Poetry

Colett
PROFILE About me Friends (1) Poetry (52) Prose (1)


Colett

Colett, 1 november 2022

ona i słoneczniki

nie w każdą prawdę trzeba wierzyć
"ileż dyskusji o niej potem"
im bliżej nowszej bywasz śmielszy
w polu stokrotek

choć każda bajka ma swój morał
ale nie w każdej żaba księciem
im więcej magii znika zmora
rzucam zaklęcie

dzieją się rzeczy niesłychane
uśmiechem dziecka noc otwieram
na szklanej górze stoi zamek
dziś bez portiera

cienie na ścinach tak swobodnie
szukają siebie bez wątpienia
gdy blasku lampy ćmy wciąż głodne
w motyle zmieniasz

jeden się tylko broni obraz
smutek się przysiadł i nie znika
gdy mówisz "słońce trzymasz w dłoniach"
o słonecznikach


number of comments: 0 | rating: 4 | detail

Colett

Colett, 1 november 2022

może to jest

Może to jest na zawsze
w chwili śmiechu tej samej,
płynie jak za latawcem
sznurki wiecznie splątane.

Może ma być jak bajka
(ta koniecznie z morałem)
a w niej dzieci po znakach
wędrujące w nieznane.

Może przyśnić się rankiem,
nurzać w piasku spod powiek.
w muszli kruchość jak z pianki
tam odnajdziesz podpowiedź.

Może jest już na zawsze
albo jeszcze nie przyszło.
W oczach blask na huśtawce
jak codzienna niezwykłość.

20.02.2022


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

Colett

Colett, 1 november 2022

rozmowa niedokończona

idziemy na spacer pod rękę jak wtedy
i mówisz spojrzeniem to samo co wówczas
na nic analizy i teraz i kiedyś
bo życie zechciało planować - do jutra

zaglądasz w marzenia choć cień coraz dłuższy
zapada milczenie - nie służy mu światło
i myśl kiedyś młoda dziś woli marudzić
a dzień coraz krótszy i wcześniej czas zasnąć

więc sedno rozważam - wszak diabeł w szczegółach
i ponoć nie warto co złe na atomy
nie człowiek wybiera gdzie dotrzeć ma kula
gdy słowem dotykasz - to ponoć nie boli

wybieram obrazy nim bliższe się staną
te które powstały nim kroki ucichły
bo jutro dzień wstanie więc kajet czas zamknąć
więc chodźmy na spacer niech w końcu się ziści


22.12.2021


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Colett

Colett, 1 november 2022

jesiennik

Sprawił listopad szaro-burym deszczem
wszystkim latarniom spłakane oblicze.
Ktoś na przystanku właśnie zmiął chusteczkę.
Zdrowia ci życzę.

Po mokrych liściach przemykają chwile,
w klubie jazzowym smutno łka saksofon.
Kelner się wzruszył zaliczką na przyszłe.
Szkło cieszy oko.

Niczym tam-tamy służą rynny kroplom,
na parapetach rozbrzmiewa flamenco.
Coś było blisko, ale właśnie poszło.
Życia przebiegłość.

Buja się pająk pośród igieł świerku
w rytmie muzyki chyba z lat dwudziestych.
Z szałwii naparem usuwam tor przeszkód
Dziś lepsze wieści.

2,11,2021


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Colett

Colett, 1 november 2022

pośród gałęzi

szron gładzi trawy otulając ziemię
lekką kołderką jak troskliwszy z braci
liści szelestem kryje przystań rzeczną
w słońcu jesiennym zamigotał płaszczyk


drzewo ostatnim zatrzymuje tchnieniem
woal z pajęczyn w rosę przyodziany
dzień wcześniej wstaje za szybko ciemnieje
wieczne naturze przekazując zmiany

a wiatr hulaka sieje w polach zamęt
niczym przyjaciel co chciał lecz nie wyszło
zbiory za pasem - wielobarwnym traktem
z czasem się ściga by zwolnić na przyszłość

***

pośród gałęzi srebrzystego świerka
toczy się życie bez względu na wszystko.
znów ciasno w dziuplach ciemnieją futerka
w ciszy poranków wiosny szuka bliskość

10.10.2021


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Colett

Colett, 24 august 2014

bezgłośnie

Nie ma rozpusty gorszej niż myślenie 
W. Szymborska 


w myślach mogła wszystko 
pytania znajdywały odpowiedzi 
za zakrętem zawsze
tkwiła wskazówka 

mówiłeś - myślisz więc jesteś 

pisanie było bardziej zabawne 
niż konwersacja,
wielokrotnie podlewana
szlachetnym trunkiem

bez słów wyznawała grzechy 
rozdając odpusty zupełne 
za wczoraj na jutro do kiedyś tam 

dzisiaj łatwo odczytać 
tematy dyskusji
prowadzonych po drugiej stronie 
wtedy jeszcze gładkiego czoła 

nawet jeśli tylko szkła 
odgradzają cię od przepaści 
z iskrą ironii ukrytą 
na dnie spojrzenia 

milczenie nie oznacza zaniechania, 
przyznałeś podpisując jej portret 
w galerii wspomnień


