somebody man

somebody man, 20 february 2012

kontrowersje

drażni mnie inteligencja
stosowana
tylko w nagłych wypadkach
to jak ekspedycja na słońce 
z plecakiem latarek 
to jak
branie drzewa do lasu
mineralki nad morze
nie to zły przykład
proszę wybaczyć
odwagi
odwagi panie panowie
tego nam trzeba
poza tym 
i poza tamtym 
też
na przykład
kład
d
dupa
po czym
chuj
dupa 
kibel
szum wody
prąd 
z prądem
w świat
w świat
w świat
w świat
w świat
twój wkład w literaturę
może być 
musi
na co czekasz 
publikuj


number of comments: 5 | rating: 4 | detail

somebody man

somebody man, 19 february 2013

miłość

jej wysokość ściana
ściana co milczy
ściana bez okien

jego jej wysokość fundament
beton z krwi 
bez podłóg

ich wysokość dach
dach co runął kiedyś
jej i deszcz nie przeszkadza

ich ciału 


number of comments: 0 | rating: 4 | detail

somebody man

somebody man, 7 february 2012

bez tytułu

uciekam w poezję bo mi się życie
że innego jakoś nie mam wyjścia
moje samounicestwienie rzecz jasna stale się pogłębia
już teraz bajkał
choć wiara
ta płonie zdrowo
nadziei nie ma
i nigdy nie było
ta suka i klęska(2 in 1)
że się łudzi
zdycha ostatnia
jedynie defibrylator miłość

uciekam w poezję bo mi się śmierć
że mi przyjdzie na pewno
nikt jej nie chce
każdy potrzebuje
w ostatecznym rozrachunku
sensowniej sie przeciwstawić
bez szans na spłycenie metafor
sa tylko stany:
"tu i teraz"
"nigdzie i w dupie"

uciekam w poezję bo ty mi życiem
mówisz:"jesteś poeta"
w jądra mi grożąc celujesz widelcem
nie potrafie nie być  mężczyzną
sobą
tobą
mną
jakimś ptakiem fruwającym

uciekam w poezję bo ty mi bezdechem
to musiało nastąpić
czy na odwrót
czj on wierszu
czyj on

anioła czy
boga

czekam


number of comments: 0 | rating: 4 | detail

somebody man

somebody man, 21 february 2012

panopticum

nocne wahania wśród połyskiwań
w nich zdechły pies leżąc gnijąc
łeb unosi jak gdyby tylko czekał na 
twój powrót merda strzępem ogona 
ty uśmiechasz się na ten znak sympatii
pijany mrok spowija ten przedsionek
tu odsłoni tam zakryje zamiast żyrandola
wisi kobieta o dwóch obliczach
owadzim i ptasim najpewniej są to
modliszka i sowa w tej sytuacji ciężko
być obiektywnym zatem w którą
z twarzy patrzeć żeby nie urazić
tej przedziwnej istoty? ciekawe
zjawisko dla kogoś kto zjawia się
tu po raz pierwszy lecz nie ostatni
byle przechodząc nie potrącić
drucianego koszyka i leżącego
w nim dziecka owiniętego pępowiną
jak szalikiem(pewnie śpi?!?)
iść na palcach iść po skrzypiącej
dziurawej podłodze jakiś blask
bije spod spruchniałych desek-
-przyłożyć oko? WAHANIE...
ciekawość bierze górę nad 
pominięciem i...
źródłem okazuje się znicz
zapalony na twoim własnym grobie
co równie ciekawe data urodzenia
jest datą twojej śmierci CISZA
przerywa ją pies zaczynając skamleć
uzmysłowiwszy sobie że pieszczoty
z całą pewnością go ominą 
za to dziecko otwiera drobną zieloną
dłoń wręcza ci klucz do wejścia
w suficie i prosi o mleko
co zdążyło już skwaśnieć pokryty
wiekowym kurzem ślepiec ten
jego rozbiegany wzrok nerwowo
omiata tę surrealistyczną przestrzeń
nagle masz dość zaczynasz się dusić
wsuwasz klucz przekręcasz...
...znów jesteś dzieckiem o niebieskich
oczach platynowych włosach jeszcze
nie wiesz że ta droga jest drogą
na rzeź i nikogo absolutnie nikogo
nie obchodzi twoja naiwna dziecięca
NIEWINNOŚĆ


