Greg Essential, 28 october 2013
kto pisze mną teraz
tajemny i cichy sonet
w zgrzytliwym imadle ciemności
co sprawia
że drży mi dłoń
gdy chwytam nóż
do krojenia chleba
jaki to przeklęty bóg
wycina mi sekretne
runiczne znaki
na czole
który dyrygent
grzebie mi batutą
w uchu
i dusi fortepianową struną
w tej symfonii grozy
co lub kto
każdego poranka
przytrzymuje moją głowę
gumowymi rękawicami
i zagląda mi w źrenice
rubinowym laserem
sprawdzając, gdzie się ukryłem
Greg Essential, 28 october 2013
jem chleb
który żre pleśń
lecz kto ukryty
w tych czterech ścianach
wyjada mi bezsennymi nocami
neuronową sieć
i cmoka nad glejowym
sosem mózgu
palec po palcu
kostka po kostce
przeżuwa skostniałą strukturę
wywróconej nicości
pytam się więc
co wije mi się pod skórą
ośmiocalowymi nicieniami
co podróżują pod spoconymi pachami
autostradą wzburzonej limfy
aż przegnite łóżko
wypluwa nad rankiem
pusty kokon innego mnie
moje owadzie imago
obserwuje mnie cały dzień
teleskopową parą oczu
z zakurzonego kąta
obok kaloryferów
paraliżuje mnie każdego dnia
miarowo wykonuje
stereotypowe potworne
ruchy odnóży
i wiem, że nocą
znowu zajrzy mi do źrenic
wpełznie na powrót
ściśniętym gardłem
w rozpadlinę mózgu
28.10.2013
Greg Essential, 27 october 2013
wbijam
ośmiocalowe gwoździe
w nasz album rodzinny
z nienarodzonym dzieckiem
które osobiście
udusiłem
różową skakanką
Greg Essential, 5 november 2010
świeczka w popielniczce
obejmowała migotliwie ogryzek
po jabłku
radosne były
martwo naturalne
okruchy na stole
któż mógłby odkryć? - zwykły nóż
a tyle transcendencji w ułożeniu
cierpliwym i kształcie
na parapecie siedziałaś za firanką
niewidoczny muślin - palce moje
milczałem zza zasłony
jak aluminiowy, a w dole tak pusto
dwoje ludzi i samochód na skrzyżowaniu
na butelkach buczeć atonalnych
łagodność to duża jak syntezator
stroiłem więc instrument
wodę upijając z Aretuzy kranu
i tak buczeliśmy samotni w pokoju hotelowym
z bliska się mijaliśmy
- a ja udawałem parowiec
Greg Essential, 19 december 2010
niespokojne są zwierzęta
strzygą uszami, kopytami przebierają
nozdrzami węszą krew
czują, że nadchodzi już
przeklęty świąteczny czas
z ludzkości cuchnącego chlewu
dobiega kwik zarzynanych świń
tabun oślepionych starością
niedołężnych koni
spada w przepaść ostrą
jak noże do mielenia mięsa
szum się podnosi
w kniejach i oborach
ławice karpi uciekają
z polskich wanien
płynąc do rzeki Jordan
stada krów ciągną do Indii
osły uciekają do Egiptu
noc się zbliża
oszukańczy Bóg się rodzi
bydło truchleje
w stajenkach
przekrwione oko z nieba
obojętnie patrzy na rzeź
zaprawdę dobra to nowina -
pasterze szlachtują baranka
na świąteczny stół
Greg Essential, 26 november 2015
coraz rzadziej wpadam
w te kilkudniowe ciągi -
niepohamowane i chorobliwe
- gdy chce mi się -
jeszcze jakoś
żyć
Greg Essential, 26 february 2015
piersi twoje –
odległe jak zderzające się galaktyki
uda i biodra –
podpierają nieznane wszechświaty
które eksplodują każdej nocy
mrocznej
oczy twe
dwa lasery
przepalają mnie na wylot
lewy kryptonowy – bo ukryta jesteś
prawy ksenonowy – bo jak obca odchodzisz
pochwa twoja –
wirująca
czarna dziura
pochłonęła
mnie całego
i wyrzuciła
poza horyzont wydarzeń –
tych, co mogłyby kiedyś
zajść między nami –
ale już nigdy nie nastąpią
[18.08.14]
Greg Essential, 26 november 2015
już nie kręcą się młynki modlitewne
z mantrą twojego imienia
w mojej głowie
nie zasypiam w tym białym
szlafroku żeby poczuć
twój zapach
który się rozpłynął
już nie przyglądam ci się
z lubością jak wisisz
naga na hakach
w klatce mojego
umysłu
już nie jesteś mi
tak boleśnie i tajemniczo
trzykroć przedziwna
26.11.2015
Greg Essential, 24 february 2015
chcę wypowiedzieć tajemne słowo
które zgasi wszystkie słońca
które zatrzyma obracające się
w kółko galaktyki
które raz na zawsze
zniweczy to daremne przedstawienie
dla jednego tylko widza
które skręci czasoprzestrzeń
jak wyprute flaki zgwałconej przez żołdaka
nagiej dziewczyny na śniegu
które zwinie matrycę przestrzeni
do punktu tak osobliwego
jak śmiesznie wyglądali brodaci Żydzi
na betonowych posadzkach w Oświęcimiu
które zgniecie spiralę czasu
aż ta pęknie na centyliony nanosekund
reakcji cyklonu B
w komorach gazowych
które strzaska skrzydła twoich aniołów
i ognistym żelazem wypali języki
twoich brudnych i zawszonych proroków
które raz na zawsze sprawi
że umrze wszelkie życie
na każdej planecie
więc zaśnij w końcu
w każdym możliwym kamieniu
od alfa do omega punktu
tego wszechświata
niech zmrozi cię wieczna entropia
i przestań obserwować
siebie przeze mnie
a wtedy pozbieram wszystkie kamienie
w których śpisz
i wrzucę do największej
czarnej dziury
którą stworzyłeś
Greg Essential, 24 february 2015
obedrzeć duszę ze skóry ciała
atomy z powłoki walencyjnej
zmiażdżyć smutek
aż na gwiezdny pył
wybić zęby wspomnieniom
żeby przestały gryźć nocą
dosięgnąć dna
i przewiercić się na drugą
stronę ciemności
wypatroszyć siebie
ze wszystkich pragnień
któregoś dnia po prostu
nie obudzić się
ale tak, żeby nie było
już więcej żadnego
mnie
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
6 may 2024
Taking RevengeSatish Verma
5 may 2024
0505wiesiek
5 may 2024
N2absynt
5 may 2024
Poetic JusticeSatish Verma
4 may 2024
N1absynt
4 may 2024
Izerska rzekakalik
4 may 2024
0405wiesiek
4 may 2024
Suffering Was RightSatish Verma
3 may 2024
M1absynt
3 may 2024
0305wiesiek