Chartumes, 10 july 2010
wiesz jak to bywa z czynnościami - trudno utrzymać czas w portfelu
odwracasz się na chwilę i łóżko jest jak tramwaj w godzinach szczytu
po takiej nocy podpuchnięte oczy ciężko przekonać do patrzenia
sporo snu trzeba zużyć na załatanie zegarka
próbowałem wiele razy tłukłem głową
zmowa autobusów okazała się zbyt twarda
pierzchały na mój widok jak spłoszone wiewiórki
może to minuty wypadały gdzieś po drodze
nigdy nie przyzwyczaiłem się do telefonu
dręczy mnie przeświadczenie że ktoś po drodze zmienia słowa
pewnie dlatego nigdy nie dzwoniłem
odkładajac sekundy uzbierałem cały dzień kupiłem
porcelanową figurkę którą zawsze chciałeś mieć
przyjechałem pukam pukam i pukam
sąsiad powiedział że umarłeś w zeszłym roku
i co ja teraz zrobie z tą figurką tato
Chartumes, 10 july 2010
kiedyś siadaliśmy na trawie
gubiąc noce między słowami
paliliśmy ogniska z godzin
inne były granice snów
nikt nie myślał o rachunkach
rozprutym kranie
kominku gorącym
co samotności nie ogrzewa
teraz noc kuca
na skraju lampki
grozę do snu sączy
powieki strach zaciągnąć
Chartumes, 12 december 2011
Cyprian pisał piękne wiersze, ale był głodny.
Poezja nie tuczy - ona dyryguje kiszkami.
Jakże żałobny był to marsz - pomyślał,
patrząc na swoje szybkie wiersze.
A daleko za nim, na grzbiecie ślimaka,
podążała głupia epoka, błazeńsko pokrzykując:
Cyprian! Ty grafomanie!
Chartumes, 9 july 2010
wybrali garnitur chcieli dopasować ciało
wrzeszczeli na ręce i nogi nie drgnęły
kazali stawać na palcach piersi nadymać
materiał idealnie przylegał do ich marzeń
w bawełnianym dresie wyjechałem
zmarszczki na twarzy układać po swojemu
wróciłem przymierzyłem pasuje
chyba urosłem za poźno
Chartumes, 18 july 2010
każdego wieczora wracał niosąc słowa
które wbijał w nią jak osikowe kołki
tyle krwi z niego wyssała przez te lata
jednym dzieckiem wyrzucając plany do snu
każdy szelest za drzwiami śmiertelnie ranił spokój
tylko strachem jeszcze do życia przytulona
bo tak niezmiernie jej serce skurczył
że już w nie żadno słowo trafić nie mogło
Chartumes, 24 december 2011
Po mojej ulicy chodzi człowiek:
wieści koniec świata. Podobno,
spotkał Boga między literami.
Kiedy pytam: czy budować arkę -
nie odpowiada. Wyjmuje wieczność
z teczki i rozkłada ją na stole.
Ma wyłączność na życie po śmierci.
To niewygórowana cena - mówi -
zrezygnować z siebie. Gdy odmawiam,
zdziwiony, patrzy, jak na głupca.
Nie rozumie, że mnie nie stać.
Chartumes, 11 july 2010
podobno była dobrym człowiekiem
cierpliwie wyrywała pragnienia dzieci
pod jej sklepieniem rozrastały się na boki
przycięte marzenia układała obok życia
trzeba pielęgnować będzie z tego gnój mówiła
doskonały nawóz dla uprawianych przeze mnie roślin
ekologicznie wyhodowała idealne garnitury
spodnie z kantem ucinającym wszelką krytykę
cnotliwe sukienki dystyngowanych córek
doskonała rodzina harmonijny obraz martwej natury
niebawem wtargnie tam napięte pod materiałem życie
teraz żałobny orszak dostojnie wędruje do ogrodu
za chwilę po raz ostatni otworzą trumnę
układajac matkę na pryzmie kompostu
będą wkładać do ust przegniłe szczątki dziecięcych pragnień
Chartumes, 11 july 2010
jutro satelita spadnie mi na głowę
Chińczycy tłumaczą to rokiem szczura
mają kung fu i porcelanę
pewnie znają się na rzeczy
coś dzieje się w Kosowie
astrologia nie kłamie
gwiazdy porozumiały się i zgodnie
postanowiły przesrać nam życie
co my możemy wiedzieć
zajeci smarowaniem chleba
oglądamy twarze na zdjęciach
zdziwieni własnym uśmiechem
zasypiamy
Chartumes, 8 july 2010
jak on tak może
w tym śmietniku grzebać
dzieci patrzą a on
spleśniały chleb
wkłada do ust i je
jezu
dzieci patrzą
potem pytają
co ja odpowiem
widzi pan
bezczelny menel
śmieje się i ręką macha
za grosz wstydu
chamisko
to mój ojciec
wyrzuciliśmy go z domu bo śmierdział
on tak do mnie macha z nadzieją
stary naiwny dureń
Chartumes, 10 july 2010
podobno
człowiek poszedł
zwyczajnie
po ludzku
schował się i cześć
teraz ma przyjaciół
jedni płaczą
inni dobrze wygladają
są
wypada tak przyjść
spotkać się
odnowić znajomości
porozmawiać o nieistotnym
i kapeluszu sąsiadki
człowiek poszedł
zwyczajnie
po ludzku
tak mówią
jeden coś śpiewa
jest zimno
pada deszcz
marznę
wiatr zapierdala po uszach i co
myślisz że ja wiem
gdzie on się schował
ten niby człowiek
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
5 may 2024
0505wiesiek
5 may 2024
N2absynt
5 may 2024
Poetic JusticeSatish Verma
4 may 2024
N1absynt
4 may 2024
Izerska rzekakalik
4 may 2024
0405wiesiek
4 may 2024
Suffering Was RightSatish Verma
3 may 2024
M1absynt
3 may 2024
0305wiesiek
3 may 2024
I Was LostSatish Verma