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

Colett

Colett, 19 august 2014

przecież

z założenia
jest odpowiedzialna
za rzucane 
do cudzego ogródka

mówisz - tylko winni 
znają wagę swoich słów

dzisiaj rzeczywistością 
nie namaluje już tęczy

latte stygnie szybciej
w rytmie wystukiwanym
purpurowymi 
gdy odprowadza cię wzrokiem

kamyk w kształcie serca 
leżący obok filiżanki
nadal jest tylko 
kamykiem


number of comments: 3 | rating: 5 | detail

Colett

Colett, 25 july 2014

wiem już czym jest

„Człowiek nie wie
czym jest pragnienie
dopóki się nie napije”
 
Carlos .Ruiz Zafón „Gra Anioła”
 
pierwszy łyk, który
tak naprawdę nie jest pierwszym
 
jak mężczyzna serwujący
chwilę z Chateau Petrus
mówisz - jesteś wyzwoloną kobietą
 
kolejnym przywołuję
strumień wspomnień,
potok skojarzeń
rzekę wiedzy
 
docierasz tam
gdzie z dna wydobyć można
tylko cień wstydu
 
wiem już czym jest
pragnienie
ciebie


number of comments: 3 | rating: 3 | detail

Colett

Colett, 25 july 2014

bez piekła nie odstąpię

brakuje mi twoich dłon
chociaż fiołki pachną tak samo 

wtedy ich bukiet 

dzisiaj z rozbitej doniczki 
układam mozaikę
w ogrodzie 

mówisz – kobiety nawet kwiatkiem

gdy w altanie 
otulają mnie cudze ramiona 
spokój ma swoją cenę 

jak kolce wśród pnączy róż 
bez piekła nie odstąpię 
od ciebie


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

Colett

Colett, 20 july 2014

dotykam twojego nieba***

dotykam twojego nieba
omijając miejsca
których unikają anioły

mówisz - niesłusznie
poszukującym nie odmawia się
źródła

gdy już rumienią się brzegi
skrzydeł
odkładam strój matki i żony

by znowu dotykać twojego
nieba - jest wiele dróg
których nie przeszliśmy razem


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

Colett

Colett, 10 may 2014

jeszcze

Jeszcze z jarzębin można korale, 
jeszcze się kasztan wśród traw ukrywa, 
żuki w stokrotkach mają zabawę, 
jesień jak żywa. 

Jeszcze zielono w myślach i słowach. 
za babim latem biegną spojrzenia,
sarna za sarną  mknie długonoga,
dojrzewa ziemia. 

Jeszcze się kolcom róże wzbraniają
przed przymrozkami, gdy uczuć braknie 
chociaż kolory były wykładnią
na przekór prawdzie. 

Jeszcze się snują plany zawiłe 
z palcem po mapie, tamta rozmowa 
jednak nadeszła, jeśli na chwilę,
nie czas żałować.


number of comments: 6 | rating: 8 | detail

Colett

Colett, 28 january 2013

bez

napęczniałe łakną dotyku
od fioletu po biel przez purpurę
oczekując zwykłego zbliżenia


to tylko cień brzmi jak błogosławieństwo
gdy zieleń nie wystarcza by zakryć
tamto lato
pełne zuchwałych chwil

gdy jego zapach docierał głębiej
niż słowa zza lekarskiego fartucha

bez przebaczenia


number of comments: 2 | rating: 6 | detail

Colett

Colett, 21 january 2013

napadało


napadało
świat się zwinął pod kołderką - chwilą białą
malowane mrozem okna całowało
zimne słońce – dnia artysta
napadało

napadało
dłonie splotły się ze sobą by nie zwiało
dobrych myśli dobrych wspomnień przy kakao
w cieple lampy co nad stołem
napadało

napadało
między kocham cię albowiem a przegraną
gdy nagroda za trzy grosze niczym wiano
rozgościła się na dobre
napadało

napadało
zapisała się piosenka choć to mało
na melodię kiedyś wspólną - zakazaną
dziś już obcą - przecież wczoraj
napadało


number of comments: 4 | rating: 9 | detail

Colett

Colett, 24 december 2012

tylko

jeszcze jedną dziś popełnię zbrodnię
za brak weny bo tak jest wygodniej
chociaż nadal dobre mam narzędzie
płyną słowa lecz już nie najszczersze
 
jeszcze raz przepełni czarę gorycz
skoro życie pcha wciąż między wrony
czarne pióro moją zagra rolę
krętych schodów nie uchroni poręcz
 
gładkie ściany ludzkich wnętrz zamilkną
świetlny miraż znów zasłoni przyszłość
jaka byłaś nie ma już znaczenia
chwilą tylko w szklanej kuli lśnieniach
 
