9 march 2014
którejś niedzieli po prostu odejdę wstecz odpocznę mosiężnie (zamysł pierwszy jazda bez siodełka wyboistą trasą czyli codzienność)
miałam wiosnę w bieliźnie dziś mam późną jesień
śmierć mi się czai w przedsionku
jakiś czas temu kiedy jeszcze byłam roztańczoną zaledwie kobietą
kwiaty same ochoczo wplatały się w moje włosy pachnące ogniskiem
w drobnych dłoniach rósł ogród mojej płci skłóconej jak zwykle
z metalicznie zgrzytliwym bogiem sąsiada spod trójki
teraz gdy uroda stoi w jawnej sprzeczności z definicją dobrego smaku
jest mi znacznie bliżej do geometrii przewróconego na bok kiosku
tamto ciało już nie zmaga się z jednokierunkową windą ciążenia
a kończyny te niegdyś czarodziejskie zbyt rozdygotane i wiotkie
każdego dnia piszę nimi wiersz zmywam podłogę pielęgnuję schemat
dotykam czule naszego poety i nie odczuwam tamtego tąpnięcia
kiedy upuszczając mnie na chodnik zaciekle powtarzałeś klęczeć
dziś sama zamek rozporka wszyłam sobie w miejsce na uśmiech
21 january 2025
Kociołek ŁaciołekAS
21 january 2025
Zaloty na lodachajw
21 january 2025
2101wiesiek
21 january 2025
Dla równowagi.Eva T.
20 january 2025
Golden Age.Eva T.
19 january 2025
0032absynt
19 january 2025
dziewczynaprohibicja - Bezka
19 january 2025
baletnicaprohibicja - Bezka
18 january 2025
Aby rozjaśnić szary dzień.Eva T.
17 january 2025
Na huśtawceJaga