Poetry

Chartumes
PROFILE About me Friends (1) Poetry (44)


Chartumes

Chartumes, 18 august 2013

Nagroda

Siedem razy próbowali. Być może z lęku przed powietrzem
wychodziły wcześniej, bez słowa. Do piachu
z takim życiem - powiedział i poszedł ich szukać. 
Nie uciekła razem z nim, postanowiła odbyć karę do końca.
Przez 20 lat różaniec coraz bardziej zaciskał się na jej szyi.
Dopiero, gdy Bóg stanął w drzwiach - odmówiła.


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

Chartumes

Chartumes, 17 august 2013

ścięgno Achillesa


siema jestem achilles mów mi boski
uwielbiam toczyć walki i pianę z ust
może przez sukienki z dzieciństwa
albo jak każdy bohater mam problem z nerwami
od jakiegoś czasu kibicuję grekom
pędzimy właśnie na ustawkę z troją
na ogół jestem szlachetny
ale czasami podkradam laski ziomalom
półbóg ma swoje prawa  biorę co chcę
jak komuś nie pasuje to może mi skoczyć
jak każdy heros uwielbiam zadymy
ostatnio sponiewierałem cieniasa hektora
patrokles miał taką dziewczęcą twarz
a ta świnia hektor przeorał go jak pole
jestem dzielny i trochę nierozgarnięty
odys ma łeb a ja krzepę i obaj jesteśmy szanowani
matka mowiła że mam na cos uważać
ale wyleciało mi z głowy na co
pamiętam tylko że na pięty i chyba z paryża
jak napięty to pewnie łuk
nie wiem co to paryż
ale podobno tylko tak mogę wyłapać strzała


number of comments: 3 | rating: 4 | detail

Chartumes

Chartumes, 17 august 2013

Czas

Człowiek przyjdzie, posiedzi trochę, porozmwia.
Pozagląda do szafy - poprzekłada.
To zerwie, tamto powiesi - przemebluje.
Bajkę posadzi - podleje, potem pójdzie gdzieś - zapomni,
i już na miejscu bajki rosną wątpliwości, rozpychają ściany.
Trzeba siedzieć - pomopować myśli w porozciągane minuty.
 
Pierwszy raz, jak zapomni, to potem jeszcze wróci.
Obrośnięty szpilkami przytuli się jak jeż do jabłka.
Dziwi trochę ta broda, drapie tajemnicza kanciastość
w tej poprzednio tak doskonale przylegającej figurze.
Z przedziurawionego oczekiwania wyciekają pytania -
woda na młyn  kręcenia głową i wzruszania ramionami.
W końcu, człowiek spływa po klamce - zatrzaskuje za sobą obecność.
 
Nawet jak już pójdzie - to i owo zostawi.
Rzeczy leżą, dziobią i przypominają.
W tej rozdętej przestrzeni oczy,  jak muchy,
latają od ściany do ściany, obwąchując bałagan,
który - paradoksalnie - posprzątać może tylko kurzem
bardzo leniwa sprzątaczka.


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

Chartumes

Chartumes, 17 august 2013

Pasja

Gdy umarła pierwszy raz,
bolało na tyle,
że nie mogłem pochować
i nadal zapraszałem do łóżka.

Z pierwszej śmierci
można jeszcze otrząsnąć się,
jak z przypadkowej kąpieli
w brudnej, śmierdzącej rzece.

Otrząsałem się z pierwszej i następnych,
a także z dumy, godności i na końcu z siebie.
Postanowiłem, że już czas zasypać to truchło:
wyciąłem w trumnie otwory na ręce -
z pasją nagarniam ziemię.


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

Chartumes

Chartumes, 16 august 2013

Martwa strefa


Na koniec, człowiek wybucha.
Rani tych, którzy stoją najbliżej.
Później jest tylko podmuch:
niesiony z ust do ust przyciąga ciekawość.
 
Zawsze jest jakieś pole rażenia.
Każdy człowiek posiada zasięg:
ilość ciał, w które ugodzi odłamkami.
 
Nie chcę ofiar.
Trzymam się na uboczu.
Powiększam martwą strefę między nami.





