Bozena Nitka, 22 june 2020
Cóż my możemy
dłońmi delikatnymi
utkanymi ze światła
zagubieni w wszechświecie
niczym drobinki piasku
wyżłobione przez morze
mali zamknięci w skorupie
własnego ego
oddychamy tym samym powietrzem
strome schody
bez poręczy prowadzą tylko w dół
w powikłane życiowe ścieżki
choćby te wszystkie
tablice Mojżesza
ustawić od nowa
wybić dłutem nowe przykazania
odnowić zaklęcia
zapatrzeni nocą w skrzydła ćmy
wierzyć w tą jedną szczęśliwa gwiazdę
tak kruchość uleci z wiatrem
Bozena Nitka, 19 june 2020
W starym domu wszystko uśpione kurzem
snują się duchy przodków cieniem po podłodze
mży nikłe światło przez wybite witraże
układając mozaiki i nikłe obrazów miraże
deskami czar wspomnień wiatrem połatany
zapachem naftaliny prószy stara szafa
zagubione mantry w różańcowym sznurze
jeszcze słychać modły tamtych przeszłych kobiet
mosiężne lichtarze żywią się resztkami świec
wbijając nogi we fragmenty posadzki marmurowej
smutek i rozpacz spogląda z każdego kąta
tylko wierzba jeszcze nad tym domem szlocha
Bozena Nitka, 15 june 2020
kobieta musi być silna
nie łatwo jej unieść trudy życia
gdy dłonie zbyt słabe wznoszące się do nieba
koszyk na głowie ciąży pełen kwiatów
z których już opadły wszystkie płatki
a motyle pogubiły skrzydła
fiołki jeszcze mają zapach minionego lata
lecz nadzieja zamknęła usta jak muszla
"kobieta nie jest puchem marnym"
lecz nieraz wytrwałości jej brak
obraz szczęścia wyostrza krawędzie
padając nie wydaje jęku
ucieczka przed niebezpieczeństwem
to domena wilka -ona jest silna
soczystością jagód podkreśla smutne usta
nocą w krainie snów przysiada po drugiej stronie
westchnień lustra marzeń o lepszym dniu
zaskakuje siłą jak przypływu rzeka
by znów wznieść się jak ptak
kobieta musi być silna
na przekór łzom
Bozena Nitka, 8 june 2020
tyle myśli przychodzi nagle
tak trudno poskładać je w sedno
białe kartki szeleszczą niespokojne
zamiarem spisania i kleksem pomiędzy
wchodzimy w nie zapisując miłość
obrazując w serduszka listki i kwiatki
próbując stworzyć namiętności klimat
literka po literce bez chwili namysłu
uczucie bije od słów barwnych
w natłoku niepokornych myśli
księżyc dorzuca promień jasny
w powietrzu zapach jaśminu i migdałków
może kiedyś je ktoś przeczyta
rozerwie kopertę niecierpliwą dłonią
poskłada słowa jak układankę w puzzle
zszarzałą czerwień wstążki zamieni w różę
Bozena Nitka, 16 may 2020
drewniany domek
moje odbicie w szybie
wspomnienie dziecka
***
wiosenny wieczór
pomiędzy tobą a mną
zapach jaśminu
***
kwitnące wiśnie
wiosenny uśmiech starca
w zmęczonych oczach
***
majowe wiatry
wiotkie głowy podbiału
latawce w górze
Bozena Nitka, 8 may 2020
jeszcze nie nauczyły się latać
a wiatr już im porozrywał
siwe głowy
podziurawione
zranione niczym balony
przebite szpilką
dryfują pomiędzy
niebem a ziemią
lżejsze od drobin
piasku
wygięte jak strzała
gotowa do lotu
w tym ulotnym
życiu
nie były zdolne do lotu…
Bozena Nitka, 6 may 2020
Nareszcie koniec
ściągnięto wszystkie maski
zwyczajne twarze
***
Straszna wichura
w złamanym drzewie gniazdo
niewykluty ptak
***
Stara pracownia
splątane sterty nici
nagi manekin
Bozena Nitka, 28 april 2020
burzowe chmury
złote nici na niebie
zacerowane
***
majowe deszcze
słoneczne okulary
na górnej półce
***
czerwień piwonii
zapach kwitnących wiśni
zwabia motyle
***
wiosenne brzozy