jeszcze nieraz znajdę trudną drogę
memu fatum nadal  imię problem
czas je zmienić w końcu na wyzwanie
i z  sandałów strzepnąć kurz nim skłamiesz
 
jeszcze tylko…


number of comments: 4 | rating: 12 | detail

Colett

Colett, 24 december 2012

nie - zwykłe


w piekle dzisiaj świąteczniej, rodzinniej
dla sikorek odkładasz słoninę
a miauczącym włóczęgom dla smaku
spod bigosu podrzucasz okrawków
 
w kuchni tańczy pod garnkiem już ogień
i mniej jakby ja sobie ty sobie
dobroć budzi się nawet w diablętach
gdy uśmiechem godzina muśnięta
 
sprawy dzieją się dziwne niezmiernie
pomoc zjawia się kiedy w potrzebie
jedno z drugim przeciwko trzeciemu
jak z obrazem i dziadem ty przemów
 
znika zmarszczka co lwa ma w genezie
lampki z drzewka mrugają zawzięcie
do rodzynek skąpanych w serniku
gdy za oknem ta pierwsza po cichu
 
w piekle dzisiaj świąteczniej, rodzinniej
chociaż tutaj nieprędko ktoś milknie
chwila staje się inna niż wszystkie
gdy kolędą otulasz kołyskę


number of comments: 1 | rating: 7 | detail

Colett

Colett, 27 october 2012

Posłowie


.
 
zanim wszystko już zostało powiedziane
drink (bo trema) szybkim haustem zgasił płomień
noc żegnała srebrną łuną - szedł poranek
gdy autora sen rozłożył po przedmowie
 
cytowane raz w całości raz fragmentem
niosły słowa chęć do płaczu lub do śmiechu
były brawa i toasty na zachętę
dając światło w tym wyścigu ku zwycięstwu
 
bzu białego który zdobił każdy stolik
woń budziła w każdej pani słodkie dreszcze
zaś panowie ukrywali w każdej dłoni
bukieciki konwalijek drżące deszczem
 
jedno tylko miejsca wcale mieć nie chciało
choć się snuła zgodnie z planem przedstawienia
myśl przewodnia  o poecie co niestałość
wzniósł na podest przez tworzenie w urojeniach


number of comments: 2 | rating: 7 | detail

Colett

Colett, 15 august 2012

goniąc kormorany

Goniąc kormorany

gdy wiatr w oczy - prawym halsem
po promieniu kręgu błądząc
chcesz ominąć bo to łatwe
choć znasz tych, co źle osądzą

cień mielizny gdy tuż zakręt
wciąż napełnia oczy strachem
nim się żagiel wiatrem sztachnie
chwile jakby już dojrzalsze

cisza zaćmień wiecznych łaknie
by o zmierzchu powstać słowem
nowy księżyc pełny zaklęć
chce przed świtem zdjąć żałobę

by obudzić w już wyblakłej
akwareli tamte treści
nim jeziora wzburzysz taflę,
chcąc sen nocy letniej prześnić


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Colett

Colett, 12 july 2012

prze lotnej

przemoczyłaś nie wiem czemu
z drzewa obok liście suche
miękko płyną gdzieś bez gniewu
ja nie umiem

choć przejść miałaś tylko obok
błysnąć z dala jednym mgnieniem
nadal duszę drążysz wodą
jak kamienie

świat się zmienił poszarzało
płaczą okna firankami
wiatr się nadął po niestałość
a bez zakwitł

za godziną kiedyś szarą
znów po ścianach błądzą cienie
coś z przelotnej pozostało
zadziwieniem


number of comments: 3 | rating: 9 | detail

Colett

Colett, 8 july 2012

wyjątkiem zamknąć usta

święty Ignacy patronie kuszonych
matek i dzieci teologów wojska
pieczęć daj wargom nim splotę androny
udziel pomocy gdy nadejdzie troska

święta Tereso od cierpiących sercem
głową i duszą w czyśćcu czy na ziemi
zabierz przyczyny oraz skutki przecen
wartości słowa nim życie odmienisz

święci Józefie Judo i Justynie
od spraw bez sensu filozofii nauk
chrońcie te myśli które chociaż płynne
w życia loterii warte funta kłaków

i ty wyjątku co zamykasz usta
chociaż się na nie cisną treści prostsze
pozwól czasami by z nich para uszła
nim jako pierwszy przywrócisz porządek