                                                                                   


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Chartumes

Chartumes, 16 august 2013

Krawat

Gdybym potrafił wiązać krawat,
mógłbym wieść życie w garniturze,
miałbym przychylny szept za plecami,
sąsiadki wzdychałyby w innym języku.
Zasypiałbym i budził się w krawacie,
szedł w nim pod prysznic i na basen -
szczęśliwy, uśmiechnięty, zacny człowiek,
który nigdy nie wyszedł poza pętlę.


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

Chartumes

Chartumes, 16 august 2013

Bukolika


Córka wróciła z Anglii
bogatsza o parę funtów i dziecko.
Na ojca nie było jej stać.
 
Mała jest po latynosku śliczna.
Babka przez to coraz rzadziej chodzi do kościoła.
Zaczęła patrzeć sąsiadkom prosto na buty.
 
Dziadek nigdy nikomu nie kłaniał się.
Wychodzi z wnuczką na spacery.
To kundle - wykrzykuje - wystarczy na nie dobry kij.
 
Przy stole panuje zgoda i milczenie.
Nikt nikomu niczego nie ma za złe.
Tylko ta suka wcale nie przychodzi jeść.
 


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Chartumes

Chartumes, 24 december 2011

Pomiędzy Nowym Sączem

Robota idzie nam coraz lepiej. W Nowym Sączu
szkoda życia na sen. Dziewczęta uśmiechają się,
to onieśmiela ból - choroba kurczy się wśród żył.
Gdyby zależało mi na pieniądzach, nie widziałbym
tych wszystkich twarzy - budowałbym człowieka
od portfela. Nawet twoje usta, byłyby kolejną butelką
ekskluzywnego trunku. Zbudziłem się zmęczony.
Za oknem pada. Jednak chodzi za mną deszcz
i zaciera ślady. Nie mam zdjęć - los zepsuł aparat,
a nikt nie podniesie sekundy strąconej przez czas.
Jednak, to wszystko się nie liczy. Najważniejsze -
zdążyć z robotą. A potem, wtulić się w jej piersi,
z poczuciem godnie spieprzonego życia.


number of comments: 5 | rating: 6 | detail

Chartumes

Chartumes, 24 december 2011

Prorok

Po mojej ulicy chodzi człowiek:
wieści koniec świata. Podobno,
spotkał Boga między literami.
Kiedy pytam: czy budować arkę -
nie odpowiada. Wyjmuje wieczność
z teczki i rozkłada ją na stole.
Ma wyłączność na życie po śmierci.
To niewygórowana cena - mówi -
zrezygnować z siebie. Gdy odmawiam,
zdziwiony, patrzy, jak na głupca.
Nie rozumie, że mnie nie stać.


number of comments: 3 | rating: 7 | detail

Chartumes

Chartumes, 24 december 2011

wesoła nowina

przybyli trzej królowie
przynieśli to i owo
pokłonili się - pogadali - odeszli
Jezus wyjrzał ze żłobka
złoto kadzidło i mirra
nie ma grzechotki - zakwilił

Herod miał długą brodę
i paskudne myśli
brodą czyścił korytarze
myśli pakował w żołnierzy
i wysyłał do matek

puk puk
pobawimy się w kotka i myszkę
pomyślał mały Jezus usypiając na grzbiecie osiołka
ale nie do każdego domu zapukał wtedy anioł


number of comments: 3 | rating: 2 | detail

Chartumes

Chartumes, 13 december 2011

szczęście

mógł zostać papieżem
albo pedofilem
zbawcą świata
kosiarką do terrorystów
mógł czynić cuda
drutem kolczastym i spalinami
dzielić chleb i przełamywać się człowiekiem
mógł robić to albo tamto
ale został kominiarzem
i guzik z tego ma


number of comments: 3 | rating: 4 | detail

Chartumes

Chartumes, 13 december 2011

kici kici

Jakiś czas temu, mieli jeszcze nadzieję,
że z otworu w niebie wyjdzie Bóg
i zatłucze wszystkie tłuste koty.
Potem, modlili się już tylko o to,
by sparszywiała lśniąca kocia sierść.
I stał się cud - zesłał Pan na koty trąd.
W czwartek, po dziękczynnej wieczerzy,
gdy tarzali się w snach wypełnionych wizjami,
parszywe koty, z nieludzką zachłannością,
zlizywały im z twarzy zbawienie.


