poezja

poezja
sam53

sam53, 7 sierpnia 2020

z tobą

przyzwyczaiłem się do ciebie
jak do świeżo parzonej każdego ranka Arabiki

pachniesz południowym
andyjskim powietrzem z nutą koki w tle
mogę powoli delektować się ostatnim snem
układać marzenia w bukiety
bawić się wyobraźnią celebrować myśli
zaczynać się i kończyć

wierszem frazą słowem
powiewem wiatru kroplą deszczu
uśmiechem zbieranym z firanki
cieniem filiżanki przesuwanej po stole
chwilą która omija zmarszczki na pościeli
gdy jasność gryzie się z ciemnością

wczoraj dostało nowe imię
pod lipą zakwitły niesamowicie frymuśne rumianki
wiem że je lubisz


liczba komentarzy: 4 | punkty: 3 | szczegóły

sam53

sam53, 7 sierpnia 2020

z sierpniem

jeszcze nas sierpień słońcem zwodzi
wieczorną smugą cienie dłuży
ze świerszczem razem wśród nawłoci
gra nam symfonie niczym muzyk

z grzyw białych astrów dźwięki strąca
jak pierwsze krople nagłej burzy
która z upału wręcz gorąca
potrafi chmurą się wynurzyć

jeszcze kałuża za kałużą
przystaje w grządkach ginie w trawie
chociaż ostatnio bladym różom
marsz Mendelssohna zagrał nawet

jeszcze nas sierpień zwodzi słońcem
zachód się przebrał w lekki fiolet
świerszcze symfonie lato plącze
pójdźmy na spacer dziś wieczorem


liczba komentarzy: 6 | punkty: 3 | szczegóły

supełek.z.mgnień

supełek.z.mgnień, 7 sierpnia 2020

Sen z fusów

Imiona nie stanowią o nas żadnego dowodu, jak czaszki
zwierząt wyrzucone przez las, nie są jego ofiarami. 
Zanim zaczynamy się kochać, jestem kamieniem rzuconym
w przybój, gdy mówisz

w kilku językach, a nigdy nie byłeś tak niemy, jak woda
zawracająca  z powrotem w siebie. Każda kropla staje się
literą: głowa lalki na wpół zagrzebana w piasku, w odorze
lisich odchodów. Szum, szumy z radia

bez wizji gdzie zaczyna się życie. Bruzda warg przelewa się
od nadmiaru światła, które nie wymaga zabliźnienia. Jak dziecko
rysujące drzwi, a za nimi świat, który nic o nim nie wie.

Lato na wsi, sad czulący się do studni, śródłąkowy motyl
zatopiony w niedopitym ojcu. Zmarły starzec odwraca uwagę,
że Bóg w nas wierzy.


liczba komentarzy: 7 | szczegóły

Deadbat

Deadbat, 7 sierpnia 2020

Milczenie

Milczysz
I ja milczę
Ja w swoim więzieniu
Ty siedzisz u siebie
Wpuszczasz przez uchylone okno
świeże powietrze

I jeszcze
Milczymy czasem do siebie
To nic wielkiego
To wszystko co mamy
Ty masz mnie
Ja nie mam ciebie
i obwoźna pamięć
płata figle nim zgaśnie
jak przedwcześnie zdmuchnięty płomyk
przyłożony do chłodnej poduszki
w domu z białych kartek
Macham ci skrzydłami dłoni jak nietoperz
jak wiatrem niesione długie warkocze płaczącej wierzby
dobrze że jesteś skrzypi
dobrze że jesteś

Wszystko co jest wyrazić można już tylko milczeniem
dlatego dobrze że czasem milczymy do siebie


liczba komentarzy: 4 | punkty: 5 | szczegóły

Yaro

Yaro, 6 sierpnia 2020

wpaść w pokrzywy

robiło się wyraźnie w końcu rano
obce łapy maskowały twoje pośladki
czułaś rozkosz odczuwałem
oczy maślane twarde sutki
jak tu nie pić wódki
gdy rogi takie wbiec wprost na polowanie

wierny mimo twojego wyskoku
miałaś kisiel w kroku
opadają ręce co po takiej kobiecie
piję łyk wódki przy bufecie

innej nie będzie chyba że zimna
klei się dziewczyna mówię dobrze
stworzenie do miłości
nie chcą rodzić dzieci
pragnienie kasy rozkosz i psi posłuch

jestem wolny wybór na potem
odczekam do kolejnej sprawy
nawalony śpię pod płotem
pada deszcz pod skórą dreszcz
przechodzisz bokiem


liczba komentarzy: 0 | punkty: 0 | szczegóły

jesienna70

jesienna70, 6 sierpnia 2020

**** (z tamtych chwil)

z tamtych chwil pamiętam
promienie księżyca błądzące
po dębowych klepkach sypialni

w glinianym dzbanie maki
czerwieniały niczym krew
na spękanych ustach

mężczyzna stał przed domem
milczał jakby nie potrafił
odsłonić nawet odrobiny duszy

przykryłam oczy rąbkiem sukienki
wyciszając tęsknotę za smakiem
niepoznanych pocałunków






*pierwszy wers inspirowany fragmentem wiersza
"kowal nie swego losu" (jagna84)


liczba komentarzy: 1 | punkty: 3 | szczegóły

Marek Gajowniczek

Marek Gajowniczek, 6 sierpnia 2020

Raz na wozie - raz w nawozie...

