Bozena Nitka, 22 june 2020
Cóż my możemy
dłońmi delikatnymi
utkanymi ze światła
zagubieni w wszechświecie
niczym drobinki piasku
wyżłobione przez morze
mali zamknięci w skorupie
własnego ego
oddychamy tym samym powietrzem
strome schody
bez poręczy prowadzą tylko w dół
w powikłane życiowe ścieżki
choćby te wszystkie
tablice Mojżesza
ustawić od nowa
wybić dłutem nowe przykazania
odnowić zaklęcia
zapatrzeni nocą w skrzydła ćmy
wierzyć w tą jedną szczęśliwa gwiazdę
tak kruchość uleci z wiatrem
Bozena Nitka, 19 june 2020
W starym domu wszystko uśpione kurzem
snują się duchy przodków cieniem po podłodze
mży nikłe światło przez wybite witraże
układając mozaiki i nikłe obrazów miraże
deskami czar wspomnień wiatrem połatany
zapachem naftaliny prószy stara szafa
zagubione mantry w różańcowym sznurze
jeszcze słychać modły tamtych przeszłych kobiet
mosiężne lichtarze żywią się resztkami świec
wbijając nogi we fragmenty posadzki marmurowej
smutek i rozpacz spogląda z każdego kąta
tylko wierzba jeszcze nad tym domem szlocha
Bozena Nitka, 15 june 2020
kobieta musi być silna
nie łatwo jej unieść trudy życia
gdy dłonie zbyt słabe wznoszące się do nieba
koszyk na głowie ciąży pełen kwiatów
z których już opadły wszystkie płatki
a motyle pogubiły skrzydła
fiołki jeszcze mają zapach minionego lata
lecz nadzieja zamknęła usta jak muszla
"kobieta nie jest puchem marnym"
lecz nieraz wytrwałości jej brak
obraz szczęścia wyostrza krawędzie
padając nie wydaje jęku
ucieczka przed niebezpieczeństwem
to domena wilka -ona jest silna
soczystością jagód podkreśla smutne usta
nocą w krainie snów przysiada po drugiej stronie
westchnień lustra marzeń o lepszym dniu
zaskakuje siłą jak przypływu rzeka
by znów wznieść się jak ptak
kobieta musi być silna
na przekór łzom
Bozena Nitka, 8 june 2020
tyle myśli przychodzi nagle
tak trudno poskładać je w sedno
białe kartki szeleszczą niespokojne
zamiarem spisania i kleksem pomiędzy
wchodzimy w nie zapisując miłość
obrazując w serduszka listki i kwiatki
próbując stworzyć namiętności klimat
literka po literce bez chwili namysłu
uczucie bije od słów barwnych
w natłoku niepokornych myśli
księżyc dorzuca promień jasny
w powietrzu zapach jaśminu i migdałków
może kiedyś je ktoś przeczyta
rozerwie kopertę niecierpliwą dłonią
poskłada słowa jak układankę w puzzle
zszarzałą czerwień wstążki zamieni w różę
Bozena Nitka, 16 may 2020
drewniany domek
moje odbicie w szybie
wspomnienie dziecka
***
wiosenny wieczór
pomiędzy tobą a mną
zapach jaśminu
***
kwitnące wiśnie
wiosenny uśmiech starca
w zmęczonych oczach
***
majowe wiatry
wiotkie głowy podbiału
latawce w górze
Bozena Nitka, 8 may 2020
jeszcze nie nauczyły się latać
a wiatr już im porozrywał
siwe głowy
podziurawione
zranione niczym balony
przebite szpilką
dryfują pomiędzy
niebem a ziemią
lżejsze od drobin
piasku
wygięte jak strzała
gotowa do lotu
w tym ulotnym
życiu
nie były zdolne do lotu…
Bozena Nitka, 6 may 2020
Nareszcie koniec
ściągnięto wszystkie maski
zwyczajne twarze
***
Straszna wichura
w złamanym drzewie gniazdo
niewykluty ptak
***
Stara pracownia
splątane sterty nici
nagi manekin
Bozena Nitka, 28 april 2020
burzowe chmury
złote nici na niebie
zacerowane
***
majowe deszcze
słoneczne okulary
na górnej półce
***
czerwień piwonii
zapach kwitnących wiśni
zwabia motyle
***
wiosenne brzozy
w odbiciu wód strumienia
białe welony
***
majowe burze
pod dachy wiejskich stodół
wzloty jaskółek
Bozena Nitka, 23 april 2020
To co nieznane silnie przyciągało
jak nocne motyle jaskrawe światło
przemieniając niedotykalnie w namiętność
rozjaśniając mroki nieśmiałości w jasność
a podświadomość zadawała pytania
niewytłumaczalne jak dotąd zachowania
dlaczego – po co czy tak stać się musiało
zahamowania brakło czy czujności
codzienność chodziła w tęczowej sukience
nocnym mrokiem w księżycowej poświacie
szarość dnia zabłysła wielobarwną tęczą
demony związane nitką pajęczą
podniecenie i fascynacja wybuchała żarem
studzona to podgrzewana pod jaworowym gajem
w ramionach namiętnej rozkosznej miłości
zagubiona w jasności twoich oczu i czułości
lecz czy może to tak dalej trwać bez/miary
rzeczywistość jednak ma inne wymiary
nie można żyć ze sobą tak bez ciebie
w szarówce dniach i nocy też bez siebie
Bozena Nitka, 20 april 2020
Wiosenne zawirowanie
czerwienie tulipanów
biele przebiśniegów
dekalog słów spisanych
na motylich skrzydłach
Nocne harce ze świecą
bez dziennych nakazów
już nie odczytasz...
zszarzały świtaniem
spalone na popiół
jak grzeszna miłość...
