29 czerwca 2013
29 czerwca 2013, sobota ( co się robi zamiast tego, co się robić powinno )
Na przykład bierze się najpotrzebniejsze rzeczy, czyli laptopa, scyzoryk i nowe atłasowe majtki i postanawia się wyruszyć na poszukiwanie bezludnej wyspy, a przynajmniej takiej, gdzie ludzkie odciski nie są spotykane co pół metra.
Najpierw jednak trzeba zmienić śliczną czarną skórzaną sukienkę na równie śliczną, ale różniącą się kolorem, bo zieloną, sukienkę oraz, rzecz jasna, nowe szpileczki z wyciętym palcem pomalowanym na łososiowo na glany o trzy numery za duże, ale liczy sę twardość podeszwy i kopniaków, bo ewentualnie można wepchnąć w miejsce luzu jakieś liście czy niekłujące patyczki.
Następnie wysypuje się zawartość torebki, którą nosi się na co dzień, i dzieli rzeczy znalezione w niej na dwa stosy. Po prawej ląduje latarka, szminka, krem na odciski i balsam na spierzchnięte usta, nowe balerinki, srebrny wisiorek od trzeciego byłego od końca, klucze od niewiadomo czego oraz kluczyk od pamiętnika zagubionego piętnaście lat temu, wizytówka agencji towarzyskiej, paragon z numerem przystojniaka z którejś knajpy, ale której i którego nie ma się już pewności, bo drinki są jak kolorowe lampki bożonarodzeniowe - nigdy ich za wiele, awizo, pomięte chusteczki, pocztówka od przyjaciółki, papierek po cukierku, żelki oraz nożyczki i pilniczek.
Natomiast na drugą kupę składają się dwa scyzoryki, zapałki i zapalniczka benzynowa bez benzyny, kawałek drutu, tusz do rzęs, perfumy, koralik do wsadzenia w okolice nosa, lusterko, nóż, mini siekierka pożyczona od wujka stryjka córki, baterie do latarki, maszynka do golenia, grzebień, zasilacz, krem przeciwko jadowi węży, ulubiony sok muszek tse-tse, żel na wypryski, jedwabna apaszka, długopis, igła, kajdanki. Plus absolutnie najpotrzebniejsze rzeczy, o których pomyślało się jeszcze zanim postanowiło się wyruszyć na wyprawę.
Pakuje się zatem pierwszą stertę w reklamówkę, która ląduje na dnie torby podróżnej, pod ciężarem koronkowych staniczków, zielonych, żółtych i pomarańczowych sukienek, klapek bez pięty i skarpetek bez palca, na którego połakomiła się biała myszka bez czerwonych oczu należąca do sąsiada piętro niżej. A potem stwierdza się stanowczo, że torba jest podejrzanie lekka i dorzuca się lokówkę na baterie, przenośną maszynkę do robienia lodów i spinki. Idealnie!
Na koniec wychodzi się z mieszkania z torbą obijającą się boleśnie o łydkę, zjeżdza windą na parking podziemny, pakuje bagaż do audi bez dachu pożyczonego od szwagra i jedzie się na drugi koniec kraju, łapiąc przy okazji zapalenie ucha, anginę i wiatr we włosy, które na miejscu wyglądają gorzej niż po nocy z najgorętszym i nieegoistycznym kochankiem, którego zresztą nawet się jeszcze nie spotkało.
A potem dochodzi się do wniosku, że podróże wcale nie kształcą a męczą, zbijają kasę i kokosy i postanawia się, że już nigdy nigdzie się nie wybierze. A torba kupiona specjalnie na wyprawę na pewno zadomowi się w najciemniejszym kącie szafy.
22 grudnia 2024
Prostotadoremi
22 grudnia 2024
fantazjeYaro
22 grudnia 2024
2212wiesiek
22 grudnia 2024
śnieg w prezenciesam53
22 grudnia 2024
Błogosław nam Boże Dziecię!Marek Gajowniczek
21 grudnia 2024
2112wiesiek
21 grudnia 2024
Wesołych ŚwiątJaga
21 grudnia 2024
Rośliny z nasieniem i bezdobrosław77
21 grudnia 2024
NEOMisiek
21 grudnia 2024
Mgła pojmowaniaBelamonte/Senograsta