Bozena Nitka, 25 april 2011
Mroczne moje myśli
mózg maltretują
mętnieją mijające minuty
momentami marzeń
maestro malarz
maluje miłość-makami
mrucząc murmurando
mnożąc markotność
milczenia maską
Bozena Nitka, 9 august 2013
Kwitną kasztany
na głowach białe płatki
matury tuż , tuż
wiosenna aura
łąka umajona makami
czerwony dywan
wiosna w bieli
zakwitły przebiśniegi
otulone słońcem
wiosenny deszcz
wróbelki stroszą piórka
łapiąc owady
stawy pełne żab
bociany klepią dziobem
duże kręgi wód
sady w bieli
kwitną czereśnie, wiśnie
brzęczą owady
wśród tulipanów
rozrzucone żonkile
barwny kobierzec
Bozena Nitka, 27 august 2010
wymieniono okna
na plastiki bo z tamtych wiało
zniszczoną podłogę na panele
tapetę w róż kwiatki
lecz kiedy wstawiono
nowe łóżko poczuł się obco
we własnym domu
nikt go o nic nie zapytał
bo przecież on stary
odszedł
na złość wszystkim
z ostatnimi słowami
synu
zostawiam ci
tę drewnianą miskę w spadku
Bozena Nitka, 1 november 2010
klatka schodowa nadgryziona zębem czasu
straszyła rozbitym witrażem
i głową lwa na końcu poręczy
ktoś cicho odprawiał w służbówce mantrę
szłam korytarzem
skrzypiały stare schody
wspomnieniami tamtych kobiet
pachniały kościołem i naftaliną
i zeszłorocznymi perfumami
te drzwi niezapomniane
musiałam się wyprężyć
i stanąć na palcach
by dosięgnąć klamki
drewniany fotel kiwał biegunami
staruszka miała biały kołnierzyk
sukienkę w groszki
i uśmiech dla mnie przeznaczony
gdy odeszła...
ciastka z ubitą śmietaną
nigdy nie smakowały
już tak samo
Bozena Nitka, 8 october 2010
zamknięte oczy oczekiwaniem
czekają wschodu
jesienny wiatr w konarach jęczy
ostatnie na płotach zawiesza liście
dwunożne bestie z otwartą księgą
niczym wataha wilków wkoło nas krążą
nad wszystkim jeszcze świeci słońce
nocą wirują gwiazdy stemplując złotymi palcami
pochmurne niebo
świt nie wie kogo obudzi
strony istnienia
pomiędzy śmiercią a byciem
wypalonym knotem
zapisanymi drobnym maczkiem stronicami
A świat dalej się kręci
z nami czy też bez nas
Bozena Nitka, 19 june 2020
W starym domu wszystko uśpione kurzem
snują się duchy przodków cieniem po podłodze
mży nikłe światło przez wybite witraże
układając mozaiki i nikłe obrazów miraże
deskami czar wspomnień wiatrem połatany
zapachem naftaliny prószy stara szafa
zagubione mantry w różańcowym sznurze
jeszcze słychać modły tamtych przeszłych kobiet
mosiężne lichtarze żywią się resztkami świec
wbijając nogi we fragmenty posadzki marmurowej
smutek i rozpacz spogląda z każdego kąta
tylko wierzba jeszcze nad tym domem szlocha
Bozena Nitka, 17 august 2010
Na dnie łzy
zatopione spojrzenia dziecka
za ciasne były dla niego uliczki
spłynęły kaskadą tęcz
w wodospady zapomnień
kierując się do mórz
zwiedzone barw niebieską
ciepłem wschodzącego słońca
na skraju pustyni
tam piach przesypanych
wszystkich klepsydr
zamyka dzieciństwo
spijając sól
z twarzy starca
Bozena Nitka, 10 august 2014
jodłowe lasy
kropla żywicy - ważka
śpi jak zaklęta
liście opadły
lato odeszło nagle
jesienna nutka
mleczna poświata
fruwają nikłe nitki
zerwane wiatrem
jesienne liście
porywisty wiatr rzucił
strzępy zieleni
przygięte drzewa
od podmuchu wietrzyska
jesień nadchodzi
wśród leśnej głuszy
pająk snuje cienką sieć
w kropli tęczy
siano w kopach
smutne oczy chochoła
na puste pola
klekot bociana
duże kręgi na wodzie
zmykają żabki
Bozena Nitka, 15 june 2020
kobieta musi być silna
nie łatwo jej unieść trudy życia
gdy dłonie zbyt słabe wznoszące się do nieba
koszyk na głowie ciąży pełen kwiatów
z których już opadły wszystkie płatki
a motyle pogubiły skrzydła
fiołki jeszcze mają zapach minionego lata
lecz nadzieja zamknęła usta jak muszla
"kobieta nie jest puchem marnym"
