozpętana samotność
w przełyku kromki
słów czerstwych
pospiesznie
porcjowane
puste usta butelek
krzyczą że umarłeś wcześniej
nim odeszło ciało
dziś póżno z nich pozbierać
krople tego co chciałeś
powiedzieć nam i światu
01-02/11/11
Jerzy Wilski, 30 października 2011
chwilę bieg przerwany
łuną zniczy martwe milczą
nieśmiertelne ipady
dogasa zapach imion
czas woskiem przecieka
kończy przydział ciszy
kieszenie już płoną
ekranem terminarzy
jedynie wiatr pozostał
kołysze cienie zasłuchane
jak świeca do świecy szepce
…pamiętasz tyle było tu twarzy
wszystkie kiedyś w płomieniu
zmieszczę
Jerzy Wilski, 29 października 2011
dopóki nie znasz
chcesz mieć na całe życie
święte prawo własności
to zbyt mało
aby przyzwyczaić się
do migren
prania skarpetek
wspólnego udawania
zachwytu
nad brakiem wyboru
Jerzy Wilski, 28 października 2011
kobieta życie rozumiała
musi ugotować wyprać wyprasować
mężczyzna brał
miał obowiązek dostarczać środki
w międzyczasie pił
żyli długo
i nieszczęśliwie
Jerzy Wilski, 28 października 2011
wilgotno celebruję utwór
jeszcze rumienią mnie przyszłe spojrzenia
z tego co ukryte niewiele ubyło
ale zwyczajnie jestem szczęśliwy
inaczej ułożyłem litery w biuście
talii biodrach wymiary nobla
wystarczy do jutra
myśl starzeje się szybko
żaden poeta nie jest
ostateczną formą wiersza
Jerzy Wilski, 2 października 2011
chyba nie wiesz
jak trudno mieć ciało
chronić przed nim duszę
zamiar czyn albo zaniechanie
prawie zawsze siniaczą sumienie
treść kartek w lustrze dookoła
napisana w twoim języku
nie ma tu ludzkiego ładu
drogi prostej co trafia
do nieba lub piekła
bez mitów zwyczajnie
jak znieść prawdę o życiu
dopiero śmierć odpowie
Jerzy Wilski, 1 października 2011
otwarte oczy
mówią do wnętrza głowy
wiosny obrazy
świat miód podaje
słabemu kości łamie
emocji siła
słowo dojrzewa
inaczej jesień czyta
zapisany czas
przenikliwe wersy
skrobię na białej szybie
paznokciem myśli
Jerzy Wilski, 1 października 2011
na początku był płot potem słowo
a wolność co przez nie się stała
jam to nie chwaląc się uczynił
słowo było dobre kiedy jeszcze nie było moje
było nasze i wydało sztandar do wolności
droga po dywanach przypadła kapłanom
od początku co byli ze mną przy słowie
stół nowej religii robiło wielu aż stał się okrągły
równi i równiejsi rzekli więc niechaj będzie rynek
i widząc że jest dobry podzielili go między sobą
walczyliśmy o szanse dla reszty ze wskazaniem
chłopaków ze styropianu i mieli oni być lojalne
ale duch pieniądza zstąpił z góry oślepił wybranych
z drzewa poznania za szybko rwali salony ordery
a lud widząc to chciał rozliczać i szemrał kto i za co
zamieniał władzę na władzę w swoje ręce wziąłem
nie chciałem ale musiałem bo by się pozarzynali
z rozpędu obiecane miliony wymieniliśmy na pluralizm
aby dać świadectwo demokracji i pomieszać języki
cała robota nie wyszła najlepiej wolne soboty niedziele
i święta przypadły bezrobotnym dobra opieka lekarska
gościom z zagranicy tablica z sierpniowymi postulatami
muzeum bo za dużo trzeba było na wzór kościoła
zrobić ich dziesięć i nik do dziś by się nie czepiał
że kartki i talony rynek sam przedrukował na ceny
słowo i sztandar zamienione tylko na wskaźniki
młodzi jak chcą Japonii czy Irlandii muszą sami
pojechać do wolności Stany nie chcą dawać wizy
tym co chłopską mądrość mi przypisują
i tym co winą za dziś obarczają powiadam
na dole możesz sobie fruwać skakać lub biegać
u góry powszechnie znanej sile ciążenia podlegasz
Jerzy Wilski, 1 października 2011
spacer nad brzegiem
ktoś powiedział panta rhei
dotknęła brzucha
Jerzy Wilski, 8 marca 2011
żenujący obsceniczny
bywa śmieszny obraz
kiedy język rozdeptany
z podpaskami myli smoczek
lubię wybiec se w poskokach
ale wracam...
