Leszek Czerwosz, 18 december 2013
Tylko plastikowe kwiaty pod śniegiem
godnie zimują w Kryształowym Ogrodzie,
zawsze gotowe przyozdabiać umarłych.
Bez bojaźni o mróz uczuć.
Leszek Czerwosz, 17 december 2013
Wagabunda prowadził teraz nocne życie
leśne samotne
odwracał twarz ku niebu wypatrywał
wzrok akomodował się
do najsłabszych
migotały do niego
alfabetem Morse'a
nadawano z nieznanych przestrzeni
nie mógł pojąć
chyba szyfrowanie było za silne
dla tej wiadomości
notatki prowadził
na okładce starej książki
jak starożytni żeglarze
układał regularne wzory
z gwiazdozbiorów nienazwanych
skóra przesiąknięta zapachem dymu
nie przyjmowała wilgoci
choć mijały jesienne miesiące
nie czuł zbliżającego się zlodowacenia
pewnie wkrótce zakończy poszukiwanie znaku
jako dziecko bawił się w podchody
gdy był młodzieńcem zwietrzył
każdą wiejską zabawę
teraz mija kolejny etap
zamykania butelek
przelewanie alkoholu
goryczy
sumienia
do utraty wiary, nadziei
pamięci
Leszek Czerwosz, 14 december 2013
Pustynia, może wydmy.
Drobne pagórki, czółenkowe doliny.
Regularnie, bez przerwy.
Tak było zawsze, póki nie napotkałem
odciśniętej stopy w tej nudzie.
Jestem jej artefaktem, rozrywką.
Od tej pory
każde ziarenko piasku
znakiem. Niesie informację.
Zbyteczną.
Jeśli nie znam języka,
umrę pośród miliona słów.
Piaskowe fale są nieruchome.
Podobno trzeba naśladować pływanie,
by się nie dać zasypać.
Przy pogodzie bezwietrznej
odcisk stopy utrzyma się kilka dni.
Tyle będzie trwać szczęście.
Leszek Czerwosz, 28 november 2013
jesteś?
wiedział że pod zmatowiałą
od patrzenia cienką skórką ekranu
była
czekała na randkę w ciemną noc
sam na sam z technologią wieku
zasłonięta nieodgadnionymi hasłami dostępu
z kamerą perwersyjnie odwróconą w gwiazdy
tylko przytłumiony
odgłos jazzu dobiegał
z sąsiedniego mieszkania
jakby klimat uwiedzenia rozpościerał się
po całym osiedlowym wieczorze
przenikał przez skórę
niby dym słodkiego tytoniu
irytował niepokojem oczekiwania
pojawiły się w końcu zielone znaki
obecności
radosne plumkanie przebudziło
z tymczasowej drzemki
rozochocony miał już rozpocząć
akcję palcami
nie przeszkadzaj usłyszał
trzask drzwi
przeistoczył roztańczoną przestrzeń
w cztery ściany
nachylone nad niemym bezdechem
Leszek Czerwosz, 10 november 2013
sam na sam z ogniem i z nocą
przygotowuję pachnące święta
ciepłe są deski blacha cegły
rozświetlają się ostre brylanty
przyszyte do czarnego jedwabiu
nocne niebo śpiewa gwiżdże
rwą się szaty aniołów na wietrze
on dymy prowadzi po ziemi
do uschniętych traw i przekwitłych kwiatów
pociągają mnie hen - daleko
w bezgranicznym chaosie
wypatruję dobrych kształtów
przybliżam wiszące nad twarzą
cienie sosny modrzewia dębu
trwam poza czasem
bez oparcia
bez horyzontu
poczułem wtedy ciepły dotyk
w kieszeni
zamruczała komórka
Leszek Czerwosz, 2 november 2013
Alladyn słyszy jeszcze dziewczęcy śpiew
kojarzy mu się z gwałtownym upadkiem w sam środek
dorosłego życia z wiecznym poczuciem winy
spod czarnej klapki wydobywa się dym
nadpalonego procesora - usypiał właśnie
po wspólnych tu i tam jednocześnie
każda linijka to wulkan - magiczne miejsce
erupcja zapewniona nawet nie nadąża pisać
włączone podpowiadanie słów automatyczne myśli
na koniec ciekłe kryształy po nieznanej szyi
mleczne diamenty podarowane na rozłąkę
anonimowo na zawsze po wylogowaniu donikąd
jedyne co niepokoi
czy dyskrecja Brata Billa jest nadal taka pewna
Leszek Czerwosz, 2 november 2013
za mocne to wino
które spijałem onegdaj
dłoń choć wyciągnij
w tę otchłań
niech zobaczę z daleka
jej cień
na tle byłego nieba
Leszek Czerwosz, 30 october 2013
próba zawłaszczenia
pustostanów
w żywiole głośnej
na dwa takty muzyki
wycieczka do namiastki
wspólnego domu
samochodem
do fatamorgany mówisz
gdy w głębokiej nocy
zwierają się dwie niezgody
na los na jedną chwilę
jest jak być powinno
czyż nie było
Leszek Czerwosz, 28 october 2013
Alladyn ma swoje zasady
i ulubione sposoby ich łamania
uzależniony od adrenaliny nie doznaje lęku
nad płomieniami wprost płynie paruje
wizerunek od dawna kreowany
na swój obraz i podobieństwo
nie chce żałować
niczego nie zmieni
tylko czarne ptaki dziobią
wywloką wspomnienia
poza nie sposób się wydostać
już nie wymyśli
dlaczego Lady przyszła z różą
nie wcześniej
Leszek Czerwosz, 25 october 2013
po każdym naruszeniu nietykalności
pełna obdukcja organów
ze szczególnym uwzględnieniem
tembru blasku akcentacji
armia musi rozpoznać swojego wodza
po każdym weekendzie
że jej nie przewodzi marionetka
jak żywa nabita na dzidę
mimika w sieci jest zamaskowana
trudno poznać dla kogo królowa żyje
czy to robot wydaje rozkazy
szeptem niepowtarzalnym
pozazmysłowym?
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
22 november 2024
22.11wiesiek
22 november 2024
Pod miękkim śniegiemJaga
22 november 2024
Liście drzew w czerwonychEva T.
21 november 2024
21.11wiesiek
21 november 2024
Światełka listopadaJaga
20 november 2024
2011wiesiek
19 november 2024
Niech deszcz śpiewa ci kołysankę.Eva T.
19 november 2024
1911wiesiek
19 november 2024
Jeden mostJaga
19 november 2024
0011.