w odbiciu wód strumienia
białe welony
***
majowe burze
pod dachy wiejskich stodół
wzloty jaskółek
Bozena Nitka, 23 april 2020
To co nieznane silnie przyciągało
jak nocne motyle jaskrawe światło
przemieniając niedotykalnie w namiętność
rozjaśniając mroki nieśmiałości w jasność
a podświadomość zadawała pytania
niewytłumaczalne jak dotąd zachowania
dlaczego – po co czy tak stać się musiało
zahamowania brakło czy czujności
codzienność chodziła w tęczowej sukience
nocnym mrokiem w księżycowej poświacie
szarość dnia zabłysła wielobarwną tęczą
demony związane nitką pajęczą
podniecenie i fascynacja wybuchała żarem
studzona to podgrzewana pod jaworowym gajem
w ramionach namiętnej rozkosznej miłości
zagubiona w jasności twoich oczu i czułości
lecz czy może to tak dalej trwać bez/miary
rzeczywistość jednak ma inne wymiary
nie można żyć ze sobą tak bez ciebie
w szarówce dniach i nocy też bez siebie
Bozena Nitka, 20 april 2020
Wiosenne zawirowanie
czerwienie tulipanów
biele przebiśniegów
dekalog słów spisanych
na motylich skrzydłach
Nocne harce ze świecą
bez dziennych nakazów
już nie odczytasz...
zszarzały świtaniem
spalone na popiół
jak grzeszna miłość...
Bożena N.
Bozena Nitka, 2 march 2020
ziemię otulił siny mrok
spowił wszystko ciszą senną
w ciemności tej księżyca róg
rozbudził moc tajemną
w oddali krzyk spłoszonego ptaka
szczekanie bezpańskiego „burka „
w wierzbowych gałązkach
płacze zagubiony wiatr
skrzypi nieoliwiona furtka
mroczna cisza w uszach drży
niespokojne myśli i smutek szary
pośród miliona zapalonych gwiazd
widziadła senne - pokraczne mary
budzi się dzień
w jasności promieni słońca
milkną bezsenne koszmary
Bozena Nitka, 13 november 2018
Płaczemy w ciemnym pokoju
W którym zapomniano zapalić lampę
o tym, że znów śnieg pada i ślisko
młodych latach , wiosennych białych śnieguliczkach
O niemilknącym dzwonie w kościele, rozkwicie bzu w lecie
Płaczemy jak dzieci, którym odebrano zabawkę
W tym urzeczonym świecie, drogę oznaczamy łzami
Rozpaczając nad zmarzniętym kwiatkiem
Wszystko zabrano - spokój , radość, szczęście
Kochanie serce wziąłeś .... lecz nie tych kilka łez
na pożegnanie
Bozena Nitka, 8 november 2018
jesień wszędzie już zagościła
jest coraz zimniej i deszczowo
płonie w rumieńcach polana
wrzosy zakwitły fioletowo
po ścieżce wiatr niepokoje niesie
listki brzóz szeleszczą pożółkłe
a rude wiewiórki w drzew dziupli
robią zapasy już zimowe
ubrały się klony w czerwoność
grab liście rozrzucił po trawie
czerwone płoną jarzębiny
pośród nitek cienkiej pajęczyny
pod płaczącą wierzbą huśtawka
zapomniana przez dzieci
tylko babki piaskowe zostały
skąpane wśród słońca promieni
kiedy wieczór przykryje niebo
czarną w gwiazdy haftowaną chustą
zanurzymy się w senność głęboko
nim noc zwinie aksamitu zasłony
Bozena Nitka, 6 november 2018
przynieś mi kosze jabłek
pachnące latem i sadem
niebo przejrzyste czyste
bez jednej ciemnej plamy
mgłom odbierz białe szale
ubierz w jarzębiny i wrzosy
krwiste na szyję korale
ptasie pióra wpleć we włosy
pod nogi sypnij żółć liści
oczami wycałuj dnia skronie
cichutko zapukaj do okien
nim noc spuści ciemne zasłony
kobierzec astrów i cynii
słońca promienie złote
ułóż na nitki ścieżek
żebym nie zabłądziła nocą
poprowadź w ogród miłości
gorącym ust pocałunkiem
w splocie ramion stęsknionych
alejką rozarium i platanów
