dracena

dracena, 15 april 2012

rano wychodzę po angielsku

wtopiłam nogi w mglisty poranek
miasto sherlocka wrotami tajemnych rzeczy

w tunelu pod tamizą obleśny windziarz
ślini się na widok mojego nieletniego syna
niespiesznie otwiera kratę lepkimi paluchami

oxsford street pod powiekami wypalone światło
spacer po linie dla równowagi splątane końce
popołudniowy luksus fish and chips w złocie

nocą wrzask lisów podsuwa myśl im dalej las
tym więcej dzikości w królewskich ogrodach


number of comments: 14 | rating: 15 | detail

dracena

dracena, 26 march 2012

niestrawny koktajl

codziennie mieszam niechęć z entuzjazmem
koktajl który powstaje odbija się hipokryzją
szczerzy zamienili kreacje z obłudnikami
obnoszą swoje fatałaszki niczym anorektyczki
startujące w igrzyskach piękności.

socjeta zawiaduje umarłymi ideami
przetrawiając puszcza w obieg wyplute ogryzki
mizdrzy się wyświechtanymi facjatami
ukradkiem wyciera resztki nazwiska
czarowanie jest kul ale kiedy nie ma armat


number of comments: 9 | rating: 9 | detail

dracena

dracena, 17 march 2012

przerysowanie płci

zamieniam słowa w kształty
napinam kreskę pola zakwitają
czarny koń grzywą burzy lekki szkic
ciężki obraz kończę przebarwieniem

pamiętam mdły zapach krwi
duszące spojrzenie bezsilnych ud
do pierwszego zachłyśnięcia światłem
byłam dziewczynką potem wyrosłam na męża


number of comments: 5 | rating: 11 | detail

dracena

dracena, 15 march 2012

miganie to też rozmowa

bez upiększeń na dnie pustego
słowa mają cichy dźwięk

najłatwiej odczytuję wolno
czasem ręce swoje a myśli inaczej

zatem przeczekuję z książką
wyobraźnia osiada powyżej języka


number of comments: 5 | rating: 8 | detail

dracena

dracena, 26 february 2012

co tu można zrobić

polubiłam siebie w momencie bezradności
kolana stopy odkładam ślizgiem po kruchym
w mrowisku szukam słodyczy upartych igieł

na dworcu bezdomny przepakowuje reklamówki
odwija z gazety kanapkę je z namaszczeniem
starannie składa papier i głośno wydmuchuje nos
 
człowiek który traci wartość oddycha inaczej
łapie powietrze zastyga jakby liczył na więcej
po czym unosi przeponę do wysokości endorfiny

kiedy nadchodzi to szczęście w pęknięciu skóry
zakładką rozchylam niedoskonałe wnętrze
jak krótkowidz mrużę oczy ostrym obrazem inaczej
 
 


number of comments: 4 | rating: 8 | detail

dracena

dracena, 31 december 2011

nie mam więcej odpowiedzi

zapomniałam jak to jest być sobą
leżeć w hamaku a drzewo wiśni dojrzewa
czerwień przemyka dźwiękiem wytrawnie

w zieleni szarość wygląda prościej
nie ma zapachu i można jej dotykać
później nie ułożona bez odcisku znika

świeżość snu prostuje ciepłem zakamarki
dusza barwnikiem muśnięta jak pisanka
staje się obrazem a nie udawaną treścią

słodko gorzko pod powiekami w domu na skórze
wymieniam w przypadkowej kolejności nie do pary


number of comments: 9 | rating: 12 | detail

dracena

dracena, 18 december 2011

rozkładająca prawda


słowa rzucone jak kości kruszeją powoli
rezydenci miejskiej nekropolii
 
miałeś dać znak mówiłeś we śnie przyjdę
jesienią dom pachnie marynatą i koszulami
nocą brakuje głosu żeby zaczynać rozmowę
 
w dzień spaceruję czwartą alejką
by ci powiedzieć o dmuchawcach w ogrodzie
jutro przyniosę bukiet żebyś ukoił oddech
 
życie to chwila w której mieszczą się dni
mówiłeś dopóki nie jest za ciasno dodaję
emocje a ty układasz spóźnione słowa
 


number of comments: 12 | rating: 10 | detail

dracena

dracena, 18 december 2011

płycizna

kochanie pokaż jak pięknie uwodzisz
trochę to zapomniana i niemodna sztuka

ruda kotka za oknem tańczy w rui
a ty taka bezbarwna mężczyźni wolą jaskrawe

ostre spojrzenie czułego kochanka
na szyi perłowy zacisk plącze włosy

pierwsze kuszenie mamy za sobą
a błękit niezmiennie wodzi oczy plamą

po co ewce złamane żebro adama
codziennie napina skórę po biegu kłuje
 
lepiej napić się wina niż żałować brzydkich kobiet


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

dracena

dracena, 25 october 2011

na świeżym powietrzu nie mam alergii

lubię ludzi i nie mam nic przeciwko
rozumieniu że sprawiedliwie to tylko na porodówce
co urosło musi ujrzeć świało pomędrkować
a potem w imię przyjaźni z ziemią zmarnieć
 
ustawiam wyżej płatki uszu żeby nie ronić
wyrazu jakim częstuje mnie parkowy mentor
dobra myśl płynie żyłami a nie suchym pyskiem
szlifuje dupę po bruku zadziorem z ławki kaleczy
 
później to już mocno trzeba się schylić
żeby sznurówki pasowały nie tylko do buta


number of comments: 10 | rating: 7 | detail

dracena

dracena, 1 october 2011

z życia wyjęte

lubisz kiedy sumienie liczy grzechy 
kładzie je na kamiennym stole jak sztućce
 
plastikowe wyginają się wstydliwie
ciężkie latami tną duszę na kawałki
 
słodzisz kiedy na języku smak migdałów
bawi noc zapachem przypadkowej kobiety
 
pierwszy raz z głodu kolejne z niedosytu
lepiej mieć niż zaklinać spadającą gwiazdę
 
mówisz wszystko dla ludzi tylko trzeba spróbować
dlatego zapędzam się piekło nie ma końca na ziemi


number of comments: 10 | rating: 4 | detail


  10 - 30 - 100  




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1