4 november 2010

Komnata wytrzeźwień

wykręcone ręce
skuty w kajdanki
prowadzony schodami w dół
we własną ciemność
 
rozpieprzone pięścią lustro
nigdy wiecej cię nie ujrzy
jak wygładzasz na udach
nową sukienkę
 
mocniej, jeszcze mocniej
wypluwam ciebie z siebie
w alkomat
 
tak czule mi się oddajesz,
że aż wymaga to obdukcji
 
leżę na pryczy w izbie
kaftan ledwo okrywa zwiedniętą męskość
 
złamana łodyga
wielkiej miłości


number of comments: 2 | rating: 9 |  more 

RENATA,  

mocne agresywne ,ale dobre ..takie wiersze dzis maja wzięcie ...taka miłość wymagajaca obdukcji taki chory kompleks edypa .ochydne zycie tak zyc bym nie chciala

report |

Greg Essential,  

Renato, życie jest ohydne w swej istocie. Powstajemy z paskudnej gluty spermy, którą Ojciec wtryskuje w obrzydliwą, wilgotną, ciemną jamę Matki. Potworny pasożyt egzystuje potem w worku mięśniowym zjadając krew, zęby i soki swego żywiciela, aż nagle cuchnący worek pęka wylewając wśród nieczystości na świat małego biologicznego robota, który zanieczyszcza go natychmiast swym wrzaskiem i wydalinami. A potem jest już tylko gorzej... [mam nadzieję, że nie zasiałem defetyzmu w Twoim czystym i jasnym umyśle?] Pozdro.

report |




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1