MarkTom, 7 november 2012
zero z zerem się splątało
osiem właśnie tak powstało
przylgnął schodek myk do schodka
taka przyszła do mnie plotka
schody duże schodki małe
tak stworzyły piętro całe
osiem dumnie idzie przodem
piętro z tyłu mimochodem
kiedy wezmą ich ciągnoty
na umizgi i pieszczoty
obsceniczna będzie scena
tak się zrodzi suterena
MarkTom, 8 march 2012
Z pełnej w próżną nalać trzeba
my są mądrzy aż do nieba
wszystko sobie reszcie wała
tak zakwitła Polska cała
w demokracji ich wybrali
rządzić krajem powołali
więc nam rządzą jak przystało
by im nigdy było mało
czas w dostatku wciąż upływa
a niczego im nie zbywa
reszta - może zdychać z głodu
przecież chcieli tak zachodu
człek dziś biedny – bo jest głupi
człek bez kasy - nic nie kupi
za to wolny, choć narzeka
przed wolnością nie ucieka
miała kiedyś być Japonia
może nawet i Laponia
już bez mała tu Somalia
takie mamy dziś realia
dziś zabrano nam marzenia
już brak sił nam na westchnienia
czas nadziei czas godności
w naszym kraju już nie gości
w demokracji, jest po równo
rząd ma wszystko, reszta gówno
MarkTom, 4 january 2013
wyszła pani na zakupy
by zakupić jakieś buty
zeszła w mieście wszystkie sklepy
lecz nie było nic niestety
wszystkie małe na jej nogi
no i bucik bardzo drogi
wreszcie bazar odwiedziła
tu się wielce zachwyciła
tutaj stoi pan Jureczek
butów długi ma sznureczek
bucik ładny i nie drogi
na portfelik jej ubogi
buty zatem przymierzyła
szybko za nie zapłaciła
w drodze swojej już powrotnej
przy pogodzie bardzo słotnej
jej radości się rozwiały
bo się buty rozleciały
portfel bardziej jest ubogi
bose nadal pani nogi
warto wiedzieć wy ubogie
co jest tanie
to jest drogie
MarkTom, 7 november 2012
zapragnęła pewna trzpiotka
chwycić pióro trzasnąć gniotka
długo tekstem się bawiła
na portalu zamieściła
dajże pożyć naszej dziatwie
bo od wczoraj już się martwię
by nie umarł poliglota
raptem kiedy czyta gniota
wers się kładzie rym umyka
coś tu nie gra coś nie tyka
umrze słuchacz zwiędnie ucho
przyjdzie cisza będzie głucho
portal kirem się okryje
gruchną dzwony kot zawyje
zatem prośba moja miła
byś się tekstem nie bawiła
powiem krótko powiem jasno
lepiej spróbuj upiec ciasto
popracujesz głową palcem
nie powstydzisz się zakalcem
proszę ciebie jako pierwszy
może raczej nie pisz wierszy
lepiej zostać już atletką
niźli kiepską wierszokletką
MarkTom, 20 january 2013
z kunsztem oprawiona była rarytasem
dumnie spoglądała znając swoją klasę
w stronic druku czarnym mądrość zapisana
teraz odstawiona często zapomniana
szkło ekranu nagle czaruje człowieka
książka leży w kącie i cierpliwie czeka
niejedna nazwana była białym krukiem
dziś bezużyteczna tylko czarnodrukiem
niegdyś wyciskała uśmiech i wzruszenie
teraz jej stronice poszły w zapomnienie
topi wzrok czytelnik w monitora blaski
jeszcze kiedyś znowu powróci do łaski
inspirowany wierszem „Zapomniane” autor: danio
MarkTom, 3 march 2012
Kominami układów
uleciała nadzieja
lepszego życia
otuleni naiwnością
co dnia spijamy
kolejny łyk kłamstw
w oazie szalbierza
pozbawiony złudzeń
kolorem piekła
