
Marek Gajowniczek, 8 maja 2020
W powodzi zieleni
i w jaskrawym słońcu
każdy życie ceni
i o świata końcu
nie będzie rozmyślał,
gdy straszą go media
i trwa w Kraju Wiślan
wyborcza komedia.
.
W kwitnących kasztanach -
w ich blasku i cieniu,
rozprawy o zmianach
utoną w milczeniu.
Lekceważą młodzi
aktywność wirusa,
a w sercach się rodzi
miłosna pokusa.
.
I chorzy i starzy
też potrafią marzyć,
że w maju, w ich kraju
coś może się zdarzyć,
co członki podniesie
i kwieciem obsypie
i wiele uniesień
ich czeka po grypie.
.
Kto chciałby rozprawiać
o względności czasu...
Na złą kartę stawiać
w kampaniach hałasu
i czekać do lata,
aż ruszą hormony,
ten się w starych datach
zagubi zdziwiony.
.
Że wciąż jeszcze chce się...
Że wciąż jeszcze trzeba...
gdzie wzrok nas poniesie
poszukiwać nieba
i śmiało podążać w rewiry zaklęte
i otwierać oczy szeroko zamknięte
w walce ludzkich mrowisk
przeciw wirusowi
nim miejsce w nich zajmie
nowy - Człowiekowid.
Towarzysz ze strefy Ciszy, 8 maja 2020
{list do Przemysława Gintrowskiego)
Mówili że nie ma ludzi niezastąpionych
Kłamali
Odkąd Ciebie nie ma
Skończyły się szlifowane diamenty
Kruchy szklisty antracyt
I łożyska na fullerenowych toczkach
Usprawniają rezonans bezdusznych bestsellerów
A barwione szkła zbitych butelek
Udają tylko moc
Dałeś mi Mistrzu ciszę
Taką ciszę co to sama śpiewa wiersze
I puste miejsce nad ktorym wciąż drży powietrze
To cały prowiant
Na ten czas przejściowy
Idę więc i świecę
Choć w oczach czernią wchłaniam obrazy
Hieronima Boscha
Czy wiedziałeś Mistrzu że łzy
Sprawniej rozszczepiają światy
Niż zbite lustra?
Wciąż jestem Ci winien epitafium
Pomnik, ulicę nazwaną
Tam będzie mały skwerek
Z laweczką, trochę kwiatow i korę rozsypię pod nogi
A ja dopiero sie uczyłem, raczkowałem
Jak rozpoznać cięcia cel oknami
I krzyczę calym spojrzeniem
Może nauczę dzieci jak biec
Na tamten upragniony brzeg
Czasem wyglądam jak jeden
Z przyjaciół których nie miałeś
Mógłbym przysiąc.
Nawet gdy Cię już nie będzie
Widzialem potem ze nikt po Tobie nie przyszedł
A bal urodzin wolności był sprzedany
Gawiedź bawi się w tresowanie
A na koniec wypastują mauzoleum...
violetta, 8 maja 2020
może jestem twoim ukochanym kwiatem bzu
nadchodzącym tuż latem
kiedy pada tęsknię
gdy całujesz tak miękko
daję ci słodki zapach
Towarzysz ze strefy Ciszy, 8 maja 2020
Twoje głębokie oczy
Okazują się
Największymi jeziorami
Na tej mapie
Za górami za lasami
Wieczny głód podróży
I odkrywanie światów
Hobby tak pospolite
Ze można by prawie zasnąć
W rutynie dzienników
Jest gdzieś tam podwodna jaskinia
Legendy mówią że można zanurkować
Gdy akurat nie patrzysz
Ujść z życiem przed nagonką
Osaczeniem, inkwizycji samotnią
Stosem atomowym czy łańcuchową zapaścią
Przechowaj mnie tam
Do następnej łzy
Deadbat, 7 maja 2020
Między nami zaległa cisza
Tysiąca słów niewypowiedzianych
żelazną sztabą ciąży na naszych bramach
zakutych w ostre kolce przeciw bojowym słoniom
Nasze niezdobyte twierdze niebosiężne
przenika cisza ciepłego wieczoru
i cicha muzyka z oddali
kruszy skały
setki gniazd nietoperzy u powały
O wy czarne luf ciężkich dział otwory
Dodajcie nam sił i przyspórzcie wiary
Latarnie nie świecą
dziś żywi umarli
może to wiatr został jedynym władcą tych przestrzeni
wskazując absurd pokoju zdobienia i ściany
Wieczne zanika w otchłani
co dopiero żywi
lękający się cieni
teraz będący jednością z cieniami
Marek Gajowniczek, 7 maja 2020
Nie przypomnimy już daty!
W kraju pięknym i bogatym
partia królom szyła szaty.
Krój ich, po zmianie ustroju.,
większego wymagał znoju -
do wyboru był zachętą!
.
