liliium, 6 stycznia 2012
to nigdy nie działa jak powinno.
doszukujesz się kruków w etykietach
- wertujesz je po raz enty
i odczekujesz grzecznie wyznaczoną ci
liczbę dmuchnięć, po których być może
zastaniesz jakąś szybę zaparowaną
- z napisami i rysunkiem wykraczającym
poza normę, z jaką składa się gratulację.
a potem stać cię już tylko na krótkie pytanie:
znalazłeś kogoś?
i wysłuchanie odpowiedzi: nie zawsze.
liliium, 6 stycznia 2012
kto uważa, że powaga
jest najlepsza dla obojga
temu kat i w nos zaraza
- pita do ramion cyborga.
komu węższe wejścia służą
za uczęszczany parlament,
ten niech lepiej łyka strugą
pot z czoła co skrapla wiarę,
w jednomyślność.
liliium, 7 grudnia 2011
pajęczyny witraży
powinny sugerować bliskość
i poświęcenie
- nacinamy sobie palce wspólną igłą,
a ja przytrzymuję ci warkocz.
kiedyś dorastały w nim dzieci
i huśtawki nastrojów,
teraz jestem w nim tylko ja
- moździerz i młynek do kawy
zarazem.
dorzucam wrzosowiska i zapach wiatru
- jedyną oznakę jego obecności.
docinam do końca zapałki i strugam z nich
włócznie do nadziewania nadgarstków.
a ty patrzysz jak wiotczeje ostatni skarb,
przeprowadzki i kartonowe zwłoki.
wracamy do pomyłek i sukcesywnie zacieramy
za sobą ostatnie historie.
nie rozstajemy się na długo, a przecież
znikamy,
pojawiając się tuż obok siebie, po chwili.
liliium, 4 grudnia 2011
jesteś włos z ogona konia
rozciągnięty w strukturze wiatru
- podtrzymywany przez sumę dmuchnięć,
które wydobywają się z zaspanych gardeł.
wystarczy przeciągnąć po tobie palcem
- przyłożyć policzek i zakryć jedno oko,
badając prostotę wyznań i zapewnień
w każdej liczbie która zaistnieje
- zgiąć kciuk w kostce, czy innym talizmanem
spowodować nacisk,
a wrzeszczysz.
liliium, 25 listopada 2011
to była prawdopodobnie
ostatnia noc przed przedawkowaniem
cicha
mglista
zła
ona odziana jedynie w kąpiel
przeczesywała rękami jego włosy
pozwalając odplątać się krukom
które tam umarły
on cały w swoim przyklejeniu
nie zauważył harmidru porannych
nieco przytłumionych słów
o tym że kiedyś tu wrócą
że będą sobie problemem
że tak trzeba
liliium, 23 listopada 2011
wyobraźcie sobie ulewę kartonowych
pudeł, a w nich: antyramy, sztućce i
filiżanki. i ja sączący szklany szpik
z osobna.
liliium, 10 listopada 2011
rozgałęzienia i mrzonki.
stabilność, o którą warto powalczyć
nawet, kiedy zdychają obok nas psy
a jednym z nich był ktoś bliższy.
wcale nie szukam, prawdomównych
co to sami nie mają, a wezmą pod zastaw
- krokodyle i aligatory -
synonim dla większości, czegoś ostatecznego.
jak rachunek sumienia,
jak mocne postanowienie poprawy,
jak głaz.
liliium, 5 listopada 2011
niech już przestaną
tak okręcać.
zachciało się szaleństw
i wyważonej euforii w beczkach
- pagórków i kotlin w których
straszą ponoć wiatraki -
wiatr jako taki tam nie istnieje.
czuć to w zupełnym środku
- tego co na zewnątrz, mnie,
tego czego się przytrzymuję
żeby, doturlać się po sam koniec
i dać nogę albo dwie.
aż wszystko się zwraca.
liliium, 2 listopada 2011
spodziewamy się oceanów z wikliny
- w końcu zdarzało nam się pleść
trzy po trzy,
ścięgna niematerialnych ozdób
- kiedy akurat nie słuchasz.
spodziewamy się słońc w rogu szafki
i ludzi klęczących w modlitewnej
nieco rozkapryszonej pogodzie południa polski
tymczasem czekają nas drzwi
i pół klucza w prawej dłoni
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
22 listopada 2024
niemiła księdzu ofiarasam53
22 listopada 2024
po szkoleYaro
22 listopada 2024
22.11wiesiek
22 listopada 2024
wierszejeśli tylko
22 listopada 2024
Pod miękkim śniegiemJaga
22 listopada 2024
Liście drzew w czerwonychEva T.
22 listopada 2024
Potrzeba zanikuBelamonte/Senograsta
21 listopada 2024
Drżenia niewidzialnych membranArsis
21 listopada 2024
21.11wiesiek
21 listopada 2024
Światełka listopadaJaga