malowany los
karmiony kitem
spod paznokci
medialnych magików
strachem zrywamy kolejną
kartkę z kalendarza
kropiąc smakiem goryczy
następny świt
wyparował nasz eden
zaorany obietnicą - w uśmiechu blagiera
zapomniane sztandary
pokryły się kurzem
Judasza
gubiąc swój cel
dziś - zamilkło
oddechem strachu - o jutro
tuląc resztki godności
zamkniętej w ubogim portfelu
niesieni iluzją wolności
ślepo idziemy
w zamglonych oczach-biedronki
MarkTom, 4 march 2012
Par lament przy żłobie
kur wyskubią sobie
wałachu - ja tobie
owsa dam i krowie
bom a.s.o. - na czas
a.s.o. - autoryzowana stacja obsługi
MarkTom, 10 january 2013
śniła mi się piękna dama
była naga ale sama
lekko wziąłem ją w ramiona
ależ była podniecona
czule miękko mnie pieściła
potem nóżki rozłożyła
skóra pięknie jej pachniała
do miłości zapraszała
żar miłości w ciało tchnęła
delikatnie tam musnęła
dalej szybko poleciało
zmiękło serce coś stwardniało
dreszcz amora rzucił ciałem
aż ze skóry wyjść już chciałem
głowę kładę na jej głowie
gdzie mi lepiej któż mi powie
cały mokry się zrobiłem
aż się nagle obudziłem
leżąc w szponach swej extazy
nieświadomy nocnej zmazy
MarkTom, 4 january 2013
za oknem śnieg i zawierucha
w kominku drewno żywo płonie
nad głową cicho brzęczy mucha
żywiczne błądzą wkoło wonie
wiatr cichy koncert gra w kominie
iskier powabny tańca pląs
płomieni niemy seans w kinie
srebrzysty bardziej co dnia wąs
bujany fotel z kąta zerka
wikliną skrzętnie wypelciony
kieliszek wina smakiem ćwierka
purpurą w brzegi napełniony
czerwienią słodką zachęcony
w fotelu siadam na spoczynek
burgundu dźwiękiem rozluźniony
puszczając coraz z fajki dymek
minionych dni przeglądam sceny
niczym archiwum z dawnych lat
ubywa sił ubywa weny
zupełnie inny jakiś świat
tylko ten fotel wciąż tu stoi
zerka tak samo nie znając dat
upływu czasu się nie boi
choć tak zestarzał się mój świat
MarkTom, 13 december 2012
Dziś choinka w kącie świeci
i radują nam się dzieci
Uszko z barszczem już tańcuje
karp ogonkiem wymachuje
Kutia śledzia zapytuje
czy tu czegoś nie brakuje?
Ależ skąd kochana mała
czyś Ty nam tu oczadziała !
Krokiet zerka na pierogi
ależ piękne masz Pan rogi
Każda buźka uśmiechnięta
no bo przecież mamy Święta
Pierwsza gwiazdka mknie po niebie
by pozdrowić także Ciebie
Każdy dziś ma dobrą minkę
niosąc prezent pod choinkę
Niech więc wiecznie się panoszą
wielką radość nam przynoszą
Niechaj radość budzi w nas
ten świąteczny nastrój czas.
MarkTom, 12 february 2013
parasol zgubił przed obłudą
maseczkę co przed smrodem chroni
codziennych łgarstw na bis etiuda
nim dwulicowość go przetrwoni
nos w polaroid przystrojony
by lustro śliną nie kapało
krawatem kołnierz wykończony
z człowieka nic już nie zostało
języka wiotka plastelina
zlizuje kłamstwa pisuary
korzyści własnej wazelina
naprzeciw prawdy złe zamiary
zgwałconych zasad pełna gęba
blagiera uśmiech zdobi lica
zatruta mową kłamcy gleba
cuchnąca łajnem słów donica
MarkTom, 28 december 2012
dziś medialne miłe gęby
kitem karmić chcą człowieka
od Warszawy do Poręby
czy mam zostać? czy stąd zmykać?