...kiedy huj wybija oczy
w rytmie cza-cza albo rocka
bhratkowsky'emu...z sympatią :) (szczególnie ...ale nie tylko jemu)
...i z nadzieją że admin "słowotwórski wybryk"... wybaczy
Jerzy Wilski, 8 marca 2011
chciałbym
całym sobą
w bosą trawę
pąkiem kwiatu
w strunę rosy
wszeptać ciało
w liście warg
deszcze włosów
w duszę wiatru
wsłuchać wiosnę
w skowyt krwi
odrzeć łąkę
z szadzi mgły
w kamień ciszy
potok słów
i upojnie umieć
cierpieć
Jerzy Wilski, 6 marca 2011
medialnie zmodyfikowana
demokracja fenicka
od milionów odcięła miliony
krwawe łzy ociera ziemia
śmieciowe akcje
biednych istnienie
arlekiny martwych sankcji
nad bogatych sumieniem
Jerzy Wilski, 5 marca 2011
pod kroplami rozbitych nadziei
mięśnie płynu głodne odłamki kształtu
dokonują się bezgłośnie
z rozdeptanych ruin twarzy
przezroczysty krzyk czyta szkłem
opisaną krawędz horyzontu
jutro było tu wczoraj dziś odbicie
spod łopatek jak ostatnie tchnienie
bańka wspomnień chwilę jeszcze
utrzyma wodnisty tobół
nad rozwartą paszczą tafli
pod którą honorny grosz ostatni
obol wprost w pazur charona
Jerzy Wilski, 4 marca 2011
do poezji współczesnej
mój stosunek normalny
biorę w każdej pozycji
na ogół bez orgazmu
zżera ją inflacja
choć w mc’donaldzie
dla dorosłych sto funtów
drewna dalej po sto za godzinę
poza tym przerabiam żywność
na marzenia wspominam babcię
zamiast bajek mi wiersze czytała
z zapartym tchem po ziemi i obłokach
jej lokomotywa ciszy kolana zginała
tej symfonii już nie mam mieszane uczucia
tresura w klatce głowy kiedy parnas ocieka
dwururką oczu skorupą światła
oddechem pająka popielniczką piersi
nietoperzem w łonie skamleniem boga
bełkotu łan użyźniany
frankensteinami metafor
głodnemu panierunek słów
przydaje smaku ukrywa
świeżość surowca
lubię myśl saute
z subtelnym garni
Jerzy Wilski, 6 lutego 2011
po trzeciej kartce kalendarza
linia brzegu ma kształt piersi
ulica krótka
na osiem neonów
wsparte na kontuarze
długie cygarnice
wolno sączą mazagran
za barem lemonka szugar
coca bacardi
mirror de courtoise
misz masz językowy
si si yes wsio o'key
pachną portfele
...i co ty wiesz Archimedesie
jak na ciało zanurzone
w trzecim cuba libre
działa ciało
wbite w jeans i oklejone jedwabiem
mane thekel fares
taxi hotel please
Jerzy Wilski, 6 lutego 2011
spóznił nas los
powiedzieć kocham nie mogę
na smyczy oczy trzymać muszę
platonicznej miłości krzyża
dzwigać nie potrafię
bom tylko ciało i domysł duszy
w sen cię zabrałem i jak stary dąb
gdy tchnienie wiosny
krwioobieg w nim ruszy
czerpię z ciebie
jak z ziemi czerpie on i jak on skrycie
doświadczam wzruszeń
już taka słabość we mnie
że choć trzepot twoich rzęs
roztrącone śmiechem włosy
dłoni liść piersi kęs
srebrny potok twego głosu
lśniących oczu miękki czar
i kuszący jak niebiosy
słodki kielich twoich warg
w dzien chłonę
bukiet twojego ciała
pieszczę gdy zapada zmrok
bądz moją
we śnie
Jerzy Wilski, 6 lutego 2011
przyjdz do mnie jak maj albo czerwiec
welon zapachów doliny mchu
po schodach prostych
dziś takie czasy
potem może brakować tchu
i słów
aby nie milczenie świerszczy
i psów