number of comments: 0 | rating: 4 | detail

somebody man

somebody man, 24 february 2012

do siebie

prawdopodobnie tego dnia usłyszysz głos
zobaczysz światło
poczujesz swąd spalenizny(prochu?)
lub fekalii
po nogach cieknących strużką
prawdopodobnie tego dnia
będziesz myśleć jaśniej niż kiedykolwiek
pełniej oddychać itd.
prawdopodobnie tego dnia ułożysz się wygodnie
obudzisz w sobie noc
albo dzień dwa
prawdopodobnie tego dnia nie wydarzy się nic
wyjdziesz na spacer
i nie wrocisz


number of comments: 3 | rating: 4 | detail

somebody man

somebody man, 22 april 2012

!

ONA
falliczny w ustach
czuje kształt
owoc dębu
chcąc na pniu przysiąść
rozsnuwa mgieł kosmicznych
koronkę

ON
tkaninę skóry
na niej przemieścił
dreszczem wymyślnym
lepki trop
zostawiając
sunie nieostrożnie
pomiędzy wzniesień dwu
język korytarze
drąży

ONA
ud korzenie rozsunąwszy
blaskiem krzykliwego
znaku woła
O
ten cyklon szaleństwa

ON
zapada się na to
czym ona pokusza
kolizją
pędzących mgławic
uruchamia
migotanie gwiazd i galaktyk
boskim pchnięciem
nowe zapala życie


number of comments: 3 | rating: 4 | detail

somebody man

somebody man, 3 june 2012

ciało obce

tkwi pomiędzy oczami
wyżej nieco
wbite gdzieś
pod kloszem fryzury
coś 
co nie powinno było zaistnieć
to coś
obce
jak komornik 
w twoim domu 
ciało
 
w prosektorium istnienia
dzielimy swoje ciała 
na narządy
tniemy skórę na paski
na których 
można by kiedyś zawisnąć
nim nastąpi paraliż
wszystkich układów
chcieć jeszcze 
powrócić
 
ale odwrotu nie ma
jest tylko
bezużyteczna 
szara gąbka
przyjdź poezjo
weź
 
i weź
i przyjdź
i wypierdalaj
 
nie zapomnij
mnie 
o mnie
zapomnij
nie
 


number of comments: 2 | rating: 4 | detail

somebody man

somebody man, 29 march 2013

druga kawa w połączeniu z "what a fuck" fatboy slim i jakimś wierszem (zamysł czwarty siódmego nie będzie)

milczeniem można odeprzeć ostatni argument
poprzedniego tekstu 
tylko który z tekstów jest poprzedni?
no i co z argumentem pierwszym teksu następnego?
 
On też a zwłaszcza jego odstające uszy wieczorami słyszą jak w sąsiednim pokoju 
dyskutują zawzięcie dwa błekitne koty o szeleszczących imionach
przykłada ucho do drzwi nastawiając z miejsca redukcję szumów
Jego oczy ciemnieją 
 
ale ich mowa
ich język
ich języki są zbyt szorstkie 
 
On wciąż stoi z prowizoryczną szlanką będącą w rzeczywistości pojemnikiem po nutelli
gdy koty zlizują resztki pokruszonych zdań z błękitnych futerek
i spokojnym spacerowym krokiem drepczą
w kierunku kuwety
 
*milczenie nie oznacza ciszy i odwrotnie.  

monolog milczenia i stenogram z ciszy (mój ci on i jego zapach)


number of comments: 5 | rating: 3 | detail

somebody man

somebody man, 17 february 2012

przyczyny

plastikowe drzewa
nie zatąpią
nie zastąpiłyby nawet gdyby
duszno w tym krajobrazie
szkoda resztek powietrza
by krzyczeć
i tak nas unicestwią
skutki zażywania