number of comments: 3 | rating: 5 | detail

Chartumes

Chartumes, 13 december 2011

ludzie

W ubiegłym roku, jeszcze wychodziła do sklepu.
To tylko 100 metrów, ale pomnożone przez 85 lat.
Siatki z wiekiem przestają być stateczne:
na takiej trasie, potrafią wiele razy rozstawać się z ramionami.
Mimo to, w ubiegłym roku, wychodziła jeszcze popatrzeć,
jak jedna z drugą obojętność uprzejmie skinie głową.
Potem była już tylko światłem w oknie,
które gasło zawsze około północy.
Od poniedziałku pali się do rana. Syn sąsiada powiedział mi,
że żarówka włączona jest także w dzień. Staram się nie wierzyć,
ale wszystko wskazuje na to, że tam marnuje się prąd.


number of comments: 3 | rating: 4 | detail

Chartumes

Chartumes, 12 december 2011

ars poetica esperanto tfuu

część I - siemanaro

tak to jest
o ten się oprzesz
tam-tam bum
na tamtym potkniesz
łubudu-bęc
życie rzuca
jak - byle
gdzie - kolwiek
kogo - się da

część II - samurai tusepuku

tego możnarzuć
balona wrobić
z niego niccpoń
ta-ka-gu-ma-czy-to-cia-pa
pił-łój-jeż
kieł nad rugim
alboda
w
i
wyj-jeż
bywa

Część III - romantica

chaotycznie się potyka
na kamykach i utyka
ciągle czas czka i coś cyka
czy siak czy tak czyha cisza
i chłopczyka i dziewczynkę
z czasownika za czuprynkę
za kołnierzyk do śmietnika
dupataka romantica

część XXXIV - ocenzurowano!

ja też pęd ędzę
dokądkolwiek byle prent ędzej
kogokolwiek napopotykam
mijam znikam lub to on znika
znikąd i donikąd zmykam
przemy come to me

część ostatnia - spadaccio

eszcze ędzę
czuję ęd
i co z tego
i the end


number of comments: 0 | rating: 4 | detail

Chartumes

Chartumes, 12 december 2011

Smutny wiersz o Cyprianie

Cyprian pisał piękne wiersze, ale był głodny.
Poezja nie tuczy - ona dyryguje kiszkami.
Jakże żałobny był to marsz - pomyślał,
patrząc na swoje szybkie wiersze.
A daleko za nim, na grzbiecie ślimaka,
podążała głupia epoka, błazeńsko pokrzykując:
Cyprian! Ty grafomanie!


number of comments: 3 | rating: 8 | detail

Chartumes

Chartumes, 12 december 2011

spółka

Chcieli założyć firmę.
Układali biznesplan,
lecz wychodziły same straty.
Zrezygnowali - pełnomocnik
wziął sprawy w swoje ręce:
Dzień dobry! Jestem przypadek.
Dopełniłem formalności za was.

Produkowali z entuzjazmem.
To będzie śliczny model -
powtarzał, przykładając ucho
do klasycznej linii technologicznej.
Rzeczywiście, udał się -
jakościowo nie odbiega od normy.
Otrzymał certyfikat i teraz,
dopieszczają tylko szczegóły.

Mlaskają zadowoleniem.
Nie patrzą już w księgi rachunkowe.
Myślą o kolejnym egzemplarzu.
Nie muszą zarabiać. Starczy im wiedza -
stworzyliśmy coś pożytecznego.
Nie ma przy tym znaczenia,
o czyj pożytek chodzi.


number of comments: 0 | rating: 4 | detail

Chartumes

Chartumes, 11 december 2011

Keiko

Keiko ceni przedmioty. W dzieciństwie ojciec,
garncarz, zabierał ją do warsztatu -
uczył napełniać gliniane naczynia człowiekiem.

