28 maja 2013
28 maja 2013, wtorek ( co się robi zamiast tego, co się robić powinno )
Na przykład nachodzi ochota by opowiedzieć bajkę o tańczącym nożu. Tak na wesoło i z połyskiem stalowego ostrza.
Otóż pewnego dnia niziutka panna Adusia Nożeczkowa dowiedziała się, że jest w ciąży ze swoim ukochanym Tomkiem Rozpruwaczkiem. Niestety, były to czasy, gdy kobieta z brzuchem a bez obrączki była uważana za najgorsze zło. Większe nawet niż sam czort ze wszystkimi swymi kumoszkami i plotkarami. I tym sposobem panna zmieniła się w panią Rozpruwaczkową.
Urodził się chłopiec, którego nazwano Maćko, ale kumple z podwórka przezywali go Gwizdkiem. Nikt nie wie dlaczego, chyba sami chłopcy, gdyby zostali postawieni w krzyżowy ogień pytań, zakręciliby się w odpowiedziach jak baletnica w za dużych o trzy numery trampkach.
Chłopiec rósł, mężniał z dnia na dzień i z nocy na noc podczas przeglądania przy świetle latarki rozkrojonych i wypatroszonych świerszczyków. Podczas pewnej podsłuchanej rozmowy dowiedział się, że jego ojciec chrzestny nie chce już być ojcem chrzestnym, bo to podobno męczące zajęcie dla kogoś, komu najbardziej zależy tylko na podrywaniu ślicznych i szczupłych skalpelek. Za to właśnie znielubił wujka Brzytwę, nosił więc coraz dłuższe włosy i coś, co w ostateczności można nazwać meszkiem.
Pewnego dnia, a było to chyba na trzecim roku studiów na wydziale metalurgicznym, Gwizdek spotkał miłość swego kruchego życia. Oczywiście, musiało być jak w serialach namiętnie oglądanych przez matkę Rozpruwaczkową. Otóż Maćko - sierotka nie zauważył i otwierając drzwi, wytrącił wychodzącej właśnie z budynku dziewczynie wszystkie stalówki i fiołki z rąk. Rozległ się brzdęk, obrzęk i opuchlizna, zaś Gwizdek stał jak kołek w płocie, zapatrzony w srebrne błyski złości w oczach stojącej przed nim dziewczyny.
A była to jedna z najlepszych na całym wydziale, ba!, nawet i na uniwersytecie, tancerka. Miała śliczną malutką stópkę, prawie że dziecięcą, długie do pasa włosy, związane najczęściej w koński ogon i zielone oczy. Podobno gdy się zdenerwowała, kolor zmieniał się na stalowy, ale o tym cicho sza, bo dziewczyna była znana nie tylko ze swoich umiejętności tanecznych, ale także z impulsywności. Nazywała się Alicja Krzesiwko.
A największym problemem Gwizdka był fakt, że za jasne gromy, chiny i otoczaki, nie potrafił tańczyć. Nie i już! Topornie stawiał kroki, za grosz nie miał poczucia rytmu. Jego mama mówiła, że koń by się uśmiał patrząc na jego próby podrygiwania. Maćko jednak, pamiętając te piękne oczy i stópkę, postanowił, że tańczyć nauczyć się musi!
I nauczył. Tak, że nie tylko koń się śmiał, ale i sama Ala. Dosłownie kamyki zamiast łez spadły jej z oczu. A co zrobił Maćko? Z wielkiej rozpaczy i od pękniętego stalowego serca postanowił się utopić. W misce.
A skąd się wzięła ta opowieść? Wszystko przez rozcięty palec w trakcie zmywania.
22 grudnia 2024
Prostotadoremi
22 grudnia 2024
fantazjeYaro
22 grudnia 2024
2212wiesiek
22 grudnia 2024
śnieg w prezenciesam53
22 grudnia 2024
Błogosław nam Boże Dziecię!Marek Gajowniczek
21 grudnia 2024
2112wiesiek
21 grudnia 2024
Wesołych ŚwiątJaga
21 grudnia 2024
Rośliny z nasieniem i bezdobrosław77
21 grudnia 2024
NEOMisiek
21 grudnia 2024
Mgła pojmowaniaBelamonte/Senograsta