on prominent w BMW-cy
w parlamencie plaszczy dupę
szarak z groszem wciąż się liczy
jak zapłacić za chałupę ?
portfel kasą wypełniony
luksusowe życie wiedzie
drugi jednak żyje w nędzy
nie potrafi sprostać biedzie
już nie będzie żadnych cudów
ja nie wierzę w lepsze dni
nie powstanie wiosna ludów
nikt nie marzy nawet śnić
w jaki sposób los zawrócić?
dobrym czasem by obarczył!
ułaskawił dożywocie!
lecz czy siły jeszcze starczy?
MarkTom, 28 december 2012
czy warto zważać dziś na modę
by można dostać tu nagrodę
tylko w uznanej pisać formie
czuć się jak żołnierz w uniformie
lepiej już kroczyć własną drogą
niż autostradą ciul wie kogo
chociażby boso jak Cejrowski
pod rękę z rymem częstochowskim
na modę style wypiąć dupę
nawet gdy wezmą tekst pod lupę
nie słuchać krzyków - pompatyczne
bo malkontentów to wytyczne
na zdrowie wyjdzie zostać sobą
jak ulec modzie właśnie! kogo?
tematów żadnych się nie lękać
gdyby co drugi miałby stękać
niech tu biadolą sobie mruczą
to zmiany stylu nie wymuszą
ja wolę żyć ze sobą w zgodzie
więc nie ulęgnę żadnej modzie!
MarkTom, 18 january 2013
ponad wzgórzami wrażliwości
horyzont snuje grubą nić
mentalność podle wykrzywiona
narzuca styl jak będziesz żyć
marzenia miesza z fekaliami
nadziei burząc wątły plan
kiedy stajesz tuż za progiem
wtedy zrozumiesz - jesteś sam
ktoś zdecydował już za ciebie
jak mają biec następne dni
i nie jest ważne czego chciałeś
dziś już nie poprze tego nikt
nowej epoki trwają dzieje
nieliczni tylko spośród nas
wciąż prosperują wyciągając
zachłanne dłonie w stronę mas
wszelkie wartości zamazane
nie odpowiadasz za swój los
bo to interes kołem kręci
by ciągle wodzić cię za nos
w ten sposób mija rok za rokiem
kolejne noce oraz dni
lecz zawsze warto być człowiekiem
chociaż tak łatwo zejść na psy
http://www.youtube.com/watch?feature=player_detailpage&v=Rfb1j0k4DwI
MarkTom, 2 march 2012
Wybrał się rankiem Tadzio do miasta
tam kupić chlebek i trochę ciasta
Portfela przegląd wykonał cały
przystanął wryty, wręcz osłupiały
Zniknęła stówka, (guzik) i basta
jak pójdę (pusty) teraz do miasta
Stoi chłopina po (łbie) się (drapie)
a z brody ślinka kap,kap mu kapie
Zagląda Tadzio do każdej dziurki
do szafy, butów i do (komórki )
Prześwietlił wszystkie kieszeni rogi
nie znalazł jednak do stówki drogi
Pod łóżko zerknął ech.. nie zaszkodzi
lecz pamięć Tadzia wciąż go zawodzi
Przeglądnął szafki, podłogi (szpary)
zniknęła, wsiąkła - to nie do wiary
Szuka, pamięci drąży szczeliny
gdzie się podziała? To jakieś drwiny
Wczoraj do diabła jeszcze ją miałem
do licha, czorta gdzież ją podziałem
Przekopał półki i piasku( kupki)
a jak nie było, tak brak jest stówki
Przeszukał kuchnie, balkon, salony
lecz nadal, nadal stoi zdziwiony
Chyba już będzie to popij mlekiem
za ciasto, chlebek nie wezmą czekiem!
