Colett, 20 february 2011
za oknem wkrótce wiosna a dusza wciąż moknie
jak gdyby ktoś ją w deszczu do pieszczot namawiał
malując strugą wody gdzie ślady niedotknięć
gdy bujna wyobraźnia do źródeł przywabia
na drzewach wkrótce pąki a myśl wciąż zamknięta
jak gdyby cień bez światła nie wstawał do życia
promieniem rozbudzany gdy pada na blejtram
ciekawość zaspokaja na chwilę przed dzisiaj
dla wczoraj nie ma jutra gdy słowa wciąż echem
jak gdyby wielki kanion ktoś okrył atłasem
wśród nocy rozszalałych spętaniem nim wzeszedł
na niebo starzec lśniący północą z majaczeń
za chwilę przedświt życia gdy celem partenon
bez szansy dla odmieńców tych samych od zawsze
z bilansem który znowu wyjść nie chce na zero
wbrew zmianie pory roku i woli płci słabszej
.
Colett, 29 may 2011
z deszczu pod rynnę bo tak wyszło
zapachem róża wdzięcznie schlebia
i z kart cygance znikła przyszłość
w kałuży głębia
czwórka wypadła z koniczyny
nieszczęść do pary było trzeba
ofiarą jedno gdy brak winnych
w płaczących wierzbach
marsz kominiarzy ciemną nocą
guzik z pętelką też gdzieś przepadł
zmrok macierzanką kusi wonną
by złudne wzniecać
pląs czarnych kotów pod latarnią
w szmaragdach oczu północ czeka
by bieg zakończył się u ramion
i spłoszył pecha
Colett, 24 september 2011
odwiedziło mnie dziś babie lato
sprawę mam – rzekło – chodź pogadamy
wciąż się snuję podpowiedz czy warto
plątać włosy gdy inne mam plany
tyle ławek akacji szelestem
otulanych odwiedzam wieczorem
pąki kwiatów przed snem aby jeszcze
bardziej były o zmierzchu wytworne
zatrzymuje mój obraz błysk fleszy
lekkim pędzlem powiewam z akwarel
niczym matki natury znak pierwszy
że wśród liści purpury przepadnę
i co dalej – spytało znużone
gdy wiatr cicho uleciał w ogrody
- bom zbyt wątłe na uczuć barometr
lecz pomogę gdy drwa w ogień włożysz
Colett, 19 february 2011
W.Sz. z podziękowaniem za inspirację
http://postscriptum.net.pl/viewtopic.php?t=13852&highlight=zapomniane+kapliczki
Kłaniają się polanom kikuty drzew starych,
kapliczkom przycupniętym na zboczach wśród świerków.
Kołyszą gałęziami gdy stają zegary
bo pragną czas zatrzymać nim zdążysz coś przeczuć.
Ciemnieją od lat strasząc już nagą koroną.
Skruszone czas omija - śpiew ptaków nie dla nich.
Sąsiednie stoki co rok bieszczadzki* czar chłoną
nie skąpiąc cienia z palet, gdy człowiek znów zranił.
Piosenka znad ogniska nie wzniesie się ku nim
choć przecież, o ironio, stos suchych gałęzi
zalega dawne ścieżki, gdzie młody las kusił
z plecakiem, w którym serce umiało zatęsknić.
Kłaniają się pokornie kikuty drzew starych
gdy halny je odwiedza, o zmianach donosi.
Kołyszą gałęziami jak gdyby wiedziały,
że cieniem już nadzieja, nie warta trzech groszy.