Przez 20 lat Keiko zgromadziła w domu
setki ludzkich pragnień zaklętych w porcelanę.
Pieczołowicie wycierając kurz jedwabną chustką,
wyraźnie wyczuwała pod palcami bezradność,
która sprawia, że człowiek - dla własnego dobra -
staje się kamieniem.
                              Znała to uczucie: nie jeden raz
zamieniano ją w broszkę i wpięta w klawiaturę
posłusznie oddawała spotkanie z kochankiem.
Zgwałcona, nie śmiała potem spojrzeć mu w oczy,
chciała tylko spać.
                           Próbowała wyrzucić je,
ale tak trudno przeciwstawić się potrzebie.
Kiedy wczoraj, te wszystkie przedmioty zadrżały
i oszalałe zaczęły biegać po mieszkaniu,
Keiko krzyczała razem z nimi.


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Chartumes

Chartumes, 11 december 2011

ohyda

to ohydne
jola urodziła kurczaka
wszyscy gratulują
ciekawe
dostał klapsa i ryczy
jola przymierza go do piersi
niech wie że jest ssakiem
gdyby były dwa mogłaby zrobić z nich biustonosz
niestety w oczy rzuca się brak symetrii
niebawem przyjdzie czas na tresurę
wiedza i dyscyplina
2+2=4
co w dowolnym przekładzie oznacza
jak zniesiesz 10 jaj to jedno jest twoje 
veni vidi vici powiedział ktoś
a potem zrozumiał że to przypadek
ale kurczak i tak będzie miał z tego powodu przechlapane
siadaj pała
poki co nassał się i śpi
niespokojnie wierzga lewą nogą
śni o zadzierzgniętej na szyi pępowinie
za późno kochaniutki
cip cip cip
zostaniesz oskubany
jakie to ohydne


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Chartumes

Chartumes, 11 december 2011

ciach

Człowiek przyjdzie, posiedzi trochę, porozmawia.
Pozagląda do szafy - poprzekłada.
To zerwie, tamto powiesi - przemebluje.
Bajkę posadzi - podleje, potem pójdzie gdzieś - zapomni,
i już na miejscu bajki rosną wątpliwości, rozpychają ściany.
Trzeba siedzieć - pompować myśli w porozciągane minuty.

Pierwszy raz, jak zapomni, to potem jeszcze wróci.
Obrośnięty szpilkami przytuli się jak jeż do jabłka.
Dziwi trochę ta broda, drapie tajemnicza kanciastość
w tej poprzednio tak doskonale przylegającej figurze.
Z przedziurawionego oczekiwania wyciekają pytania -
woda na młyn kręcenia głową i wzruszania ramionami.
W końcu, człowiek spływa po klamce - zatrzaskuje za sobą obecność.

Nawet jak już pójdzie - to i owo zostawi.
Rzeczy leżą, dziobią i przypominają.
W tej rozdętej przestrzeni oczy, jak muchy,
latają od ściany do ściany. Obwąchują bałagan,
który - paradoksalnie - posprzątać może tylko kurzem
bardzo leniwa sprzątaczka.


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

Chartumes

Chartumes, 22 january 2011

brat

jakiś czas temu pochowałem brata.
obyło się bez wieńca, nawet bez pogrzebu -
trochę ziemi między nami zaległo.
pojawia się czasem w różnych miejscach.
przypadkowo wchodzi w moje pole widzenia.

można pozbyć się brata, ale człowiek pozostaje:
zaglada niepokojem w sny.
trzymam wtedy noc na otwartych oczach -
w tej ślepocie dostrzegam,
że dla niego, nigdy nie byłem żywy.


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Chartumes

Chartumes, 22 january 2011

filip

zadrżała jej ręka albo przeoczyła coś,
więc zawstydzona - czuje wstyd jak każdy -
zdusiła w zarodku i rzuciła za siebie.
                                            akurat wtedy,
magda z mężem wpadli na to - istny raj.
potem, biały prowadzi na ziemię,
mówi: nic z tego nie wyjdzie,
ale rzeczy nadano już imię -
są różowe ściany i gotowy życiorys
z miejscem na drobne poprawki.
                                             dlatego,
zanosili szamanom chleb i kiełbasę.
opłaciło się - zawrócili z drogi.
dzisiaj ma dwa lata, zdrowe serce
i sliczne czarne oczy. przez wiele godzin
patrzy nimi na różowe ściany albo słońce,
wyraźnie dostrzegając różnicę ciepła.
                                               ponadto,
posiada cztery kochające ręce,
którymi sięga znacznie dalej,
niż mógłby to zrobić za pomocą własnych.
                                                z życiorysu -
poznałem go dokładnie
upijając się z jedną parą rąk
już po raz czwarty w tym miesiącu -
wynika, że filip jest bardzo, ale to bardzo...
nie pamiętam jakim dzieckiem. 


