Veronica chamaedrys L | |
PROFILE About me Friends (64) Collections Poetry (109) Prose (3) Photography (25) Graphics (1) Postcards (2) Diary (57) |
Veronica chamaedrys L, 5 february 2015
wygrywać serce nocą to takie proste
w czasie słuchania starych płyt winylowych
na ścianie dostępna złota kolekcja brekałtów
o świcie jest jeszcze ciszej może dlatego
że spacerujemy gdy inni zajęci śnieniem
a dotyk mroku ucisza drżenie sekwany
marszcząc brwi deliberujesz nad marzeniami
pod mostem marie nadstawiam chętne ucho
wieszasz kolczyk księżyca przywołując pełnię
wiatr podwiewa sukienkę mówisz marilyn
uśmiecham się tajemniczo nie zgadujesz
że zostałeś ojcem szkoda to takie ekscytujące
najpiękniejsze myśli są w fazie embrionalnej
Veronica chamaedrys L, 23 january 2015
są lejtmotywy których nie dotykam
nie drapię zbyt kruche
lubię transparentność ciszy
przenikasz wypełniając sobą
Veronica chamaedrys L, 22 november 2014
widzę jak skubiesz brwi
niczym wstający dzień
ciemniejsze rubieże nieba
przymuszając by świt nastał
stopy wciąż skierowane na zachód
nie znajdziesz w tych oczach
dziewczynki bez zapałek trudno
poczekaj trochę niech noc zaśnie
spójrz wraca im blask dnieje
przesuwasz krzesełko na wschód
w wazonie strelicje przestają
przypominać skamieniałe origami
rajskie ptaki rozkładają skrzydła
szybując przebijają gęstą mgłę
znajdują przejście na drugą stronę
podobno w wazonie szybciej umierają
obudziłam sierpniowe perseidy
zapominając o kwadrantydach
styczniowych przepraszam nie
przegapię w nadchodzącym roku
studiuję rozkład jazdy keplera
Veronica chamaedrys L, 17 november 2014
***
dom gryzą mole
ćma znowu składa skrzydła
w kornej modlitwie
***
plotą warkocze
naga brzoza na wietrze
ze wstydu szlocha
***
srebrzysty kolczyk
zakochany księżycu
znajdź swoje ucho
Veronica chamaedrys L, 20 september 2014
Kobieta nigdy nie jest tylko kobietą...jest też, a raczej przede wszystkim, mężczyznami,
których miała, ma i mogłaby mieć. Żadnej nie da się zrozumieć bez nich… *
piję nero d’avola rubinowa sukienka w kieliszku unosi się zapachem śliwek
smakuję prosisz do tanga starej gwardii przez cabeceo patrzę prosto w oczy
zbędny dialog nie potrzeba słów tylko turyści się gubią w różnych buenos aires
jedwab koszuli spływa czernią po czekoladowym torsie nęci miękkością usta
unosisz lewą rękę lekko przyginając poznajesz mnie po oddanej dłoni palcami
prawicy zagarniasz zamykając delikatnie w ramionach stawiających gracko opór
tańczę już choć teraz dopiero docierają do mnie dźwięki bandoneonów odwiedzione
przez łokcie oczy patrzą w tym samym kierunku jedyny kontakt na wysokości przepony
nogi zbyt silne mała powierzchnia zbliża kroki równoległe nie prowadzą do spotkania
poruszasz mnie w czasie aby pokonać tę smutną myśl którą tańczymy nie znając
zyskujesz łabędzie sekwencje ruch przeciwny do wskazówek zegara oznacza długie
życie nie sposób przez nie przejść w tych samych butach i to w dodatku na obcasach
potrzebuję zrozumienia
*„Mężczyzna, który tańczył tango”- Arturo Pérez-Reverte
Veronica chamaedrys L, 8 may 2014
niebo tamtego dnia nie mogło zdecydować się na kolor
potrzebowało czasu tak jak ty by zrozumieć konieczność
bólu tegorocznej wiosny słońce zza chmur wyglądało jak
srebrna ostryga wiatr milczał niczym owce idące na rzeź
przyszło nieuniknione szarość zagościła na dłużej
pamiętaj ani teraz ani potem gdy nadejdzie czas
nie panikuj każdy dzień przeżyj normalnie postępuj
zgodnie z etalonem przechowywanym w sercu
człowieczeństwo ma się w nim dobrze a nawet lepiej
niż ty sam bezpieczniej niż w sevres ktoś je zasiał
zakorzeniło się wypuściło pędy zakwitło pachnie
tuberozą i tobą ogrodniku czuję nie zdołasz zaprzeczyć
pielęgnuj przyleci motylem nie chce straszyć ludzi
albo przyjdzie obutym cieniem byś po sposobie stukotu
obcasów mógł rozpoznać wyglansuj szpice niech lśnią
od gwiazd lub zapal zapałkę nocą na balkonie jak latarnik
rozpoznasz będzie tak blisko że bliżej nie można
najpilniejszemu z uczniów należy się nagroda
o zachodzie słońca zobaczysz chłopca z konopną
czupryną albo mężczyznę o saksofonowym sercu
zagra ty też tylko powiąż zerwane struny nastrój
gitarę nie sposób zapomnieć chwytów do fair play
sztafeta trwa nie zgub kostki i ustnika córka sama
wybierze instrument bo dźwięk dobra zna od lat
* Zegarmistrzowi Dobra
Veronica chamaedrys L, 4 april 2014
gdzieś w głębi domu ukrainka anna śpiewa wesołą dumkę o starości
w kuchni ciemno pusto zimno w stajni kare konie rzeźbią rżeniem