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

somebody man

somebody man, 20 february 2012

---

ten dzień był jak miesiąc
ciągnął się w nieskończoność
unosił się i opadał 
staliśmy tak ja i on
naprzeciw siebie
nad nami wirowal jakiś ptak
jemu też widać było
wszystko zaczęło latać 
jednak gehenna ktorą przyszło nam chłeptać 
jak zdychającemu z pragnienia psu
była efektem niczym nie odpartej
potrzeby powrotu do siebie
niewysłane smsy świadczyły o braku odwagi
ale nie  słów
wobec tak kurewsko naiwnej reakcji
wtedy nastała coroczna rzeź choinek 
żywica lała się strumieniami
odgarnąłem śnieg z ganku
nazajutrz było lato więc zanim 
dopisałem epilog tamtej powieści
obrzygałem podłogę
zmówiłem pacierz
przestałem żyć na kocią łapę
zacząłem zbierać paragony z biedronki
ona podarowala mi opaskę na oko
z trupią czaszką
a ja jej otwieracz do konserw
w ogóle fajne były nasze dialogi
pozbawione elementarnej logiki
namiętne
pełne ripost od rzeczy
następnie założyłem konto
żeby mieć taką fajną kartę 
z czipem i pinem
teraz patrzę na nią
a on mi zerka przez ramię
i coś tam rzęzi pod nosem
zaczepiła mnie na ulicy
i zaczęła się odgrażać
a skończyło się na pralce
była zadowolona 
a jej uśmiech wyrażał to bardziej
niż tysiąc słów(jak z reklamy czegoś tam)
zapalilem świeczkę i po chwili
zacząłem wychodzić z narkozy
operacja się nie powiodła 
amputowali mi tylko jedną nogę
zamiast dwoch jak prosiłem
zbyt duży upływ krwi
tłumaczył się doktor o niezrozumiałym nazwisku
miałem mu za złe
ale obiecał że się postara
więc ostygłem nieco
pochylając się nad tym tekstem
zrobiłem wielkie oczy
otworzyłem szeroko usta
wyjąłem z szuflady pistolet
wsunąłem pomiędzy mięśnie orbicularis oris
i pociągnąłem za język spustu
po czym osunąłęm się bezwładnie
na dywan w moim gabinecie
ktoś przyszedł posprzątał
zapłacili mu z mojej pensji
i było po sprawie
ten dzień był jak miesiąc 
bez kobiet i wódki


number of comments: 5 | rating: 3 | detail

somebody man

somebody man, 7 february 2012

szeptem pisane

bliżysz mi się znacznie
konieczna
ja który się tuliłem
jest wierszem aśki
czekaniem
lewitcją
dotykaniem
ja który znam od zawsze
obcy sobie facet
w najblizszej kobiecie
jest pomiarem cyklu
i regulacją osi
tak by ostry kąt
jego wzwodu mógł drażnić
wszystkie części nieba
jej nieba
płochliwie nad nim
okrakiem 
krzykliwym przecinkiem sromu
oddziela
część nadrzędną od podrzędnej
uciekając się do rozkoszy
jako drogi
nie celu
chociaż bywa na odwrót
ja który kłóci
jest zgodą pomiędzy racjami
chmur i wiatru
rywalizacją o słońce
ciebie
której jest mu daleko
gdy się wkrada demon
bólu akcent
szarpie wnętrze
rak podstępny skurwysyn
i chemia miłość
ty terapia


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

somebody man

somebody man, 9 march 2014

rozsuń mi bo chcę umyć (zamysł siódmy wykazując brak konsekwencji das sprachlabor)

stoję za firanką naga na zewnątrz deszcz pod stopami świat jeszcze
ten wigotny kwiat lśnił w jego ustach kiedy mi mówił nienawiść
wtedy wiedzieliśmy ale nikt głośno... żydzi powinni pachnieć piecem  
przeczytałam ukradkiem z obfitych warg wielogębnej suki odzianej w elegie rilke'go
 
patrzę na niebo jestem niebieska a włosy mi kładą na splecionych dłoniach
nocą to co innego gdy we mnie wszedłeś drewnianym członkiem
byłeś wersją porno lorenziniego na żylastych stopach odcisnął się rzemień
to spostrzegłszy mówisz tak byłem kościołem a od niej czuć było świątynią
 
pluszowe ramię mi wsuniesz do barku będę istotnie rozpieszczać się sama
by w końcu gdy już we mnie zostawisz tę żałosną namiastkę pobytu 
sam o tym wiedząc i to porzeczuwając już nie ołtarzem rzekniesz stoję 
a w to zamiast powiesz tak jestem cmentarzem a ty jesteś mogiłą


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

somebody man

somebody man, 30 march 2013

na niebie widać brązową smugę (zamysł piąty flying brainbar + buziak w czoło od proboszcza)

