poezja

poezja
sam53

sam53, 3 sierpnia 2025

Panie Stefanie... już dziobią

pierwsze kroki w samotność - jak sen który przebiegł
cztery ściany pacierza gdy strach sięga duszy
kartonowa podłoga i gwiazdy na niebie
sam ze sobą rozmawiasz - łatwo jest się wzruszyć

nikt ciebie nie przytuli - nie powie - to było
nie zapyta dlaczego - po co - i dla kogo
nie podzieli się szczęściem - bo to żadna miłość
kiedy ciągle pod górę wyboistą drogą

nikt nie powie - odpocznij - inni zrobią lepiej
przyjaźń droższa pieniędzy - śmierć wszystkich dogoni
przyjaciela i wroga po plecach poklepie
a nas pewnie rozdziobią czarne kruki wrony


liczba komentarzy: 2 | punkty: 4 | szczegóły

Yaro

Yaro, 3 sierpnia 2025

nad morzem

byłem nad chłodnym Bałtykiem
przedrzeźniałem się z krzykiem mew

fale biły o piaszczysty brzeg
kąpiel z duszą na ramieniu
uważałem by prąd
nie wciągnął w głębiny

piasek oblepiał stopy
słońce głaskało
promieniami ciało blade
ciało z bloków miast szarych

czułem że żyję

wysyłam pozdrowienia
niczego nie zmieniam

czy moje szczęście waszym szczęściem
wątpię w to
mam swój słońca zachód


liczba komentarzy: 0 | punkty: 0 | szczegóły

sam53

sam53, 3 sierpnia 2025

słowo

wiesz że nasza miłość z poezji wyrosła
jak wierzba jak brzoza przy drodze do szkoły
z woni białej lilii - wciąż masz ją we włosach
i w zielonych liściach wrześniowej jemioły

masz ją w cieniu dębów w opadłych żołędziach
w rozchełstanej bluzce w plamie na koszuli
w różach i nawłoci - z nami zawsze wszędzie
wieczorem i rano gotowa przytulić

słowem co przetrwało zawieje i burze
to o którym myślisz wciąż nam serca huśta
dotknij ach pocałuj jeśli chcesz powtórzę
wyrosło z poezji - mamy je na ustach


liczba komentarzy: 0 | punkty: 2 | szczegóły

sam53

sam53, 3 sierpnia 2025

robisz najlepszą kawę pod słońcem

to nie jest zmęczenie
wystarczy chwilę oprzeć się na kiju czy lasce
żeby pójść dalej we dwoje

to nie jest starość
nawet jeśli tylko myślą pieścisz piersi ukochanej

to nie demencja
gdy miłość jest twoim życiem


liczba komentarzy: 0 | punkty: 2 | szczegóły

violetta

violetta, 2 sierpnia 2025

Igraszki

nad lekkim strumykiem
gwizdkiem gram w mokrzej sukience
zdejmij błękitnego skarabeusza
usiadł mi na ręku z kwiatkiem


liczba komentarzy: 0 | punkty: 3 | szczegóły

sam53

sam53, 2 sierpnia 2025

z przymrużeniem oka

miłość to ogród który ci wywróżę
jeśli pokochasz odwdzięczą się róże
w pnących z pewnością nie będziesz się nużyć
nie patrz mi w oczy kiedy chcę je zmrużyć


liczba komentarzy: 2 | punkty: 4 | szczegóły

sam53

sam53, 1 sierpnia 2025

nasze wybory

w życiu ciągle musimy wybierać
między pięknem a pięknem
miedzy dobrem a złem

wybieramy słowa wiersze
melodie
najcieplejsze ramiona
najgorętsze usta

wybieramy między jawą a snem
szeptem i krzykiem

wybieramy chociaż często jeden ruch na szachownicy
decyduje o wygranej lub przegranej
o szczęściu i o pechu

przeznaczenie
to supeł na wyobraźni
gdy wokół noc w światłach

a dzień coraz bliżej


liczba komentarzy: 0 | punkty: 2 | szczegóły

Yaro

Yaro, 1 sierpnia 2025

kim jestem w Jego oczach

kim jestem w oczach Boga
nie patrzę w niebo nie wołam
nie słyszy głosu cichej modlitwy
obym się mylił

w dłoniach Jego proch
zmieszany z grzechem
rozsypie po oceanach
dla wiecznego zatracenia

wymaże z pamięci ludzi złych
na wieczne płomienie
wieczne cierpienia

mój duch skulony
cicho prosi o przebaczenie
łka w ciemnej otchłani ciała
Panie czekam na znak

za horyzontem ból niewinny płacz
dzieci bożych żółtych czarnych białych

jestem twoim żołnierzem
rozkaz brzmi jak świętość
wypełnię go z poświęceniem życia
umrę w Twoim imieniu
by ktoś mógł cieszyć się życiem

aniołowie wskażcie drogę
zbłądziłem
fałszywa droga do nieba
błądzę po zielonych łąkach
na kolanach wspinam się na szczyt

wyciągam dłoń pocieszam słowem
czekam na swoja kolej

powiedz kim jestem w Twoich oczach


liczba komentarzy: 0 | punkty: 0 | szczegóły

Arsis

Arsis, 31 lipca 2025

Migoty blasku. Drżenia

Chodź. Wejdźmy tam. W las głęboki, w polany dzikich listowi
o korzennym aromacie wieczornych westchnień.
Wiesz, słońce jaśnieje w twoich włosach
koroną,
kiedy je rozczesujesz dłonią, jakby w zadumie.