*licentia poetica - faktycznie Karkonosze
Colett, 2 april 2011
gdy zbieram wiersze tam gdzie cienie
postanowiły snuć się stale
budzą się nadal niepowszednie
wspomnienia wątłe jak kaganek
w miejscach o których nie pamiętać
wolno jedynie w pełnych zwątpień
szarych godzinach czas przyklęka
i w zapomnienie schodzi pośpiech
gdy wiersze nikną tam gdzie cienie
znalazły miejsce by nie wracać
zbliża się chwila pełna zwierzeń
kradnąc minuty ręką gracza
zapada w pierwszy wolny antrakt
choć mogła wzbudzić niespodziane
uczucia które prawem czarta
chcą sympatyczny pić atrament
zostawiam wiersze nim się zbudzisz
wszak swoją rolę odegrały
by jednym słowem świat przewrócić
choć tak przekorne snułam plany
Colett, 30 december 2010
w piekarni u Heńka
nigdy nie było tak cicho
codziennie nad pieczywem
unosił się zapach poranka
biel czapki od progu
witała przechodniów
bywały dni gdy szyby
traciły blask
milczeniem otulając
powszedni
jak dziś
gdy puste półki
nucą
pieśń na wyjście
Colett, 10 may 2014
Jeszcze z jarzębin można korale,
jeszcze się kasztan wśród traw ukrywa,
żuki w stokrotkach mają zabawę,
jesień jak żywa.
Jeszcze zielono w myślach i słowach.
za babim latem biegną spojrzenia,
sarna za sarną mknie długonoga,
dojrzewa ziemia.
Jeszcze się kolcom róże wzbraniają
przed przymrozkami, gdy uczuć braknie
chociaż kolory były wykładnią
na przekór prawdzie.
Jeszcze się snują plany zawiłe
z palcem po mapie, tamta rozmowa
jednak nadeszła, jeśli na chwilę,
nie czas żałować.
Colett, 7 july 2012
znowu to samo
tylko rumieńce na jabłkach
jaskrawsze
mówiłeś tak ci ładnie
w biało - czerwonych
zmieniając spalone słońcem
w wonną oazę
wilgotność zyskała
nowe znaczenie
i tylko śmiech zabolał
gdy ramiona skazano
na pustynię
Colett, 27 december 2010
pół prawdy to całe kłamstwo
przysłowie żydowskie
wystarczyło słowo aby stanąć poza
pośród trzaśnięć drzwiami bez wiary co prosta
gdy za ścianą rajem śnienie w bezgłos dzieci
istotniejsze bardziej niż rzeczowy sprzeciw
przecież tak najprościej choć się trudnym zdaje
utracić przez pośpiech cienie spoufaleń
gdy dla głodnych uczuć stać ma za okrasę
rozterka nim gesty zdążą objąć fałszem
w korytarzu echem spływa suche łkanie
bezowocnych myśli o spełnieniu pragnień
trudno o prawdziwiej pokazane kłamstwo
kiedy toast za nas pustą wznosisz szklanką
Colett, 28 january 2011
mówisz że można jeszcze wierszem
choć postawiło kropkę życie
że horyzonty skrywa szersze
choć w zwrotkach tłoczno od przemyśleń
porozmawiajmy zatem proszę
popełnić zechciej kilka wersów
twoją powagę zmienić w psotę
potrafię tak jak tęczę w deszczu
że chciałeś miękko jeszcze wczoraj
zaakcentować koniec zdania
nie zrozumiałam biedna głowa
musisz wybaczyć bo sprzątałam
kurze strzepnęłam z najwcześniejszych
tych w których warkocz lśnił od jaskrów
i z tych wśród których grały świerszcze
gdy pióro nocą po omacku
mówisz że można jeszcze wierszem
że się wśród zwrotek rozuśmiecham
więc nie obiecuj budząc dreszcze
żądam rewanżu nie każ czekać
Colett, 11 august 2010
z listu do P.