Bożena N.
Bozena Nitka, 2 march 2020
ziemię otulił siny mrok
spowił wszystko ciszą senną
w ciemności tej księżyca róg
rozbudził moc tajemną
w oddali krzyk spłoszonego ptaka
szczekanie bezpańskiego „burka „
w wierzbowych gałązkach
płacze zagubiony wiatr
skrzypi nieoliwiona furtka
mroczna cisza w uszach drży
niespokojne myśli i smutek szary
pośród miliona zapalonych gwiazd
widziadła senne - pokraczne mary
budzi się dzień
w jasności promieni słońca
milkną bezsenne koszmary
Bozena Nitka, 13 november 2018
Płaczemy w ciemnym pokoju
W którym zapomniano zapalić lampę
o tym, że znów śnieg pada i ślisko
młodych latach , wiosennych białych śnieguliczkach
O niemilknącym dzwonie w kościele, rozkwicie bzu w lecie
Płaczemy jak dzieci, którym odebrano zabawkę
W tym urzeczonym świecie, drogę oznaczamy łzami
Rozpaczając nad zmarzniętym kwiatkiem
Wszystko zabrano - spokój , radość, szczęście
Kochanie serce wziąłeś .... lecz nie tych kilka łez
na pożegnanie
Bozena Nitka, 8 november 2018
jesień wszędzie już zagościła
jest coraz zimniej i deszczowo
płonie w rumieńcach polana
wrzosy zakwitły fioletowo
po ścieżce wiatr niepokoje niesie
listki brzóz szeleszczą pożółkłe
a rude wiewiórki w drzew dziupli
robią zapasy już zimowe
ubrały się klony w czerwoność
grab liście rozrzucił po trawie
czerwone płoną jarzębiny
pośród nitek cienkiej pajęczyny
pod płaczącą wierzbą huśtawka
zapomniana przez dzieci
tylko babki piaskowe zostały
skąpane wśród słońca promieni
kiedy wieczór przykryje niebo
czarną w gwiazdy haftowaną chustą
zanurzymy się w senność głęboko
nim noc zwinie aksamitu zasłony
Bozena Nitka, 6 november 2018
przynieś mi kosze jabłek
pachnące latem i sadem
niebo przejrzyste czyste
bez jednej ciemnej plamy
mgłom odbierz białe szale
ubierz w jarzębiny i wrzosy
krwiste na szyję korale
ptasie pióra wpleć we włosy
pod nogi sypnij żółć liści
oczami wycałuj dnia skronie
cichutko zapukaj do okien
nim noc spuści ciemne zasłony
kobierzec astrów i cynii
słońca promienie złote
ułóż na nitki ścieżek
żebym nie zabłądziła nocą
poprowadź w ogród miłości
gorącym ust pocałunkiem
w splocie ramion stęsknionych
alejką rozarium i platanów
Bozena Nitka, 4 november 2018
Jesienny poranek mży deszczem
z dachu spływającym jak struga
powiedz mi czy mnie kochasz jeszcze
samotność tkwi przy mnie dość długo
nikłą nitką słowa się plączą
jak po łąkach srebrne strumienie
ale one kiedyś się łączą
ja wciąż czekam tęsknie codziennie
może zapach traw ciebie skrywa
lub złoty talerz słonecznika
albo oglądasz wszystko siedząc
nocą na skrawku rogalika
czy widzisz jak tańczą na wietrze
białych brzóz bezwstydne ramiona
proszę – pocałuj mnie raz jeszcze
nim kropla deszczu tęczą skona
jesień już ptaki odleciały
owoc zerwany sady puste
szeleszczą liście pod drzewami
pachną maliną moje usta
Bozena Nitka, 31 october 2018
wśród alei drzew
ostatnie echo dzwonów
drogą w nieznane
*
jesienne kwiaty
złociste chryzantemy
w jasnej poświacie
*
plastikowy kwiat
nikły płomień zniczy
bezimienny grób
Bozena Nitka, 25 june 2016
Marzenie przychodzą tuż przed zmrokiem
gdy w słońce patrzę jasnym wzrokiem
i dzień dotykam ubrana w twój dotyk
zaplatam wspomnienia w kolorowy motek
potem je dolewam w snów filiżanki
pachną ziołami – delikatnym aromatem
dłonią odsłaniam białe firanki
byś nie zabłądził gdy cie zawołam
nim powrócisz bardzo zmęczony
stół nakryje najpiękniejszym obrusem
na serwetkach podam nasze imiona
przytulę i wezmę w swoje ramiona
zapalę płomień miłosnym spojrzeniem
uśmiechem rozjaśnię wszystkie rozterki
czerwone wino by zmyć niepokój
wleje do szklanek naszej pamięci
gdy opróżnimy nasze kieliszki
delektować będziemy się sobą
by w namiętności złączyć usta
igraszkami w zmiętej pościeli
Bozena Nitka, 23 june 2016
do nocnej szpitalnej sali
drzewa podchodziły coraz bliżej
odgradzały świat rzeczywisty
od izolacji ludzkich cierpień
łomocząc w szyby konarami
jak złowieszczymi mackami
omiatając umysł koszmarnymi myślami
ona taka cicha ...
