10 października 2014
wezbrania
och niebo
ameryko bryło
lewy krańcu
świata skasowane
górne pasmo bujaj się
do migawki niczym
magma basu świeżo spulchniona krwią
pielęgniareczka wyplastrowany ranny pomruk
zbyt długiego oceanu na ultrakrótkie
układne fale i benzynowe świetliki
kładź się jak skłuty balon nieuchronnej symetrii
spływający poza krawędź trup
za trupem płatki w odpływie gorzkie
goździki i bezbolesne gwoździe
dzielony na pół połów na najbliższą wojnę
wystarczy ci mama z plastrem i jodyną
oraz niepokojące luki w opisach dzieciństwa:
retrospektywny ojciec matka i? wzbierająca masa
rozepchniętych piorunem jak pochwa pasteli albo
wypukły kineskop zasilany staroświeckimi mgłami
zniekształcający ostatnie słowa
ostrożny kaszel
ostry piasek
kompulsywne omamy
(o mamo! krzyczą napędzani światłem chłopcy)
ta niezupełna tęsknota gdy zaptaszona stacja przesyłowa
trzeszczy mrozem jak sztywną kurtką a we wstecznym
odkłania się rozebrana ziemią głowa
czas drgnął dopiero kiedy przestaliśmy
rosnąć pewnie wybije nam zęby
jeśli przestaniemy się poruszać
niebo ameryko skasowany bezpański
śnie oto twój angaż
8 września 2025
smokjerzy
7 września 2025
jeśli tylko
7 września 2025
sakura1192
7 września 2025
Bernadetta
7 września 2025
sam53
6 września 2025
Yaro
6 września 2025
ais
6 września 2025
wiesiek
6 września 2025
dobrosław77
5 września 2025
violetta