Yaro, 29 september 2019
wyczekiwałem pod sklepem
ominął mnie czerwony autobus
powoli sącząc browar
żul szeptał coś pod nosem
na sercu dość spraw
po szóstym
po odsłuchanej rozmowie
kopnął mnie prąd
zwaliło mnie z miękkich nóg
skrępował mnie ruch
szach mat zblokowany
ławka twarda lecz cóż
odpocznę by do domu się zwlec
starym już jak fiński nóż
Yaro, 29 september 2019
obserwujesz
patrzysz na dłonie
krążysz koło mnie
ćma wokół świecy
ziemia niesie nas w przestrzeni
ciągną się dni długie noce
gwiazdy jak hologramy plejady
czarne dziury meteory planety złote
słońce wysoko daje ciepło spokój
mikrokosmos dźwigam w sercu
na dłoniach skóra wygładza
głodny eteru nasycam się tobą
cud życia nie przemija siłą natury
żyj dopóki silna rzeka niesie ciężkie wody
zamykam oczy by ich nie otwierać drugi raz
zamknięte drzwi do prawdy
mam klucz by odblokować garść słów
spisanych w starych brązowych księgach
Yaro, 29 september 2019
ówczesne czasy się dzieją
za Gomółki szare przyczółki
dymiące huty kopalnie
policja białe pałki suka na sygnale
gdy teraz chaos ulic szumi
w dyskontach uginają się półki
ludziom żyje się wspaniale
sen się ziścił po nocy nieprzespanej
poczęstuj mnie ruskim szampanem
pięćset plus mieszkania plus
narodziny luz opłaca się no cóż
teraz każdy biegnie w swoją stronę
idę na wybory wybór będzie głęboki
nie mów że jest źle
idę drogą przede mną Bóg
wyznacza kierunek pośród innych dróg
nie wyjeżdżam za morze
ja wiem że będzie dobrze
warczą wilki czuję smród ich słów
jutro będzie tak samo może i ładniej
kwiaty kwitną a zimą pada śnieg
normalnie jest na ustach pieśń
Polska kolorowa kwitnie przez wieczne dni
Warszawa śmierdzi potem
płoną wysypiska do Bałtyku płyną ścieki
jest im dobrze w ich wieżowcach
słoiki nadciągają słowa to za mało
Yaro, 29 september 2019
wybacz
nie dałaś mi czasu
bym wybiegał się jak pies
padł bym wtedy
zmęczony do twoich stóp
by przyjacielem się stać
ułożyć bajkę z kilku słów
usnąć
wzbudzić wspólny świt
przy stole razem być
niecofnięte wskazówki
zapominamy o rozmowach
czas ominął spotkanie dłoni
Yaro, 29 september 2019
ciemno na dworze
księżyc na piwie
nie odbiera
jeszcze raz zadzwonię
gwiazdy pochowały korony
ukryte w barach chleją
palą zioło wchodzi wyobraźnia
jak im dobrze
nie świeci żadna z lamp
ulica ciemna strach się bać
na dworze subkultura w czerwonym kolorze
częstują winem w plastikowym kubeczku
kolor musiał się poddać
idę dalej
rozluźnione majty
na uszach słowa Kazika
co z nami gdy podejdą do granic
świat szaleje wóda się leje strumieniami
klaszczę w dłonie uspokajam emocje
przed nami kosmos na niebie ekstaza
w eterze bas
wszystkich zaraża muzyka
radio podało
wielu zginęło wielu zginie
to nie film w kinie
to się dzieje
konstelacje gwiazd
wróżki nic nie widzą
dookoła chaos
wznoszę ręce do Boga w potrzebie
znak na niebie
miłości brak
brakuje mi ciebie od lat
Yaro, 28 september 2019
samotny
nieśmiały
jem dużo czekolady
kocham
dziewczyny
koloru Afryki
wyzwaniem
czarny ląd
to nie błąd
kocham ją
na południu mój świat
Yaro, 26 september 2019
jesienią samotność
nabiera kształtów
kolorami zaślepione oczy
kolorowe tęcze
niebo płonie nadzieją
babie lato płynie w oceanie lasu
rysuję horyzont
kilka drzew dam im usnąć
cicho zbieram kasztanów brąz
odzieram z kory brzozy
rozpalam ogień serc
by upiec mądre zdania
liści szum pod stopami
nadziewa uszy spokojem
jeszcze kilka kroków i będę w domu
Yaro, 26 september 2019
w moim sercu w mojej duszy
ziarno puszcza kiełki miłości
rośnie w siłę dojrzewa
słowa do miłej ślę telepatycznie
jest dobrze jest wesoło
gdy kochasz gdy czekasz
gdy spóźniam się z kwiatami
Yaro, 26 september 2019
zorane mózgi białe bruzdy
blizny wyznaczają kierunek
drogi skrzyżowania znaki
tacy mali karmieni nieprawdą
skazani na zimne kamienne serca
zabierają co moje
mimo że nie mam wszystkiego
mam dość
stania w miejscu
mam dość
bycia słupem soli
niedaleko Gomory
w ciszy zapomniany
szukam śladów Noego
w mule na pustkowi
szukam Raju utraconego
gdy patrzę żonie w oczy
pytam dlaczego ugryzłaś to jabłko
przecież mieliśmy wszytko
teraz jedynie kredyt na trzydzieści lat
pod górę zawsze z kobietami
Boże dlaczego byłem słaby
i nie dokopałem wężowi
mam dość
stania w miejscu
mam dość
bycia słupem soli
niedaleko Gomory
Boże dlaczego byłem słaby
i nie dokopałem wężowi
Yaro, 24 september 2019
płoną
ogień pożądania
pozwoliłaś by zgasł
szary popiół
nie tętni
serce zimne
nie umiem
pokochać inaczej
jak pierwszy raz
w życiu ranią kolce
ból w słowach wiersza
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
29 november 2024
2911wiesiek
29 november 2024
0026absynt
28 november 2024
IkarJaga
28 november 2024
2811wiesiek
28 november 2024
0025absynt
28 november 2024
0024absynt
28 november 2024
bo jak wtedy jest nas wszędzieEva T.
27 november 2024
0023absynt
27 november 2024
0022absynt
27 november 2024
Jedno pióro jest ptakiemEva T.