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

Chartumes

Chartumes, 31 october 2010

Maskarada

Na starość, ludzie nabierają dystansu do życia,
ale dziadka pochłonęło coś i zupełnie nie ma czasu.
Przeważnie - nieuchwytny, pojawia się w domu
pod koniec października, aby przypilnować spraw.
Nie wypada mówić o nim źle, ale to dziwak:
uważa za stosowne spędzić z nami tylko jedno święto w roku
i to, najmniej poważne - głupią, listopadową maskaradę.
Stary zrzęda i maruda - ciągle coś mu przeszkadza:
a to liście rozłożyły się jak na plaży, a to chwasty
bezczelnie włażą do oczu i kłują - zawsze znajdzie powód,
żeby wyciągnąć nas na ten cholerny cmentarz. Potem,
chryzantemy i tak są zbyt białe, a znicz takie, że aż wstyd.
Sporo kłopotów mamy z dziadkiem i on chyba o tym wie:
z roku na rok jego wizyty są coraz krótsze.
Nie gorączkuje się już tak bardzo, jak kiedyś - pokornieje.
Można powiedzieć, że - w końcu - stał się ludzki.


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Chartumes

Chartumes, 27 october 2010

Oszukana

Kolejna bajka o Kopciuszku,
w której książę zamienia się w łajdaka i znika.
Dziewczyna z Polski na dworcu w Lyonie pyta:
czemu od sześciu godzin siedzę tutaj sama?
Miły głos w słuchawce powtarza:
abonent jest poza zasięgiem.
Jednak dziewczyna nie wierzy i słyszy coraz wyraźniej:
Idiotko!
Zupełnie mu na tobie nie zalezy.
                                                              
                                                             To prawda -
nawet o niej nie myśli.
Ona dopiero jutro dowie się o wypadku,
ale już teraz obraziła się na śmierć.


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

Chartumes

Chartumes, 27 october 2010

Lekarstwo na samotność

W piątkowe wieczory zostawiam sprawy na poczcie
i idę odwiedzić samotność starego pułkownika.
Jego nogi wdały się w romans z chorobą
i biedaczysko ma do drzwi coraz dalej.
Z zamiłowania szachista i filozof,
uwielbia pastwić się nade mną na obu tych polach.
W młodości rozpoczął gambit hetmański.
Końcówka coraz bliżej, a on wciąż bez piona
i do tego, jak mówi: wymuszona roszada -
król ukrył się za starą wieżą.

Słaby ze mnie szachista, ale znam kilka forteli.
Mówię o tym krecie, co na grządkach stawia łuki triumfalne
i panoszy się jak wróg w zdobytej fortecy.
Widzę, że męczy go walka na dwa fronty i odkładamy partię.
Wychodzę, nawet trochę mi żal - wiem, że ten kret go wciągnie.
Dwa dni poźniej, bez większego wysiłku, wygrywam na czas.


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

Chartumes

Chartumes, 26 october 2010

Zapracowani

To były pracowite lata. W deszcz i skwar
biegaliśmy wokół niej sypiąc nawóz.
Chwasty wyzywały nas na pojedynki
w najmniej oczekiwanych momentach.
Musieliśmy potykać się, parować fałsz,
zadawać kłam. Wyrywaliśmy słowa z kontekstu
i obrzucajac się nimi, nie raz byliśmy o krok 
od ukamionowania przypadkiem.
W ostatecznosci, pozostawało zdetonować ciszę.
Wybuch niepokoju powodował spustoszenia
tak wielkie, że przerażeni zawieraliśmy rozejm.

Przez te wszystkie lata powstała solidna konstrukcja.
Szkodniki czują respekt i pojawiają się już tylko sporadycznie.
Przetrwaliśmy napastliwość żywiołów. Wyrosła. Patrzymy na nią
niespokojnie. Jest taka dojrzała, przesoczysta, kolysze się ociężale
i mam nieodparte wrażenie, że za chwilę spadnie.