Gdzież do (cholery) stówkę (posiałem)?
choć (zabij) teraz to zapomniałem
Aż nagle pamięć Tadziowi wraca
wydałem wczoraj... bo miałem kaca.
Wszystkich łowców wieloznaczności zapraszam do połowów być może coś przeoczyłem w tekście (w nawiasach zaznaczyłem słowa wieloznaczne)
MarkTom, 17 february 2012
Życie przepływa jak wartka rzeka
czas ciągle biegnie, nigdy nie czeka
między palcami młodość umyka
mijają lata a zegar tyka.
Nieustępliwie odmierza czas
do mety szybko kierując nas
Ciągle zadajesz sobie pytanie
czego nie dałem, co pozostanie?
Wiersze, marzenia - tyle zostało!
Czy to jest dużo? Czy może mało?
Tak tylko mogę pokonać ciszę
Kiedy odejdę nic nie napiszę
Może czytelnikowi życie umilę
może przystanie, pomyśli chwilę
Choć kartek bieli wypali czas
Ja pozostanę tu pośród was.
A może skromnie ktoś się wypowie:
on coś przekazał, myśl jego żywa !
Tak kiedyś pisał nam pewien skryba
MarkTom, 26 january 2013
zasad etyki łamie kosze
wciąż krzyczy dawaj zamiast proszę
jedną ma tylko mądrość tylko w głowie
dla siebie wszystko gówno tobie
charakter trudny do zniesienia
brak w drugą stronę zrozumienia
ogłady raczej w nim niewiele
nie będzie twoim przyjacielem
kto taki pytasz? o kim mowa?
pamiętaj bracie moje słowa!
za sprawą zwykle oczywistą
masz do czynienia z egoistą
MarkTom, 18 february 2013
chamom same płyną w język
upapranym błyszcząc świdrem
niecne słowa bez uprzęży
gdyż nie rozum jest arbitrem
pusto w głowie oręż w ustach
tyłem stanie do kultury
brudną mową wolą chlustać
wypuszczając smrodu chmury
przewrócony zbiór ogłady
kulturalny dzisiaj w cenie
strzelające w twarz arkady
gbura raczej już nie zmienię
MarkTom, 30 december 2012
mnie tam władza
nie przeszkadza i
nic na to nie poradzę
bo jak kocham wszelką władzę
więc jak zechce dać mi bana
padnę przed nią na kolana
powiem krótko moi mili
byście się nie pomylili
kto zbyt sztywne ma kolana
rychło może dostać bana
więc każdego dnia kamracie
wystaw pupę ściągnij gacie
by ci mogli skopać tyłek
gdy nadejdzie dzionka schyłek
nie masz wyjścia nie masz prawa
bo tu władzy jest zabawa
nie pomogą bunty zwady
takie tutaj są układy
brak palnika-jakaż szkoda
można by odpalić moda
każda władza powiem skrycie
moczy dzioba w swym korycie
myśl ma wątła myśl ma młoda
by oderwać ją od żłoba
treści nagród jakość marna
jeśli nosić muszę warna
to żenada wielka kpina
czas by zmienić już admina
kolesiostwu końca czas
jeśli godność jeszcze w nas
kiedy nacisk masy kładły
już niejedne władze padły
cóż ja mogę w pojedynkę?
chyba zrobić dobrą minkę!
utwór wyłącznie w konwencji satyrycznej
bez podtekstów
MarkTom, 28 december 2012
mrocznej w końcu jest finał nocy
składam kołdrę poprawiam kocyk
piję drina dostaję mocy
pośród szarości zwykłego dnia
poszukam myśli zasieję piach
siłą percepcji postrzegam świat
zatrzymam dzisiaj radości cień
może szczęśliwy to dla mnie dzień
ogolę brodę jak kornik pień
taką mam chcicę dzisiaj w sobie
by pożądania posiąść obiekt
coś zrobić musi czasem człowiek
gdy już przyjdzie kolejna nocka
pogłaskam kołdrę przytulę koc
może znów rankiem dostanę moc
"jak na deszczu łza
cały ten świat nie znaczy nic"
MarkTom, 28 december 2012
Wybrał słoń się do doktora
chociaż wczesna był pora
Doktor pyta:
Słoniu drogi co przywiodło cię w me progi?