lecz nieraz wytrwałości jej brak
obraz szczęścia wyostrza krawędzie
padając nie wydaje jęku
ucieczka przed niebezpieczeństwem
to domena wilka -ona jest silna
soczystością jagód podkreśla smutne usta
nocą w krainie snów przysiada po drugiej stronie
westchnień lustra marzeń o lepszym dniu
zaskakuje siłą jak przypływu rzeka
by znów wznieść się jak ptak
kobieta musi być silna
na przekór łzom
Bozena Nitka, 15 august 2010
lirycznie obeznana
w szaleństwie orgazmu ocalenie
przyspieszam spóźnione
wskazówki zegara
by ukryć żądze w tobie
rozkosze spragnionego ciała
wznoszę biodra
płoną białe piersi
pod niecierpliwa dłonią
jękiem przerywam nocne cisze
śpiewnym głosem o ramiona
strużką potu miłość spływa
aż sumienie cicho jęczy
Gorszysz szóste przykazanie
Bozena Nitka, 2 march 2020
ziemię otulił siny mrok
spowił wszystko ciszą senną
w ciemności tej księżyca róg
rozbudził moc tajemną
w oddali krzyk spłoszonego ptaka
szczekanie bezpańskiego „burka „
w wierzbowych gałązkach
płacze zagubiony wiatr
skrzypi nieoliwiona furtka
mroczna cisza w uszach drży
niespokojne myśli i smutek szary
pośród miliona zapalonych gwiazd
widziadła senne - pokraczne mary
budzi się dzień
w jasności promieni słońca
milkną bezsenne koszmary
Bozena Nitka, 13 november 2018
Płaczemy w ciemnym pokoju
W którym zapomniano zapalić lampę
o tym, że znów śnieg pada i ślisko
młodych latach , wiosennych białych śnieguliczkach
O niemilknącym dzwonie w kościele, rozkwicie bzu w lecie
Płaczemy jak dzieci, którym odebrano zabawkę
W tym urzeczonym świecie, drogę oznaczamy łzami
Rozpaczając nad zmarzniętym kwiatkiem
Wszystko zabrano - spokój , radość, szczęście
Kochanie serce wziąłeś .... lecz nie tych kilka łez
na pożegnanie
Bozena Nitka, 14 june 2014
Po chłodnej nocy świt się skrada
w tiulowej białej sukience
na uśpioną zieleń traw
słoneczny promień składa
delikatnie w niebo go niosą
korowód znikających gwiazd
wędruje po błękitnych obłokach
a za nim księżyc co już zbladł
nad rzeką staje w mgieł zadumie
zapatrzony w leniwy nurt fal
łowi świetlisty gwiezdny blask
by spocząć pośród wiejskich chat
nad wiśniowym sadem
rozsypie płatków tysiące
dotykiem chłodnych dłoni
lica osłodzi złotym miodem
po bladym świtem słońce wstaje
w czerwono złotej sukience
zaplata miłość nam we włosy
uśmiech rozdajemy mu w podzięce
Bozena Nitka, 6 november 2018
przynieś mi kosze jabłek
pachnące latem i sadem
niebo przejrzyste czyste
bez jednej ciemnej plamy
mgłom odbierz białe szale
ubierz w jarzębiny i wrzosy
krwiste na szyję korale
ptasie pióra wpleć we włosy
pod nogi sypnij żółć liści
oczami wycałuj dnia skronie
cichutko zapukaj do okien
nim noc spuści ciemne zasłony
kobierzec astrów i cynii
słońca promienie złote
ułóż na nitki ścieżek
żebym nie zabłądziła nocą
poprowadź w ogród miłości
gorącym ust pocałunkiem
w splocie ramion stęsknionych
alejką rozarium i platanów
Bozena Nitka, 9 august 2013
Babiarz
zawsze lubił babeczki
nigdy tego nie ukrywał
zaczął już od piaskownicy
do teraz je spożywa
klaun
umożliwi nieraz maska
w pełnej chwale stanąć na deskach
lecz życie to nie groteska
w owczej skórze
nie patrz wilkiem
na drugiego człeczka
po ząbkach widać
żeś nie owieczka
Bozena Nitka, 27 january 2013
zachłysnęłam się -pożądaniem
każdym niebieskim oczu spojrzeniem
odrzucam szóste czy - świadomie...
smakować pocałunki
to nasze dziś ust spełnienie
kiedy...
pręgierz sumieniu buduję świadomie
źródło rozkoszy kusi owocem zakazanym
porażając swoim pięknem moje zmysły
na puszystym miękkim dywanie
to taki błogi stan duszy i ciała rozkoszy
czy potrzebne nam jest rozgrzeszenie
skoro kiedyś i tak piekło nas pochłonie
kiedyś ....
lecz nie dzisiaj...