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Chartumes

Chartumes, 26 october 2010

love story

To pojawiło się niespodziewanie.
Zwykła plama odkryta w łazience.
Prosił, żeby ją zmyła - kazała mu iść do diabła.
Całą noc szukał drogi. Rankiem, zawiesił linę i poszedł.
Mówią - dusił to w sobie, aż coś w nim pękło.
Zasraniec - powtarza ona - udało mu się postawić na swoim.


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Chartumes

Chartumes, 1 october 2010

Stare kobiety

Stare kobiety mówią: - życie zmieniło się jak chleb.
Nie wiem, czy mają na myśli, że  mniejsze i droższe.
Chleba naszego poprzedniego, daj nam - szepcą,
lękliwie patrząc na coraz mniejsze kromki.


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Chartumes

Chartumes, 30 september 2010

Zemsta po latach

Wiedziałem, że temperatura spadła,
nie sądziłem jednak, że będziesz martwa.
Nigdy nie potrafiliśmy rozmawiać.

Najtrudniej wprawić w ruch lokomotywę.
Udało się - pociagnęła za sobą wagony.
Nawet te pordzewiałe, które dotąd stały na bocznicy.

Głośno i wyraźnie, odmówiłem wszystkie nasz kłamstwa,
ze zgrozą dostrzegając, jak wilgotnieją twoje oczy.


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

Chartumes

Chartumes, 29 september 2010

Burza

Od tygodnia krązy nad miastem.
Zrywa afisze. Wiesza niepokój.
Rzuca urok na dzieci.
Wieczorem matki odczyniają lęk.

Kiedyś palili jej gromnice.
Trzymając się za ręce,
układali modlitwy na dachach.
Teraz mają piorunochrony.

Chodzi speszona. Wbija zadry światła.
Zahacza o kominy. Pohukuje jak sowa,
której myszy spiłowały dziób.


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

Chartumes

Chartumes, 29 september 2010

Jest nadzieja

Dziewczęta wyjadą do Szwajcarii.
Już spakowały sukienki.
Wyszczuplone lato rtęć wypuszcza z dłoni.
Wieczór pogrzebem mija mnie i dogasa.
Mało kto opiera się Europie.
Za te kilka groszy,
można kupić odrobinę zazdrości,
świety spokój,
a nawet kawałek własnego życia.
Może i ja gdzieś wyjadę studiować rysy na ścianach
albo  z odprysków farby wróżyć rychły początek świata.
Dziewczęta wrócą ze Szwajcarii,
i ja kiedyś wrócę.
Spotkamy się,
intensywnie obojętni.
Rozpakujemy walizki.
Wypijemy piwo.
Gdy szklanki napełnią się nocą 
- odejdziemy,
jak zawsze.

Jest nadzieja,
że wszystko się ułoży,
pewnego dnia przy wódce,
gdy nikt już nie będzie miał ust.


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

Chartumes

Chartumes, 18 july 2010

sielanka

każdego wieczora wracał niosąc słowa
które wbijał w nią jak osikowe kołki
tyle krwi z niego wyssała przez te lata
jednym dzieckiem wyrzucając plany do snu

każdy szelest za drzwiami śmiertelnie ranił spokój
tylko strachem jeszcze do życia przytulona
bo tak niezmiernie jej serce skurczył
że już w nie żadno słowo trafić nie mogło


number of comments: 0 | rating: 7 | detail

Chartumes

Chartumes, 18 july 2010

synagoga

spalili synagogę w której mieszkał bóg
skakał płomień po drewnianym dachu
tylko zgliszcza zostały
tyle desek zmarnowanych

podpalili synagogę i uciekli marnotrawiąc
ludzki trud ludzki czas ludzki ból - wielki żal
boga nie szkoda bo ognioodporny