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

Colett

Colett, 7 july 2012

c(i)ałopalenie

znowu to samo
tylko rumieńce na jabłkach
jaskrawsze

mówiłeś tak ci ładnie
w biało - czerwonych
zmieniając spalone słońcem
w wonną oazę

wilgotność zyskała
nowe znaczenie

i tylko śmiech zabolał
gdy ramiona skazano
na pustynię


number of comments: 5 | rating: 10 | detail

Colett

Colett, 14 april 2012

na chwilę jedynie

świadoma przekory od zawsze do dzisiaj
poznałam wyjątek od pewnej reguły
stojący za drzwiami los znowu skorzystał
codzienność zaś chciała na wszystko znieczulić

dostało się biednej - stanęła w pół drogi
do celu tak blisko gdy leżysz i czekasz
bo kopnąć najprościej nie słyszeć jak prosisz
a w lustrze jak zwykle nie widać człowieka

lecz co z tym wyjątkiem - zapyta czytelnik
reguła podkreśla że brak od niej odstępstw
lecz autor z rozmysłem tu sedna nie zgłębi
choć ścieżki zawiłe bywają też proste

wyjątkiem zostaje na chwilę jedynie
spojrzenie przypadkiem dojrzane w kałuży
choć ten co je rzucił - w nim iskier nie winien
śladowi wyłącznie co starcza by wzruszyć


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

Colett

Colett, 14 march 2012

nie zależności

zwykle powodów jest tak wiele
czasem ufanie zbyt dozgonne
innym bez liku różnych wcieleń
lub zmierzch nadziei bardziej płonnej

szklanka co pusta do połowy
choć optymizmem tchnie odwrotność
na końcu siedmiobarwnej pobyt
z ceną na ciszę nieistotną

gdy każdy dzień wybrukowany
samodzielnością aż po brzegi
zatapia cel pośrodku plamy
fantazji nawet nie chcąc spełnić

nie zależności mówię co dzień
chociaż wystarczy jedno słowo
kiedy otucha wbrew nagrodzie
jak szarooki znika kobold


number of comments: 3 | rating: 6 | detail

Colett

Colett, 5 february 2012

na oko

na oko dzisiaj nie potrafię
wszędzie daleko jakby pusto
najbliższe sprawy pełne napięć
powietrza też za wiele uszło

to co widziane przez przymknięte
lub jeszcze wczoraj na różowo
teraz niechciane wręcz natrętnie
jawi się ścieżką przełajową

nagle za ciasno wszystko bliżej
chociaż niedawno chciane właśnie
teraz jaskrawe migotliwe
i coraz dalej mi do zaśnięć

na jedno oko nie potrafię
być może jutro dodam złudzeń
choć w kalendarzu niewyraźnie
nie chcę oglądać cię przez cudze


number of comments: 3 | rating: 8 | detail

Colett

Colett, 18 december 2011

nie do końca

jeszcze minuta zanim spłynie
srebrzystą pianą mleko z garnka
potem kolejna w której zwinę
w kłębuszek nerwy by nie sarkać

jeszcze godzina tuż przed zmierzchem
wyczekiwana w myślach ciepłych
gdy mrozem iskrzy się powietrze
a zły czas wreszcie jest już przeszły

i dzień kolejny przed tym świętym
zaplanowany z kartką w dłoni
by móc wymazać stare błędy
dla zapisania białych stronic

by nowy tydzień z głową w górze
rozpocząć wreszcie bez szemrania
wśród świątecznego spisu wzruszeń
żadnych obietnic już nie złamać

więc zanim the end zdąży błysnąć
życie ze starych spraw otrząsam
choć słowo przeszło tak jak przyszło
tym razem jednak nie znam końca


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

Colett

Colett, 10 december 2011

świętego

zza witraża gdy niebo ciemnieje
spływa światło do miejsca gdzie w niszy
dzień pod krzyżem rdzewieje niedzielnie
lecz nie zmienia się nic - przestrzeń milczy

od chryzantem przybranych w zieloność
promień świecy odbija się wdzięcznie
zanim w ciemni za kratą zapłoną
słowa wiekiem pisane i wieczne

płyną dźwięki z organów pijanych
woń pachnideł rozprasza skupionych
amen echem chcąc kruszyć kajdany
spełnia misję za jakieś miliony

odejść można od wielu przez wiele
upaść nawet by już się nie dźwignąć
albo znaleźć świętego nim przeklnę
słowo w kamień i zmienię kadzidło


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Colett

Colett, 24 september 2011

babie


odwiedziło mnie dziś babie lato
sprawę mam – rzekło – chodź pogadamy
wciąż się snuję podpowiedz czy warto
plątać włosy gdy inne mam plany
 
tyle ławek akacji szelestem
otulanych odwiedzam wieczorem
pąki kwiatów przed snem aby jeszcze
bardziej były o zmierzchu wytworne
 
zatrzymuje mój obraz błysk fleszy
lekkim pędzlem powiewam z akwarel
niczym matki natury znak pierwszy
że wśród liści purpury przepadnę
 
i co dalej – spytało znużone
gdy wiatr cicho uleciał w ogrody
- bom zbyt wątłe na uczuć barometr
lecz pomogę gdy drwa w ogień włożysz


number of comments: 7 | rating: 7 | detail

Colett

Colett, 17 september 2011

bunt

Wszystko mi jedno, skoro ludzkim
gestem każdego jedną miarą
określić można, choć wskazówki
pędzą w nieznaną.