Bozena Nitka, 4 november 2018
Jesienny poranek mży deszczem
z dachu spływającym jak struga
powiedz mi czy mnie kochasz jeszcze
samotność tkwi przy mnie dość długo
nikłą nitką słowa się plączą
jak po łąkach srebrne strumienie
ale one kiedyś się łączą
ja wciąż czekam tęsknie codziennie
może zapach traw ciebie skrywa
lub złoty talerz słonecznika
albo oglądasz wszystko siedząc
nocą na skrawku rogalika
czy widzisz jak tańczą na wietrze
białych brzóz bezwstydne ramiona
proszę – pocałuj mnie raz jeszcze
nim kropla deszczu tęczą skona
jesień już ptaki odleciały
owoc zerwany sady puste
szeleszczą liście pod drzewami
pachną maliną moje usta
Bozena Nitka, 31 october 2018
wśród alei drzew
ostatnie echo dzwonów
drogą w nieznane
*
jesienne kwiaty
złociste chryzantemy
w jasnej poświacie
*
plastikowy kwiat
nikły płomień zniczy
bezimienny grób
Bozena Nitka, 25 june 2016
Marzenie przychodzą tuż przed zmrokiem
gdy w słońce patrzę jasnym wzrokiem
i dzień dotykam ubrana w twój dotyk
zaplatam wspomnienia w kolorowy motek
potem je dolewam w snów filiżanki
pachną ziołami – delikatnym aromatem
dłonią odsłaniam białe firanki
byś nie zabłądził gdy cie zawołam
nim powrócisz bardzo zmęczony
stół nakryje najpiękniejszym obrusem
na serwetkach podam nasze imiona
przytulę i wezmę w swoje ramiona
zapalę płomień miłosnym spojrzeniem
uśmiechem rozjaśnię wszystkie rozterki
czerwone wino by zmyć niepokój
wleje do szklanek naszej pamięci
gdy opróżnimy nasze kieliszki
delektować będziemy się sobą
by w namiętności złączyć usta
igraszkami w zmiętej pościeli
Bozena Nitka, 23 june 2016
do nocnej szpitalnej sali
drzewa podchodziły coraz bliżej
odgradzały świat rzeczywisty
od izolacji ludzkich cierpień
łomocząc w szyby konarami
jak złowieszczymi mackami
omiatając umysł koszmarnymi myślami
ona taka cicha ...
zdrową ręką rozplatała cienki siwy warkocz
rozsypując włosy po poduszce
kołysała spokój wspomnieniami
tęczy kreską malowany
dotykałam jej rozpalonego czoła
rąk drugiej części nie sparaliżowanego ciała
liczyłam chwile wierząc w cud
trzymając się tego ostrym zadziornym pazurem
strach chwytał za gardło
drżało z trwogi serce
świt kotarą zasłonił czarną
ciało jej stopy
oparte o metalowe poręcze
Bozena Nitka, 21 june 2016
burze czerwcowe
gromem rozdarte drzewo
gniewa się niebo
****
czerwcowy wieczór
serenada deszczowa
tuli mnie do snu
****
ranek czerwcowy
w pierwszych promieniach słońca
schną płatki róży
****
deszczowy czerwiec
kolorowy parasol
czeka na słońce
*****
czerwcowy upał
na rozłożystej lipie
miodowy przysmak
*****
uschnięte kwiaty
na szkolnym parapecie
sezon wakacji
*****
czerwcowy malarz
co krok to inne barwy
skropione pędzlem
Bozena Nitka, 21 june 2016
Po ogrodzie noc się przechadza
kwiatów płatki głaszcząc dojrzałość
snem zamyka znużone powieki
z Morfeuszem rozmawiając nieśmiało
przed północą na łąki zaglądnie
w wody strumień rzuci spojrzenie
do ust gorący pocałunek
srebrem okrywa spragnioną ziemię
gwiezdnym pyłem sypie na ganki
niczym meteorytów ulewa
rozjaśnia księżyca blaskiem
maluje uśmiech na twarzach
nim zagaśnie w promieniu słońca
zajrzy jeszcze na leśną polanę
do gniazd ptasich oko zapuści
z drzew wypije granatu atrament
zakochanych uniesie w świt blady
sennym murmurando mruczeniem
obleczona w białe mgielne welony
powróci wieczornym wiatru graniem
Bożena N.