gdybyś zechciał tak jak nie chcesz
spojrzeć kiedyś za horyzont
by odnaleźć znów to pierwsze
chociaż przecież raz już przyszło
może wtedy tak jak nigdy
z wiarą której cień pozostał
dasz nadziejom by zakwitły
znak że to już koniec rozstań
gdy już z wątpliwości pewność
(choć godziny w dni i lata)
być zaczyna wszystko jedną
prawdą która z trudem wraca
gdybyś zechciał tak jak nie chcesz
odkryć znowu barwy wiosny
zabłądź ze mną między wiersze
zanim chmurny w nową wkroczysz
Colett, 6 august 2011
uzależniona od mniej ważnych
i tych wpisanych w kalendarze
popełniam błędy tak jak każdy
szukając wpływu na bieg zdarzeń
czasem przeganiam słowem równik
a innym razem brak pewności
zamyka usta nim obudzisz
świadomość która każe wątpić
gdy w miodzie kroplą dziegciu skosztuj
choć w dłoniach mają się konwalie
na ławę albo prosto z mostu
przychodzi jakoś tak zwyczajnie
nie jestem święta – nie zaprzeczam
znając tych którzy jednak twierdzą
że to akurat jest zaleta
chociaż się zwierzam tylko wierszom
Colett, 21 january 2013
napadało
świat się zwinął pod kołderką - chwilą białą
malowane mrozem okna całowało
zimne słońce – dnia artysta
napadało
napadało
dłonie splotły się ze sobą by nie zwiało
dobrych myśli dobrych wspomnień przy kakao
w cieple lampy co nad stołem
napadało
napadało
między kocham cię albowiem a przegraną
gdy nagroda za trzy grosze niczym wiano
rozgościła się na dobre
napadało
napadało
zapisała się piosenka choć to mało
na melodię kiedyś wspólną - zakazaną
dziś już obcą - przecież wczoraj
napadało
Colett, 24 december 2012
jeszcze jedną dziś popełnię zbrodnię
za brak weny bo tak jest wygodniej
chociaż nadal dobre mam narzędzie
płyną słowa lecz już nie najszczersze
jeszcze raz przepełni czarę gorycz
skoro życie pcha wciąż między wrony
czarne pióro moją zagra rolę
krętych schodów nie uchroni poręcz
gładkie ściany ludzkich wnętrz zamilkną
świetlny miraż znów zasłoni przyszłość
jaka byłaś nie ma już znaczenia
chwilą tylko w szklanej kuli lśnieniach
jeszcze nieraz znajdę trudną drogę
memu fatum nadal imię problem
czas je zmienić w końcu na wyzwanie
i z sandałów strzepnąć kurz nim skłamiesz
jeszcze tylko…
Colett, 5 february 2012
na oko dzisiaj nie potrafię
wszędzie daleko jakby pusto
najbliższe sprawy pełne napięć
powietrza też za wiele uszło
to co widziane przez przymknięte
lub jeszcze wczoraj na różowo
teraz niechciane wręcz natrętnie
jawi się ścieżką przełajową
nagle za ciasno wszystko bliżej
chociaż niedawno chciane właśnie
teraz jaskrawe migotliwe
i coraz dalej mi do zaśnięć
na jedno oko nie potrafię
być może jutro dodam złudzeń
choć w kalendarzu niewyraźnie
nie chcę oglądać cię przez cudze
Colett, 25 july 2014
„Człowiek nie wie
czym jest pragnienie
dopóki się nie napije”
Carlos .Ruiz Zafón „Gra Anioła”
pierwszy łyk, który
tak naprawdę nie jest pierwszym
jak mężczyzna serwujący
chwilę z Chateau Petrus
mówisz - jesteś wyzwoloną kobietą
kolejnym przywołuję
strumień wspomnień,
potok skojarzeń
rzekę wiedzy
docierasz tam
gdzie z dna wydobyć można
tylko cień wstydu
wiem już czym jest
pragnienie
ciebie
Colett, 12 july 2012
przemoczyłaś nie wiem czemu
z drzewa obok liście suche
miękko płyną gdzieś bez gniewu
ja nie umiem
choć przejść miałaś tylko obok
błysnąć z dala jednym mgnieniem
nadal duszę drążysz wodą
jak kamienie
świat się zmienił poszarzało
płaczą okna firankami
wiatr się nadął po niestałość
a bez zakwitł
za godziną kiedyś szarą
znów po ścianach błądzą cienie
coś z przelotnej pozostało
zadziwieniem
Colett, 17 september 2011
Wszystko mi jedno, skoro ludzkim
gestem każdego jedną miarą
określić można, choć wskazówki
pędzą w nieznaną.
To niepoważne, kiedy słowo
miast zyskać traci na znaczeniu
a sprawy od lat jednakowo
mkną ku błędnemu.
Nie chcę gdy trzeba, choć na przyszłość
będą potrzebne szkła różowe,
bo los sprzed nosa szczęście gwizdnął
wcześniej o dobę.