Bozena Nitka, 3 september 2010
nie pozostało mi
po tobie zbyt wiele
nawet numer telefonu
spłonął pośród słów
kiedy oddychasz
przestajesz mnie już obchodzić
choć para ma wtedy już inny odcień
a imiona odbijają się od ścian oczu
na mieście mówią dzielisz
mnie przez osiem
rysuje codziennie atom
żeby nie zapomnieć
nie istnieje od tylu już dni
mówi Bóg
Bozena Nitka, 26 august 2010
Mętne moje myśli
mózg maltretują
markując mrok
mowa ma milknie
marzenia mijają
maestro malarz
maluje miłości miazgi
mruczy murmurandem
muzyk miejski
melodię mdłych musicali
Bozena Nitka, 26 august 2010
Poznała już prawie wszystko
każde drzewo
krzew
kamyk na ścieżce
mijające życiowe zakręty
na przebytej drodze
radość i obawy
nie miała odwagi
wprost o to zapytać
zaczęła zanikać
niczym cień ukryty w mroku
w nie /istnienie bytu
pozostał jej uśmiech
z tamtych lat
i to wszystko co znała
nawet z tą zmarszczką
jest jej teraz do twarzy
Bozena Nitka, 16 september 2010
milczący kochanek
jest jak niebo
bez gwiazd
słowem , które nigdy nie padło
w nocnej ciszy
pocałunki skradając kochance
ma taką obojętną twarz
nigdy by nie zgadła
czy to tylko pozory
gdyby nie ta łza
rankiem
zagubiona pośród pościeli
Bozena Nitka, 26 april 2011
Mnie tak się czasem darzy
przeważnie, gdy padają deszcze
ciepłą wiosenną płyną dróżką
wtedy szeroko otwieram na świat okno
wdycham pełną piersią
zapachy wiatru nocnego
kropla, krople goni
tańcząc walczyka wesołego
dzwonkami zaczyna się koncert
chyba to jakimś jest sygnałem
bo już tych muzyków
zebrało się tysiące
na dachu werble im wtórują
w czerwień blaszanej dachówki
by spłynąć i grać staccato
w rynnowej karuzeli strużce
gonią się w berka wesołego
by wpaść w pułapkę kałużową
zmęczone tą gonitwą
zasnąć pod lipowym drzewem.
Bozena Nitka, 1 may 2011
Już łokcie bolą od patrzenia
na przelewające się tłumy
i świat nie kojarzy się różowo
nawet poduszka smutno zwiesiła
nad parapetem okna swe białe rogi
życie tak goni nieustannie
ubliża bliźnim
stawia przeszkody
czasem przepadnie jak kamień w wodę
chore ułudy łomoczą w głowie
ktoś tam z przechodniów ma mętlik w mózgu
a inny biegnie niczym pies gończy
jedząc w pośpiechu kanapki
wiążąc w kokardki czarne sznurówki
niczym marionetki
w teatrze życia codziennego
Bozena Nitka, 29 may 2011
w bukiecie ciał
wczoraj smakuje inaczej
codzienność ubrana w jaskrawsze szaty
tęsknota uciekła w zaświaty
siedem dni to jak jedna chwila
spadły deszczowe kartki z kalendarza
a lepkość języka pozostawia ślady czerwieni
na udach niespokojne dłonie
oddalające i bliskie
uczysz się ich na pamięć
jak niewidomy po dotyku
smakujesz kroplami wody
i tatarakiem
ciszą nabrzmiałą namiętnością
prawie cię wtedy rozumiem
wolisz tak
żeby spotkać się tylko nocą
Bozena Nitka, 12 may 2012
wieczorem zanurzę się w wannie
pełnej nieprzyzwoitych myśli
gdzie piana skrywa intymności
i nabrzmiałe białe piersi
potem w miłosnej pościeli
będziemy tonąć razem
odziani w ciszę i w siebie
oczami w zamyślonej melancholii
jak wtedy pod niebiańskim kocem
powietrze pachniało jaśminowo
drgało słońce w kosmykach włosów
a dmuchawce latały w koło
zerwij białe stokrotki
uchwyć w dłonie dmuchawce
niech zapłaczę ze szczęścia
raz jeszcze...
