Yaro, 20 lutego 2025
na stosie marzeń z pełną głową
pędzą myśli niepokonane
rozważam nad każdą wybieram najzdrowsze
z gitarą na plecach
w plecaku słowa ubrane w małe sweterki
na ustach ciągle wiosna
choć zimnem ciągną nagie poranki
za drzwiami nie wiem kogo spotkamy
mało w kieszeniach sary
ale wystarczy na zabawę do siódmej nad ranem
spiętrzony trochę za nerwowy niepotrzebnie
świtem blednie nad stawem
dalej czekają schody
wspinam się na wyżyny zielonej koniczyny
na niebie jakoś jesiennie
puszczam nieudane dni w niepamięć
Toya, 20 lutego 2025
nie nadam temu żadnego kształtu
twoich dłoni
czy ust
nie użyję słów by zdefiniować
wystarczy obecność za
którą tęsknię
wspólne wpatrywanie się w Pas Oriona
kilka zimowych dni
i wiosna która wydłuży dzień
brodzenie pośród innych ciał
po kostki
kolna nawet
w dźwiękach zapachach i kolorach
które bez ciebie niewiele znaczą
nie będę się o nic upominać
wezmę co da
chwilową nieważkość
później upadek tym boleśniejszy
im dłużej trwał ten stan
im większe były nadzieje
że nie dotyczy nas czas
i przeżywać będziemy już tylko pełnię
tymczasem ubywa księżyca
i nas ubywa
nocą otwieram okno
wpuszczam światło uwieszone nieba
niby przenika przez szybę
ale jest uboższe o bezpośredniość
którą kradnie tafla
upstrzona przez ciepłe ślady
przyklejonych do niej palców
i długo wstrzymywanych wydechów
powiększam metraż
i perspektywa jest jakby lepsza
odkąd patrzę przez mrok
widzę może mniej
ale za to skupiam się bardziej na szczegółach
sąsiednich konstelacji
dostrzegam że Alkaid i Dubhe
też suną "we własnych kierunkach
by ostatecznie przerobić Wóz
w coś na kształt włóczni albo noża"
boję się broni
nawet białej
tym bardziej gdyby wisiała nade mną
ta ni to obietnica ni przestroga
kolejne przykazanie do dźwięczenia w głowie
odwracającej się ciągle w kierunku
gdzie samospalenie uwolni mnie od istnienia
wolnyduch, 20 lutego 2025
Wiersz dedykuję tym, którzy są takimi wybrańcami,
czyli osobom wyjątkowo utalentowanym,
nie tylko pisarsko, ale także w innych dziedzinach,
np. muzykom czy malarzom
***********************************************
Wybrańcy Bogów mają rubin w oczach
i szarość zmiętej twarzy z pergaminu.
Spuchnięte myśli błądzą w domach mrocznych,
by tam w obłokach marzeń stale płynąć.
Kieszenie u nich z anoreksji znane,
gdy przeświecają w marynarkach smutku,
a barki z karkiem o mocy Tytanów,
dźwigają całe tony cierpień ludzkich.
Bywają krótko w obecnym wymiarze,
bo chętnie Bóg ich gdzie indziej zobaczy -
raczej po drugiej stronie barwnej tęczy,
w zamian za ekspres życia i udręki...
wolnyduch, 20 lutego 2025
Ona uwielbia podskakiwać,
i się uśmiechać, tak po prostu,
gdy deszcz za oknem, jej jest miło,
taki charakter ma przekorny.
Nawet, gdy bliskich śmierć, ból wokół,
ona optymizm wkłada chętnie,
mimo że w środku deszczu krople,
zewnętrzny spokój zawsze przędzie.
Czemu zapytasz? Bo pamięta
przydatną lekcję - przekaz ojca,
który powtarzał do znudzenia,
że zawsze trzeba dobre strony
Widzieć w najbrzydszym, brudnym kącie.
ajw, 20 lutego 2025
między nami upał
wąskie uliczki niebezpiecznie
zbliżają ciało do ciała
okno patrzy w oczy oknu
pigmenty tynków
w kolorze ochry
prażą się w słońcu jak piniole
nad nami suszy się pranie
- białe flagi pokoju
wywieszone po głośnej wymianie
pościeli
błądzimy w labiryncie zapachów
przeciwnie do ruchu
wskazówek zegarów
by w chaosie wyłowić
zapach jaśminowców
porastających nasz balkon
________________________
Yaro, 20 lutego 2025
kochanie
przyjadę na spotkanie
rozpalisz ogień
którego nie ugaszę
księżyc świadkiem
światło delikatnie
rozjaśnia marzenia
nieszczęśliwych romantyków
Toya, 19 lutego 2025
zamknie oczy
nagość dłoni rozebranych z młotka i dłuta
może peszyć
uwięzionego w lipowym klocku ptaka
choć wydobył zaledwie kontury
żadnych szczegółów
po których rozpoznałbyś zamiary
co z tego że nie zaśpiewa
chyba że w ogniu rozjarzony boleśnie
sękatą nogą wyrzuci iskry
nim wzleci hen
unosząc ze sobą swąd palonych piór
dojrzewających jeszcze
w pękających słojach
Belamonte/Senograsta, 19 lutego 2025
Czy nie ma ratunku dla korali Cyganki,
linii papilarnych i unikatowości,
żeby wciąż żyła ta unikatowość
wraz z podstawą, która jest dziwnym
szczytem dążeń.
Góra Meru, spacer ze słuchawkami,
gnojek po szkole i kolory i dźwięki -
wszystkie osiągnięte w pełni.
Czy się tam zostaje na szczycie?
Czy nie trzeba już patrzeć i widzieć?
A jesteśmy tymi Wszystkimi
przeczutymi kolorami i dźwiękami,
czy wraz z lawiną
się osuwamy?
Nie ma alternatywy innej jak umiłowanie świata.
sam53, 19 lutego 2025
światło coraz więcej światła
słońce wyżej chyba cieplej
herbata z imbirem
odpowiedź na uśmiechnięte dzień dobry
myśl zatrzymana na chwilę szczęścia z tobą
.
przypominam sobie niewyszeptane słowa
gdybyś napisała wtedy wiersz
z nagłym zaskakującym pocałunkiem
wilgotnym jak ziemia pod przebiśniegiem
zostawionym na ustach na jutro
jak słońce gotowe nas głaskać
po delikatnie rozpalonych twarzach
przeznaczeniem które wiąże nas
pierwszymi wiosennymi promieniami
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
28 kwietnia 2025
Yaro
28 kwietnia 2025
Marek Gajowniczek
27 kwietnia 2025
Marek Gajowniczek
27 kwietnia 2025
sam53
27 kwietnia 2025
Yaro
27 kwietnia 2025
violetta
27 kwietnia 2025
Misiek
27 kwietnia 2025
drachma
26 kwietnia 2025
sam53
26 kwietnia 2025
Eva T.