może pan mi coś pomoże
mój kochany ty doktorze
Problem z trąbą mam ogromny
chociaż słonik jestem skromny
Kiedy głową przytakuję
własną trąbę przydeptuję
Znowu kiedy się obracam
różne rzeczy wciąż wywracam
By niczego już nie trącać
chciałem trąbę w supeł związać.
Ale mama moja miła
wiązać trąby nie uczyła!
Jak mam problem swój rozwiązać
gdy nie umiem nic zawiązać?
To w zabawie mi przeszkadza
jeśli trąba wciąż zawadza
Więc doktorze do roboty
by zakończyć me kłopoty
Ja ze względu na posadę
mogę dać ci jedną radę
By się nam szczęściło dłużej
Trzymaj słoniu trąbe w górze
Tak do dzisiaj już zostało
kiedy szczęścia komuś mało?
Temu słonia - nigdy róże
ale zawsze z trąbą w górze!
MarkTom, 16 february 2012
Dziwnym jest twórcą – takie układy,
kto ciągle pisze, lecz do szuflady,
bo to czytelnik i sęk jest w tym,
że On jest wodą na pióra młyn.
Taka jest prawda tworzenia celu,
zapisać myśli, radować wielu,
by kartek okiem nadymał żagle strof,
co tak płyną bezwiednie nagle.
Więc wciąż piszemy, co nas frapuje,
co jest normalne, co zaskakuje,
dzieląc się z ludźmi pióra polotem.
Taki po prostu pisany totem.
Móc wyobraźni poruszyć tryby
tak na poważnie, lub tak na niby,
a gdy odbiorcę tekst nasz porusza,
tym bardziej śpiewa poety dusza.
Bo cóż są warte słowa pisane,
takie od serca, czy takie męskie,
kiedy w szufladzie skrzętnie schowane.
Zapewne z czasem poniosą klęskę.
Tak właśnie różne, jakże odmienne,
błądzące w duszy gdzieś tam głęboko
spływają teksty na światło dzienne,
by czytelnika nacieszyć oko.
Być może zapaść w pamięci niszy,
wprowadzić w nastrój, radości chwile,
poszeptać piórem, niech ktoś usłyszy,
połechtać duszę jakoś zawile.
Więc jak ci smutno, chciałbyś to skrócić,
zawsze, kochany, możesz tu wrócić.
