Yaro, 29 april 2015
nie uciekać nie ma dokąd
płyną dni jak myśli z nadzieją
na niebie bosko czysty Eden
szczęście i strach przenika
z miłości i lęku aż boli
sercem uciekam gdzieś daleko
ocean w głowie pogubiłem słowa
sztorm nawałnic ściska za gardło
podłość nie zna granic
idę spocony przez dzień
ludzie jacyś inni to widzę
nie patrzą prosto w oczy
życzą na źle kuszą
wymieniają nieszczere słowa
na wiadomości by zniszczyć mnie
nie poddam się nie ulegnę
podaj dłoń
poprowadzę cię po zieleni zapachu łąki
uskrzydleni uciekniemy w stronę gwiazd
Yaro, 28 april 2015
nie obchodzi mnie nic
wpatrzona w niebo
skrzydlata miłość biały puch
na szczycie góry prostuje ramiona
ona wtulona okryta płaszczem
kocham jej włosy
w powietrzu zapach siana
pachnie latem rumiankiem z rana
razem idziemy zakochani w korowodzie
bez obietnic i tajemnic przed światem
myśli spokojne łagodne spojrzenia
na uśmiech wymienne jak butelki
Yaro, 27 april 2015
tak się nie da żyć
napojeni życia antidotum
wierzę że się uda
brnąć w otchłań kosmosu
uciekają chwile skłębiane mgławice
gwiazdy umierając rodzą nowe
czas zastygł w miejscu
posępną maluje twarz
osikowy kij wbity w czarną ziemię
odmierza miedzę między miłością a nienawiścią
ciekawy los zmieszał mnie
patrzą jak na idiotę
wiem że robię wszystko
jednak stać mnie na więcej
opętało dłonie lenistwo
poukładane w głowie
i to nie jest autoreklama
to jest szukanie samego siebie
wśród tłumu ludzi
chorych z nienawiści
Yaro, 27 april 2015
w zapomnieniu w obłąkaniu
odszedł pozostawiając kilka słów
zakurzone biurko
list zwinięty w rulon
na skrzydłach wiatru uniosła się dusza
jak lekko spokojnie uśmiechnięta buzia
w zapomnieniu nikt go nie znał
ocenę przypięli mu złą
mały człowiek z beretem na głowie
przeczłapał cały świat myślami
opowiadał stuknięciami powiek
teraz deszcz zmoczył policzki
teraz nikt nie wie dokąd poszedł
Yaro, 25 april 2015
drzewa rzucają cień
źli ludzie rzucają uroki
mimo głębokiej wody
idę przed siebie
słońce spogląda
na wszystkich jednako
na niebie skrzydła ptaków
wieczorem nad stawem koncert kumaków
księżyc strażnik czuwa nad spokojem
wisi ciężko nad ramionami lasu
Yaro, 24 april 2015
jeden lubi czekoladę
drugi woli czerstwy chleb
patrzę na twoje uda
wszystko dobre zdrowe
wszystko na miejscu
spijam słodycz z twoich ust
uśmiały dzień cieszy michę
zadowolony po nocy sen
jesteś jak tlen zmieszany z czasem
wolny od pragnień
nie pytaj dlaczego
zostawmy komentarz na inny dzień
Yaro, 21 april 2015
na oknach szron w domu chłód
przeciąga marzenia senne
dobrze że obok dłoń ściskam
pod pierzyną tylko jeszcze ciepło
mgły pokrywy staw i trzciny
napoczynam dzień od pieszczot czułych słów
po chwili dzieci biegają w piżamach
anioły kochane pytań tysiące
głodne
pachną zapachem mleka
serdelkowe dłonie ściskają pajdę
na stole rosół puszcza oczka
świeży chleb prosto z pieca
babcia dogadza spać nie umie
w jej wieku noc to tylko kilka godzin
bezpieczny sny gdzie psy strzegą
dziadek i jego wywody bo za Niemca
każdy rozważny krok nie ruszaj żmij
syk jak szept nieszczera myśl
dom cichy dom w niepozornych chwilach
goni czas pojęcie względne
każdy ma swój czas jak skarb
kocham ten dom na skroni szron
na dachu gołębie jakże wdzięczne za ziarno i wodę
dom gdzie zgoda zbudowała uczucie
łagodne spojrzenia mówią za siebie
szkoda że po nas
za dzień za rok zostanie kurz na zdjęciach
bursztynowe szczęście
gdy w pamięci dzieci nie poumieramy
Yaro, 17 april 2015
uciekam od zła
uciekam
świat dopada mnie
biegnę w swój mały pokój
biegnę w ciszę słów
skrywam głowę w środku nocy
zatopiony w snach
dusza śpiewa w sercu nadzieja
w moich oczach rosa
dlaczego świat jest podły
gdzie jest szczęście
czy miłość się nie kończy
wiem czym smakuje ból
boję się do przodu iść
uciekam od życia
lecz nie mogę się przed nim skryć
wytłumacz Jezu
znasz moje myśli
niech duch przestanie błądzić
odnajdę prawdę słów
odnajdę jedną prawdziwa drogę
wśród tysiąca podobnych dróg
podaj dłoń wyrwij ze środka zła
przyjdź jak nowy dzień
zło umrze nim się zbudzę
zapomnę o całym świecie
prowadź brzegiem życia po kres
kiedy zacznę się bać
zabierz ten strach on zniewala mnie
pozwól nieść krzyż
wybaczam sobie i im
Yaro, 14 april 2015
zatoczone koło nad lasem
kula obraca czas
anielskie spojrzenie odlatuje
zło czai się jasność spala czarne punkty
ostanie niszczy kamienie
promyk w oku
na czole ciernie nie bolą
strużki krwi znaczą zbawienną nić
po szczeblach na sam dach
tchu braknie na ziemi
odlecą bez nas zatarte łożyska
nasyp głęboka przepaść pomiędzy życiem a śmiercią
Yaro, 14 april 2015
zaklęty spoglądam w niebo
w kieszeni wymięte skręty
odpalam jednego
patrzę przez szkiełko płynie czas
gwiazdozbiory jak ja nie mogą stać w miejscu
płynie rozciągnięta przestrzeń
odjechać w eter zatracić się choć na jeden dzień
każda noc inna niczym kobieta zmienna
stoję na rogu
Leon śmieje się ze mnie
co ci chłopie
przecież z ziemi chleb
czego więcej chcieć
odlecę stąd gdzie prawdziwy dom
zapalę świecę oddam pokłon
nie znajdę nienawiści
zanurzony w miłości toń
po co być niewolnikiem
bo ktoś nam wmówił że tak dobrze
tak ma być pracuj a garb sam
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
14 september 2025
wiesiek
13 september 2025
wiesiek
12 september 2025
wiesiek
9 september 2025
absynt
9 september 2025
ajw
9 september 2025
Jaga
8 september 2025
ajw
7 september 2025
jeśli tylko
6 september 2025
wiesiek
5 september 2025
ajw