 
 
 
poproszony do tańca zataczam  piruety
przede mną sam kierownik sekcji kryminalnej
w osobie jego boga lub bogów jego oczu
a tych jest kilku (w jednej z oficjalnych wersji).
 
wpatrzony w Nią do świtu nie kojarzę modlitw 
ja (echo jego czynów i tamtego słowa) 
a przede mną nikt kto na tym krześle siedział
zanim albo wcześniej 
 
skuteczność jego pism  i Jej szlochów powód
z agnostycznym zapałem opisując przedmiot
gdy naraz treść rozchwiana zadaje pytanie:
czy chłop w sukience może być... a może ty już jesteś?
 
 
*jeśli będąc człowiekiem (płeć nieistotna) nigdy nie miałeś sprośnych myśli o NMP to istnieje uzasadnione ryzyko że jesteś ciotą i powinieneś niezwłocznie skonsultować się z lekarzem prowadzącym!


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

somebody man

somebody man, 23 february 2012

___

zamykam powieki w obawie
a życie mi swoje gra scenariusze
przenoszę się stąd  dotąd 
a stamtąd donikąd 
w ogóle to jestem w dupie od dzielnego bytu

piszę wiersz o obawie
a kartka się ślizga pod piórem
na ślinę  przytwierdzam
przemocą do podbrzusza
wcale nie jest mi obojętne

myślę o śmierci w obawie
życia rozpaczy biegunki
stale mi się którędyś wymykasz
zachwycam się rozmiarem stóp
mi po grzbiecie depczą

stale mi się dłoń nie domyka
w obawie
(zaschło w gardle)
że przeczytasz
na pamięć


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

somebody man

somebody man, 6 february 2012

milczenie liter

natchnij mnie
bezszelestną prośbą
agonia sutki ssie boleśnie
krzyczę pić spragniony
slyszę
nachyl się i pij
piję
słone soki twego ciała
przejście do
peadicatio mulieris
gra dla dwojga

natchnij mnie 
jego
jakiegoś przypadkiem napotkanego
poetę
idącego zawisnąć
byle nie utonąć
zbyt kobieca wówczas
śmierć
przecież
reputacja

natchnij ich
nas
tamten obłęd 
w naszych źrenicach
dwóch
patrzących niebiesko
przebiegle
uśmiechniętych
oczkach

natchnij mnie
bo ciężko się pogodzić
z myślą
że się jest
mężczyzną
czyimś dzieckiem
wnukiem
nieżyjących dziadków
czasem by się chciało
być
po prostu sobą

natchnij
i uśmiechnij mnie
do mnie
swoją największą tęsknotę

ciszę


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

somebody man

somebody man, 31 may 2012

nagość

nagość
i jej następstwa
potem
następstwa następstwnagość 
 
ewidencjonowanie wydatków
unikanie przejaśnień
święconej wody 
czosnku
funkcjonowanie braków
wymiana podłóg
przeprowadzka wanny
rejestr połączeń
rozpalone na stolikach lampki
lusterka wsteczne
spojrzenia 
oględziny
wejrzenia
wyznania
olśnienia
obajawienia
setki kilometrów
dziesiątki przykazań
hektolitry potu
dwoje piersi
sześcioro warg
i inne kończyny
 
wszystko ma swoje potrzeby
choćby taka
NAGOŚĆ NA PŁYCIE RZEŹBIARZA
autorstwa pewnego pawła
potrzebuje oczu patrzących
smugi światła 
kiedy indziej kłamstwa
tylko następstwa 
wciąż takie same
NA-ST-ĘP-ST-WA
tych nigdy nadmiar
skaleczenie
dusza cieknie po udach
pochylony piłem
 
nagość 
 nigdy obojętna 
konkretna
Aśki
jakoś żyć bez niej już nie potrafię
 


number of comments: 3 | rating: 2 | detail

somebody man

somebody man, 19 february 2012

unoszenie

jestem mokry deszczem zerwaną rynną płynę
ja kałuża plugawej krwi zbitej w uklad naczyń
przyczajony nieuważnego czekam kierowcy
najedzie spłynę bliskim mi policzkiem ku zagłębieniu 

jestem łopoczę wiatrem w materiale sukienki
owijam się wokół sutków prężę je strzeliście
nie halucynuję jestem wirującym powietrzem
pragnę więcej czy to bezpieczne