Idziemy serpentyną wijącą się, zagubioną w przestrzeni gorącego lata, wśród stłoczonych lękliwie
czerwonych samosiewów, wiotkich winorośli…
W krzaku jaśminu, co lśni kroplami rosy, jawi się
pajęczyna drżąca. I w tym drżeniu, w tej przedwieczornej zorzy, my.

Chodź. Weź mnie za rękę. Chcesz, wiem,
choć kroczysz w panteonie niedomówień
i jakichś takich,
jakby pobocznych spojrzeń,
które w tobie kiełkują z nasion niepewności.

Idziemy w cichym kołysaniu wierzb, w powiewach wiatru kładących się na pniach,
na przydrożnym płocie drewnianym, na sztachetach,
między którymi słońce
przepuszcza w migotach swoje cienkie nitki jaskrawego blasku,
na kładce przerzuconej nad perlistym nurtem strumienia, wśród feerii mżących kryształów.

Na naszych ustach i dłoniach, na skroniach…

Chodź. Wejdźmy w te szepty rozochoconych brzóz.
W ramiona kasztanów ze skrzydlatych cieni.
Niech nas oplotą, abyśmy mogli
wzbić się na nich ku słońcu lekko.
Z cichym krzykiem zamarłym na ustach.

Idziesz z tyłu ścieżką, bądź kilka kroków przede mną.

Dokądś wciąż wchodzisz.
Skądś wychodzisz.
Z jakichś zakamarków pełnych anemonów,
z leśnych ostępów
i w kwiecistym pióropuszu na głowie.
Bogini natchniona śródpolnym wiatrem łagodnym. Uśmiechnięta.

Chodź. Idziesz. Znowu idziemy. Ty, przede mną. To znowu odrobinę za mną. Obok.
Przechodzisz. Przemykasz lekko.
Zatrzymujesz się, rozmyślając nad czymś.

To znowu zrywasz się truchtem,
wybiegając o parę kroków wprzód.

Idę za
tobą
w ślad.

Kiedy wyprzedzam cię, oglądam się za siebie. Podaję ci rękę.

Nikniesz w cieniu na chwil parę, jakby celowo, naumyślnie.
Na moment albo może i na całą wieczność.
Nie wiem tego na pewno, ponieważ olśniewa mnie przebłysk spadający z nieba, co się wywija
z korony wielkiego dębu.

Wiesz, to wszystko jest
takie ciche i ciepłe.
miękkie od poduszek z mchu i paproci.

Szepczę, układam słowa, kiedy ty, wyłaniasz się bezszelestnie z cienia (nagle!)
i cała w pozłocie.

Od migotów
blasku. Od drżeń.

Tuż za mną. Jesteś. I jesteś tak blisko przede mną,
jedynie na grubość kartki papieru tego wiersza,
który właśnie piszę (dla ciebie)
albo źdźbła trawy,
którym muskasz niewinnie moje spragnione usta.

Wychodzisz wprost na mnie,
przybliżasz się, jakby w przeczuciu nieuniknionego zderzenia

Wyjdź jeszcze bardziej. Proszę.
A proszę cię tak, że już bardziej się nie da. Wiesz o tym. Więc wyjdź… Wyjdź za mnie.

(Włodzimierz Zastawniak, 2025-07-31)

***

https://www.youtube.com/watch?v=VO31fVIixZU&t=46s


liczba komentarzy: 0 | punkty: 2 | szczegóły

sam53

sam53, 30 lipca 2025

jeśli tylko zechcesz

jutro może być szczęśliwy dzień
pierwszy sierpniowy z nadzieją na uśmiech
prawdziwie letni z przelotnym deszczem
wspomnieniem czarnych dojrzałych czereśni
.
dzień bez kłótni sójek na świerku
z przyzwyczajoną do leszczyny wiewiórką
zjemy pierogi z jagodami
na grządce obok kosaćców posadzimy poziomki
opowiesz mi znów trochę siebie
.
opowiedz
proszę opowiedz jeszcze dziś


liczba komentarzy: 0 | punkty: 3 | szczegóły


10 - 30 - 100  

Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt

Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.


kontakt z redakcją






Zgłoś nadużycie

W pierwszej kolejności proszę rozważyć możliwość zablokowania konkretnego użytkownika za pomocą ikony ,
szczególnie w przypadku subiektywnej oceny sytuacji. Blokada dotyczyć będzie jedynie komentarzy pod własnymi pracami.
Globalne zgłoszenie uwzględniane będzie jedynie w przypadku oczywistego naruszenia regulaminu lub prawa,
o czym będzie decydowała administracja, bez konieczności informowania o swojej decyzji.

Opcja dostępna tylko dla użytkowników zalogowanych. zarejestruj się

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1