RENATA | |
PROFILE About me Friends (122) Collections Poetry (1247) Prose (22) Photography (218) Postcards (34) Diary (96) |
RENATA, 19 february 2014
najgorsze jest to,że nie mam
o swoim ojcu nic złego do powiedzenia
pracował w PGRze przy krowach
i ćmił faja za fają rozpuszczał się
w bajkach z natury wesoły tylko'
jaki pożytek miał z wiecznie narzekającej
żony zrobił jej czworo dzieci i na tym poprzestał
pamiętam
zawsze w dzień wypłaty dawał mi kieszonkowe
a ja leciałam kupić jakąś książkę
pochrapywał popołudniami unikając kłótni
albo zaszywał się w garażu majsterkując
niestrudzony hodowca królików
pamiętam
lubiłam siadać między królikami one
żarły mlecze a ja czytałam powieści
ojciec lubił zupę pomidorową z cukrem
a rządy w domowym ognisku
sprawowała żona z teściową
na uboczu można wpaść pod przejeżdżające ciężarówki
dojrzały maminsynek przejął stery
a wódka lała mu sie po brodzie
ojciec wyruszał wtedy w ostatnią drogę
obcy zajął mu już płuca gdyby był rybą pływałby
mówił mi że będzie mnie odwiedzał stamtej strony
od dziewięciu lat mi się nie przyśnił
RENATA, 24 january 2014
tesknota zalana wódá
sensu w zyciu brakuje
zewszád wieje nudá
nawet papieros nie smakuje
sen to zbawienie
oczy stracily blask
nie chce sié jesc ani spac
pare win paré piw
nadchodzi zwierzécy instynkt
sen to zbawienie
zajrzala niemoc
do srodka serca
radosc zabrala
umysl zniechéca
sen to zbawienie
RENATA, 21 january 2014
matka nie daje rady przejsc morza czerwonego
podczas gdy on w separacji z zona a nigdy z wódá
przerwa w zyciorysie nie zawsze pozwala sie wiele nauczyc
Robert nie zdázyl powiedziec kto sprzedal mu kosé
uwiklany w splot wydarzeñ szukal funduszy na zalanie robaka
i nie ma watpliwosci ze o czwartej nad ranem ktos pomógl
mu zostac trupem i juz do gwiazd nie bylo daleko
RENATA, 21 january 2014
za krañcem swiata
na poczatku byl chaos
mysli burza zapory nieba
niewidzialne tajemnice
utajone w mroku
po co kto dlaczego
kazdej rzeczy wyznaczyl miejsce
budujemy prawdy darem natury
po drabinie filozofii
im starsi tym bardziej spieszni
zeby przed snem zrozumiec
mistrzostwo piekna
i przebudzic sie w innej postaci
RENATA, 17 january 2014
kiedys mial swoja kobiete
dusila do w domu a on potrzebowal
przestrzeni miasta
ulic pelnych trawy i calego szajsu
milosc to niewola to zgrzytanie pochwy
i stojacy kutas na pokuszenie
byle gleboko a nie na pol gwizdka
tu ulice niosa miedzy turkow a murzynow
piwo woda mocno uscisniete rece kolesi
blogi zapach chemii o poranku
z cala gotowoscia oddawal kutasa
malej dziewiczej cipce przytulal glowe
do jej piersi potem troche rapu a wolnosci
i niczego wiecej nie trzeba oprocz malego
bialego zawiniatka i po co pierdolenie
o moralnosci gdy zajarac pobzykac
w ciula pograc w robocie to kawalek szczescia
kiedys mial swoja kobiete
wydusil z niej poltora nieszczescia
i odbil szerokim echem w jej umysle
gdy zorza byla polarna uciekla
a w swiezej pamieci frajera pracowita bezczynnosc
zaklocaly znajome slowa
mam wyjebane bo w istocie piekne
sa ulice w piec minut do wolnosci
RENATA, 26 november 2013
cała ubrana w śmiech
od wschodu aż do zachodu słońca
wolności wolności chce
póki krew młoda śmiać się chce bez końca
odkąd mała zagnieździła się w brzuchu
i w naszym wspólnym domu on w obu
kierunkach zrobił się zniewieściale nudny
miasto ma coraz więcej ulic ale świat
już nie należy do nas on grzebie się
w kaszkach pampersach i jakichś papierach
biurowych ona spiewa nutę nasiąkniętą
winem za późno już zbudzić puste miasto
i nikomu juz się nie chce jeździć na
wierzchowcu odkąd mała zagnieździła
się w naszym domu chciałam iść do
kościoła wyrzec się grzechów w zamian
idę na balkon zapalić
w strukturze szczególów gdyby
poprzez zabawki rozrzucone
wokół pokoi i małej ktoś spytał
o szczęście bez wahania mówi
schnę
RENATA, 22 november 2013
Maria nie chce być Maryśką ani Manią
jasno to zaznaczyła
obok
wszystko jest jej pełne
odkąd ją poznał lubi
kąpać się w jej oczach
Maria śmieje się radośnie
oderwana od określonych czynności
ten sen tu i teraz
tu może pochwalić się opalenizną
znad piramid
teraz smarowana olejkami skóra
ożywia się
odżywia się nim
zakwitła w kucyk i drobinki kłamstw
każdy obiad niewart zjedzenia
kazdy wieczór płonie ofiarowaniem
Adam Marii pełny
jak sęp wydziobuje kosztowności drugiemu
jabłkowa fotografia
kiedy już za późno wycisnąć sok
za rok
bez względu na sytuację znów bedą
oddychać bezsennością
jest parę cyfr
do których mają nosa
wracając do rutyny
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
25 november 2024
AfrykankaTeresa Tomys
25 november 2024
2511wiesiek
25 november 2024
0019absynt
25 november 2024
Pod skrzydłamiJaga
24 november 2024
0018absynt
24 november 2024
0017absynt
24 november 2024
0016absynt
24 november 2024
0015absynt
24 november 2024
2411wiesiek
23 november 2024
0012absynt