jestem mienię się tęczą w trzech barwach
opalizuję ropą na sklejonych skrzydłach mewy
ciężko o ekologiczniejszy make-up nie znam
pozwól że mój szyb ejakuluje w ocean ciebie


number of comments: 6 | rating: 2 | detail

somebody man

somebody man, 19 february 2012

opadanie

jestem szary świtem w mieszającej się dwoistości
zlany budzę się potem wcześniej odrętwienie
lecę wróblem podły kundel
sypię popiół na głowy zdziwionym przechodniom

jestem biały za dnia w basenie twego wzroku
padam śniegiem po dachach chodnikach
prawie nigdy rozlany mlekiem płynę
porzucony gdzieniegdzie szkielet praprzodków

jestem czarny w rozmazanym tuszu rzęs
pylę sadzą z niezagaszonego pieca
biegnę brudna świnia z marginesu
upierdolić błotem czysty dywan

jestem szary...


number of comments: 6 | rating: 2 | detail

somebody man

somebody man, 13 february 2012

wtedy też po prostu leżałem

wtedy też po prostu leżałem
co mnie obchodzi rozpad atomów
rysa na literaturze czyjaś opryszczka?
nie nie wstałem
bo po co? 
co innego wiem kolejna schizma
płonąca stodoła narodziny cielęcia
nadal leżę
wątpię by coś mogło mnie poderwać
przecież dwadzieścia kilka lat buntu
może kilka słów i wierszy jedna kobieta
dzieci własnych brak dwoje wymarzonych
nie nie zgłaszałem żadnych problemów
z identyfikacją ideologiczną  Czasem tylko
zaskoczony wielożeństwem
kopulacją sów pozyskiwaniem jałowej energii
pod plakietką odnawialnej
dalej leżę jak wtedy
po co pytasz przecież wiesz
wtedy też po prostu  leżałem

wstaję
wstaję wzwiedziony rychłym czwartkiem
zapowiedzią koca dostawą pieczywa
wstaję już dziś 
choć dopiero w czwartek będziesz
Ty


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

somebody man

somebody man, 27 march 2013

w jego jej kartonowym pudle (zamysł szósty skopane EGO)

i tak pierdolą całymi tygodniami bez opamiętania
Ona jest z gumy On najpewniej z drewna
organizm kontra orgazm na widok jej wiersza
czytanego ukradkiem gdyż bóg widzi wszystko
 
do tego anioł z kiepskiego przydziału 
z ciągiem zaburzeń spowodowanych problemami z tożsamością 
nie tylko płciową rasową ideologiczną
bo wszystko co nie facet to musi być pedał
 
kupiony wczoraj kwartalnik powinien wysłużyć do lata 
a oni tak siedzą z debatą na ustach
On już nie słucha Ona pragnie pojąć sedno
dlaczego wata z apteki tamuje krew z pochwy?


number of comments: 2 | rating: 1 | detail

somebody man

somebody man, 13 february 2012

transplantacja powiek

tamte się nie domykały
nie potrafiły osłonić
przed zepsuciem
zbyt często otwarte
na świat i ludzi
zepsuły się
wstawiłem wygodniejsze
implanty z plastiku
teraz dwudziesty pierwszy wiek 
widzę przez mgłę
i tylko czasem
podpalam żrenice
jakąś zbrodnią


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

somebody man

somebody man, 8 february 2012

***

kim jest ten ja poeta ponoć
z długopisem w dłoni
odpowiednik szału
pulsująco milczy
na zadawane
serią pytań 
ciosy?

kim jest ten ja co ma duszę w paski
wrażliwiejący niekiedy
nigdy nie otwartych furtek
trzaska lub dzwoni
gdy mu się wydaje fetor
czuć
że mówi prawdę?

kim jest ten ja wszechmocny lump
co mu się wydaje
pisze wiersz
nadpalony ogniem
ukradkowych spojrzeń
czeka odsłon migotliwych
blednie nocą nieokreślony
czy własnej
chaos płci
uciszy?

kim jest ten ja spocona mysz
co uciekłszy przed bogiem
jak kotem
czworonożny samozapłon
piątą nogą
eliptyczną orbitę
mlecznych kołysze
piersi?


number of comments: 0 | rating: 0 | detail


  10 - 30 - 100




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1