Szyto portki prezydentom,
kiedy im się zdarły stare,
lub gdy władca tracił miarę -
zaokrąglał się lub chudł.
Krawcom słono płacił lud
i chudło uposażenie,
a że złotem jest milczenie,
złota przybywało w banku.
.
Dnia pewnego o poranku
wszystkim założono maski.
odtąd aplauz przez oklaski
mógł być tyko wyrażany
i uważnie był słuchany
w pałacu i w chacie chłopskiej,
a echo na Nowogrodzkiej
odbijało się w sondażach.
.
Ukryto grymas na twarzach.
Praca nie była ochocza.
Gasły ludziom iskry w oczach,
a majowy termin gonił
i ostatni dzwonek dzwonił.
.
W pięknym kraju nigdy w maju
nie można chodzić, jak w raju,
zapomniawszy z głową w chmurach,
jak nas stworzyła natura.
.
Rwali włosy z głów posłowie.
Król bez szaty? Kto mu powie,
że strój nie jest niemoralny,
lecz dla wielu niewidzialny?!!!
I lepiej odłożyć w czasie
to, co w sejmie przepchnąć da się!!!
.
Poczekamy! Zobaczymy
i sprawdzimy czy widzimy?
Czy nas nie zawodzi wzrok?
Może nawet... ruski rok,
gdy nie będzie już zagrożeń!
Ja to miedzy bajki włożę.
.
Pisać...chyba, nie ma o czym?
Wirus psuje wzrok i oczy.
Co /z/wid z SARS-em
zmienia w farsę?
Historia kołem się toczy...
Marek Gajowniczek, 7 maja 2020
Projekt - co jeden, to lepszy!
Jak zamotać? Jak napieprzyć?
Jak dać Chinom, Stanom, światu
nadzwyczajnie... do wiwatu,
gdy naród, jak wszystkie stany,
jest powszechnie maskowany
i z tym jest największa bieda:
Ile dać... a komu nie dać,
by starczyło na przeżycie,
nim cokolwiek uchwalicie?
.
Czy bezpieczne lądowanie
ktoś zapewnić nam jest w stanie,
gdy opornie wszystko idzie -
w ślepym widzie po Covidzie,
aż po Senacie, Gowinie...
w sporach o winie, przyczynie -
społeczeństwo się odwinie
i systemy pozamiata
skok kwantowy bryły świata,
gdy nagle zmieni się spin
Unii... Polski... Stanów... Chin.
sam53, 7 maja 2020
kiedy mówisz o miłości chce się frunąć
w twoich ustach zwykłe słowa konwaliami
pachnie wiosną chociaż wieczór - nie jest późno
w twoich oczach żar uczucia cicho zakwitł
kiedy mówisz że namiętność nas połączy
i na szczęście sypnie ryżem gdzieś w obłokach
w pocałunkach dzień się zjawi w środku nocy
chciałbym w kwiatach już o świcie ciebie kochać
wśród zapachów chabrów maków i kąkoli
kiedy maj o każdą chwilę nam zazdrosny
gdy bez reszty można w sobie się zapomnieć
aż po twoje - jeszcze nie mam - nie mam dosyć
Pi., 7 maja 2020
każdy wiersz zaczyna się od pierwszego
wersu. każda książka zaczyna się
od pierwszego zdania. każda podróż
zaczyna się od pierwszego kroku.
każde czekanie zaczyna się
pierwszą złaknioną sekundą.
każdy wiersz kończy się ostatnią
emocją. każda książka kończy się
finałem. każda podróż celem.
czekanie trwa bez
końca.
Pi., 7 maja 2020
nic nie jest pewne. sny nieoswojone, emocje nieugłaskane,
przestrzeń zaraźliwie opuszczona. jeszcze trzymają się
kalendarze, ale i ten gwóźdź strasznie przerdzewiał. wisi.
wisi nam to. przekładamy, co się da. jutramy ile się da.
kiedyś przedwcześnie wyszliśmy z wody i wykształciliśmy
w sobie możliwość oddychania. na co nam to wtedy było?
kiedy zeszliśmy z drzew podnieśliśmy głowy, zobaczyliśmy
mnogość gwiazd i tak już zostało. na co nam był zachwyt?
czy nie czas już wykształcić w sobie ostateczną zdolność
usprawiedliwiania się z byle czego? w końcu jutro też
będzie jakiś dzień. w to jutro wymyślę następne pojutrze.
dziś przecież nic nie jest pewne. odjutram się stąd.
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
23 listopada 2025
wiesiek
23 listopada 2025
Belamonte/Senograsta
23 listopada 2025
sam53
23 listopada 2025
Jaga
23 listopada 2025
violetta
22 listopada 2025
wiesiek
22 listopada 2025
smokjerzy
22 listopada 2025
dobrosław77
22 listopada 2025
smokjerzy
21 listopada 2025
violetta