zingara, 7 february 2018
jeszcze mury są gorące od prześwitów
- krew z krwi (tej najgłębszej, obecnie zaschniętej)
błyszczy na ścianie (cudne malowidło!)
da się ją słyszeć, niczym piosenkę
w popękanych żyłach płynie obłęd,
jakże słodki - rota zawinięta
w zeschłe liście (nie marihuany,
to uczucie najpiękniej celebruje się na trzeźwo)
kochamy patos owej piosenki,
jej podniosłość będącą tylko dla nas
śpiewaj hymn, kochanie
podczas wznoszenia barykad
Florian Konrad i Ewa Kosim
zingara, 3 february 2018
nie chcę wchodzić do twojego świata
na oślep, bazgrać czerwienią po ścianach
gdy witam solą i chlebem każdy prześwit
ustawiam stoły. dwanaście talerzy bez dna,
wychodzą z nich twarze. spojrzenia
z których wypełza lęk (zmarłych dusz)
pochłania przecinając żyły
a ja nieśmiało uśmiecham się do grzechu,
do pokuty - dziesięciu przykazań,
szukam resztek tatuaży na twoim ciele
i wznoszę toast za zgorzel w ustach. płonie
nie ma szans na zmartwychwstanie
zingara, 2 march 2018
wariatka, zmieniła się za bardzo
mówią o niej pisareczka
od demonów i obrazów
wchodzi w tekst
płoną litery z nadmiaru tuszu
- płodna, pełna tajemnic
odbarwień
i nie wie co jest lepsze
popiół czy pożar
w obcej przestrzeni
chcąc nie chcąc obnaża lustra
zingara, 30 may 2018
na ostatniej kartce zapisałam genialną myśl,
uśmierzyła ból
nieśmiałość i czystość zjednały się z nocą
(po wieloletniej walce nadeszło zespolenie
najdoskonalszy rozejm)
podwijaliśmy mankiety, by odsłonić
nasze malutkie stygmaty
stanowiły wabik
krew - wystawiona na pożarcie wilków
myśleliśmy o symbolach
które wykraczają poza duchowość
na przykład takie wytatuowane hieroglify - niby nic,
a jednak - ogień w nich, tęcza i zdrój.
albo zielone ogniki wtopione w pergamin
zachłannie pochłaniały przestrzeń, można by rzec
wgryzały się w idealną strukturę.
znaczenie - czyste jak biel
która przybrała kolor popiołu
podałeś pióro z wyschniętym atramentem
nic z tego
nie zabazgrzę ani jednego przeklętego słowa
na swoich prochach
zingara, 6 february 2018
Gdzieś na strychu rosną wiersze,
kamienie wygładzone przez wiatr.
Za oknem jesień rozmarzona
w rękopisach miesza słowa.
Straszy deszczem - dno.
Chcę zasnąć, lecz świt przeszkadza.
W oddali bijący dzwon.
To już balast.
zingara, 12 february 2018
/pozostaną w pamięci tylko
ledwo słyszalne szepty/
niczym artysta posklejałeś z kartek papieru
dojrzałe marzenia. ubogacone
z powplatanymi wewnątrz szczerozłotymi
nitkami - tworzą sieć. relikwie.
co prawda najtrudniej otworzyć
ciężkie powieki w dniu zwycięstwa
lub przekleństwa, lecz co za różnica,
kto gasi światło.
w naszym kokonie skryły się kwiaty i osty.
zingara, 25 february 2018
Wiersz napisany wspólnie z Florianem - dziękuję CI (myślałam że zaginął w akcji)
fosforyzacja. po bezkresnych korytarzach
porusza się płomień. blask,
człekokształtny
uważaj, mogę spalić.
nawet się nie spostrzeżesz
kiedy palce wnikną wewnątrz
- grozi półpoważny mężczyzna
manekin poruszający niewidzialne
motyle
błądzimy obaj po zakamarkach
jakbyśmy byli tylko wytworem wyobraźni
nie istniało nic poza (ogień plus ogień - i wychodzi biel)
wiem banał, ale gdy wstaje ranek,
wydobywają się niezrozumiałe okrzyki
zingara, 14 february 2018
wojna, wojna mruczy Józef, nie pogrzebią
polskości, pojedziemy na wschód
szybko szybko, nic nie zabieraj,
laleczkę i walizki dowiozą
obiecali - litościwi
zobacz tatko, pomylili wagony
bydlęce! a rampa przeładowana
/nie bój się Heluś/
każdego dnia będzie luźniej,
śnieg przykryje zamknięte oczy
nasyci
później tylko odkryte ciężarówki
zawiozą nas w białą krainę,
nie patrz na zamarznięte ciała
tam raj.