Bozena Nitka, 19 august 2010
twoje usta blade
jak dwa księżyce
wygięte w łuk
wschodzą okryte nocy pełnią
prężąc się dziko niczym kot
rozpraszając ciemność
ciepłem płyną po policzkach
szeptem cichym pożądania
nienasycone w morzu pragnień
grzywą fal uczuć wezbrania
topiąc się w rozkosz pocałunków
by niżej spłynąć
przez wzgórz pagórki
i sycić będą swe pragnienia
rozcałowaniem aż po jasność
kaskadą wodospadu
fontanną westchnień i okrzyków
by wezbrać uczuć rzeką
i wylać tuż przed świtem..
Bozena Nitka, 17 may 2012
rozlane mgieł nad ranem welony
sny kropelką uciekły świtaniem
zawieszone by zaśpiewać poranne symfonie
miłości muzą natchnione
rozrzucone hojną dłonią
tęsknoty nutką i melancholii
niczym senne obłoczki
snują się po nieboskłonie
całując gwiazdy czule
rozścielają kwiaty pod stopy
motylom rosą malują skrzydełka
ręcę kołyszą spokojem
wieczorem przymykają zmęczone powieki
niewidzialne odchodzą nad rzekę
topiąc sukienki w wód przeźroczach
niczym nimfy tańczące po rosie
nad ranem ukołysane ciszą
zaplatają dłonie w żółte słonecznik
rosnące dziko przy jaworowej drodze
witają świetlistą boginię jutrzenki Eos
Bozena Nitka, 17 august 2010
głębokość samotności
mierzy się stopniem bólu
cichą łzą...ilością pięter powietrza
mijanych w spadaniu w dół
dzień po dniu
gdy słów zabrakło
tylko trwożne spojrzenie
rzucane w przestrzeń
czuję że byłeś
smugi dotyku
w podświadomości bytu istnienia
i porannego staczania
z brzegu łóżka na ziemię
gdzie rano łamie
jedno żebro cierpliwości
Bozena Nitka, 28 august 2010
Świat zaciekawiony przystanął
patrząc z nadzieją
kiedy piaskowe babki
zatrzasną oporne powieki
a huśtawki zasną ukołysane ciszą
porządek warczy
patrzy złym okiem
w ich stronę
cichym rytmie piosenki
"W czasie deszczu dzieci się nudzą"
upycha skarby w wiklinowym koszu
znudzony księżyc zamienia
się w pościelowy bujak
pluszowe znużone zabawki
wepchnięto na balkon
bo nie wszystkie wielkie miśki
mogą się pomieścić
w przedszkolnym prawym butku
Bozena Nitka, 16 september 2010
zawsze miałam dobrą passę
w miłosnych grach
zgodnym rytmie serc
mówienia na tak
błądzeniu rąk po omacku
i szukaniu ukrytych prawd
zawartych w nadgarstku
opadaniu znużonych powiek
podpartych argumentami nie do odparcia
trzymania słów na końcu języka
teraz delektuje się co rano
profilem miękkości
twojego lewego podbródka
Bozena Nitka, 8 november 2018
jesień wszędzie już zagościła
jest coraz zimniej i deszczowo
płonie w rumieńcach polana
wrzosy zakwitły fioletowo
po ścieżce wiatr niepokoje niesie
listki brzóz szeleszczą pożółkłe
a rude wiewiórki w drzew dziupli
robią zapasy już zimowe
ubrały się klony w czerwoność
grab liście rozrzucił po trawie
czerwone płoną jarzębiny
pośród nitek cienkiej pajęczyny
pod płaczącą wierzbą huśtawka
zapomniana przez dzieci
tylko babki piaskowe zostały
skąpane wśród słońca promieni
kiedy wieczór przykryje niebo
czarną w gwiazdy haftowaną chustą
zanurzymy się w senność głęboko
nim noc zwinie aksamitu zasłony
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
20 may 2024
Leaves Are Changing ColorsSatish Verma
19 may 2024
1905wiesiek
19 may 2024
Broken BridgesSatish Verma
18 may 2024
Misty MemoriesSatish Verma
17 may 2024
In TemperatureSatish Verma
16 may 2024
O TrinitySatish Verma
15 may 2024
ToastJaga
15 may 2024
Studying LifeSatish Verma
14 may 2024
NonethelessSatish Verma
13 may 2024
I Write With Red InkSatish Verma