Nevly, 27 february 2013
bezdomni z wyboru
w deszczowych miastach małych próśb
kręte uliczki otwierane zmrokiem
niedoskonałość samotności
w balonach wypełnionych niebem
a oni
romantycy
pełni wiary bo lepiej późno niż wcale
bez rutyny turlają księżyc po chodniku
rozpisując noc cichej pustki ponad światem
poeci
Nevly, 26 february 2013
tyle jest miejsca wokół przejaśnień
rozumiem już inaczej
z prawej czy z lewej
opowiedz mi o stronach pełnych zakrętów
kiedy niepewność nosimy w sobie tak naturalnie
jak matka kochajaca dzieci
krótko mówiąc dosyć
teraz niedole proszę o ciszę
w cieniu słów kładąc wszystkie za i przeciw
zastygniesz w uniesieniu nieuśmiercona życiem
krótki fragment rozmowy biorąc za pewnik
zbudujemy nową przystań
dla dialogu parząc na zielono liśćmi herbaty
w czasie kiedy wyłącznik czajnika przerwie hipnozę
nie dowierzając schowasz łzy głęboko do kieszeni
na tyle na ile zapragniesz
obiecam że zostanę wyciągając dłoń
brwi nie muszą być dłużej zmarszczone
jesienną chandrą zapisany po próg dostrzegania
myślami ustalę twój świat
i opowiem wszystko o przyszłych wiosnach
pamiętając jednocześnie
o tym czego na dzisiaj
nie zdążyłem powiedzieć wczoraj
Nevly, 26 february 2013
wysokokaloryczny
nisko fonetycznie skrajny nie mam dobrych recenzji
na wskroś koncertowo skosztuj mnie własnym sumieniem
lirycznie pokochaj rymami wypełniona wierszem
z lotu ptaka wypłaczę pychę by zostać chlebem
nowymi skrzydłami nie uporządkowany w system
widzę więcej
Nevly, 25 february 2013
poczekalnia uśpiona codziennością
a ty wtórnie nieobecna
przecierasz ze zdumienia i nie wiem co bardziej
oczy czy talerz który wylizałem aż do kości
z twoich okruchów
chciałem jedynie napisać wiersz
znowu podałaś zły adres
Nevly, 25 february 2013
ziemia krokusy współistnienie
wszystko powinno być za darmo
teatr zachwyty i poezja
w pewnej odmianie nieśmiertelności
na czasie
pozostawiają linie papilarne
poeci wypalają trawy
Nevly, 25 february 2013
modlisz się nie otwierając ust
uciekasz przed niebem
chowając zauroczenia
za strefą podwójnego cienia
w standardowym stanie przeczekań
boskie diabły wiercą dziurę w brzuchu
przeprowadzając doświadczenia na mózgu
ale ty zawsze bałaś się chemii
skoro tak lubisz ucieczki
wyjdź przed obraz
wyjmij myśli z kieszeni plecaka
zaopatrzeni w bose stopy
pojedziemy dyliżansem snów
tam gdzie porwania porzeczki i jabłonki
kwitną o zmroku
a rzeczywistość uczy anatomii
w majowe dni
malowane prostym słowem
dotyku
podobno mam oczy niebieskie
Nevly, 25 february 2013
małolepsza
obdarowujesz porcją księżyca
sztucznym uśmiechem
zapinasz usta pisząc list
bez kołatania przystawek
kocham mówisz jak prostytutka
niewierną doskonałość złudzeń
opanowując do perfekcji
uczta zaufania drogą pustych słów
zachowuje środki ostrożności
emocje kierując prosto do łóżka
kochanka
cholera
nie jestem lepszy
zapomniałem jak ci na imię
Nevly, 22 february 2013
na niebiańskiej poświacie
diabeł jest skrajnym idywidualistą
jak słowa
na zakrętach nieprzespanych nocy
zapisane wiecznym piórem
po drugiej stronie łóżka
igraszkami
huśtając krew w żyłach
nic nie mówią
tylko psocą
Nevly, 22 february 2013
równiny zbóż falujące słońcem
przemierzał motyl tęczowy
pszenica tańczyła otulona wiatrem
źdźbła owsa dumnie unosiły głowy
jak okiem sięgnąć po horyzont
kąpał się motyl w sielskim obrazie
podziwiał wszechmoc i siłę natury
zakochał po uszy w pięknym krajobrazie
czuł zapach życia świeżego porankiem
radosny rześkim oddychał powietrzem
słyszał odgłosy falujących łanów
grających symfonię na wietrze
w uniesieniu leciał barwiąc sobą błękit
rozmarzony frunął otoczeniem tkliwy
pokonał połacie dotykane słońcem
i był po prostu... szczęśliwy
dla równin kłosów kolorowy motyl
był tęczą na niebie choć mały
wszelkie źdźbła w rozkołysie pragnień
z podziwem do niego wzdychały
nie wiedział motyl że te złote zboża
w słoneczny surdut odziane
zapatrzone w niego oddają mu serce
bo są w nim... zakochane
* :))) rymowanka kolejna
Nevly, 22 february 2013
chcesz to nakarmię sny
winogronami marzeń
i choć nie umiem dziś
przewidzieć przyszłych zdarzeń
wybiorę same soczyste
te najsmaczniejsze wiesz
bym więcej w twoich oczach
nie dostrzegł żadnych łez
tylko sny smaczne
wiesz te uśpione na jawie
co kąpią się rosą skroplone
w porannej soczystej trawie
by poczuć rytm bicia serca
który zaprasza do walca
duszę bym wycałował
począwszy od stopy palca
dotknę cię delikatnie
tak nieba dłońmi wiesz
słońcem przytulę na deszczu
nakarmię sobą... chcesz?
* :))) rymowanka
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
26 november 2024
2611wiesiek
26 november 2024
0021absynt
26 november 2024
Gdy rozkołysze wiatrJaga
25 november 2024
AfrykankaTeresa Tomys
25 november 2024
2511wiesiek
25 november 2024
0019absynt
25 november 2024
Pod skrzydłamiJaga
24 november 2024
0018absynt
24 november 2024
0017absynt
24 november 2024
0015absynt