To niepoważne, kiedy słowo
miast zyskać traci na znaczeniu
a sprawy od lat jednakowo
mkną ku błędnemu.

Nie chcę gdy trzeba, choć na przyszłość
będą potrzebne szkła różowe,
bo los sprzed nosa szczęście gwizdnął
wcześniej o dobę.

A gdy rozsądek na słomiance
kwitnie do dzisiaj sąsiadowi,
dyskusje toczę nic nie warte
by niepokoić.

I tylko czasem, gdy cię nie ma,
odpuszczam sobie wszystkie grzechy,
aby w kolejnej z piekła - nieba
zabrakło przerwy.


number of comments: 3 | rating: 8 | detail

Colett

Colett, 17 september 2011

maczkiem

pisanie drobnym nie wychodzi
powstają zawsze nazbyt długie
gotowe wagą słowa grozić
gdy ciążą cugle

potrafią wtedy zabrzmieć mocniej
choć dzban bez wody nie wytrzyma
z urwanym uchem nim samotnię
odmieni klimat

i nie pomogą rwane w rytmie
wróżb przywołanych z piątej klasy
listki akacji – iskra zniknie
nie płonąc własnym

ale jeżeli na zakręcie
czeka mnie zbieg okoliczności
wszelki wypadek biorę chętnie
niech w końcu olśni


number of comments: 1 | rating: 7 | detail

Colett

Colett, 17 september 2011

w prawo do zmęczenia

gdy dwa plus dwa nie daje cztery
kiedy metody brak na supeł
i cukru w kawie nadszedł przesyt
jest coraz trudniej

wystarczy znaleźć panaceum
choć czy istnieje – bez znaczenia
jeśli ukryte jest bez sensu
lub gdy go nie ma

i z napełnianych wciąż po brzegi
wypływa tylko jeden wniosek
że nawet z pulsem w rytmie werbli
może być prościej

z ramion zamkniętych aż do granic
spływa tym razem już na zawsze
napięcie dzięki dłoniom sprawnym
wolne od zmarszczek


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Colett

Colett, 6 august 2011

jaka jestem

uzależniona od mniej ważnych
i tych wpisanych w kalendarze
popełniam błędy tak jak każdy
szukając wpływu na bieg zdarzeń

czasem przeganiam słowem równik
a innym razem brak pewności
zamyka usta nim obudzisz
świadomość która każe wątpić

gdy w miodzie kroplą dziegciu skosztuj
choć w dłoniach mają się konwalie
na ławę albo prosto z mostu
przychodzi jakoś tak zwyczajnie

nie jestem święta – nie zaprzeczam
znając tych którzy jednak twierdzą
że to akurat jest zaleta
chociaż się zwierzam tylko wierszom


number of comments: 4 | rating: 8 | detail

Colett

Colett, 3 august 2011

nie bez znaczenia

błękit nastraja mnie do tęsknot
szczególnie w takie puste ranki
gdy chwile tulą się niespieszno
nim tkliwość zdławi

z łąki nadpływa nie zapomnij
ukołysane sennym wiatrem
by wśród kamieni księżycowych
zdobić rozwiane

nadal nie tracą na kolorze
migdały cukrem otulone
nawet jeżeli je odłożę
nie znika problem

w błękit otulam sny przed świtem
precz odsyłając szare chmury
gdy w szklanej kuli ognik błyśnie
otaczasz czułym


number of comments: 1 | rating: 7 | detail

Colett

Colett, 3 august 2011

małe

to nie do wiary - po tak wiele
sięgasz jak gdyby było twoje
a przecież młoda jeszcze zieleń
i zniknął gdzieś młodzieńczy pośpiech

nie umiem sobie wyobrazić
że zagarnięte jest w całości
co najwyraźniej ciebie bawi
a mnie zaczyna właśnie złościć

bo nie nadążam - wiek już nie ten
i puls przyspiesza jakby wolniej
pozwól że również trochę wezmę
niech raz mam czegoś pełne dłonie

lecz jeśli nadal i z uporem
listki akacji zrywać będziesz
zrozumiem - ślepe i przekorne
bywa czasami małe szczęście


number of comments: 1 | rating: 6 | detail

Colett

Colett, 29 may 2011

w pogoni

z deszczu pod rynnę bo tak wyszło
zapachem róża wdzięcznie schlebia
i z kart cygance znikła przyszłość
w kałuży głębia

czwórka wypadła z koniczyny
nieszczęść do pary było trzeba
ofiarą jedno gdy brak winnych
w płaczących wierzbach

marsz kominiarzy ciemną nocą
guzik z pętelką też gdzieś przepadł
zmrok macierzanką kusi wonną
by złudne wzniecać

pląs czarnych kotów pod latarnią
w szmaragdach oczu północ czeka
by bieg zakończył się u ramion
i spłoszył pecha


number of comments: 8 | rating: 4 | detail

Colett

Colett, 23 may 2011

koniec świata

zabrakło czasu dla spraw kilku
zostały listy nie wysłane
wplecione słowem w ramy blichtru
stworzyły zamęt

