Nevly, 31 august 2014
urodziłem się we wrześniu
tak bardzo chciłabym być twoim płaszczem
pomiędzy kroplami deszczu
wycierać policzki
patrząc szczęściem prosto w oczy
zamglone roześmiane a pełne
dłonią która niesie wiosnę
dotykać ust głonych nieba
rubinem tak naturalnie ubarwionym
że żaden inny
kolor bez ciebie nie ma sensu
w kałuży mokrej od pokus
idę po twoich śladach
tańczę grzech żeby czuć się naprawdę
wolnym a zniewolonym
tobą_
na deszczu rosną mi skrzydła
otulam ramiona które kocham
pod palcami kojąc twój niedosyt
rodzą się ptaki
które bez zbędnych pytań
wiją niezapomniane gniazda
pachnące ciepłem
domu co nie wyrósł przez przypadek
dalej spacer w zaplecione
palce ławka jedność i zółto-czerwone
liście zbierane jak kwiaty
potem kasztany siódmem zmysłem
wyczekujące symetrii pocałunków
słodszych nawet od pikantnych wyobrażeń
jesienią jesteś jeszcze piękniejsza
rzęsiste wargi stwarzają deszczem
przymykasz powieki
tak bardzo chciałbym być twoim płaszczem
urodziłaś sie we wrześniu
Nevly, 28 august 2014
przy kawie w tle
z widokiem na niebycie
w sztalugach poranionych okien
siedzę duszą
na parapecie rdzewiejąc jesienią
pajęczyny cieniem
zamieniam w wiatr podczas gdy pająk
zaciąga dym z papierosa
który nosem wypycham z braku ust
muchy przodem przepuszczają ćmy
bezpretensjonalnie namolne a jednak
tyłem boją się światła
zupełnie jak ty
efekt cieplarniany się pogłębia
a ja czasami jeszcze sobie pozwalam
przeszczapiać serce twoim tropem
azymut ustawiajac na tętno
bije
a ja wciąż biję się z myślami
łagodnieję dopiero po północy
pomyślnych dróg chociaż
równowaga została delikatnie naruszona
ale to nic
jutro ponownie będzie świt...
Nevly, 27 august 2014
wyruszam przed siebie w siebie dal
pisząc pod liściem platanu
wiersz obrzydliwie rozebrany
godzinami we dwoje zmienionymi w pióra
jak człowiek bez skrzydeł bawiący się niebem
świtem porę dnia ubieram
w twoje dżinsy wytarte od myśli
grzesznych bardziej niż nagie noce
siedzę przy barze
ulotny zapachem milczenia
zapiskami z dna szklaneczki whiski
samemu sobie
próbując wytłumaczyć bieg zdarzeń
skutki uboczne to śmietnik w sercu
zatem przepraszam
w imieniu wszystkich pomyłek
że zapaskudzam rytm który tańczy chichocząc
z uczuć zbyt długo zaklętych
są takie dni że uciekam
półwariat zwichnięty do czasu
kiedy niczego nie będzie już żal
Nevly, 26 august 2014
prąd jest odwrotnie
proporcjonalny do oporu
czym bardziej się opierasz
tym bardziej jestem napięty
Nevly, 26 august 2014
cisza
na brzegu beznamiętność
początek zapisany małą literą
w znak zapytania szeptem do końca
chwile bezsenności zatopione w myślach
po drugiej stronie pustymi dłońmi
pomimo wszystko w prezencie od lustra
ostatni wymiar obłędu
czekolada zdradliwie łagodzi
na dnie kieliszka widok w tle
kilka prostych słów w tym nie żałować
ponoć pogięty świat
też odwraca się po północy
wsłuchany w dźwięk gasnącego światła
rozdaję karty w błędne koło
perspektywicznie by ograć samotność
patrzę na dębowy próg
tam powolutku cichnie tęsknota
i kolejna noc rozpisana z małej litery
ciszą na brzegu
niebo bez gwiazd nie ma sensuu
Nevly, 25 august 2014
spaliłem mosty
ale mam klucz do twojego pokoju
wieczorne majaczenia w samotności
poranek znów chłodny
jednak
tekturowe wspomnienia już nie męczą
przestały nieświadomie
przekształcone w niebyt snu
wielokształtną nagość
nadrabiam miną
czwarta kawa stawia na nogi
piąty papieros i taniec alternatyw
za oknem wychodzę ze stoickim
po drodze kolejne blizny
mijam drzewa zamknięte na trzy
spusty bez ptaków z definicji
jak spacer z moralnością pod rękę
ulotność skrzydeł
za rzeką nie ma już odwrotu
mosty płoną pozostałością pragnień
ale wciąż
mam klucz do twojego niepokoju
bo zwariuję
przestań w końcu nie być
Nevly, 21 august 2014
a było to tak
anioł zadomowiony w tęsknocie
po prostu poszedł w moje ślady
rozpostarł skrzydła namiętne jeszcze
bardziej niż cię potrzebuję powiedział
coś się dzieje
szarość i ja jemy śniadanie
postępując zgodnie z ruchem wskazówek
zegara zbyt mało na czekanie
kiedy do mnie wyjdziesz będę latał
tak właściwie to żyję po to by zapomnieć
ale to nazbyt trudne
nawet dla mnie
perspektywicznie obrazkami z poranka
za widok z okna
zapłaciłem tuż przed świtem
potem za pokój rozbiegany
na cztery strony świata
kiedy jeszcze rozczochrana od grzechu
mówiłaś kocham
wtedy w ciszy rodziła się siła
tak bardzo chciałem przytulić
pomiędzy przedwiośniem a tym wierszem
groziło nam dożywocie
nabrałem się na to jak leszcz
no cóż
znów muszę za wszystko zapłacić
bo ja w przeciwieństwie do ciebie
zrobiłem wyjątek
naprawdę cię...
(s)poko
Nevly, 19 august 2014
czasami
nie potrafię odnaleźć odpowiednich
słów zapominam w gębie
jednak wewnątrz gdzieś tam w splocie
języków dobrze wiem
co chcę ci zagrać zanim uśniesz
jeśli pozwolisz zjemy to tylko we dwoje
i wiesz co
tym razem
nie będzie to nic z puszki
zamknij oczy
koncert dedykowany
http://www.cda.pl/video/1200290/Smooth-Criminal-na-wiolonczeli
Nevly, 15 august 2014
po ścianach wędruję poprzez babilon
tytuł niczego już nie zmieni
pomiędzy wersami sekstans pragnień
jak szósta część galerii na twoim podbrzuszu
zabijam zegar by nie liczył czasu
Nevly, 14 august 2014
całujesz dotykasz dbasz
pieścisz
akt uwielbienia
koncert na kilka wiolonczel
bojąc się prawdy zamykam w sobie
kiedyś powiedziałaś pamiętasz
powiedziałaś tylko i aż
tyle tylko że ja i że ty
uwierzyłem na drodze
a mówili kamienie
patrz komu ufasz
a ja kochałem
tak jak nikt inny nie potrafi
teraz
ciebie najdroższa ciągły brak
doskwiera jak podarte dramaty
jezus wyszedł za drzwi
mówiąc że na nas szkoda krzyża
bo przeciż gwoździe bywają i są
na wagę złota trud zwątpienia
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
25 november 2024
AfrykankaTeresa Tomys
25 november 2024
2511wiesiek
25 november 2024
0019absynt
25 november 2024
Pod skrzydłamiJaga
24 november 2024
0018absynt
24 november 2024
0017absynt
24 november 2024
0016absynt
24 november 2024
0015absynt
24 november 2024
2411wiesiek
23 november 2024
0012absynt