w letnią wiejską noc
chodzi o spojrzenie
jasny gest
ruch
tak abym wiedział
twój orgazm
skreśla mnie
czy zaiskrzy znów
Jerzy Wilski, 5 lutego 2011
po mojej stronie
jabłka
codzienność
na przemian z nadzieją
coraz bardziej
boję się myśleć kto
rzuca kośćmi
wciąż ci sami proszą
o chwile
zawsze otrzymują
wieczność
Jerzy Wilski, 5 lutego 2011
dobra poezja rosła w dzieciństwie
potem już tylko fast foody
coraz trudniej znależć czas
na myślenie jak to wiatr
opowiada pszenicy o bochnach chleba
a cisza drży słowiczą pieszczotą
czyż noc może mieć kształt ust
a dzień spękane dłonie
można przyjąć że pieniądz
pachnie życiem ale kiedy świerszcz
zaczyna kosić trawę sierpem księżyca
a drzewa mówić żywicą
mały przycisk i świat normalnieje
krew już ma kolor czerwony
mord to mord gwałt to gwałt
obrazek po obrazku
w błotko bezmyśli
tak prościej dwa w jednym
a obok na półce modne okładki
tam niech sobie poeta
z niebieskich oczu
nagiej kartki
dobywa woń ciał
wpisanych w smak łąki
flamenco podwiewane
westchnieniami pióra
tańczącego w palcach
Jerzy Wilski, 4 lutego 2011
wieczór pusty od marzeń
pęcznieje w głowie
wokół klatka albo poligon
chciałoby się kopnąć to życie
jak porzuconą menażkę
sprawdzić
czy coś jeszcze
w środku
Jerzy Wilski, 1 lutego 2011
niektórzy rodzą się umarli
potem żyją i umierają codziennie
dokładnie w głąb i z głębi
na przemian i równocześnie
najczęściej są nieżywi ale mają przeczucia
kiedy już muszą żyć pilnują aby się spełniły
czasem słychać jak mówią
o chorobach wiedzą wszystko oprócz przyczyn
o lekarstwach wiedzą wszystko oprócz skutków
o życiu nie wiedzą nic najgorzej że trzeba żyć
o śmierci nie wiedzą nic najlepiej byłoby umrzeć
czasem widać jak myślą kładą ręce pod brodę
koniecznie chcą być odysem bondem
matą hari albo matką teresą
po czym szukają winnych
ręce wędrują na uszy
znów muszą umrzeć
zbyt ciężko być sobą
Jerzy Wilski, 31 stycznia 2011
tak zwani prawdziwi mężczyzni
kochają trochę inaczej po cichu
wolimy grzesznice od świętych
niedzielny obiad ale mały deser
anonimowy
wagon kolei podmiejskiej
gdzie oczy przechodzą
na pracę w podczerwieni
i wymiarach dziewięćdziesiąt
sześdziesiąt dziewięćdziesiąt
myśli jedne na drugie
łysieją na głowie
siwieją na brodzie
sterczą na sutkach
fakty i tak nie rozumieją
marzeń
dlatego peron
pozostawia nas wzdłuż
ze stygnącym obrazem
zawsze o kilka stacji
za daleko
Jerzy Wilski, 30 stycznia 2011
znajdzcie mi nową ziemię
i niechaj światło tam będzie dobre
a pierwsze słowo wezmę na siebie
może niewiele zmienię
ale ewę jabłko i szatana
napewno przeprogramuję
wystarczy że choć na chwilę
zamiotę pod dywan
mistyczne perpetum mobile
tu mnie nie ma
klony telemeranty
miliardy prób
i tylko jeden ukrzyżowany
pomysł na życie
tu mnie nie ma
dni miesiące lata
wypełnia brak
mojego programu
dajcie mi nową ziemię
Jerzy Wilski, 30 stycznia 2011
widziałem jego twarz
w naszych oczach
wtedy morze przy burcie
sięgało nieba
i słyszałem jak rozmawiał z metalem
wtedy wiatr przed ich głosem uciekał
potem odszedł
i nie pytał czy wierzę
Jerzy Wilski, 29 stycznia 2011
may day...S. O. S.