nikt już nie złoży roztrzaskanej
na siedemdziesiąt siedem części
duszy gdy przeszłość parawanem
mogliśmy pierwsi

wymknął się dłoniom czuły dotyk
myśl nie zdążyła przybrać kształtu
by się odnaleźć w chwilach płochych
proszę nie żartuj

zabrakło czasu by się przyznać
do ostatniego snu bez treści
przybyła jeszcze jedna blizna
nie mógł się spełnić


number of comments: 3 | rating: 6 | detail

Colett

Colett, 23 may 2011

chociaż życie to nie teatr

mówią że nie ma w tym nic złego
gdy wiosną głowa błądzi w chmurach
na przekór sobie dobrze wiedząc
kim jest don juan

że mieć nie może przecież wpływu
to słowo które dziś przeżytkiem
gdy adresatką jedna z brzydul
z listy zdobyte

że nie przeszkadza gdy migdały
wciąż błękitnieją pośród spojrzeń
czasem jesiennych i dojrzałych
nie zawsze mądrze

mówią że nie ma w tym nic złego
lecz tak ci myśleć nie pozwolę
chociaż nie jestem pierwszą ewą
odegram rolę


number of comments: 2 | rating: 8 | detail

Colett

Colett, 3 may 2011

naprawdę

ostatni z wierszy dla P.



naprawdę nie myślałam że można w ten sposób
zapomnieć kiedy słowo zatraca sens znaczeń
choć trudno uratować splecioną z tych odczuć
kołyskę dla skłonności bo prościej jest zawieść

i z braku wiedzy w stronę gdzie łuki tęczowe
lub garniec złota z trollem na straży schowany
w bucikach tak czerwonych jak maki za płotem
zostaje błądzić nadal gdy źródłem jest zachwyt

czasami trudno pojąć tę dziwną zależność
przestaje działać rozum gdy celem pragnienie
nim szanse znów oplotą codzienność niepewną
niedosyt raz zaznany niezmiennie istnieje

naprawdę nie myślałam że można jak kiedyś
otulić chwilą słowo dziś brzmiące tak samo
jak wtedy gdy fiołkami z wiosennych rozlewisk
zmieniałeś stare prawdy treść nowym nadając


number of comments: 1 | rating: 6 | detail

Colett

Colett, 21 april 2011

nie tylko w trawie

Anguis in herba- Wergiliusz



I wyszedł. Kiedy, nie wiem.
Zupełnie niespodzianie,
nieśmiało, kartki brzegiem.
Ty również go widziałeś.

Zostawił ślad, choć nie chciał
bo zawarł pakt z kimś jeszcze.
Lecz z ciekawością nie walcz
bo w inkaust wszystko wdepcze.

Wybredny i przekorny.
Niejednej z rzędu kropce
zdarzają się humory
a jemu w głowie wzorce.

Nie wrócił i do dzisiaj
przecinkiem zdania kończę,
tak jakby się przywidział
gdy z wiersza cień zaskrońcem.


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

Colett

Colett, 2 april 2011

zanim wypowiem

gdy zbieram wiersze tam gdzie cienie
postanowiły snuć się stale
budzą się nadal niepowszednie
wspomnienia wątłe jak kaganek

w miejscach o których nie pamiętać
wolno jedynie w pełnych zwątpień
szarych godzinach czas przyklęka
i w zapomnienie schodzi pośpiech

gdy wiersze nikną tam gdzie cienie
znalazły miejsce by nie wracać
zbliża się chwila pełna zwierzeń
kradnąc minuty ręką gracza

zapada w pierwszy wolny antrakt
choć mogła wzbudzić niespodziane
uczucia które prawem czarta
chcą sympatyczny pić atrament

zostawiam wiersze nim się zbudzisz
wszak swoją rolę odegrały
by jednym słowem świat przewrócić
choć tak przekorne snułam plany


number of comments: 6 | rating: 10 | detail

Colett

Colett, 14 march 2011

odkrycie

znów nie pomogły schody do nieba
szydzi z obrazu garniec ze złotem
czerwień bucików runęła w przepaść
kiedyś zapomnę

zbladły kolory na słonecznikach
krople na szybie też dziś nie tańczą
wiatr na gałęziach świat ukołysał
senną romancą

mantra (za grekiem) wiem że nic nie wiem
zdobi wygasły w kieliszku toast
w lustro spojrzenie ciągle niepewne
choć czas mu sprosta

zegar obudzić nie chce kurantem
dzień postanowił zniknąć za rogiem
kosmate myśli grosza nie warte
na twardej sofie

cień się za własnym ogląda cieniem
do odegrania kolejna rola
chociaż iskierki lśnią w oczach szelmie
gdy spada woal