"Kropka sześć" nazwa "osady" gdzie zamieszkiwali zesłańcy
zingara, 14 february 2018
noc bez księżyca
przebudzeni drapieżcy
grają w ruletkę
stawiam na czerwoną czerń -
barwy cichego świtu
----------------------------------
noc bez księżyca
przebudzeni drapieżcy
grają w ruletkę
zingara, 23 march 2018
nie wraca to co było,
choć puszcza wciąż cała we krwi,
kwiaty i motyle utrwalone tylko na obrazie
a przecież pochodzimy z jednej wioski
z jednej bieli lub czerwieni
jak wolisz. reszta dni kaleka
niczym złudzenie przyklejone
do czarnej chmury, pozwala
dotykać zdjęć
oślepiając brzozowe krzyże
– bezimienne, nieme
zingara, 4 march 2018
kiedy chmury malują grafitowe serduszka
zgliszcza zastygają w spojrzeniach
niczym oziębłe płomyczki zawinięte w pergamin
w istocie - przykro patrzeć
ostatnie witraże przybierają kształt
rozpadającego się grobu
po bezdrożach wałęsa się poplamiona pamięć
zacierając za sobą ślady siarczystego mrozu
zingara, 7 may 2018
błyszczę w twoich oczach
gdy słyszysz śpiew zza światów
kończy się na granicy snów
wtedy pilnuj mnie jak śmierci
(wypatruj jutra)
bo tylko ona
potrafi dać szczęście
- żyje w nas i nie musi
powrócić ostatnim echem
zrodzona z ciszy
zawsze jest naga
zingara, 8 june 2018
podobno błądzę, gdy zdzieram
ze świata aksamit obnażam skorupę.
lecz to nie ja jestem naga.
w niedopowiedzianych słowach
wchodzę w markotne krajobrazy
zakleszczam się pomiędzy
nawiasami - a tam, słodkodławiący
gniew zrósł się z korą
starych drzew
i tylko po korzeniach
można wejść do nieba
a wieczór - tak pięknie pachnie.
agonalnie. cały we wzory wchodzi przez
potylicę noworodka
uważaj: to jego rytm wbija się w smog
odtwarza w pętli i jest uczulony na bliskość
bo nie jestem tkliwa
zingara, 4 february 2018
zwłoki były sine a ja wciąż darzę je uczuciem
księżycowej łąki - areał zawsze pozostanie
pamiętnikiem (pocałunkami zroszonymi blaskiem)
gdyż jestem tylko twoim cieniem - symbolem
majestatycznych zaśpiewów
a zarazem powietrzem
które wydychasz
w trumnie zabitej gwoździami
lśnisz niczym jaskrawe akwarele
pozostając wyznaniem niegasnącej miłości.
odpowiedziałam na wyzwanie - ,,napisz, proszę,
wiersz MIŁOSNY używając w nim jakże niemiłosnego zwrotu
,,zwłoki były sine"
zingara, 5 february 2018
dedykuję R.G
/nie dojrzałam jeszcze by spisać wszystkie
plugastwa tego świata,
utonąć/
jestem gotowa przejść namacalne granice.
poświęcić każdą sekundę — słodką i wonną,
byleby choć raz móc zagłębić się
w kolorze twoich oczu
wsiąknąć w niedokończoną baśń
- gdy rozbieram coraz głupsze zdania
dotykasz mnie we śnie
niczym meteoryt muskający atmosferę
ponieważ i tak najszlachetniejsze cytaty
zapamiętane z życia wypali słońce,
być może przeczytasz zaledwie wzmiankę
i ta będzie tylko kleksem wytartym przez czas
zingara, 19 march 2018
zrodziłeś mnie z resztek kartek,
które kiedyś znalazłeś w piwnicy
wydobyłeś z nich esencję a ja
świadomie bazgrałam patykiem w popiele
ubrudziłam słońce pełne cudów
wciąż śpiewa pieśni mimo że odbija się
od ścian w tumanach kurzu
nie zamykaj drzwi
ukryj ponownie w starych księgach
zingara, 5 march 2018
jest taka pora roku, którą nazywają przesileniem,
napisałam o niej wiersz.