Bozena Nitka, 10 august 2014
jodłowe lasy
kropla żywicy - ważka
śpi jak zaklęta
liście opadły
lato odeszło nagle
jesienna nutka
mleczna poświata
fruwają nikłe nitki
zerwane wiatrem
jesienne liście
porywisty wiatr rzucił
strzępy zieleni
przygięte drzewa
od podmuchu wietrzyska
jesień nadchodzi
wśród leśnej głuszy
pająk snuje cienką sieć
w kropli tęczy
siano w kopach
smutne oczy chochoła
na puste pola
klekot bociana
duże kręgi na wodzie
zmykają żabki
Bozena Nitka, 8 august 2014
Pospadały jabłka w zapomnianym sadzie
pomarszczone niczym starowinki dłonie
jeszcze wieczorami słychać gdzieś muzykę
lecz ciebie do tańca nikt już nie zaprosi
minęły te wiosny szalone młodzieńcze
lata gdy biegłaś w kwiatowej sukience
liść już opadł z drzewa – ptasie gniazda puste
jesień już pomału zagląda do okna
łza nie upadnie na szale jabłkowe
tylko deszcz jesienny bruździ szarą ziemię
nie pogładzę srebra pochylonej głowy
nie zamienię listopada w promienie lipcowe
Bozena Nitka, 17 june 2014
Żona ostatnio suszy mi głowę:
- mężu kochany zadbaj o zdrowie,
odwiedź przychodnię oraz lekarza,
niech cię kolejka zbytnio nie zraża.
Więc jej potulnie przyznałem rację.
Z trudem przebrnąłem przez rejestrację,
pół dnia w kolejce, pośladki bolą...
ciągle czekanie - pacjenta rolą
i wreszcie ulga... - Następny proszę.
Do gabinetu ochoczo kroczę.
- Panie doktorze podle się czuję,
zwolnienie może pan zafunduje?
- A co konkretnie panu dolega?
- Do ubikacji wciąż muszę biegać,
częste kłopoty mam ze sikaniem,
żonie dogodzić nie jestem w stanie.
Słuch jakiś lichy, szumi mi w uszach
i coraz trudniej mi się rozruszać.
Chciałem ukłonić się dziś sąsiadce,
w krzyżu coś” strzykło” jak mojej babce.
zerknąłem w lustro czy garb mi rośnie...
I brzuch mnie boli. Boli nieznośnie.
Ząb mi się rusza... O ten na przedzie,
przez co kłopoty mam przy obiedzie.
Ze wzrokiem kiepsko, widzę na czarno,
zwłaszcza gdy pensję trudno mi zgarnąć.
Doktor z uśmiechem pokiwał głową
i taką krótką obdarzył mową;
- Panie kochany, zdrowie marzenie...
nie grozi panu żadne zwolnienie.
