zingara

zingara, 7 february 2018

liberum veto

popatrz, rozbierają ciebie obnażając intymność, 
a ty nic, tylko gapisz się, tym swoim smutkiem,
grzebiesz w śmieciach, sortujesz.

w dziurawych sandałach idziesz krok
za krokiem, zdziera się polskość.

zobacz: ona wciąż patrzy. dumna.
korona się chwieje, a ciebie rozbierają
ze słów.

woda nabrana w usta jeszcze nie dławi,
obyś zdjął kajdany, zanim obudzisz się
w ciemnościach.


number of comments: 7 | rating: 4 | detail

zingara

zingara, 25 february 2018

lawowe czekoladki

 



latem. Edith Piaf śpiewała,
a może to ja - na szczycie końca świata 
wiatr miał smak zielonej mięty.

tworzyła się poezja. Łapałam blask dłońmi, 
on patrzył i patrzył mówiąc - moja wenus. 

świetliki wiły aureolę. 
puch. każdego dnia coraz więcej, 
więcej. 

poszarpane pióra posklejałam mąką
- amnezja upchana w jednorazową torebkę.
chwilo trwaj.

wyschnięta między wersami 
pozostanie pyłem.


number of comments: 6 | rating: 3 | detail

zingara

zingara, 19 february 2018

assassin

 
z dedykacją dla siebie samej
 


 jestem echem muzyki Chopina
— uwerturą napisaną w chmurach
łączę akord z akordem (melodia ciężka
przyozdobiona szarfą z napisem lub bez)
 
porwie, rozbije w drobny mak jaskrawe barwy
uniosą się wysoko jak mgła
nie! to nie mgła pokryje moczary,
tylko stłumione głosy
 
i szlochy spadających liści
- coraz mniej nocy z nocy
 


number of comments: 6 | rating: 3 | detail

zingara

zingara, 13 february 2018

jętki

/gdyby można było się wyrwać z tego miejsca,
pospacerować boso po piachu, potem usiąść
na trawie i zanurzyć dłonie w rzece. zniknąć/
 
dryfuję. staję się małą czarownicą
rekwizytem permanentnego pamiętnika
- rośnie ból!
 
słodki ból rozprasza się niczym akord
i bezdomnie wpisuje, w to wszystko
 
pozostanie czułym (nic), bo tylko tam,
można ujrzeć połacie niewidzialnego brzegu.
jakby nie miał prawa, istnieć
 
w miejscu, gdzie dominuje mgła,
wyciszone muczenie krów i resztki
zapachu siana stają się kruchą ekspozycją


number of comments: 6 | rating: 3 | detail

zingara

zingara, 7 february 2018

z herezji rodzi się piękno

/jestem kochanką czystego powietrza/

dobrze wiesz, że nic więcej się nie liczy,
wystarczy byś zapragnął 
światła 

będę tutaj, błyszczę jak lawa 
zbyt gorąca dla zwykłego śmiertelnika 

twój dotyka sprawia,
że pozostaję permanentnie kochanką,
wcielam się w dzień, wchłaniam w noc,
nie odchodzę o świcie

zapragnij a przymknę oczy,
zatrzymam wymarzoną postać na zawsze,
po wieki nieokiełznane inferno

ponieważ jestem kochanką ciepłego powietrza,
nic mnie nie powstrzyma, spłoniemy na stosie 
inkwizycji, iskry zniszczą nienawistną gawiedź 

jad - zastygnie na językach


number of comments: 6 | rating: 5 | detail

zingara

zingara, 7 february 2018

R.K.G

 jeszcze mury są gorące od prześwitów 
- krew z krwi (tej najgłębszej, obecnie zaschniętej)

błyszczy na ścianie (cudne malowidło!)
da się ją słyszeć, niczym piosenkę

w popękanych żyłach płynie obłęd, 
jakże słodki - rota zawinięta
w zeschłe liście (nie marihuany,
 to uczucie najpiękniej celebruje się na trzeźwo)

kochamy patos owej piosenki, 
jej podniosłość będącą tylko dla nas 
śpiewaj hymn, kochanie 
podczas wznoszenia barykad
 
 
Florian Konrad i Ewa Kosim


number of comments: 6 | rating: 10 | detail

zingara

zingara, 23 june 2018

Rozpikseluj mnie, utop w cykucie

/zło tkwi w korzeniach 
za głęboko by wyszarpać dłońmi /


nie mebluj mojej twórczości
- powiedział chłopak od mroku

wtulamy się w dawne czasy
w noc w której zieleń została przykryta słomą

wystarczyło wziąć zapałkę i podpalić
nie pytając o śmierć spletliśmy oddechy
tworząc wspólny portret

chciałabym namalować lub napisać 
- zobacz kochany:
słońce gubi promienie, schwytajmy 
kryształki i przenieśmy za stodołę.

rozkwitną rośliny bez korzeni 
a rozsypane szkiełka 
zespolą się z jasnymi barwami

nowej baśni. spiszmy ją szybko 
różowym atramentem i nie wsłuchujmy się w ból 
który przesłania grafitowe niebo
drażni nasze ego stworzone z mikroświatów

fetuję
jest to diabelnie podniecające


number of comments: 6 | rating: 3 | detail

zingara

zingara, 13 march 2018

hibernacja

kiedyś ze stali tworzyliśmy koronki,
zaciskając dłoń w dłoni.

spoza zardzewiałej 
kraty rodziły się stokrotki.

rozśpiewaj mnie,
zagraj na zmarszczkach.

wejdź i przeszyj zimnem,
bym mogła poczuć ciepło.


number of comments: 5 | rating: 3 | detail

zingara

zingara, 23 march 2018

wapienna tabliczka

nie wraca to co było,
choć puszcza wciąż cała we krwi,
kwiaty i motyle utrwalone tylko na obrazie 
a przecież pochodzimy z jednej wioski

z jednej bieli lub czerwieni
jak wolisz. reszta dni kaleka 
niczym złudzenie przyklejone 
do czarnej chmury, pozwala 
dotykać zdjęć

oślepiając brzozowe krzyże
– bezimienne, nieme


number of comments: 5 | rating: 6 | detail

zingara

zingara, 8 february 2018

żółcień

w powietrzu dusi się liść,
podrzucasz. wbrew prawu 
ciążenia nie opada

nagi i poszarpany. listopad
śmieje się udaje lato,
choć poplamione błotem
przydrożne kapliczki
już dawno skostniały

taki rozkołysany spektakl: 
egzystencja bez emocji.


number of comments: 5 | rating: 5 | detail


  10 - 30 - 100  




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1