Yaro, 12 march 2022
jestem lekko garbaty
to nie przeszkadza by zawiązać sandały
sypię dwie garście cukru do herbaty
a dzban mam dziurawy
nikt nie poda kromki chleba
niewiele mi potrzeba
trochę zieleni błękitu nieba
czasami pełnego brzucha
kilka kropli na pragnienie
włóczę się po miejskich osiedlach
jak pies bez imienia
Yaro, 12 march 2022
dwadzieścia pięć gram szczęścia
na kłótnie na rozstanie i powitanie
witają częstują żarciem
z każdym napić się należy
odmówić nie wypada
zaczynasz nadużywać
zachowanie niezdrowe
nie pochwalam toastów
zaczyna się niewinnie
koniec marny niewybaczalny
salto moralne osobiste klęski
wciąga jak bagno
nawet jeśli się wydostaniesz
zapach zostanie
Yaro, 11 march 2022
jestem szwem na poprutym swetrze
zleżałym cuchnącym stęchlizną
jestem białym misiem ze łzami w oczach
poszarpanym przez szczeniaka
jestem bladym świtem gdy do pracy
nastawiam wodę na kawę w kuchni
zapalam papierosa może jutro skończę z nałogiem
lecz nie dziś
zamykam drzwi bo sam mieszkam
nikt ze mną już nie śpi
poszarpany przez psa biały miś
Yaro, 3 march 2022
połączeni cienką linią
przechodzimy poziom dalej
w świecie artystycznego mroku
surrealistyczne fantastyczne
obrazy słowa w rzeźbione życie
uciekam drogą szeroką
twarda zbita od kroków
artystyczna ekspresja
pozwala wyrzucić ze środka
wewnętrzny niepokój
obawy wrosły w ziemię
jak osty jak chwasty co niszczą
dobrą reakcję w symbiozie
pójść oddalić się od siebie
by bardziej się do ciebie zbliżyć
jesteś rzeką polem obfitym
sytym być i umrzeć w dobrobycie
Yaro, 1 march 2022
Sztorm stulecia sztandary patrzą
W niebo oczom nie wierzę
Płonie ognisko płoną ciała
Chłopcy idą dziś ginąć za Ukrainę
Śmierć niepotrzebnie krąży
między życiem a szańcem
Nie tędy droga nigdzie nie dojdziemy
Drogą donikąd przez przepastne stepy
Zanurzam się odpływam
szukam czegoś co pozwala
zachować ostrożność podczas snu
Boję się ludzi uciekam z domu
Tak nazywam Polskę oazę spokoju
Brakuje odwagi pewności siebie
Zakazuję w pamięci i nie potrafię
Zapomnieć rodzinnych ogrodów
Narodzić się na nowo
odświeżyć prawdę mówiąc o pokoju
Gdzie siła walki
gdzie głód pragnienie
umyka miłość ucieka z chwilą
Jak chłopak z dziewczyną
Istnieje możliwość odbioru
osobistego wyczekiwania końca
By zacząć od początku żywot
Człowieka marnego w obliczu Boga
Pokraczną wojną zamykam powieki
By nie ujrzeć krzywdy pokrytej popiołem
Yaro, 27 february 2022
nie skąpcie szalonej zabawy
hulam dziś by jutro walczyć
ramię przy ramieniu z bratem
jesteśmy wodą wiatrem ogniem
pójdziemy do boju twarzą w twarz
spotkamy braci Słowian podamy sobie dłonie
niech walczą wodzowie chorzy z nienawiści
nie ma w nas gniewu wyparliśmy zło
władcy tego świata wymyślili niezgodę
wolni niezdobyci niepokonani w słowach
walczymy na frontach pełnych miłości
dziewczyna wojenka dziewczyna matka
wojenka nie wybacza matka kocha tuli dziecko
wrócimy cali zdrowi chorzy na obraz wojny
nigdy więcej dla przestrogi przemoc rodzi
złe myśli boskie wyroki niezbadane upadamy na kolana
przed Bogiem przed dobrem nie do zdobycia
twierdza miłości modlitwy gorące płyną do nieba
wysłuchaj Panie głosu stworzeń boskich
zbudujemy dom zbudujemy w ojczyźnie raj
Yaro, 25 february 2022
W pamięci pejzaże odbite kalendarze
Ślady na wertepach jasnych klifów
Samobójczych nieudanych prób
byle rzucić się w wir życia
odbić się od dna skalistych rzeźb
wciąż biec na podwójnym oddechu
W ustach pełno słów krzyk na ustach
a przed nami chaos wojny zgrzytanie
nic pewnego w zielonych oczach
Człowieka marnego w obliczu złego
Bo ktoś rozkaże walcz przeciw bliźniemu
Yaro, 24 february 2022
zgasł olimpijski ogień
to zły znak to zły omen
płonie nienawiść do brata
płoną serca krwawi ziemia
ściskają w dłoniach ciężki metal
rzucają trotylem ołowiem
szum szarańczy nad miastem
niewinni promienni bracia
wybaczam im wybaczam sobie
zapłata i łaska w woli bożej
nasiąkam słowami nasiąkam
współczuciem nad grobem
wykopałem go dla siebie
nie będzie dobrze
nie będzie normalnie
po igrzyskach bitwa
po bitwie opada kurz
po wojnie pokój teraz giną ludzie
kiedy giną tchórze ginie normalność
ktoś ma kompleksy
chory z nienawiści
do własnego ja
igrzyska kończą nas
świat
okruszyną chleba w dłoni dziecka
Yaro, 24 february 2022
nadszedł ten dzień dzień marszu
czarny ksiądz poświęci czarną broń
broń co niesie śmierć i pokój zwycięzcą
pokonani padną do stóp by prosić o łaskę
ostatni gwałt by zaspokoić zgniłe ciała
człowiek nawet nie jest jak zwierzę drapieżne
jest czymś obcym
mordercą mówiącym coś o miłości
Yaro, 22 february 2022
chłopcy wrócą z wojny piękni i cali
rozpalimy ognisko otworzymy wino
powitamy ich ciepło chlebem i solą
zakwitną niczym młode małżeństwo
co przy ołtarzu przysięgało Bogu wierność
ludziom podziw przykład braterstwo
zapłonie ogień w sercach
uśmiech nieskończony
póki pokój rozgości się po ziemi
obiecałeś Boże zwycięstwo
dobra nad złem pamiętam
idą chłopcy z wojny psiej wściekłej
błyszczą medale dziękuję panie generale
dziękuję za kulę w brzuchu i brak ręki
idziemy niektórzy sami inni pod ramię
ściskają dłonie w podzięce
dziewczynie za wierne serce
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
26 november 2024
Gdy rozkołysze wiatrJaga
26 november 2024
0020absynt
25 november 2024
AfrykankaTeresa Tomys
25 november 2024
2511wiesiek
25 november 2024
0019absynt
25 november 2024
Pod skrzydłamiJaga
24 november 2024
0018absynt
24 november 2024
0017absynt
24 november 2024
0015absynt
24 november 2024
2411wiesiek