wiersz o bliźnie na twarzy
- przekleństwo wyryte na ciele
żadnym tam tatuażem.
znienawidzona rozkosz nie jest rozkoszą, gdy
zakładam maskę, nie zauważając przychylnych istnień.
wiem - głupota, lecz
ciągle słyszę odgłos przeklętych stóp.
w realu ściska w podbrzuszu — ból połączony z
czerniną wypełniony człowiekiem z przeszłości.
powraca, żyje.
zingara, 14 may 2018
jest miejsce, gdzie świat zapina się
na ostatni guzik. oswaja wiejący wiatr
i leczy z amnezji
a rozczochrana wierzba tworzy poematy
(wszystkie słowa przysypane piachem
- przytulam jak dziecko)
okrywając nagość niespokojnych
dusz; kraina ciszy zaraża życiem,
nasze głosy przecinają gęste powietrze
unosząc miedzy gwiazdami
poszarpany napis: exit
on błyszczy
ułóż w datę i zamień w trwałe światło
zingara, 28 february 2018
O! Ta to ma znów szczęście,
zaprosiła się na zaplecze restauracji,
pogoniła kota. Szybsza.
Mieszka jedną aleję dalej. Zamelinowana.
Moją w zeszłym roku zlikwidowali i tak się miotam,
pozbieram kilka kartonów. Popatrzę.
Nieraz potelepię, gdzieżby tam z zimna.
Ogólnie to nie jest źle, bo i łaźnia w pobliżu,
lecz kto by z niej korzystał tylko problem.
Wiesz! Na perfumy trza wydać,
a te kilka groszy to na podtrzymanie ciepła.
W sumie to mam spokój, bo widzisz, teraz
za ludźmi cień nie nadąża, powiedzieć
tylko potrafią biedny, znów sztywny.
Jaki tam ze mnie sztywniak.
Gibki jestem.
zingara, 26 february 2018
zbłąkany w szczerym polu snuje opowieści -
o rżysku na nieurodzajnej ziemi, które w nocy odżywa,
krwawi od pokaleczonych stóp, unosi kurz.
drapiąc niebo
spada kwaśnym deszczem.
chorobą popromienną - wsiąka
w głąb jądra naszej planety,
po czym wybucha gorącą cieczą
zastygłe arcydzieło, niczym postać odbija się
w słonecznych promieniach
- nie dotykaj, bo przy zetknięciu z odciskami
zaklęcia staną pod ścianą męki
zingara, 24 february 2018
Wpadam do studni, pitna woda staje się mętna. Pochłania mnie,
centymetr po centymetrze, czuję jej strach, a przecież, to ja
powinnam uporać się z przeciwnościami, które tną
na oślep.
Tymczasem, nieistniejąca studnia pożera moje ciało, wchłania
myśli, marzenia, dając w zamian mrzonki. Uciekam. Czuję
pod stopami kryształki lodu. Kruszą się pod ciężarem.
Oślizgłe, a zarazem piękne, wskrzeszają
to znów zanikają. Niczym sen
zanurzony w fekaliach.
zingara, 24 march 2018
dla R
/rośnie w nas uczucie,
choć ćmy utknęły miedzy szybami/
szaleństwo - pełne ciemności chwyta
w ramiona resztki snu pękają
ciężkie powieki i rozgrzane usta
płoną, niczym papierowy księżyc
rozebrany ze złudzeń
spada kaskadą
złotych pyłków rozkwita nagość
wystarczy dobrać synonimy
by czerwona koronka
oplotła astralne ciała
chcesz?
pogapimy się na siebie, syci.