zdrową ręką rozplatała cienki siwy warkocz
rozsypując włosy po poduszce
kołysała spokój wspomnieniami
tęczy kreską malowany
dotykałam jej rozpalonego czoła
rąk drugiej części nie sparaliżowanego ciała
liczyłam chwile wierząc w cud
trzymając się tego ostrym zadziornym pazurem
strach chwytał za gardło
drżało z trwogi serce
świt kotarą zasłonił czarną
ciało jej stopy
oparte o metalowe poręcze
Bozena Nitka, 21 june 2016
burze czerwcowe
gromem rozdarte drzewo
gniewa się niebo
****
czerwcowy wieczór
serenada deszczowa
tuli mnie do snu
****
ranek czerwcowy
w pierwszych promieniach słońca
schną płatki róży
****
deszczowy czerwiec
kolorowy parasol
czeka na słońce
*****
czerwcowy upał
na rozłożystej lipie
miodowy przysmak
*****
uschnięte kwiaty
na szkolnym parapecie
sezon wakacji
*****
czerwcowy malarz
co krok to inne barwy
skropione pędzlem
Bozena Nitka, 21 june 2016
Po ogrodzie noc się przechadza
kwiatów płatki głaszcząc dojrzałość
snem zamyka znużone powieki
z Morfeuszem rozmawiając nieśmiało
przed północą na łąki zaglądnie
w wody strumień rzuci spojrzenie
do ust gorący pocałunek
srebrem okrywa spragnioną ziemię
gwiezdnym pyłem sypie na ganki
niczym meteorytów ulewa
rozjaśnia księżyca blaskiem
maluje uśmiech na twarzach
nim zagaśnie w promieniu słońca
zajrzy jeszcze na leśną polanę
do gniazd ptasich oko zapuści
z drzew wypije granatu atrament
zakochanych uniesie w świt blady
sennym murmurando mruczeniem
obleczona w białe mgielne welony
powróci wieczornym wiatru graniem
Bożena N.
Bozena Nitka, 10 august 2014
jodłowe lasy
kropla żywicy - ważka
śpi jak zaklęta
liście opadły
lato odeszło nagle
jesienna nutka
mleczna poświata
fruwają nikłe nitki
zerwane wiatrem
jesienne liście
porywisty wiatr rzucił
strzępy zieleni
przygięte drzewa
od podmuchu wietrzyska
jesień nadchodzi
wśród leśnej głuszy
pająk snuje cienką sieć
w kropli tęczy
siano w kopach
smutne oczy chochoła
na puste pola
klekot bociana
duże kręgi na wodzie
zmykają żabki
Bozena Nitka, 8 august 2014
Pospadały jabłka w zapomnianym sadzie
pomarszczone niczym starowinki dłonie
jeszcze wieczorami słychać gdzieś muzykę
lecz ciebie do tańca nikt już nie zaprosi
minęły te wiosny szalone młodzieńcze
lata gdy biegłaś w kwiatowej sukience
liść już opadł z drzewa – ptasie gniazda puste
jesień już pomału zagląda do okna
łza nie upadnie na szale jabłkowe
tylko deszcz jesienny bruździ szarą ziemię
nie pogładzę srebra pochylonej głowy
nie zamienię listopada w promienie lipcowe
Bozena Nitka, 17 june 2014
Żona ostatnio suszy mi głowę:
- mężu kochany zadbaj o zdrowie,
odwiedź przychodnię oraz lekarza,
niech cię kolejka zbytnio nie zraża.
Więc jej potulnie przyznałem rację.
Z trudem przebrnąłem przez rejestrację,
pół dnia w kolejce, pośladki bolą...
ciągle czekanie - pacjenta rolą
i wreszcie ulga... - Następny proszę.
Do gabinetu ochoczo kroczę.
- Panie doktorze podle się czuję,
zwolnienie może pan zafunduje?
- A co konkretnie panu dolega?
- Do ubikacji wciąż muszę biegać,
częste kłopoty mam ze sikaniem,
żonie dogodzić nie jestem w stanie.
Słuch jakiś lichy, szumi mi w uszach
i coraz trudniej mi się rozruszać.
Chciałem ukłonić się dziś sąsiadce,
w krzyżu coś” strzykło” jak mojej babce.
zerknąłem w lustro czy garb mi rośnie...
I brzuch mnie boli. Boli nieznośnie.
Ząb mi się rusza... O ten na przedzie,
przez co kłopoty mam przy obiedzie.
Ze wzrokiem kiepsko, widzę na czarno,
zwłaszcza gdy pensję trudno mi zgarnąć.
Doktor z uśmiechem pokiwał głową
i taką krótką obdarzył mową;
- Panie kochany, zdrowie marzenie...
nie grozi panu żadne zwolnienie.
żeś zdrów jak przysłowiowa ryba
to tylko latek ciągle przybywa
Bozena Nitka, 15 june 2014
może kiedyś zabłądzisz w te strony
tam gdzie kwitły zielone jabłonie
ogród pełen zmysłów i marzeń
i rabatki kwitnących peoni
przy fontannie rozsmakujesz cieniem
chłodną wodę wspomnieniem uraczysz
robiłeś to przedtem w niedzielę
zobaczysz młodości marzenie
potem w górę wydeptaną ścieżką
gdzie altanka otulona bluszczem
nie będziesz mógł oderwać oczu
patrząc jak słonko w wodzie się pluszcze
stare podwórko gdzie przedtem
stała wierzba z rozwianym warkoczem
huśtawka z wiatrem w zawody
rozkołysana ze śmiechem naszym
a siadając na krześle przy stole
znajome kąty wzrokiem powitasz
dotykając je czule swym czołem
znowu zaczniesz miłością rozkwitać
Bozena Nitka, 15 june 2014
Pieszczotą dłoni wieczorną ciszą,
otul samotność, uspokój cienie,
zamknij w ramionach aż do świtu,
bądź dla tęsknoty wyzwoleniem.