ciszę wiosennego wieczoru z trudem wspinam się po stopniach
strome drewniane schody trzeszczą pod naporem niepokoju
zaglądam do sypialni przez dziurkę od klucza zwykle trwał film
dla dorosłych telewizor milczy płomień świecy drży na ekranie
przybywam by zamknąć drzwi za dzieciństwem mocuję się
szarpię stare i nienaoliwione płaczą z bezsilności wyrzucasz
że nie myślę o bezłzawych z natury chwytam zimną dłoń
przyciskam do ust przekazując gorączkę proszę o jeszcze jeden
spacer nad wodospad wilczki do kościółka na górze iglicznej
milczysz skrzypce rzewnie łkają krople tańczą na policzkach
biegnę teraz już mogę nikt nie śledzi prócz zielonych oczu
jałowców wśród korzeni i gałęzi drzew domki miłości
przycupnęły obok siebie niczym jaś z małgosią przed laty
wieczne sieroty odurzone ciepłem tamtego mleka
Veronica chamaedrys L, 25 february 2014
Kobieta urodziła sobie mężczyznę. Mężczyzna jest jej tylko przydany. *
delikatna biel kwiatów rumianków skrywająca jasną postać
letni kapelusz trilby wepchnięty w kieszeń lnianej marynarki
czułość cierpliwość łagodność kontra pobieżność gwałt żądza
w świetle poranka burza włosów do kolan pod nią nagość
alabastrowe łydki kostki i stopy w czerwonych baletkach
nieobcy błysk flesza pozowanie wyssane z mlekiem matki
osobno a jednak razem czerwonokrwiste paznokcie
oddzielające płatki kwiatów od słonecznego środka
kopiec usypanych pierwszokomunijnych coraz wyższy
po obu stronach obiektywu niezrozumienie w chęci poznania
ułamki sekund dryfujące niczym pyłki w promieniach słońca
liczby przesłony zamykającej się jak ostrza wokół źrenicy aparatu
w akcie tworzenia nie tylko ciało stało się swoją własnością ale
pamięć wyobrażenia marzenia pobiegły nieuczęszczanymi szlakami
obdarzony łaską patrzenia podążasz za nimi tajemną ścieżką
ramki to piękny prezent
* Wiesław Myśliwski „Ostatnie rozdanie”
Veronica chamaedrys L, 6 january 2014
„największą w życiu mądrością jest kochać z wzajemnością”
urodziłeś się w rodzinie silnych kobiet nie miałeś szczęścia
bo bez czepka mężczyźni zbyt wrażliwi nieprzystosowani
mama nazywała marysią nie znała ideologii gender chciała
byś wygrał z życiem nosiłeś długie włosy i różowe pajacyki
dziś stoisz przed lustrem widzisz to co czujesz w majtki
nie musisz zaglądać córka pyta tato czy ty zrobiłeś kupę
zakładasz szlafrok żona strofuje udało się poza tym nic
co z tobą przestań się mazać jak baba chłopaki nie płaczą
bądź prawdziwym mężczyzną zaciskasz powieki zajrzyj
w książeczkę wojskową albo w płeć mózgu albo sprawdź
na afiszu bilety wyprzedane brak polskiej dystrybucji
premiera anulowana masz wybór mars albo wenus
najpierw wypędź z siebie dybuka joanny d'arc
a potem już tylko wybacz matce i pokochaj siebie
*J. Kolski „Egzamin z oddychania”
Veronica chamaedrys L, 21 december 2013
piszesz o trzech cywilizacjach pytasz czy widzę związek historii
z treścią religii anioły odcięły skrawki alb przysłoniły twarze
nikabem połowicznym na głowach złote jarmułki zamiast aureoli
nie odróżnisz jednych od drugich są w takich samych przykrótkich
życzysz wesołych świąt tego by w nadchodzącym roku życie
zechciało układać się po mojej myśli miłości zdrowia i miłości
wyjazdy przyjazdy odjazdy kiedy nie chcesz nie wiesz co to lęk
umrzesz młody tysiące kilometrów w śnieżycy jak ruski człowiek
nie odbijasz starych palców na czarnych klawiszach fortepianu
tylko mrużysz oczy i odciski znów młode słońce utrwala w bieli
w śniegu pod palmami ślady bosych stóp a może sandałów lub
piór z opadłych skrzydeł w czasie medytacji brak komercji
jeszcze wypijasz wiadro wódki jeszcze osiemnastce kręcisz w głowie
jeszcze nie umiesz składać wierszy to takie niemęskie jak twierdzisz
gdybyś nie podążał do jerozolimy by pisać telefon nie dzwoniłby
wieczorami nie pytaj dziś nie potrzeba słów graj na harfie i cytrze
przywieź mi gwiazdę betlejemską mirrę złoto kadzidło i uśmiech
*dla Was Wszystkich Miłości, Zdrowia, Miłości i Uśmiechu ... tego by w nadchodzącym roku życie zechciało układać się po Waszej myśli...
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
23 november 2024
0012.
23 november 2024
2311wiesiek
22 november 2024
22.11wiesiek
22 november 2024
Pod miękkim śniegiemJaga
22 november 2024
Liście drzew w czerwonychEva T.
21 november 2024
21.11wiesiek
21 november 2024
Światełka listopadaJaga
20 november 2024
2011wiesiek
19 november 2024
Niech deszcz śpiewa ci kołysankę.Eva T.
19 november 2024
1911wiesiek