MarkTom, 6 february 2017
cztery ściany pustka wkoło
myśli błądzą gdzieś w hadesie
z bólem stawiam temu czoło
czas już tylko smutek niesie
tak nieznane nasze losy
życie własny ma scenariusz
jedna chwila jesteś bosy
bies reżyser aukcjonariusz
"Ludzkie szczęście to nic innego, jak dobre zdrowie i słaba pamięć"Albert Schweitzer
MarkTom, 5 january 2013
zmrok szarością się mieni
melodię zanucił puchacz
próżno szukać gdzieś cieni
nocka poczęła już chuchać
sierpówki stroszą pióra
pomiędzy skrzydła sen wkroczył
gwiazd wschodzących amfora
poświatą niebo przetoczy
po liściach spływają perły
nad ranem by zbudzić skauta
świtaniem na szybie przeschły
osrane wrzeszczały auta
tworzenia przeklęta noce
pędzla Picassa mazgaje
w koronie skrzydłem łopoce
gówno przylgnęło nie staje
MarkTom, 25 september 2014
Doszła do mnie pewna plotka
że za suma wyszła płotka
Czy się spełni czas pokaże
wszak mąż w dużym jest rozmiarze
Karaś się oświadczył flądrze
nie wiadomo czy to dobrze
Węgorz wzdychał wciąż do troci
że po ślubie ją ozłoci
Tylko kiełbik ciągle mały
żadne panny go nie chciały
Jak podrośnie mu co nieco
to na niego też polecą
MarkTom, 17 june 2013
po co komu kit
tego nie wie nikt
potrzebuje szklarz
gówno z niego masz
kitują nie szklarze
choć znane ich twarze
medialnych magików
dzisiaj jest bez liku
zamieszać posłodzić
dobrze sobie zrobić
chwalą swoją pracę
kłamstwa moczą w ace
sól zamienią w cukier
z demagogii lukier
replay baju baj
wyprzedali kraj
MarkTom, 14 january 2013
co było kiedyś w minionych dniach
nawet zapomnę
w swych słodkich snach
do sejfu wszystko bezwzględnie wrzucę
w otchłani wspomnień zagubię klucze
temu co kiedyś łączyło dusze
dziś powiem stop
choć nie chcę muszę
myśli weselsze już powiew nowy
koniec udręki strudzonej głowy
nie może przecież tak wiecznie być
trzeba od nowa po prostu żyć
co nie zabiło wzmocniło ciało
męczyło duszę dziś uleciało
MarkTom, 16 june 2014
rzekła płotka do szczupaka
z tobą co dnia wielka draka
gonisz za mną jak pies kota
ryby mówią żeś idiota
tobie w głowie tylko jadło
gonisz zatem co popadło
ciągle głodny pusto w głowie
nawet sandacz ci to powie
wciąż harmider robisz wszędzie
płotka żoną twą nie będzie
przystojnego chcę chłoptasia
ja wybieram dziś karasia
zatem ganiaj wciąż głuptasie
niechaj brzuszek twój się pasie
może kiedyś choć nie wierzę
jakaś rybka cię wybierze
MarkTom, 15 september 2013
Żyj nam długo i szczęśliwa
Bowiem czasem różnie bywa
Niechaj dziś się świeczka tli
Odmierzając lepsze dni
Słońce niech Ci zawsze świeci
Twe serduszko ci ukwieci
Uśmiech piękny miej na twarzy
Niech się spełni o czym marzysz
By kolejne twoje lata
Tylko radość je przeplata
Wygoń kiedy przyjdą smutki
Na tym świecie czas jest krótki
MarkTom, 16 february 2012
Pada śnieżek z nieba bieli domów daszki
ćwierkają na drzewach, pokulone ptaszki
Skrzą się płatki w słońcu pruszy już od rana
przyszła zima wreszcie.. tak oczekiwana
Sypie śnieżek sypie, słonko w górze świeci
pada tak bez przerwy ku radości dzieci
Wszystko zasypane białe czapki wiszą
sosny pobielone, wierzby się kołyszą
Biegnie Wojtuś z Romkiem raduje się Anka
ulepią przed domem wielkiego bałwanka
Toczą się już kule po wyschniętej trawie
z górki mkną saneczki czas płynie.. w zabawie
Marchewkowy nosek bałwan nasz posiada
w ręce trzyma miotłe zuch z niego nie lada
Na głowie garnuszek, guzik ma z węgielka
sypie biały śnieżek jaka radość wielka
Tuż przed domem stoi dumny i radosny
pozostanie z nami pewnie aż do.. wiosny!
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
16 may 2024
1605wiesiek
16 may 2024
O TrinitySatish Verma
15 may 2024
1505wiesiek
15 may 2024
ToastJaga
15 may 2024
Studying LifeSatish Verma
14 may 2024
NonethelessSatish Verma
13 may 2024
I Write With Red InkSatish Verma
11 may 2024
Everything Is BlackSatish Verma
10 may 2024
Wielki wypasJaga
10 may 2024
Tangerines SingSatish Verma