Obudź motyla wyobraźni,
niech ciepłym światłem skrzy marzenie,
trzymaj jak klejnot, gdy gwiazda spadnie,
uwierzę w pięknych snów spełnienie.
Przekonaj każdym pocałunkiem,
dotykiem ręki, drżeniem, gestem,
tyś wybawieniem i ratunkiem.
Ja – przeznaczeniem twoim jestem.
Bozena Nitka, 14 june 2014
Po chłodnej nocy świt się skrada
w tiulowej białej sukience
na uśpioną zieleń traw
słoneczny promień składa
delikatnie w niebo go niosą
korowód znikających gwiazd
wędruje po błękitnych obłokach
a za nim księżyc co już zbladł
nad rzeką staje w mgieł zadumie
zapatrzony w leniwy nurt fal
łowi świetlisty gwiezdny blask
by spocząć pośród wiejskich chat
nad wiśniowym sadem
rozsypie płatków tysiące
dotykiem chłodnych dłoni
lica osłodzi złotym miodem
po bladym świtem słońce wstaje
w czerwono złotej sukience
zaplata miłość nam we włosy
uśmiech rozdajemy mu w podzięce
Bozena Nitka, 9 august 2013
Kwitną kasztany
na głowach białe płatki
matury tuż , tuż
wiosenna aura
łąka umajona makami
czerwony dywan
wiosna w bieli
zakwitły przebiśniegi
otulone słońcem
wiosenny deszcz
wróbelki stroszą piórka
łapiąc owady
stawy pełne żab
bociany klepią dziobem
duże kręgi wód
sady w bieli
kwitną czereśnie, wiśnie
brzęczą owady
wśród tulipanów
rozrzucone żonkile
barwny kobierzec
Bozena Nitka, 9 august 2013
Babiarz
zawsze lubił babeczki
nigdy tego nie ukrywał
zaczął już od piaskownicy
do teraz je spożywa
klaun
umożliwi nieraz maska
w pełnej chwale stanąć na deskach
lecz życie to nie groteska
w owczej skórze
nie patrz wilkiem
na drugiego człeczka
po ząbkach widać
żeś nie owieczka
Bozena Nitka, 27 january 2013
zachłysnęłam się -pożądaniem
każdym niebieskim oczu spojrzeniem
odrzucam szóste czy - świadomie...
smakować pocałunki
to nasze dziś ust spełnienie
kiedy...
pręgierz sumieniu buduję świadomie
źródło rozkoszy kusi owocem zakazanym
porażając swoim pięknem moje zmysły
na puszystym miękkim dywanie
to taki błogi stan duszy i ciała rozkoszy
czy potrzebne nam jest rozgrzeszenie
skoro kiedyś i tak piekło nas pochłonie
kiedyś ....
lecz nie dzisiaj...
Bozena Nitka, 16 september 2012
Sroka
Niezła z niej artystka
kradnie wszystko co się błyska.
Bocian
Do małżonki klekocze złociutka
zgrabne twe nóżki, nie to co,
żabie udka.
Paw
Narcystyczne ma maniery
mówi,że jest z wyższej sfery,
barwny ogon dumnie stawia,
czasem jednak puszcza pawia.
Łabędź
Piękny i wierny często
się myje ma jeden feler-
ciut długą szyję...
Słowik
Choć niepozorny z niego ptaszek,
kiedy przyleci na twój daszek
zaśpiewa swoje trele morele
to zaraz w sercu jest weselej.
Kukułka
Wróży plotkuje męża szuka
jaja podrzuca
a sama kuka i kuka.
Wróbel
Śmieszny z niego trzpiot...
oblizuje się kot.
Bozena Nitka, 14 september 2012
pozbieram rozrzucone
pod drzewem korale
ustroję w piórka ptasie
źdźbłem trawy ozdobię
przetkane powojem i zapachem lata
jarzębinowe czerwone kulki
na głowę tobie założę
mgłą zaplotę długie warkocze
zatańczymy ostatnie piruety
z rozczochranym przez wiatr chochołem
podwieszę pod sufitem wianki
razem z zasuszoną jemiołą
tam spijaliśmy namiętne pocałunki
w pochmurne deszczowe dni
rozsypię czerwienią po pościeli
spłyną kaskadą aromatów
by rozświetlić nam jesienne poranki
Bozena Nitka, 6 august 2012
Etopiryna
Nie chcę- boli mnie dziś głowa...
A co na to Goździkowa ?
Reumatyzm czy romantyzm?
Całe dnie spędza na kanapie,
narzeka bardzo, że mu strzyka
a kiedy żonka smacznie chrapie,
on romantycznie się wymyka...
Chwalipięta
Na mojego robaka,
każda rybka się złapie-
chwalił się wędkarz
w domu na kanapie.
Żonka bez humoru
z odkurzaczem gania,
-uważaj złociutki,
dziś jestem pirania!