number of comments: 3 | rating: 8 | detail

Colett

Colett, 20 february 2011

gdy bilans nie wychodzi na zero

za oknem wkrótce wiosna a dusza wciąż moknie
jak gdyby ktoś ją w deszczu do pieszczot namawiał
malując strugą wody gdzie ślady niedotknięć
gdy bujna wyobraźnia do źródeł przywabia

na drzewach wkrótce pąki a myśl wciąż zamknięta
jak gdyby cień bez światła nie wstawał do życia
promieniem rozbudzany gdy pada na blejtram
ciekawość zaspokaja na chwilę przed dzisiaj

dla wczoraj nie ma jutra gdy słowa wciąż echem
jak gdyby wielki kanion ktoś okrył atłasem
wśród nocy rozszalałych spętaniem nim wzeszedł
na niebo starzec lśniący północą z majaczeń

za chwilę przedświt życia gdy celem partenon
bez szansy dla odmieńców tych samych od zawsze
z bilansem który znowu wyjść nie chce na zero
wbrew zmianie pory roku i woli płci słabszej





.


number of comments: 9 | rating: 11 | detail

Colett

Colett, 19 february 2011

zapomniane miejsca

W.Sz. z podziękowaniem za inspirację
http://postscriptum.net.pl/viewtopic.php?t=13852&highlight=zapomniane+kapliczki



Kłaniają się polanom kikuty drzew starych,
kapliczkom przycupniętym na zboczach wśród świerków.
Kołyszą gałęziami gdy stają zegary
bo pragną czas zatrzymać nim zdążysz coś przeczuć.

Ciemnieją od lat strasząc już nagą koroną.
Skruszone czas omija - śpiew ptaków nie dla nich.
Sąsiednie stoki co rok bieszczadzki* czar chłoną
nie skąpiąc cienia z palet, gdy człowiek znów zranił.

Piosenka znad ogniska nie wzniesie się ku nim
choć przecież, o ironio, stos suchych gałęzi
zalega dawne ścieżki, gdzie młody las kusił
z plecakiem, w którym serce umiało zatęsknić.

Kłaniają się pokornie kikuty drzew starych
gdy halny je odwiedza, o zmianach donosi.
Kołyszą gałęziami jak gdyby wiedziały,
że cieniem już nadzieja, nie warta trzech groszy.

*licentia poetica - faktycznie Karkonosze


number of comments: 7 | rating: 7 | detail

Colett

Colett, 30 january 2011

róg obfitości wszelakiej

i pokazałam - cóż się stało
mówią że takie mają wzięcie
nie można ciągle na wytrwałość
od tego skrzydeł nie przybędzie

chociaż chwilami wiało mocno
postanowiłam dość i basta
czas zmienić garb na linę prostą
by grą na nerwach już nie szastać
nim czara w końcu się przeleje
i nie pomogą słodko brzmiące
słowa zepchnięte w zapomnienie
do zawiązania końca z końcem

że są sposoby na rogate
uwierzę pewnie koło jutra
dziś na szatana pora zatem
nim żartem stanie się wymówka


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Colett

Colett, 28 january 2011

żądam rewanżu

mówisz że można jeszcze wierszem
choć postawiło kropkę życie
że horyzonty skrywa szersze
choć w zwrotkach tłoczno od przemyśleń

porozmawiajmy zatem proszę
popełnić zechciej kilka wersów
twoją powagę zmienić w psotę
potrafię tak jak tęczę w deszczu

że chciałeś miękko jeszcze wczoraj
zaakcentować koniec zdania
nie zrozumiałam biedna głowa
musisz wybaczyć bo sprzątałam

kurze strzepnęłam z najwcześniejszych
tych w których warkocz lśnił od jaskrów
i z tych wśród których grały świerszcze
gdy pióro nocą po omacku

mówisz że można jeszcze wierszem
że się wśród zwrotek rozuśmiecham
więc nie obiecuj budząc dreszcze
żądam rewanżu nie każ czekać


number of comments: 5 | rating: 8 | detail

Colett

Colett, 1 january 2011

przedwiośnie z matką

to nie ona wprowadzała
mnie w świat kobiet

czas przepływał
między kolejnymi wizytami
w sali pełnej śpiewu bez melodii
za drzwiami w których
nie było klamek

więcej
o wzlotach i upadkach
wiedziała poduszka
i miś z naderwanym uchem
pamiętający poranek
bez matki w szesnaste
urodziny

przywracana zdrowiu
wieczorami otulała kołdrą
w rytmie kołysanki
przy której zasypiały
później i moje dzieci

***

park za oknem
w fontannie słońca
matka rozmawia
z ptakami


number of comments: 3 | rating: 7 | detail

Colett

Colett, 30 december 2010

chleba naszego

w piekarni u Heńka
nigdy nie było tak cicho

codziennie nad pieczywem
unosił się zapach poranka
biel czapki od progu
witała przechodniów

bywały dni gdy szyby
traciły blask
milczeniem otulając
powszedni

jak dziś
gdy puste półki
nucą

pieśń na wyjście


number of comments: 6 | rating: 15 | detail

Colett

Colett, 30 december 2010

sanna na rynku

błyszczą świąteczne latarnie
konie parskają w zaprzęgu
wiekowy stangret tubalnie
wzywa kolęduj

tam brukowane uliczki
w śniegu podają kopytom
rytm starych pieśni by wyśnić
następną cichą

i uśmiechają się oczy
ktoś kapelusza uchyla
gdy się wśród kramów panoszy
skrzydlata zima