żeś zdrów jak przysłowiowa ryba
to tylko latek ciągle przybywa
Bozena Nitka, 15 june 2014
może kiedyś zabłądzisz w te strony
tam gdzie kwitły zielone jabłonie
ogród pełen zmysłów i marzeń
i rabatki kwitnących peoni
przy fontannie rozsmakujesz cieniem
chłodną wodę wspomnieniem uraczysz
robiłeś to przedtem w niedzielę
zobaczysz młodości marzenie
potem w górę wydeptaną ścieżką
gdzie altanka otulona bluszczem
nie będziesz mógł oderwać oczu
patrząc jak słonko w wodzie się pluszcze
stare podwórko gdzie przedtem
stała wierzba z rozwianym warkoczem
huśtawka z wiatrem w zawody
rozkołysana ze śmiechem naszym
a siadając na krześle przy stole
znajome kąty wzrokiem powitasz
dotykając je czule swym czołem
znowu zaczniesz miłością rozkwitać
Bozena Nitka, 15 june 2014
Pieszczotą dłoni wieczorną ciszą,
otul samotność, uspokój cienie,
zamknij w ramionach aż do świtu,
bądź dla tęsknoty wyzwoleniem.
Obudź motyla wyobraźni,
niech ciepłym światłem skrzy marzenie,
trzymaj jak klejnot, gdy gwiazda spadnie,
uwierzę w pięknych snów spełnienie.
Przekonaj każdym pocałunkiem,
dotykiem ręki, drżeniem, gestem,
tyś wybawieniem i ratunkiem.
Ja – przeznaczeniem twoim jestem.
Bozena Nitka, 14 june 2014
Po chłodnej nocy świt się skrada
w tiulowej białej sukience
na uśpioną zieleń traw
słoneczny promień składa
delikatnie w niebo go niosą
korowód znikających gwiazd
wędruje po błękitnych obłokach
a za nim księżyc co już zbladł
nad rzeką staje w mgieł zadumie
zapatrzony w leniwy nurt fal
łowi świetlisty gwiezdny blask
by spocząć pośród wiejskich chat
nad wiśniowym sadem
rozsypie płatków tysiące
dotykiem chłodnych dłoni
lica osłodzi złotym miodem
po bladym świtem słońce wstaje
w czerwono złotej sukience
zaplata miłość nam we włosy
uśmiech rozdajemy mu w podzięce
Bozena Nitka, 9 august 2013
Kwitną kasztany
na głowach białe płatki
matury tuż , tuż
wiosenna aura
łąka umajona makami
czerwony dywan
wiosna w bieli
zakwitły przebiśniegi
otulone słońcem
wiosenny deszcz
wróbelki stroszą piórka
łapiąc owady
stawy pełne żab
bociany klepią dziobem
duże kręgi wód
sady w bieli
kwitną czereśnie, wiśnie
brzęczą owady
wśród tulipanów
rozrzucone żonkile
barwny kobierzec
Bozena Nitka, 9 august 2013
Babiarz
zawsze lubił babeczki
nigdy tego nie ukrywał
zaczął już od piaskownicy
do teraz je spożywa
klaun
umożliwi nieraz maska
w pełnej chwale stanąć na deskach
lecz życie to nie groteska
w owczej skórze
nie patrz wilkiem
na drugiego człeczka
po ząbkach widać
żeś nie owieczka
Bozena Nitka, 27 january 2013
zachłysnęłam się -pożądaniem
każdym niebieskim oczu spojrzeniem
odrzucam szóste czy - świadomie...
smakować pocałunki
to nasze dziś ust spełnienie
kiedy...
pręgierz sumieniu buduję świadomie
źródło rozkoszy kusi owocem zakazanym
porażając swoim pięknem moje zmysły
na puszystym miękkim dywanie
to taki błogi stan duszy i ciała rozkoszy
czy potrzebne nam jest rozgrzeszenie
skoro kiedyś i tak piekło nas pochłonie
kiedyś ....
lecz nie dzisiaj...
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
28 april 2024
Pan pokląskwa w ostatnichJaga
28 april 2024
CompromisedSatish Verma
27 april 2024
Uśmiech z trawkąJaga
27 april 2024
By KissesSatish Verma
26 april 2024
2608wiesiek
26 april 2024
The EntitySatish Verma
25 april 2024
2504wiesiek
25 april 2024
QuartzSatish Verma
24 april 2024
The End StartsSatish Verma
23 april 2024
Three poemsAdam Pietras (Barry Kant)