Bozena Nitka, 9 june 2012
W bezsenną noc
gdzie demony liżą prześcieradła
ludzie gaszą pragnienia deszczem
pożadliwość ma dziś złe twarze
może jutro z tobą zatańczę
na parkiecie fantazji i ułud
mary wywijają walca
z Morfeuszem i boginką jutrzenki
celują palcem namiętności
w ten otwór co tylko jeden klucz się mieści
kradną księżyc popijając koniak z karafki
wirują opętani poza nimi nic się nie liczy
usiądą na jednej z gwiazd
niczym królowie nieba
by rano ukryć się jak dżin w butelce
jak gdyby nic się nie działo…
Bozena Nitka, 20 may 2012
Gdy mówisz że zimno ci...jestem
półcieniem w szafie snu ukryta
gdzie lustro ma odbicie twarzy
i szepcze cicho mi do ucha
pośród znajomych starych mebli
szukamy siebie w tym półmroku
by śladem porannego śmiechu
rękoma błądzić przez przedpokój
gdy oczy chustą przewiązane
nie widzą nic prócz losu cienia
co snuje się po dni podłodze
mówiąc mym dłoniom do widzenia
i kiedy krążąc złapię oddech
samotnym cieniem umęczona
na koniec nocnej ciuciubabki
wpadnę w ramiona utęskniona
Bozena Nitka, 17 may 2012
rozlane mgieł nad ranem welony
sny kropelką uciekły świtaniem
zawieszone by zaśpiewać poranne symfonie
miłości muzą natchnione
rozrzucone hojną dłonią
tęsknoty nutką i melancholii
niczym senne obłoczki
snują się po nieboskłonie
całując gwiazdy czule
rozścielają kwiaty pod stopy
motylom rosą malują skrzydełka
ręcę kołyszą spokojem
wieczorem przymykają zmęczone powieki
niewidzialne odchodzą nad rzekę
topiąc sukienki w wód przeźroczach
niczym nimfy tańczące po rosie
nad ranem ukołysane ciszą
zaplatają dłonie w żółte słonecznik
rosnące dziko przy jaworowej drodze
witają świetlistą boginię jutrzenki Eos
Bozena Nitka, 15 may 2012
ogród cały był w motylach
rosą obmył kwiatów wianki
śpiew ptaka ucichł w drzewach
cicho liściem zaszeleścił
wstydem barwi się piwonia
przywołując te wspomnienia
gdzie za krzaczkiem w tulipanach
rozrzucone były szatki
ciało błyszczy oliwkowo
słońce zerka w białe miejsca
na nogi uda i pośladki
chmura przyszła niespodzianie
przemoczone moje ''ciuszki''
czuję się jak mokra ryba
z opalania nic nie wyszło
skargę wniosę aż do nieba
chyba pójdę do solarium...
Bozena Nitka, 12 may 2012
wieczorem zanurzę się w wannie
pełnej nieprzyzwoitych myśli
gdzie piana skrywa intymności
i nabrzmiałe białe piersi
potem w miłosnej pościeli
będziemy tonąć razem
odziani w ciszę i w siebie
oczami w zamyślonej melancholii
jak wtedy pod niebiańskim kocem
powietrze pachniało jaśminowo
drgało słońce w kosmykach włosów
a dmuchawce latały w koło
zerwij białe stokrotki
uchwyć w dłonie dmuchawce
niech zapłaczę ze szczęścia
raz jeszcze...
Bozena Nitka, 29 may 2011
w bukiecie ciał
wczoraj smakuje inaczej
codzienność ubrana w jaskrawsze szaty
tęsknota uciekła w zaświaty
siedem dni to jak jedna chwila
spadły deszczowe kartki z kalendarza
a lepkość języka pozostawia ślady czerwieni
na udach niespokojne dłonie
oddalające i bliskie
uczysz się ich na pamięć
jak niewidomy po dotyku
smakujesz kroplami wody
i tatarakiem
ciszą nabrzmiałą namiętnością
prawie cię wtedy rozumiem
wolisz tak
żeby spotkać się tylko nocą
Bozena Nitka, 1 may 2011
Już łokcie bolą od patrzenia
na przelewające się tłumy
i świat nie kojarzy się różowo
nawet poduszka smutno zwiesiła
nad parapetem okna swe białe rogi
życie tak goni nieustannie
ubliża bliźnim
stawia przeszkody
czasem przepadnie jak kamień w wodę
chore ułudy łomoczą w głowie
ktoś tam z przechodniów ma mętlik w mózgu
a inny biegnie niczym pies gończy
jedząc w pośpiechu kanapki
wiążąc w kokardki czarne sznurówki
niczym marionetki
w teatrze życia codziennego
Bozena Nitka, 1 may 2011
Pewna próżna panienka
pana poznać pragnęła
piękne pełne piersi
posiadała po prababci
podążając przez plac Piłsudski
potrącając przechodniów
przewracając przy pubie prostokątne parasole
przytomnienie pytając
pomóżcie proszę
pana poznać pragnę
Paweł pucołowate policzki posiadał
Piotr przepiękne porsche
Patryk pozornie potulny
Prot przekorny
Przemek piętrowy pałacyk
przyjąć propozycje pięciu?
panna posmutniała
północ
przed położeniem
pod purpurowym puszystym pledem
przemyśle partnerów
przyszła pora porównań
porankiem przejrzystym
pozostanę panną - pochlipywała
Bozena Nitka, 26 april 2011
Mnie tak się czasem darzy
przeważnie, gdy padają deszcze
ciepłą wiosenną płyną dróżką
wtedy szeroko otwieram na świat okno
wdycham pełną piersią
zapachy wiatru nocnego
kropla, krople goni
tańcząc walczyka wesołego
dzwonkami zaczyna się koncert
chyba to jakimś jest sygnałem
bo już tych muzyków
zebrało się tysiące
na dachu werble im wtórują
w czerwień blaszanej dachówki
by spłynąć i grać staccato
w rynnowej karuzeli strużce
gonią się w berka wesołego
by wpaść w pułapkę kałużową
zmęczone tą gonitwą
zasnąć pod lipowym drzewem.