***

gasną świąteczne latarnie
ogniem rozgrzani zziębnięci
zaśnij znużony kloszardzie
twój sen się prześnił


number of comments: 3 | rating: 5 | detail

Colett

Colett, 27 december 2010

dziegciem

pół prawdy to całe kłamstwo
przysłowie żydowskie


wystarczyło słowo aby stanąć poza
pośród trzaśnięć drzwiami bez wiary co prosta
gdy za ścianą rajem śnienie w bezgłos dzieci
istotniejsze bardziej niż rzeczowy sprzeciw

przecież tak najprościej choć się trudnym zdaje
utracić przez pośpiech cienie spoufaleń

gdy dla głodnych uczuć stać ma za okrasę
rozterka nim gesty zdążą objąć fałszem
w korytarzu echem spływa suche łkanie
bezowocnych myśli o spełnieniu pragnień

trudno o prawdziwiej pokazane kłamstwo
kiedy toast za nas pustą wznosisz szklanką


number of comments: 5 | rating: 10 | detail

Colett

Colett, 9 october 2010

penitentka

niepewność towarzyszy jej do drewnianych krat
chociaż co rano błogosławieństwem smaruje chleb

Pobłogosław mnie Ojcze bo zgrzeszyłam

w półmroku nie widać sinych warg
rozciętej brwi dłoni zaciśniętych na kawałku sznura

z przygarbionych ramion spływa czas
przepełniony goryczą
żarliwa prośba o rozgrzeszenie
zawisa między ustami a konfesjonałem

Idź w pokoju


kolejnym z piątków
zaczniesz wszystko od nowa


number of comments: 0 | rating: 7 | detail

Colett

Colett, 31 august 2010

by zasnąć

gdy już nie snują się tramwaje
nie płoszą dzwonkiem sennych kotów
noc zamówioną nocnym grajkiem
przygrywa do snu

deszcz nuci rynnom starą prawdę
na powitanie godne słońca
nim wzejdzie noc by gwiazdy nawlec
i znowu sprostać

w ciemnościach mgła zasypia w drzewach
aż po korony w ptasich gniazdach
niejeden czeka by zaśpiewać
hymn dla poranka

***

jedynie w chwili tuż przez zmierzchem
z czasem o jutro tocząc walkę
spełnia mą prośbę drozd gdy szepnę
o kołysance


number of comments: 3 | rating: 7 | detail

Colett

Colett, 11 august 2010

by zabłądzić


z listu do P.

gdybyś zechciał tak jak nie chcesz
spojrzeć kiedyś za horyzont
by odnaleźć znów to pierwsze
chociaż przecież raz już przyszło

może wtedy tak jak nigdy
z wiarą której cień pozostał
dasz nadziejom by zakwitły
znak że to już koniec rozstań

gdy już z wątpliwości pewność
(choć godziny w dni i lata)
być zaczyna wszystko jedną
prawdą która z trudem wraca

gdybyś zechciał tak jak nie chcesz
odkryć znowu barwy wiosny
zabłądź ze mną między wiersze
zanim chmurny w nową wkroczysz


number of comments: 5 | rating: 12 | detail

Colett

Colett, 18 june 2010

tamten wieczór

przestawała z tym walczyć
nawet stare zwierciadło
korzystało z okazji
gdy pragnął

***

odkrywając sens karmy
pośród wonnych kadzideł
zmieniał myśli z bezwładnych
w bezwstydne

zanim zenit z nadirem
żar odkryły w jej skardze
odbierała przybyłem
jak mantrę

dłonie w ciszy błądziły
utrwalając w pamięci
zakazane rewiry
by zwieńczyć

***

wieczór witał poranek
senną chwilą po burzy
blaskiem świec kołysanej
odurzył


number of comments: 1 | rating: 7 | detail

Colett

Colett, 12 june 2010

na własne życzenie

na własne życzenie

świt miał przynieść nadzieję
za milczeniem się chowam
w takich chwilach istnieję
od nowa

***

myśl dociera najgłębiej
rozwiązując zbyt trudne
cisza spływa westchnieniem
w poduszkę

jeszcze wczoraj wśród bieli
żywioł władał pierwotnym
by na trwałe odmienić
przez dotyk

własnych praw dochodziło
pierwszej z żebra wcielenie
kusząc ziemię niczyją
spełnieniem

***

noc nie wniosła rozwiązań
do rachunku sumienia
dzisiaj tylko pożądam
w marzeniach


number of comments: 2 | rating: 6 | detail


10 - 30 - 100




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1