A gdy rozsądek na słomiance
kwitnie do dzisiaj sąsiadowi,
dyskusje toczę nic nie warte
by niepokoić.
I tylko czasem, gdy cię nie ma,
odpuszczam sobie wszystkie grzechy,
aby w kolejnej z piekła - nieba
zabrakło przerwy.
Colett, 14 march 2012
zwykle powodów jest tak wiele
czasem ufanie zbyt dozgonne
innym bez liku różnych wcieleń
lub zmierzch nadziei bardziej płonnej
szklanka co pusta do połowy
choć optymizmem tchnie odwrotność
na końcu siedmiobarwnej pobyt
z ceną na ciszę nieistotną
gdy każdy dzień wybrukowany
samodzielnością aż po brzegi
zatapia cel pośrodku plamy
fantazji nawet nie chcąc spełnić
nie zależności mówię co dzień
chociaż wystarczy jedno słowo
kiedy otucha wbrew nagrodzie
jak szarooki znika kobold
Colett, 23 may 2011
zabrakło czasu dla spraw kilku
zostały listy nie wysłane
wplecione słowem w ramy blichtru
stworzyły zamęt
nikt już nie złoży roztrzaskanej
na siedemdziesiąt siedem części
duszy gdy przeszłość parawanem
mogliśmy pierwsi
wymknął się dłoniom czuły dotyk
myśl nie zdążyła przybrać kształtu
by się odnaleźć w chwilach płochych
proszę nie żartuj
zabrakło czasu by się przyznać
do ostatniego snu bez treści
przybyła jeszcze jedna blizna
nie mógł się spełnić
Colett, 30 december 2010
błyszczą świąteczne latarnie
konie parskają w zaprzęgu
wiekowy stangret tubalnie
wzywa kolęduj
tam brukowane uliczki
w śniegu podają kopytom
rytm starych pieśni by wyśnić
następną cichą
i uśmiechają się oczy
ktoś kapelusza uchyla
gdy się wśród kramów panoszy
skrzydlata zima
***
gasną świąteczne latarnie
ogniem rozgrzani zziębnięci
zaśnij znużony kloszardzie
twój sen się prześnił
Colett, 1 january 2011
to nie ona wprowadzała
mnie w świat kobiet
czas przepływał
między kolejnymi wizytami
w sali pełnej śpiewu bez melodii
za drzwiami w których
nie było klamek
więcej
o wzlotach i upadkach
wiedziała poduszka
i miś z naderwanym uchem
pamiętający poranek
bez matki w szesnaste
urodziny
przywracana zdrowiu
wieczorami otulała kołdrą
w rytmie kołysanki
przy której zasypiały
później i moje dzieci
***
park za oknem
w fontannie słońca
matka rozmawia
z ptakami
Colett, 19 august 2014
z założenia
jest odpowiedzialna
za rzucane
do cudzego ogródka
mówisz - tylko winni
znają wagę swoich słów
dzisiaj rzeczywistością
nie namaluje już tęczy
latte stygnie szybciej
w rytmie wystukiwanym
purpurowymi
gdy odprowadza cię wzrokiem
kamyk w kształcie serca
leżący obok filiżanki
nadal jest tylko
kamykiem
Colett, 31 august 2010
gdy już nie snują się tramwaje
nie płoszą dzwonkiem sennych kotów
noc zamówioną nocnym grajkiem
przygrywa do snu
deszcz nuci rynnom starą prawdę
na powitanie godne słońca
nim wzejdzie noc by gwiazdy nawlec
i znowu sprostać
w ciemnościach mgła zasypia w drzewach
aż po korony w ptasich gniazdach
niejeden czeka by zaśpiewać
hymn dla poranka
***
jedynie w chwili tuż przez zmierzchem
z czasem o jutro tocząc walkę
spełnia mą prośbę drozd gdy szepnę
o kołysance
Colett, 14 march 2011
znów nie pomogły schody do nieba
szydzi z obrazu garniec ze złotem
czerwień bucików runęła w przepaść
kiedyś zapomnę
zbladły kolory na słonecznikach
krople na szybie też dziś nie tańczą
wiatr na gałęziach świat ukołysał
senną romancą
mantra (za grekiem) wiem że nic nie wiem