Bozena Nitka, 25 april 2011
Mroczne moje myśli
mózg maltretują
mętnieją mijające minuty
momentami marzeń
maestro malarz
maluje miłość-makami
mrucząc murmurando
mnożąc markotność
milczenia maską
Bozena Nitka, 17 april 2011
chwilowo
endorfiny wyparowały
rozwiesiłam ostatnie łzy
pomiędzy spokojem myśli
a wzburzeniem feromonów
słowem rozebrałam mur niepewności
ustami chwyciłam dobroć
o zmierzchu
miłość na motku serca
zawinę tęczową nicią
by w nocy
brakiem zahamowań
opleciona w rozkosz dotyków
płonąć
pochodnią uczuć
Bozena Nitka, 17 april 2011
Już lato przyjedzie
w złocistej koronie
a wiosna ,że była
odejdzie wspomnieniem
a ja...chce dla ciebie zapachnieć jaśminem
do rąk stęsknionych włożyć czterolistną koniczynę
w lilaka szczęście miłości ukryć w
zachwycie
płatkami białej konwalii drogę ci zaścielić
oczarować twe oczy
spojrzeniem majowym
sublimacją odurzenia
zanurzyć się w rozkoszy
w przeczuciu spełnienia
w słonecznych promieniach
zakwitnąć kwiatem
w twych dłoniach.
Bozena Nitka, 15 april 2011
Skrzydła rozpostarte czarnego anioła
na polanie lasu dzika róża uśmiecha się drwiąco
jeżyny kaleczą bezbronne me ręce
wszędzie słychać podstępne szepty
chodź - a ja uklęknę
i słowa małżeńskiej przysięgi do serca ci włożę.
Ułuda i zwidy
senne majaki samotnej tej nocy
w spoconej pościeli
rozdarte marzenia uciekły świtaniem
dzień za dniem upływa nieubłaganie
wybaczę , miłość ukryje
w ramionach białego anioła
gdy znów zawita-kochanie
Bozena Nitka, 15 april 2011
Kobiety w miejskich oknach
są jak ikony
do szczęścia tak wiele nie trzeba
ulicznego widoczku
a pod łokcie" jaśka"
łaknące niczym gąbka
zgiełku i ludzkiego pośpiechu
tu ktoś przeszedł przez pasy
a tamten się śmieje
inny do pracy zaspał
z przekrzywionym kapeluszem
powiewającymi sznurowadłami
zatrzymuje tramwaj
przemykając zatłoczonymi uliczkami
nikną kobiety gdy mrok
ściele na ziemię czarne sukno
by powrócić tam rano
karmić innymi zmysły
a u siebie widzą tylko
same dobre strony
Bozena Nitka, 9 january 2011
Więdną kobiety
stojące na skraju
ulicznego zbiegowiska
wiją się ich wydłużone cienie
niczym niebezpieczne węże
na straży poczęstunku
kuszą odkrytymi udami
bezdennymi pustymi oczami
z uśmiechem przyklejonym do twarzy
ktoś powie to prostytutki
a inny może ich dzieci
nie widziały od dawna
kromki chleba.
Bozena Nitka, 28 december 2010
Kamienica murszeje od środka
rozbitym echem o samotne ściany
kurzem zaścielone dziecięce ślady
tylko promyk zimowego słońca
przedziera się przez okienne szpary
rozświetlając ciemności kąty
przecięta symetria szczęścia
ktoś zabił kukułcze zegarki
i rozczłonkował lalki
Bozena Nitka, 27 december 2010
Zerwaną jesienną różą
człowiek pogłaskał smutku cienie
wygładził płatkami aksamitu
mgliste świata spojrzenie
aromatu wonią namaścił
bladolice widzenie
by tą smutną porą też było pięknie
nie tylko wiosny wspomnieniem
i złego igranie z losem poszło w zapomnienie
tylko te róże opadły
wierzbowe wiotkie gałęzie
wichrem postrzępione
Teraz tak smutno wszędzie
Bozena Nitka, 4 november 2010
Najpierw przeczytałam pamiętnik
ze starej komody wyciągnęłam stare futra
zapachniało wspomnieniami
naftaliną i lawendą
nocami palę światło
ta zmora bezsenności
po kątach pokoju
swe złowrogie macki ścieli
ranne obślizgłe schody
poręcze nabrzmiałe od deszczu
niczym usta spragnione pocałunków
zapomniane ślady ostatnich kochanków
to moje stare zdjęcie
kiedy przytulam się do mostowej balustrady
wiesz...kochany
jeszcze przyciągają mnie chodniki
i rozżarzone światło ulicznej neonówki
Bozena Nitka, 1 november 2010
klatka schodowa nadgryziona zębem czasu
straszyła rozbitym witrażem
i głową lwa na końcu poręczy
ktoś cicho odprawiał w służbówce mantrę
szłam korytarzem
skrzypiały stare schody
wspomnieniami tamtych kobiet
pachniały kościołem i naftaliną
i zeszłorocznymi perfumami
te drzwi niezapomniane
musiałam się wyprężyć
i stanąć na palcach
by dosięgnąć klamki
drewniany fotel kiwał biegunami
staruszka miała biały kołnierzyk
sukienkę w groszki
i uśmiech dla mnie przeznaczony
gdy odeszła...