kilka iskier zatrzęsło myślami
mayday...mayday
wszystko albo nic decyduje
chwila w której dzieje się człowiek
stoję w sercu a na mostku
cyrkiel dotyka linijek życia
odpycha dzwignię
i od stępki po maszty
słychać zastrzyk adrenaliny
czas nie należy już do nas
gdzieś za okładką horyzontu
ciemny anioł bawi się w alchemika
skarcony przez boga rozlał
ciemne kolory metali
zatarł granice wody i nieba
teraz spłoszonymi skrzydłami
łamie stalowy papier kadłuba
nad nim tylko strach
jak mewy bez piór
zabłąkane pośród bałwanów
czeka na nas
Jerzy Wilski, 29 stycznia 2011
o szczęściu można wiele
a ja chciałbym zwyczajnie
oddech śpieszny przerywany
muska mnie o brzasku
ty nad moim przebudzeniem pochylona
mat zrenic przeszklony dzikim blaskiem
usta drżące gotowe rozmarzone
i trzymam cię jak w potrzasku
chwil które jeszcze
już zanurzoną
Jerzy Wilski, 28 stycznia 2011
radość wyjazdu smutek rozstania
światło zgaszone już jutro a dziś
porozrzucany na oścież bialy ekran
sufitu bezsennie barwią przyszłe sny
przed chwilą w powietrzu
biegały oczy najbliższych
pies milczy ogonem pyta po co
miejsce tak dobrze zaznaczone
wilgotny nos pociesza mi rękę
pomiędzy ścianą a wąskim
przejściem po mojej stronie
pamiętam raz śnił mu się zapach cieczki
i nie był wtedy na środku atlantyku
czochram sierść głaszczę pysk on wie
ile psiego na jedno życie ludzkie
Jerzy Wilski, 27 stycznia 2011
już jutro
znów sen porośnie jawą
wsłuchani w szept krwi
zdziwionej utratą lęków
poczujemy jak powraca
nie nazwane
to co odebrało morze
od twojej słabej istoty
do moich ramion
przepłynie fala
stokroć potężniejsza
niż bezmiar oceanu i czasu
wleje moc
bez której człowiek
to kilka
wypłukanych ze znaczenia
liter
Jerzy Wilski, 27 stycznia 2011
po deszczu gwiazd
na łące popiołów
dwunogów nie będzie tylko
sto czterdzieści i cztery tysiące
jak mawiali prorocy
nie będzie krzyku
nie będzie podziałów
tam już nie będziesz
tylko człowiekiem
i drwal nie będzie musiał
siekiery przyciskać do piersi
on będzie nią
i ona będzie nim
i sobie nie będą niezbędni
zaś starszy anioł
z uśmiechem wytłumaczy
nieporozumienie
na długo przed mojżeszem
nie nienawiść lecz brak miłości
człowieka spodleniem
więc choćbyś psalmy śpiewał
i nie wiem jak zgrzytał zębami
ziaren miłości nie umiał zasiewać
ta łąka poza twoimi progami
Zb. Herbertowi
Jerzy Wilski, 26 stycznia 2011
birds paradise i mucha w rosole
misterium rzeczywistości
symfonia jeśli umiesz
żyć z wdziękiem
świątobliwie i skalanie
trójwymiarowo
widzisz świat
naprzemian podły i uroczy
odbierasz jako muzę duszy
ani dobrą
ani złą
i nie zmieniasz
nie pragniesz posiąść
erotycznym wejściem
z otwartymi żyłami i szklanką głowy
napełnioną whisky i utopią
Jerzy Wilski, 25 stycznia 2011
mężczyzna dojrzewa inaczej
najpierw ma już osiemnaście
potem tylko czterdzieści plus
po drodze buduje dom
wystarczają mu dzieci
wyprane skarpetki
potem
drżą mu włosy w nozdrzach
kłamie sobie w oczy
kupuje zabawkę
nie dla swojego wieku
podnosi stopy
oddech pęka
gaśnie słońce
wraca tętno
pielęgniarka poprawia pościel
on poprawia włosy wąs
i
swoje czterdzieści plus
znowu zaczyna dzielić
przez.....mhm.....
