Dany, 4 september 2013
Wśród zieleni, winnym liściem otoczona,
przycupnęła babcina chatynka.
Wtulona pomiędzy świerki a sad,
który szumiąc, kłania się różanej pergoli.
Wszędobylskie trawy ścielą miękki dywan,
ukojenie obolałych stóp.
Małe futrzaki o zielonych oczach,
beztrosko figlują w kwiecistej rabatce,
polując na owady i własne ogony.
Na fotelu rozparta mama, mruczy z zadowolenia
mrużąc oczy. Jej brzuch jest pełen, małe brzuszki też.
Na stołku przysiadła jesienna pani.
Obok zmarszczek i siwizny - zamieszkało utrudzenie.
Widok baraszkujących maluchów, łagodzi zmęczenie.
Nie zważa na połamane kwiatki i okupację fotela.
To, ta jedna z ulotnych chwil - pomyślały ciekawskie oczy zza płotu.
Dany, 24 july 2013
wędrując
szukamy wrażliwości
zwyczajnych a jednak wyjątkowych
jaka ty jesteś datą przypisana
realnie oceniając
bezkonfliktowa
cierpliwa łagodna i miła
a może zupełne przeciwieństwo
miotasz się
w porywczości stajesz w szranki
lub wędrując błądzisz pomiędzy
kto szuka znajduje
*ja znalazłam – dla Szel z okazji Jej urodzin (zawsze osiemnastych) i imienin.
Dany, 8 june 2013
stuka w okno gałązka bzu
po zaprzyjaźnionych z makami trawach
myśl biegnie do pierwszych spojrzeń
nagromadzone chmury rozgarnia
majowa chwila
w turkusowej tafli odbity uśmiech
do twarzy nam ze sobą
nad Czajczym kaczeńce
wdzięczą się żółcią do foczej skały
ciepło ogrzeje nawet głaz
w zimne wieczory
dla Szel
Dany, 4 april 2013
Idę młody, genialny, niosę BUT W BUTONIERCE,
Tym co za mną nie zdążą echopowiem: - Adieu! -
ramka na nocnym stoliku
choć złocona stoi pusta
biegnę ścieżką
udeptaną niezwykłymi butami
nasłuchuję echa
rzuconego tęsknotom na pożarcie
a ono wraca
melodią zaplataną w pajęczynę obaw
daj się ponieść furkocze sukienka
zatrzymajmy się odpowiadają
coraz mocniej zdarte zelówki
co z nas za para
Dany, 28 february 2013
zimowy promień nabiera blasku
odbiciem
w jej jasnej aksamitnej
od śniegu jest jeszcze bielsza
smutna może zadumana
z włosów
kolor już dawno sczezł
nawisem okryta
trwa
choć do twarzy jej w tej czapce
to i tak tęskni
wkrótce warkoczem nadziei
zaszumi wiatr
a ona przyjmie cicho pieszczotę
ładując dobrą energią
odda w przytuleniu
uleczy wyciszy
tylko przyjdź lub choć się przyśnij
Dany, 28 february 2013
zmrok przynosi żar
zapala westchnienia
ręce i języki ogrzewają zdziwienie
oplata nas sieć babiego lata
nic nie jest proste
cud mówimy
jestem kobietą ty wiatrem
obsycham
bardziej realnie bezpieczniej
by świt nie przyniósł zapomnienia
pielęgnujemy szepty
które czekały za rogiem
Dany, 8 february 2013
uczucie ognia
w miarę żółknięcia kartek
wygasało
ale pamięć jest i pozostanie
niewdzięcznikiem przecież
ani potworem nie jest
a byłby
wspomnienia dawnych lat
to dobry
nie zmarnowany czas
teraźniejszość o dwóch twarzach
jak jawa i sen
niby osobno a jednak razem
zgoda na wszystko
życie toczy się starym torem
i nie może być inaczej
otrzymany niespodziewanie jesienny bonus
wymieniamy na marzenia
Dany, 22 december 2012
porządki przewracają dom
w pogoni za kurzem
który boi się eksmisji
pachnie piernikiem
w galarecie karp macha ogonem
dzwonkiem radośnie skwierczy na patelni
borowiki
częstują kapustę zapachem lasu
konkurując z wystrojoną jodłą
świeca wigilijna rozjaśnia
opłatek na białym obrusie
i jedno puste miejsce dla kogoś
kto nie doczekał
a za oknem mrozi i śnieży
Dany, 4 december 2012
Parkowa ławka, rozmowy, spacery brzegiem Warty,
wycieczki rowerowe i ten młyn wodny: przystanek dla nóg.
On dotarł pierwszy, jeszcze ślad po nim krzyczy
- w powracającym pytaniu.
Słoneczne chwile za plecami, drżąc, niosą wołanie do Boga.
Trwa spacer aleją wspomnień. Myśli przeskakują po obrazach.
W jedną z tych czarnych nocy; obok zakapturzona postać,
realna choć zimna - bezgłośnie prosi o modlitwę,
nie o łzy.
Staszek po spotkaniu z pociągiem, też nie miał twarzy.
Parkowa ławka, rozmowy, spacery i młyn …
Dany, 20 november 2012
mówią że prawdziwa wielka nie zawiedzie
ale jak to w życiu nerwy złym doradcą
a słowa kaleczą
trzeba umieć rozgrzeszyć nie rozdrapywać
by nie pozostawiać śladów
spacer pomiędzy
pomaga zgubić wiatr codziennych
złych godzin
wśród ciszy zranienie odpoczywa
zielenią jedyną w swoim rodzaju
mech wszystko tłumi żal ból
jak gąbka chłonie złą myśl
która ginie pod podeszwą
szum trosk rozpływa się
dobrą energią przestrzeni gdzie
czas płynie zupełnie inaczej
pragnienie zrzucenia kurzu zwycięża
zapach igliwia oczyszcza zatrute płuca
można wziąć głęboki oddech
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
22 november 2024
Liście drzew w czerwonychEva T.
21 november 2024
21.11wiesiek
21 november 2024
Światełka listopadaJaga
20 november 2024
2011wiesiek
19 november 2024
Niech deszcz śpiewa ci kołysankę.Eva T.
19 november 2024
1911wiesiek
19 november 2024
Jeden mostJaga
19 november 2024
0011.
19 november 2024
0010.
19 november 2024
0009.