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Chartumes

Chartumes, 18 july 2010

we Wrocławiu

we Wrocławiu na czerwonym gotowała się woda i krew
jak z czajnika przez usta wybiegała złość parząc uszy
natarczywa gwiazda skladała niechciane autografy
chmury odeszły nad morze nie troszcząc się o skórę

w nocy tiry krzyczały i trzęsły domem jak burza
przerażony sok wyskoczył ze szklanki i umarł dla nas na stole
rankiem stawiałem sen na podłodze i dłubiąc palcem w oku
wydobywałem ludzi zwierzęta przedmioty

we Wrocławiu warto by zostać dłużej niż przez życie
myśmy tylko stanęli przed domem nie otwierając drzwi
Katowice Kraków Rzeszów mijane bez ukłonu
zostały pod powierzchnią jak przedostatnia noc z tobą


number of comments: 0 | rating: 0 | detail

Chartumes

Chartumes, 12 july 2010

strach

ona ma wszystko na głowie
dlatego leci jej to z rąk
na jednym gazie smaży zmywa
wyciera kurz ze Złotopolskich

potrafi być w kilku miejscach naraz
wszędzie jest jej za mało
w piątek macha ręką na obiad
szuka niedzielnego schabu

w nocy nie śpi odmierza różańcem
czy zegar na tyknięciach nie oszukuje
przed świtem biegnie obudzić koguta
boi się że słońca z dzioba nie wypuści

nosem garba podpiera i chodzi
byleby śmierć jej w łóżku nie zastała
inaczej umarłaby ze wstydu
dopiero poźniej ze zmęczenia


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Chartumes

Chartumes, 12 july 2010

ciuciubabka

obraziła się i poszła słowa schowała udaje że jej nie ma
mógłbym oczy zasłonić i krążyć nieporadnie z nadzieją
że strzepnie kilka liter które w tembr jej głosu poskładam

kiedyś lubiłem takie zabawy zabieraliśmy komuś oczy
i musiał chodzić za głosem jak po równoważni
ile śmiechu wtedy upadło na trawę nawet zdarte kolano
krwawiło dopiero podczas wieczornej kąpieli

potem przyszli straszni ludzie
przepędzili nas smołą w inne miejsce
wieczorami samochody kładą się tu do snu
rankiem ciągną za sobą przerażone szczekanie

stwardniałem jak ta smoła tyle zdarzeń po mnie przeszło
nie zakneblują sobie oczu dla zabawy obraziła się i poszła niech idzie
kiedyś zdzierałbym asfalt palcami ale paznokcie mi popękały


number of comments: 0 | rating: 5 | detail

Chartumes

Chartumes, 11 july 2010

37

trzydzieści siedem lat oparło się o stół
jedni mówia cud inni galareta owinięta folią
miska w większości wypełniona wodą
wystarczy odparować i już po cogito ergo sum

mówią że dawno temu coś wybuchło
ludzie wyskoczyli jak króliki z cylindra
ktoś przystawił drabinę do drzew
zeszli ukrywajac ogony pod marynarkami

od tamtej pory niewiele się zmieniło
nadal chodzą budują nory zdychają
trochę częsciej potykają się o słowa
bezradni odchodzą i to ma sens

trzydzieści siedem lat a nigdy nie spotkałem boga
choć nauczyłem się przemieniać wodę w wino
nadal nie potrafię zmartwychwstać
i spóźniam się na poranny autobus


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Chartumes

Chartumes, 11 july 2010

troskliwa

podobno była dobrym człowiekiem
cierpliwie wyrywała pragnienia dzieci
pod jej sklepieniem rozrastały się na boki
przycięte marzenia układała obok życia
trzeba pielęgnować będzie z tego gnój mówiła
doskonały nawóz dla uprawianych przeze mnie roślin

ekologicznie wyhodowała idealne garnitury
spodnie z kantem ucinającym wszelką krytykę
cnotliwe sukienki dystyngowanych córek
doskonała rodzina harmonijny obraz martwej natury
niebawem wtargnie tam napięte pod materiałem życie

teraz żałobny orszak dostojnie wędruje do ogrodu
za chwilę po raz ostatni otworzą trumnę
układajac matkę na pryzmie kompostu
będą wkładać do ust przegniłe szczątki dziecięcych pragnień


number of comments: 3 | rating: 7 | detail

Chartumes

Chartumes, 11 july 2010

rok szczura

jutro satelita spadnie mi na głowę
Chińczycy tłumaczą to rokiem szczura
mają kung fu i porcelanę
pewnie znają się na rzeczy

