dracena | |
PROFILE About me Friends (12) Poetry (34) Prose (7) Photography (172) Postcards (20) Diary (15) Handmade (1) |
dracena, 15 april 2012
wtopiłam nogi w mglisty poranek
miasto sherlocka wrotami tajemnych rzeczy
w tunelu pod tamizą obleśny windziarz
ślini się na widok mojego nieletniego syna
niespiesznie otwiera kratę lepkimi paluchami
oxsford street pod powiekami wypalone światło
spacer po linie dla równowagi splątane końce
popołudniowy luksus fish and chips w złocie
nocą wrzask lisów podsuwa myśl im dalej las
tym więcej dzikości w królewskich ogrodach
dracena, 18 december 2011
słowa rzucone jak kości kruszeją powoli
rezydenci miejskiej nekropolii
miałeś dać znak mówiłeś we śnie przyjdę
jesienią dom pachnie marynatą i koszulami
nocą brakuje głosu żeby zaczynać rozmowę
w dzień spaceruję czwartą alejką
by ci powiedzieć o dmuchawcach w ogrodzie
jutro przyniosę bukiet żebyś ukoił oddech
życie to chwila w której mieszczą się dni
mówiłeś dopóki nie jest za ciasno dodaję
emocje a ty układasz spóźnione słowa
dracena, 27 october 2013
jesteśmy na etapie poznawania
zbierasz okruszki
pełne garście dla mnie
chowam dla późnej miłości
kiedy kropla kawy
w twoich oczach kałużą
dracena, 1 october 2011
lubisz kiedy sumienie liczy grzechy
kładzie je na kamiennym stole jak sztućce
plastikowe wyginają się wstydliwie
ciężkie latami tną duszę na kawałki
słodzisz kiedy na języku smak migdałów
bawi noc zapachem przypadkowej kobiety
pierwszy raz z głodu kolejne z niedosytu
lepiej mieć niż zaklinać spadającą gwiazdę
mówisz wszystko dla ludzi tylko trzeba spróbować
dlatego zapędzam się piekło nie ma końca na ziemi
dracena, 30 april 2011
wszyscy jesteśmy śmiertelni
ten z pod dziewiątki chyba zapomniał
codziennie wykrzykuje życzenia sąsiadom
cenzura by je wypikała zostawiając
i pocałujcie mnie w kręgi krzyżowo guziczne
pan Miecio to ważna postać
intelektualista podkreśla na stanowisku
tylko ten stołek twardy i w pubie u Jadźki
gorzej z powrotami są mocno artykułowane barytonem
niestety szorstkość głosu równa fazie upodlenia
nawet lubię jego żonę
chociaż nie patrzy w oczy przeprasza ja się pytam
za kogo za cudownego Miecia pani Heleno
dobrze że nie widziałaś mojej obrzyganej wycieraczki
ciemną stroną nocy jest przebudzenie nie tylko w zachwycie
rano przemijanie nabiera znaczenia
jest nawet powodem do stania się niewidocznym
dracena, 25 october 2011
lubię ludzi i nie mam nic przeciwko
rozumieniu że sprawiedliwie to tylko na porodówce
co urosło musi ujrzeć świało pomędrkować
a potem w imię przyjaźni z ziemią zmarnieć
ustawiam wyżej płatki uszu żeby nie ronić
wyrazu jakim częstuje mnie parkowy mentor
dobra myśl płynie żyłami a nie suchym pyskiem
szlifuje dupę po bruku zadziorem z ławki kaleczy
później to już mocno trzeba się schylić
żeby sznurówki pasowały nie tylko do buta
dracena, 26 march 2012
codziennie mieszam niechęć z entuzjazmem
koktajl który powstaje odbija się hipokryzją
szczerzy zamienili kreacje z obłudnikami
obnoszą swoje fatałaszki niczym anorektyczki
startujące w igrzyskach piękności.
socjeta zawiaduje umarłymi ideami
przetrawiając puszcza w obieg wyplute ogryzki
mizdrzy się wyświechtanymi facjatami
ukradkiem wyciera resztki nazwiska
czarowanie jest kul ale kiedy nie ma armat
dracena, 27 july 2012
nago wyglądasz jakbyś był mój
a tak naprawdę to stoisz pomiędzy
nie dotykaj ziemi kolanami
w błocie to tylko żaby i myśli
ty spodenki masz pięknie wyprane
a umysł czysty i wolny od bezeceństw
miłość to jak z wbijaniem szpilek
leczy twardą skórę delikatną rani
uczepi się taka i wysysa całe dobro
królowa jest jedna miłościwie panująca
dracena, 31 december 2011
zapomniałam jak to jest być sobą
leżeć w hamaku a drzewo wiśni dojrzewa
czerwień przemyka dźwiękiem wytrawnie
w zieleni szarość wygląda prościej
nie ma zapachu i można jej dotykać
później nie ułożona bez odcisku znika
świeżość snu prostuje ciepłem zakamarki
dusza barwnikiem muśnięta jak pisanka
staje się obrazem a nie udawaną treścią
słodko gorzko pod powiekami w domu na skórze
wymieniam w przypadkowej kolejności nie do pary
dracena, 19 january 2011
Zostawiłam otwarte drzwi czekam
kiedy przyjdziesz obca a jednak moja
położysz dłoń na ramieniu uśmiechnę się
nazwę ostateczną przyjaciółką
wolna od ziemskiego blichtru entuzjazmu
i przejęcia klechy założę ulubione buty
za cieniem czasu położę ciszą zmęczenie
budząc zapachem niesmak dzikich kotów
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
5 may 2024
0505wiesiek
5 may 2024
N2absynt
5 may 2024
Poetic JusticeSatish Verma
4 may 2024
N1absynt
4 may 2024
Izerska rzekakalik
4 may 2024
0405wiesiek
4 may 2024
Suffering Was RightSatish Verma
3 may 2024
M1absynt
3 may 2024
0305wiesiek
3 may 2024
I Was LostSatish Verma