(to nie istotne)
czerwiec 1996
Jerzy Wilski, 25 stycznia 2011
ostatnio coraz częściej
potykam się o kropkę
znak zapytania przeprasza
i z blaszanym uśmiechem
turla się dalej przede mną
nie wiem współczuje czy szydzi
domyśla się chyba że pod górę
czułem sie bezpieczniej
od niedawna ktoś ciągnie popycha
schody mają wieść w dół
łatwe religie trzy w jednym
quick service z dostawą do domu
trans-misjonarze lekarze chaos recept
i krzyk pustych emocji rozrzuca obrazy
dobrze że stara taśma wehikuł czasu
raz po raz przenosi mnie w przeszłość
ślepy jazzman zapala świeczki nazwisk
godzinę dwie zostawiam ciało w fotelu
reanimuje mnie cisza słyszę tykanie zegara
recenzje ryb zachwyconych w akwarium na pólce
otwieram okno i wietrzę dym z papierosa bogarta
który wyszedł przed chwilą
nie uchylam okiennic
wczoraj tuż obok u mc donalds'a
widziałem boga
przyprawiał życie
sosem knorra
maj 1997
Jerzy Wilski, 24 stycznia 2011
mały czy dorosły
patrzę na ciebie
z wyższego poziomu
żaden to powód do dumy
bo cóż że umiem zgiąć ci kolana
że nie znasz legendy
swego pochodzenia
sawanna czy klatka
nigdzie nie musisz udawać pana
ty jesteś słoń ja tylko człowiek
dopóty dopóki wewnątrz
prętów sumienia
Jerzy Wilski, 21 maja 2010
wyszła krowa na spacer z psem duże gały
lśniąco przeżuwają świeżonocne grafitti
poprzerywane strugą moczu tego z parteru
chwiejnie czka kwaśnym strumieniem opróżniając
siebie i butelkę arizony a balkon wyżej wzięty
poeta leniwie sączy z gwinta kadry podwórka
łyk po łyku naprzemian papier i pusty żołądek
na żywo soczyście ku uciesze podpitej gawiedzi
na modnych spędach gdzie rzucane naprzemian wiersze i kapsle kręcą ładne kółka i nieruchomieją jak głodny
krytyk który wybrał strawę ducha zamiast łatwej kasy
poeta czytuje coś czasem boleje że urodził się za pózno
ale ma swoich krytyków więc często razem nie czują poezji
tej prawdziwej jak modlitwa kiedy z bólu albo życia radości
wybierasz boga który jest wystarczająco doskonały
i koniecznie nieskończony aby myśl błądziła głęboko
muskana puchem skojarzeń niebieskich albo różowych
kiedy już widzisz więcej niż widzą oczy idealizujesz
obraz zachowując podobieństwa
mają zgadzać się kontury i aura
a otwartych ran codziennej rzeczywistości
niech doświadcza prawdziwy bóg albo szatan
żyjesz dziś ale świat miał być
przyjazny dla człowieka
poezja jest aby aby o tym śnić
........-------------................---------------..............------------
poezja jest
kiedy pomiędzy zmysłami
a brzegiem myśli nie ma nic
oprócz zdumienia
kiedy deszcz pereł bosych
nie drażni w zagrodzie
jest jak zapach jaśminu
co bezwstydnie wchodzi
szparami w deskach
przydrożnej sławojki
ziemię opowie gwiazdę rozmarzy by chciała
wyrwać się niebu jak wiosna na lód gorąca
pląsać nago na palcach flamenco roziskrzona
sen łaki wniebowezmie śmiechem i barwami
a najbardziej jest kiedy słowa tkają pąki
gołąb dłoń drżenie i młodą pierś znaczy
kiedy zawstydzone miłość kreślą
milczenia kwiatem obsypaną
oczy wilgotnieją kolorem
ciepła ciszą opisanym
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
13 maja 2024
PozostałośćArsis
12 maja 2024
Podróże bliskie i dalekieMelancthe
12 maja 2024
GniazdkoMelancthe
11 maja 2024
AntydepresantyMarek Gajowniczek
11 maja 2024
Przybycie niewiadomegoArsis
11 maja 2024
Chleb Diogénēsa CynikaVoyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky
11 maja 2024
UrwisMarcin Olszewski
10 maja 2024
Wielki wypasJaga
10 maja 2024
IluminacjaVoyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky
9 maja 2024
wciąż na faliYaro