coś dzieje się w Kosowie
astrologia nie kłamie
gwiazdy porozumiały się i zgodnie
postanowiły przesrać nam życie

co my możemy wiedzieć
zajeci smarowaniem chleba
oglądamy twarze na zdjęciach
zdziwieni własnym uśmiechem
zasypiamy


number of comments: 5 | rating: 7 | detail

Chartumes

Chartumes, 10 july 2010

inne czasy

kiedyś siadaliśmy na trawie
gubiąc noce między słowami
paliliśmy ogniska z godzin
inne były granice snów

nikt nie myślał o rachunkach
rozprutym kranie
kominku gorącym
co samotności nie ogrzewa

teraz noc kuca
na skraju lampki
grozę do snu sączy
powieki strach zaciągnąć


number of comments: 4 | rating: 8 | detail

Chartumes

Chartumes, 10 july 2010

niespodzianka

wiesz jak to bywa z czynnościami - trudno utrzymać czas w portfelu
odwracasz się na chwilę i łóżko jest jak tramwaj w godzinach szczytu
po takiej nocy podpuchnięte oczy ciężko przekonać do patrzenia
sporo snu trzeba zużyć na załatanie zegarka

próbowałem wiele razy tłukłem głową
zmowa autobusów okazała się zbyt twarda
pierzchały na mój widok jak spłoszone wiewiórki
może to minuty wypadały gdzieś po drodze

nigdy nie przyzwyczaiłem się do telefonu
dręczy mnie przeświadczenie że ktoś po drodze zmienia słowa
pewnie dlatego nigdy nie dzwoniłem

odkładajac sekundy uzbierałem cały dzień kupiłem
porcelanową figurkę którą zawsze chciałeś mieć
przyjechałem pukam pukam i pukam
sąsiad powiedział że umarłeś w zeszłym roku
i co ja teraz zrobie z tą figurką tato


number of comments: 4 | rating: 11 | detail

Chartumes

Chartumes, 10 july 2010

pogrzeb

podobno
człowiek poszedł
zwyczajnie
po ludzku
schował się i cześć

teraz ma przyjaciół
jedni płaczą
inni dobrze wygladają


wypada tak przyjść
spotkać się
odnowić znajomości
porozmawiać o nieistotnym
i kapeluszu sąsiadki

człowiek poszedł
zwyczajnie
po ludzku
tak mówią
jeden coś śpiewa

jest zimno
pada deszcz
marznę

wiatr zapierdala po uszach i co
myślisz że ja wiem
gdzie on się schował
ten niby człowiek


number of comments: 3 | rating: 7 | detail

Chartumes

Chartumes, 9 july 2010

niedopasowanie

wybrali garnitur chcieli dopasować ciało
wrzeszczeli na ręce i nogi nie drgnęły
kazali stawać na palcach piersi nadymać
materiał idealnie przylegał do ich marzeń
w bawełnianym dresie wyjechałem
zmarszczki na twarzy układać po swojemu
wróciłem przymierzyłem pasuje
chyba urosłem za poźno


number of comments: 3 | rating: 8 | detail

Chartumes

Chartumes, 8 july 2010

wiadomość

tydzień jak z bicza strzelił - zabolało.
szukałem tu i ówdzie. uśmiechali się
raczej po to by pokazać zęby. palisada
za którą nie sięgnę. jeden most wyglądał
przyzwoicie. myślałem - nie zdążyłaś
podpalić. parę kroków i wyszedłem w pole.
nic nie wiem. odkąd napisałaś o przerzutach
oglądam tylko kręgi na wodzie. wypłyniesz?


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Chartumes

Chartumes, 8 july 2010

nadzieja

jak on tak może
w tym śmietniku grzebać
dzieci patrzą a on
spleśniały chleb
wkłada do ust i je
jezu
dzieci patrzą
potem pytają
co ja odpowiem
widzi pan
bezczelny menel
śmieje się i ręką macha
za grosz wstydu
chamisko
to mój ojciec
wyrzuciliśmy go z domu bo śmierdział
on tak do mnie macha z nadzieją
stary naiwny dureń


number of comments: 3 | rating: 7 | detail


10 - 30 - 100




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1