ciastka z ubitą śmietaną
nigdy nie smakowały
już tak samo
Bozena Nitka, 30 october 2010
Jesienny ranek szary i ponury
sennie otulony różową sukienką
z białą nitką przetkany pajęczą
bajeczną przeźroczy mgiełką
śpi klika domostw za oknem
ptasi świergot radosny
budzi ostatnie jesienne kwiaty
pośród jeszcze zielonej rabaty
przy płocie z oderwana deską
kark słonecznika do nieba się wznosi
skrzypi zardzewiałą furtką
echo kroki niesie
dym ścieli się z komina
wychodzimy
dom pachnie nami
Bozena Nitka, 8 october 2010
zamknięte oczy oczekiwaniem
czekają wschodu
jesienny wiatr w konarach jęczy
ostatnie na płotach zawiesza liście
dwunożne bestie z otwartą księgą
niczym wataha wilków wkoło nas krążą
nad wszystkim jeszcze świeci słońce
nocą wirują gwiazdy stemplując złotymi palcami
pochmurne niebo
świt nie wie kogo obudzi
strony istnienia
pomiędzy śmiercią a byciem
wypalonym knotem
zapisanymi drobnym maczkiem stronicami
A świat dalej się kręci
z nami czy też bez nas
Bozena Nitka, 26 september 2010
czym dla ciebie miłość
tylko ty to wiesz
od czasu rozstania
zmieniłam zbyt wiele
loterią w grze uczuć
prawdopodobieństwem szóstki
w duchu egoizm
szowinizmem kiełkuje
wychodzę po za kadr
fotografii
ciachnięciem ostrych
jak brzytwa nożyczek
ty
jesteś przystankiem
przecinkiem
nie wołaczem
ostatnim hasłem wpisanym
w książkę życzeń
i tylko czasem w przerwach
krzyżujemy się spojrzeniem
Bozena Nitka, 17 september 2010
Na plazmach dotyku skupienia
gęstością zawisłą w przestrzeni
miłość nasza się odmienia
w teatr groteskowych cieni
drży rozgrzanym fantomem
rozkoszy nieziemska ust czułość
to co było pożądaniem
w stan cieczy stały
się zamienia
tak dawno rezonans harmonii
Dopplerem zmierzony
z rozpędu zaniknął
a wciąż goni
za niewiadomą
Bozena Nitka, 16 september 2010
milczący kochanek
jest jak niebo
bez gwiazd
słowem , które nigdy nie padło
w nocnej ciszy
pocałunki skradając kochance
ma taką obojętną twarz
nigdy by nie zgadła
czy to tylko pozory
gdyby nie ta łza
rankiem
zagubiona pośród pościeli
Bozena Nitka, 16 september 2010
zawsze miałam dobrą passę
w miłosnych grach
zgodnym rytmie serc
mówienia na tak
błądzeniu rąk po omacku
i szukaniu ukrytych prawd
zawartych w nadgarstku
opadaniu znużonych powiek
podpartych argumentami nie do odparcia
trzymania słów na końcu języka
teraz delektuje się co rano
profilem miękkości
twojego lewego podbródka
Bozena Nitka, 8 september 2010
W kolorowych bikini
ciała kobiet opalone
mężczyźni w zbyt kusych bokserkach
wypinają dumnie niczym pawie
swe cherlawe klatki
ustawieni w kolejce
po gorące słońce
ten pan na końcu wciąga
brzuch zbyt opasły
z ukradkiem zerkając na tą panią
co mam włosy o odcieniu
kwitnącego kasztanu
ziarnka piasku
żarłocznie wciskają
się w intymne miejsca
wchłaniając wilgoć
erotycznym posmaczkiem
na rozgrzanym piasku
ręcznik dziwnie wybrzuszony
ukrywa podniecenie
spadły mi słoneczne okulary
gdy psotnik wiatr
ukazał męskie przyrodzenie
Bozena Nitka, 3 september 2010
nie pozostało mi
po tobie zbyt wiele
nawet numer telefonu
spłonął pośród słów
kiedy oddychasz
przestajesz mnie już obchodzić
choć para ma wtedy już inny odcień
a imiona odbijają się od ścian oczu
na mieście mówią dzielisz
mnie przez osiem
rysuje codziennie atom
żeby nie zapomnieć
nie istnieje od tylu już dni
mówi Bóg
Bozena Nitka, 1 september 2010
przed snem zgaszę
ostatniego papierosa
wypiję szklankę melisy
usunę kamień złych wspomnień
z zawiłej życiowej drogi
przerwę ten głupi "wyścig szczurów"
wyprzedzę myśli
zakłębione w motku podświadomości
zabłyśnie olśniewające światło
by komuś wydać się znajomym głosem
nie ciosem zadanym w żebra cierpliwości
przerwana tama złości
uczuć kaskadą spłynie
tam gdzie tyle niepewności
ujrzymy czyste intencje
ludzkości
Bozena Nitka, 28 august 2010
Świat zaciekawiony przystanął
patrząc z nadzieją
kiedy piaskowe babki
zatrzasną oporne powieki
a huśtawki zasną ukołysane ciszą
porządek warczy
patrzy złym okiem
w ich stronę
cichym rytmie piosenki
"W czasie deszczu dzieci się nudzą"
upycha skarby w wiklinowym koszu
znudzony księżyc zamienia
się w pościelowy bujak
pluszowe znużone zabawki
wepchnięto na balkon
bo nie wszystkie wielkie miśki
mogą się pomieścić
w przedszkolnym prawym butku
Bozena Nitka, 27 august 2010
wymieniono okna
na plastiki bo z tamtych wiało
zniszczoną podłogę na panele
tapetę w róż kwiatki
lecz kiedy wstawiono
nowe łóżko poczuł się obco
we własnym domu
