zingara, 4 march 2018
kiedy chmury malują grafitowe serduszka
zgliszcza zastygają w spojrzeniach
niczym oziębłe płomyczki zawinięte w pergamin
w istocie - przykro patrzeć
ostatnie witraże przybierają kształt
rozpadającego się grobu
po bezdrożach wałęsa się poplamiona pamięć
zacierając za sobą ślady siarczystego mrozu
zingara, 7 may 2018
błyszczę w twoich oczach
gdy słyszysz śpiew zza światów
kończy się na granicy snów
wtedy pilnuj mnie jak śmierci
(wypatruj jutra)
bo tylko ona
potrafi dać szczęście
- żyje w nas i nie musi
powrócić ostatnim echem
zrodzona z ciszy
zawsze jest naga
zingara, 8 june 2018
podobno błądzę, gdy zdzieram
ze świata aksamit obnażam skorupę.
lecz to nie ja jestem naga.
w niedopowiedzianych słowach
wchodzę w markotne krajobrazy
zakleszczam się pomiędzy
nawiasami - a tam, słodkodławiący
gniew zrósł się z korą
starych drzew
i tylko po korzeniach
można wejść do nieba
a wieczór - tak pięknie pachnie.
agonalnie. cały we wzory wchodzi przez
potylicę noworodka
uważaj: to jego rytm wbija się w smog
odtwarza w pętli i jest uczulony na bliskość
bo nie jestem tkliwa
zingara, 4 february 2018
zwłoki były sine a ja wciąż darzę je uczuciem
księżycowej łąki - areał zawsze pozostanie
pamiętnikiem (pocałunkami zroszonymi blaskiem)
gdyż jestem tylko twoim cieniem - symbolem
majestatycznych zaśpiewów
a zarazem powietrzem
które wydychasz
w trumnie zabitej gwoździami
lśnisz niczym jaskrawe akwarele
pozostając wyznaniem niegasnącej miłości.
odpowiedziałam na wyzwanie - ,,napisz, proszę,
wiersz MIŁOSNY używając w nim jakże niemiłosnego zwrotu
,,zwłoki były sine"
zingara, 5 february 2018
dedykuję R.G
/nie dojrzałam jeszcze by spisać wszystkie
plugastwa tego świata,
utonąć/
jestem gotowa przejść namacalne granice.
poświęcić każdą sekundę — słodką i wonną,
byleby choć raz móc zagłębić się
w kolorze twoich oczu
wsiąknąć w niedokończoną baśń
- gdy rozbieram coraz głupsze zdania
dotykasz mnie we śnie
niczym meteoryt muskający atmosferę
ponieważ i tak najszlachetniejsze cytaty
zapamiętane z życia wypali słońce,
być może przeczytasz zaledwie wzmiankę
i ta będzie tylko kleksem wytartym przez czas
zingara, 19 march 2018
zrodziłeś mnie z resztek kartek,
które kiedyś znalazłeś w piwnicy
wydobyłeś z nich esencję a ja
świadomie bazgrałam patykiem w popiele
ubrudziłam słońce pełne cudów
wciąż śpiewa pieśni mimo że odbija się
od ścian w tumanach kurzu
nie zamykaj drzwi
ukryj ponownie w starych księgach
zingara, 5 march 2018
jest taka pora roku, którą nazywają przesileniem,
napisałam o niej wiersz.
wiersz o bliźnie na twarzy
- przekleństwo wyryte na ciele
żadnym tam tatuażem.
znienawidzona rozkosz nie jest rozkoszą, gdy
zakładam maskę, nie zauważając przychylnych istnień.
wiem - głupota, lecz
ciągle słyszę odgłos przeklętych stóp.
w realu ściska w podbrzuszu — ból połączony z
czerniną wypełniony człowiekiem z przeszłości.
powraca, żyje.
zingara, 14 may 2018
jest miejsce, gdzie świat zapina się
na ostatni guzik. oswaja wiejący wiatr
i leczy z amnezji
a rozczochrana wierzba tworzy poematy
(wszystkie słowa przysypane piachem
- przytulam jak dziecko)
okrywając nagość niespokojnych
dusz; kraina ciszy zaraża życiem,
nasze głosy przecinają gęste powietrze
unosząc miedzy gwiazdami
poszarpany napis: exit
on błyszczy
ułóż w datę i zamień w trwałe światło
zingara, 28 february 2018
O! Ta to ma znów szczęście,
zaprosiła się na zaplecze restauracji,
pogoniła kota. Szybsza.
Mieszka jedną aleję dalej. Zamelinowana.
Moją w zeszłym roku zlikwidowali i tak się miotam,
pozbieram kilka kartonów. Popatrzę.
Nieraz potelepię, gdzieżby tam z zimna.
Ogólnie to nie jest źle, bo i łaźnia w pobliżu,
lecz kto by z niej korzystał tylko problem.
Wiesz! Na perfumy trza wydać,
a te kilka groszy to na podtrzymanie ciepła.
W sumie to mam spokój, bo widzisz, teraz
za ludźmi cień nie nadąża, powiedzieć
tylko potrafią biedny, znów sztywny.
Jaki tam ze mnie sztywniak.
Gibki jestem.
zingara, 26 february 2018
zbłąkany w szczerym polu snuje opowieści -
o rżysku na nieurodzajnej ziemi, które w nocy odżywa,
krwawi od pokaleczonych stóp, unosi kurz.
drapiąc niebo
spada kwaśnym deszczem.
chorobą popromienną - wsiąka
w głąb jądra naszej planety,
po czym wybucha gorącą cieczą
zastygłe arcydzieło, niczym postać odbija się
w słonecznych promieniach
- nie dotykaj, bo przy zetknięciu z odciskami
zaklęcia staną pod ścianą męki
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
3 may 2024
0305wiesiek
3 may 2024
I Was LostSatish Verma
1 may 2024
DogmaticallySatish Verma
30 april 2024
Justice PureSatish Verma
29 april 2024
AmnesiaSatish Verma
28 april 2024
Pan pokląskwa w ostatnichJaga
28 april 2024
CompromisedSatish Verma
27 april 2024
Uśmiech z trawkąJaga
27 april 2024
By KissesSatish Verma
26 april 2024
The EntitySatish Verma