Na pozór
był to magazyn nawozu,
ale niepalący dozór
z papierosem w porcie spał.
Ktoś podobno za tym stał.
.
Na pozór
statkiem z byłego kołchozu
przypłynęło coś brudnego
"do użytku wewnętrznego."
Kiedy? Gdzie? - dotąd nikt nie wie.
Czy użyto by u siebie?
.
Na pozór
spece wrogiego obozu
nazbyt długo nie czekali.
Papierosem częstowali,
gdy spawali w ścianie dziurę
i grzyb cały poszedł w chmurę.
.
Spawalnictwo - nie pierwszyzna.
Żadna strona się nie przyzna!
To ich specyfika taka -
strzegą sprzedaż saletrzaka.
Od czasów boga Amona
skrywa ją mediów osłona,
a w Świątyni Amonowej
i Sfinks ma baranią głowę.


liczba komentarzy: 0 | punkty: 0 | szczegóły

normalny1989

normalny1989, 4 sierpnia 2020

Mój cudzych słów

Czas nas nie goni
zgasł; pokaz zimnych ogni
miało być pięknie
lecz milion gówien osrało ten piękny pomnik.

Efemeryczność w las
metafizyczny kask
chroni mnie przed lękiem
co tylko zapragniesz; zobaczysz z tyłu moich zsuniętych spodni.

To nie pierwszy raz
idiotów mamy na pęczki, doskonale to znasz
zaszyj swe usta zanim brzuch Ci pęknie
słowa się wstydzą; habituacja jest szczytem ich zdrobni.

Od wielu lat,
milenium, od zarania ludzkich dziejów
nie tłumacz się krasomówczy czarodzieju
cichy wiatr przesuwa liście przez chodnik.

Leki te same, tak
Lęki ciągle to inne, fakt
Rozwój kradnie mi cały czas
Własne serce i rodzina robi klask
Pęknięty metafizyczny kask
Blask wszelkich świateł zgasł
Też to znasz?
Wszystko próbuje nas zniszczyc,
lecz nic nie zniszczy nas.
Może trzeba ucieć w las
Łza na rzęsash, stal męstwa robi trzask
Ile Ci wszyscy ludzie mogą mieć mask?
Ojciec zmarł w moich rękach, odwiedza mnie w snach.
Jak wielki potrafię stłumić wrzask?
Leki te same, tak
Lęki ciągle to inne, fakt
Tyci Rick opanowuje Świat
Osiągam wszystko co chce
i zdobędę wiele więcej, tylko patrz.


liczba komentarzy: 0 | punkty: 0 | szczegóły

normalny1989

normalny1989, 4 sierpnia 2020

Łobuzek

Lubię perfekcję w dotyku,
jak płynąca meduza
mam szaleństwo na języku,
jakbym na czas jadł arbuza
przywódca stada byków,
choć na dżungli
największy luzak
z nożem w pierwszym szyku,
bo przecież
kochasz we mnie łobuza.


liczba komentarzy: 1 | punkty: 1 | szczegóły

normalny1989

normalny1989, 4 sierpnia 2020

Reinterpretacja poznawcza

- Ty idiotko, pozwoliłaś mu się dotknąć.
Mina twarzy zdziwionego Chaplina
w roli przecinków;
masowała brzuch, czując że jej problemy tam ciążą.

Mario Puzo leżał na półce obok, lecz nie tylko on
bo wszystko przysłuchiwało się jej słowom;
strzykawka, trawka, clonazepam rzuceni w kąt
szaleństwo narodziło się jak przed grudniem duch świąt.

- Słyszysz? Ktoś idzie, pewnie to ojciec!
Mówił do niej kibel,
z efektami dźwiękowymi jak na wojnie
drapała
okładała ścianę pięściami
aż krwawiły jej paznokcie.


liczba komentarzy: 0 | punkty: 0 | szczegóły


  10 - 30 - 100  

Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt

Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.


kontakt z redakcją






Zgłoś nadużycie

W pierwszej kolejności proszę rozważyć możliwość zablokowania konkretnego użytkownika za pomocą ikony ,
szczególnie w przypadku subiektywnej oceny sytuacji. Blokada dotyczyć będzie jedynie komentarzy pod własnymi pracami.
Globalne zgłoszenie uwzględniane będzie jedynie w przypadku oczywistego naruszenia regulaminu lub prawa,
o czym będzie decydowała administracja, bez konieczności informowania o swojej decyzji.

Opcja dostępna tylko dla użytkowników zalogowanych. zarejestruj się

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1