zingara, 7 february 2018
/jestem kochanką czystego powietrza/
dobrze wiesz, że nic więcej się nie liczy,
wystarczy byś zapragnął
światła
będę tutaj, błyszczę jak lawa
zbyt gorąca dla zwykłego śmiertelnika
twój dotyka sprawia,
że pozostaję permanentnie kochanką,
wcielam się w dzień, wchłaniam w noc,
nie odchodzę o świcie
zapragnij a przymknę oczy,
zatrzymam wymarzoną postać na zawsze,
po wieki nieokiełznane inferno
ponieważ jestem kochanką ciepłego powietrza,
nic mnie nie powstrzyma, spłoniemy na stosie
inkwizycji, iskry zniszczą nienawistną gawiedź
jad - zastygnie na językach
zingara, 14 february 2018
„miłość to okropne słowo, prawie wulgaryzm”
Florian Konrad
nie pozostanie tylko nazwą
stworzona z cząstek formuje
synonim
przeistacza w ludzkie kształty
udając ślepca - wróżbitę – który wskrzesza
z popiołów „cud”
budzi wstręt króluje
stając się szkieletem pragnącym
utrwalenia w powieści
zingara, 19 july 2018
wciąż nasłuchuję. irracjonalnie staram się
zatrzymać czas zamienić w muzykę
która opętała moje ciało pokryte błyszczącymi
kroplami
wirowały w powietrzu,
po czym opadły na mnie pełne kurzu
nic nie mówiąc
pieszczę przeklęcie ulotne chwile,
bez słów chwytam je chwytam w dłonie
i usiłuję rozgnieść, pokruszyć
oddech spowalnia, dławię się to znów delektuję
w tobie i z tobą
wokół - ciemność która tęskni za słońcem
lub odwrotnie – sam zdecyduj. przemyśl dobrze,
kilka razy
nie musisz się spieszyć
- nanosekunda to przecież bardzo dużo czasu
zingara, 2 april 2018
/oślizgła ziemia wciąż jest głodna,
pochłania swoje plony, po czym wypluwa/
jesteśmy naznaczeni cierniowym czytnikiem,
mieszkamy w szklanej kuli, gdzie tylko dla
wybrańców ściany pokryte są goryczą
a ty czuwasz przy łóżkach niezmarłych,
każdego dnia wskrzeszasz słowo,
wbijasz w ciało – w ręce w nogi
tłocząc krew oblubieńca, pobudzasz
obumarłe komórki - wsiąkają w twoje tło
zastygłe stygmaty, wypadają z nich gwoździe
bo do tego świata wchodzi
się wyjściem awaryjnym
zingara, 8 june 2018
/zapijam przestrzeń. a droga która
ubywa, rozdmuchuje pierze
i sypie w oczy/
szukam wyjścia z niewyrwanego snu.
kołyszę się, nie za szybko,
bo z resztek wspomnień
wyrabiam balsam - osobista
kokaina
matowieje. kończy się głód
zamienia w żywioł.
lecz, gdy w dłoniach trzymam rtęć
stoję po niewłaściwej stronie.
z pustych puszek wydobywam esencję
- niektórzy nazywają ją prozą życia
wchłaniają resztki z nocy
odrodzeni? a może półmartwi?
wciąż słyszą tylko siebie, kiedy niebo
zabawia się białym piórem, łechce
strefę ciszy
staje się wiotka jak niemowlę
zingara, 23 may 2018
przekraczając niezniszczalne granice
wypijesz krew, bo ciało plus ciało,
równa się średnik - wykropkuj kropkę
i odwróć wzrok, straw.
pozostanie przecinek, niczym symbol
państewka – (trwało-wulgarny?- nie … )
we wnętrzu myśli pobudż instynkt
– czuły - aczkolwiek wrażliwy na nic
niczym widziadło, przechadza się po naszych
oczodołach - uwierz w legendę, w pisarkę
(z prochu w proch) i urna i chwała po śmierci.
zacna poetka
zingara, 26 february 2018
/za zamkniętymi drzwiami istnieje prawdziwa poezja,
tylko niektóre owady spoczywają w szklanej trumnie/
z sekretnego pomieszczenia wydostaje
się słodka woń, kusi, lecz wszystko to na nic,
gdy patrzę przez dziurkę od klucza na
zakurzone obrazy i pajęczyny.
arcydzieła utkane z rzeczywistości
- nieużyteczne rekwizyty budzące wstręt,
odrazę zrozumiałą tylko dla wymagającego
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
3 may 2024
0305wiesiek
3 may 2024
I Was LostSatish Verma
1 may 2024
DogmaticallySatish Verma
30 april 2024
Justice PureSatish Verma
29 april 2024
AmnesiaSatish Verma
28 april 2024
Pan pokląskwa w ostatnichJaga
28 april 2024
CompromisedSatish Verma
27 april 2024
Uśmiech z trawkąJaga
27 april 2024
By KissesSatish Verma
26 april 2024
The EntitySatish Verma