zdobi wygasły w kieliszku toast
w lustro spojrzenie ciągle niepewne
choć czas mu sprosta
zegar obudzić nie chce kurantem
dzień postanowił zniknąć za rogiem
kosmate myśli grosza nie warte
na twardej sofie
cień się za własnym ogląda cieniem
do odegrania kolejna rola
chociaż iskierki lśnią w oczach szelmie
gdy spada woal
Colett, 23 may 2011
mówią że nie ma w tym nic złego
gdy wiosną głowa błądzi w chmurach
na przekór sobie dobrze wiedząc
kim jest don juan
że mieć nie może przecież wpływu
to słowo które dziś przeżytkiem
gdy adresatką jedna z brzydul
z listy zdobyte
że nie przeszkadza gdy migdały
wciąż błękitnieją pośród spojrzeń
czasem jesiennych i dojrzałych
nie zawsze mądrze
mówią że nie ma w tym nic złego
lecz tak ci myśleć nie pozwolę
chociaż nie jestem pierwszą ewą
odegram rolę
Colett, 8 july 2012
święty Ignacy patronie kuszonych
matek i dzieci teologów wojska
pieczęć daj wargom nim splotę androny
udziel pomocy gdy nadejdzie troska
święta Tereso od cierpiących sercem
głową i duszą w czyśćcu czy na ziemi
zabierz przyczyny oraz skutki przecen
wartości słowa nim życie odmienisz
święci Józefie Judo i Justynie
od spraw bez sensu filozofii nauk
chrońcie te myśli które chociaż płynne
w życia loterii warte funta kłaków
i ty wyjątku co zamykasz usta
chociaż się na nie cisną treści prostsze
pozwól czasami by z nich para uszła
nim jako pierwszy przywrócisz porządek
Colett, 12 june 2010
na własne życzenie
świt miał przynieść nadzieję
za milczeniem się chowam
w takich chwilach istnieję
od nowa
***
myśl dociera najgłębiej
rozwiązując zbyt trudne
cisza spływa westchnieniem
w poduszkę
jeszcze wczoraj wśród bieli
żywioł władał pierwotnym
by na trwałe odmienić
przez dotyk
własnych praw dochodziło
pierwszej z żebra wcielenie
kusząc ziemię niczyją
spełnieniem
***
noc nie wniosła rozwiązań
do rachunku sumienia
dzisiaj tylko pożądam
w marzeniach
Colett, 28 january 2013
napęczniałe łakną dotyku
od fioletu po biel przez purpurę
oczekując zwykłego zbliżenia
to tylko cień brzmi jak błogosławieństwo
gdy zieleń nie wystarcza by zakryć
tamto lato
pełne zuchwałych chwil
gdy jego zapach docierał głębiej
niż słowa zza lekarskiego fartucha
bez przebaczenia
Colett, 10 december 2011
zza witraża gdy niebo ciemnieje
spływa światło do miejsca gdzie w niszy
dzień pod krzyżem rdzewieje niedzielnie
lecz nie zmienia się nic - przestrzeń milczy
od chryzantem przybranych w zieloność
promień świecy odbija się wdzięcznie
zanim w ciemni za kratą zapłoną
słowa wiekiem pisane i wieczne
płyną dźwięki z organów pijanych
woń pachnideł rozprasza skupionych
amen echem chcąc kruszyć kajdany
spełnia misję za jakieś miliony
odejść można od wielu przez wiele
upaść nawet by już się nie dźwignąć
albo znaleźć świętego nim przeklnę
słowo w kamień i zmienię kadzidło
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
19 may 2024
Broken BridgesSatish Verma
18 may 2024
Misty MemoriesSatish Verma
17 may 2024
In TemperatureSatish Verma
16 may 2024
O TrinitySatish Verma
15 may 2024
ToastJaga
15 may 2024
Studying LifeSatish Verma
14 may 2024
NonethelessSatish Verma
13 may 2024
I Write With Red InkSatish Verma
11 may 2024
Everything Is BlackSatish Verma
10 may 2024
Wielki wypasJaga