Yaro, 27 february 2021
w świecie
zakręconym jakby w słoiku
wolne myśli barwne słowa
nasze pocałunki się krzyżowały
płynął czas powoli
zapach włosów
z zapachem nocy i ciała
upływał czas zaklęty w kłamstwach
całym światem
całym sercem kochałem
alkohol rozwiązuje języki
prawda boli ludzie są niepoprawni
zadałem proste pytania
w odpowiedzi zostałem sam
zagubiony w poszukiwaniu drogi
szukam ciebie szukam życia
zabiłaś w imieniu bo chciałaś
umarł dzień tęsknię w rozpaczy
zajęty dniem powszednim jakże szarym
nasze drogi się rozpadły
rozsypany domek z boku karty
budowałem niszczyłaś wszystko
by myśleć o sobie
być nieskalnego blisko
nie uświęciłaś życia które woła płacze
dlaczego tak cię kochałem by znienawidzić
ciągle w myślach zapadam się głęboko
żegnaj spalona na popiół
Yaro, 13 february 2021
opuszczony przez tych
w których pokładałeś wiarę
umarły świat kłania się do stóp
zamykasz oczy zimno
pieści słowa mrozi twarz
umieram sam w ciemnym
molochu mokrym od łez
zasypiam ostatni raz
zapadam się jak w wodę głaz
zawiodła cię nadzieja
sny dobre życie przewrotne
niszczy duszę zabija człowieka
uciekam jeszcze nie wiem dokąd
umieram sam w ciemnym
molochu mokrym od łez
zasypiam ostatni raz
zapadam się jak w wodę głaz
Yaro, 13 february 2021
słowa utulają cię
deszcz wystukuje imię
kałuże pełne
szyby mokre
krople wody
mokrzy się
jutro niepewności dziś
zapomnijmy zagubionych
dalej chaos
myśli obieg
dreszcze powódź
serce
nasiąknięte życiem
Yaro, 5 february 2021
wolność
niesie w odległą dal
woda ogień w płucach tlen
pogromy wojny na ustach głód
zapach krwi i spoconych dłoni
w chorobie ból przeradza się w strach
w poszukiwaniu antidotum
zagubieni pośród murów
wielkich ponurych miejsc
sufity zawsze bielą jasno
pragnienie wolności
pragnienie cudu
pragnienie u zwierzęca człowieka
miłość rozumiana
gdy wdepniesz do kałuży
płytki stek pustych haseł
nadwyrężone słowa
zgubne podniecenie
miłość to mądrość
buduje świat duchowych warstw
miłość do kobiety
do mężczyzny bywa czystą
gdy w prawdzie brodzimy
woda obmywa
mały nasz świat
dewianci pośród nas
niszczą obraz prawdy
zakrzywione uczucia
młodych ludzi małych dzieci
uczy innego poznania
wiem że już się stało
przepada stary świat
w hiperboli kłamstw
opadamy
razem z rękami po pas
by nie poddać się
fałszywym prorokom
uporządkuj słowa
w rachunku sumienia
mówcy pięknych słów
chrońmy to co ludzkie
nie dajmy się by
stać się jak zwierzę
nie obrażając zwierząt
Yaro, 30 january 2021
zaraz po robocie
pan i władca rudy kojot
wiedział sporo o głupocie
państwem rządzi mafia
obok amber gold
wsiadał do samolotu
leciał do Sopotu
teoretyk zdrajca
pławił się w złocie
obciąłby ci palca
wyjechał by z daleka
szarpać sznurki
drobić nam chleb na deka
Yaro, 30 january 2021
życie baśnią zaczyna się w nas
trwa wiecznie płynie w dal
nie istnieje czas otoczone miłością
oddalamy się od spraw mało ważnych
rzeczy są abstrakcją w oczach
zasypiamy w kosmosie pośród gwiazd
każda jasnowłosa żyje oddycha życiem
namszczeni błądzimy ku zbawieniu
odchodzimy w wieczną wędrówkę
pośród słów we wnętrzu dźwięków
zanurzeni w żywej wodzie w aksamicie
purpurowe serca biją tłoczą tętnią echem
zanurzony w myślach odpadam
rozłożony na atomy w płomieniach radości
Yaro, 24 january 2021
jestem
sam nawet w święta
jestem między wami
wciąż inny
nie martwi materia
pusty dzban
pełne żołądki są
żywność to chłam
spożywamy kłamstwa
fałszu pełen świat
nie jestem z tego świata
mój bywa inny
nie taki blady
zatroskany
zasypiam w tęsknocie
za tym co nowe
szukam
czekam
z nadzieją odżywam
wypatruję
wielkich rzeczy
dla których warto żyć
wyznaczona droga
nie zwęża się wcale
miłość w sercu
w plecaku z kromką chleba
na ustach słowa które dał mi Bóg
Yaro, 17 january 2021
poznałem człowieka
tajemniczy
nie znał go świat
powiedział mi
żebym życie miał
takie jak on
byłem młody byłem inny
on nie wytrzymał powiesił się
lecz jego duch
nie wszedł w moje ciało
żyję jak chcę
żyje mi się dobrze
jeśli ktoś
tak tobie powie
niechaj odpieprzy się
każdy sznur utrzyma zdrajcę
ich miejsce jest tam
gdzie nie dojdziemy nigdy
Yaro, 16 january 2021
Patrzeć w dal
nieciekawe obrazy
Nie martw się
wczoraj było dobrze nam
Nie zatrzymuj się w miejscu gdzie
wisiał stary most
Nie jesteśmy z tej strony brzegu
odpływamy z prądem
Zawsze szedłem pod prąd
z irokezem i ferajną
Nie pal mostów
otwarty na ludzi z różnych stron
Nigdy nie będę stąd
nie czuję zapachu tutejszych łąk
Człowiek człowiekowi
patrzy na ręce
grzecznym bądź
Spalony raz most
można odbudować z potrzebą czasu
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
10 october 2024
In CoexistenceSatish Verma
9 october 2024
0910wiesiek
9 october 2024
Understanding MeSatish Verma
8 october 2024
0810wiesiek
8 october 2024
O GodSatish Verma
7 october 2024
Z liściem na głowieJaga
7 october 2024
0710wiesiek
7 october 2024
The PenultimateSatish Verma
6 october 2024
0610wiesiek
5 october 2024
0510wiesiek