nikt go o nic nie zapytał
bo przecież on stary
odszedł
na złość wszystkim
z ostatnimi słowami
synu
zostawiam ci
tę drewnianą miskę w spadku
Bozena Nitka, 27 august 2010
Zacumowałeś w innym porcie
gdzie mewy krzyk
i plaża gorętsza niż słońce
rozkładasz mapę
wytyczając szlak
palcem tu i tam
doświadczenia ci nie brak
ośmielę się wybrać
rejs awaryjny
łódka też ma swoisty urok
przy zamkniętych oczach
można nawet siebie okłamać
dopłynąć na innych falach
bez wioseł
Bozena Nitka, 26 august 2010
Mętne moje myśli
mózg maltretują
markując mrok
mowa ma milknie
marzenia mijają
maestro malarz
maluje miłości miazgi
mruczy murmurandem
muzyk miejski
melodię mdłych musicali
Bozena Nitka, 26 august 2010
Poznała już prawie wszystko
każde drzewo
krzew
kamyk na ścieżce
mijające życiowe zakręty
na przebytej drodze
radość i obawy
nie miała odwagi
wprost o to zapytać
zaczęła zanikać
niczym cień ukryty w mroku
w nie /istnienie bytu
pozostał jej uśmiech
z tamtych lat
i to wszystko co znała
nawet z tą zmarszczką
jest jej teraz do twarzy
Bozena Nitka, 20 august 2010
do nocnej
szpitalnej sali
drzewa podchodziły coraz bliżej
odgradzały świat rzeczywisty
od izolacji ludzkich cierpień
łomocząc w szyby konarami
jak złowieszczymi mackami
omiatając umysł koszmarnymi myślami
ona taka cicha
zdrową ręką rozplatała cienki siwy warkocz
rozsypując włosy po poduszce
kołysała spokój wspomnieniami
tęczy kreską malowany
dotykałam jej rozpalonego czoła
rąk drugiej części nie sparaliżowanego ciała
liczyłam chwile wierząc w cud
trzymając się tego ostrym zadziornym pazurem
strach chwytał za gardło
drżało z trwogi serce
świt kotarą zasłonił czarną
ciało jej stopy
oparte o drewnianą trumnę
Bozena Nitka, 19 august 2010
twoje usta blade
jak dwa księżyce
wygięte w łuk
wschodzą okryte nocy pełnią
prężąc się dziko niczym kot
rozpraszając ciemność
ciepłem płyną po policzkach
szeptem cichym pożądania
nienasycone w morzu pragnień
grzywą fal uczuć wezbrania
topiąc się w rozkosz pocałunków
by niżej spłynąć
przez wzgórz pagórki
i sycić będą swe pragnienia
rozcałowaniem aż po jasność
kaskadą wodospadu
fontanną westchnień i okrzyków
by wezbrać uczuć rzeką
i wylać tuż przed świtem..
Bozena Nitka, 17 august 2010
Na dnie łzy
zatopione spojrzenia dziecka
za ciasne były dla niego uliczki
spłynęły kaskadą tęcz
w wodospady zapomnień
kierując się do mórz
zwiedzone barw niebieską
ciepłem wschodzącego słońca
na skraju pustyni
tam piach przesypanych
wszystkich klepsydr
zamyka dzieciństwo
spijając sól
z twarzy starca
Bozena Nitka, 17 august 2010
głębokość samotności
mierzy się stopniem bólu
cichą łzą...ilością pięter powietrza
mijanych w spadaniu w dół
dzień po dniu
gdy słów zabrakło
tylko trwożne spojrzenie
rzucane w przestrzeń
czuję że byłeś
smugi dotyku
w podświadomości bytu istnienia
i porannego staczania
z brzegu łóżka na ziemię
gdzie rano łamie
jedno żebro cierpliwości
Bozena Nitka, 16 august 2010
w starym domu wszystko
głęboko uśpione kurzem
snują się duchy przodków
cieniem po podłodze
mosiężne lichtarze żywią
się resztkami świec
wbijając nogi w resztkę
posadzki mozaikowej
ciemność rozświetlona
cienkim pasmem światła
wpadające przez rozbite okno
chłodne kamienne korytarze
smutek spogląda z każdego kąta
stoję w progu
przeciągi liżą gołe futryny
czuje oddech śmierci
Bozena Nitka, 15 august 2010
świat nasz obrócony
do góry nogami
rozedrgany sprzecznymi uczuciami
pomiędzy nienawiścią a pożądaniem
dobrem i złem
szóstym przykazaniem
kurczę się do rozmiaru figi
zamykam w skorupie niepewności
na drodze powrotów
zamknięto wszystkie furtki
skrzypią nienaoliwione kłódki
ostatnie życzenie zawisło
w próżni
Bozena Nitka, 15 august 2010
lirycznie obeznana
w szaleństwie orgazmu ocalenie
przyspieszam spóźnione
wskazówki zegara
by ukryć żądze w tobie
rozkosze spragnionego ciała
wznoszę biodra
płoną białe piersi
pod niecierpliwa dłonią
jękiem przerywam nocne cisze
śpiewnym głosem o ramiona
strużką potu miłość spływa
aż sumienie cicho jęczy
Gorszysz szóste przykazanie
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
28 april 2024
Pan pokląskwa w ostatnichJaga
28 april 2024
CompromisedSatish Verma
27 april 2024
Uśmiech z trawkąJaga
27 april 2024
By KissesSatish Verma
26 april 2024
2608wiesiek
26 april 2024
The EntitySatish Verma
25 april 2024
2504wiesiek
25 april 2024
QuartzSatish Verma
24 april 2024
The End StartsSatish Verma
23 april 2024
Three poemsAdam Pietras (Barry Kant)