7 september 2011

7 september 2011, wednesday ( Dzisiejsze (?) czasy )

Generalnie rzecz biorąc, ludzie palący tzw. wyroby tytoniowe są o wiele bardziej tolerancyjni niż niepalący. Bo czy ktoś widział kiedyś faceta ze szlugiem w gębie, któremu przeszkadzałby niepalący? Oj, chyba nie... Ale ci drudzy, porządni, czyści pałają już zwierzęcą wprost nienawiścią do palących. Przy każdej możliwej okazji stawiają ich pod pręgierzem, szydzą z nich, izolują, wykluczają z towarzystwa, wręcz mobingują. Oczywiście, są jakieś wymyślne, sofistyczne tłumaczenia, które tak przekonują zdrowo myślące jednostki, jak sowiecka propaganda lub wiadomości na Polsacie. Należałoby w tym miejscu przypomnieć, iż pionierem tego rodzaju praktyk był sam (nieodżałowanej pamięci dla niektórych) wódz Wielkoniemieckiej Rzeszy herr Adolf Hitler.
          Kwestia indywidualnego wyboru palenia lub nie palenia papierosów przestała już być kwestią indywidualnego wyboru człowieka, do czego każdy ma niezbywalne prawo. Organizowanie krucjat przeciwko palącym przestało już być modą wśród różnej maści nawiedzonych czy też szpanem charakteryzującym środowiska „kreatywnych” jupiszonów, pracowników wielkich ponadnarodowych korporacji, agencji reklamowych, ekskluzywnych biur prawnych czy pracowników giełdy. Zajęli się tym śmiertelnie poważni politycy, a ci, w przeciwieństwie do naukowców, którzy swoje pomysły najpierw trenują na szczurach, zaczęli swoje piekielne widzimisię praktykować na żywej tkance społeczeństwa Homo sapiens sapiens. No i powyłaziły różne perełki myślowe typu: zakaz palenia w szpitalach, na peronach, w pociągach (komu przeszkadzałby wagon na końcu składu, przeznaczony wyłącznie dla palących), na przystankach autobusowych, na klatkach schodowych, ba..., nawet na własnych balkonach. Wyjątkiem są tutaj psychiatryki, ale i tam zabrania się palić pacjentom na oddziałach dziennego pobytu. Albo puby, bary, kawiarnie i restauracje. No jak tu nie zapalić przy browarze, setce czy drinku albo lurowatej kawie, albo po drogim i skromnym ilościowo posiłku? I czemu to służy? No bo chyba nie ochronie tlenu w atmosferze. Gdyby tak było, to tzw. mocarstwa światowe ratyfikowałyby Protokół z Kioto. Palenie stało się czymś nie tylko napiętnowanym, ale też i penalizowanym. Jakby policja, straż miejska, prokuratura i sądy, nie mówiąc już o Sanepidzie, nie miały poważniejszych problemów, tylko wyszukiwać i karać palących. Taki tez obowiązek jest nałożony na właścicieli firm i menadżerów wszystkich szczebli. Ciekawe co na to rzekłby Orwell, gdyby żył. Bo pewne inspiracje to pewnie z jego prozy...
        Doskonale pamiętam czasy realnego socjalizmu: Gomułkę, Gierka i Jaruzela. Tamten system opierał się na krętactwie, kłamstwie, zamordyzmie i penalizowaniu. Cechowały go: idiotyzm, liczne sprzeczności wewnętrzne, cynizm do granic możliwości i prostackie chamstwo. Miałem jedyną okazję zapoznania się z tzw. ustawami majowymi z 1983 roku, które miały być w założeniu szczególną regulacją prawną na czas wychodzenia z kryzysu gospodarczo – polityczno – społecznego po stanie wojennym. Jednak z tych ustaw zabraniała handlu alkoholem przed godziną 13:00 i zezwalała na sprzedaż wódki w sobotę tylko w jednym sklepie w mieście. Funkcjonowały tez wtedy kartki na wódkę, na które można było kupić pół litra na miesiąc pod warunkiem, ze się rezygnowało z kupna kawy lub cukierków czekoladowych. Komuchy tłumaczyły to mętnie i pokrętnie pryncypiami ideologicznymi, moralnością klasy robotniczej – najbardziej postępowej grupy społecznej, socjalistyczną dyscypliną i wydajnością pracy, zdrowiem społecznym, wychowaniem ku świetlanej, komunistycznej przyszłości i gotowością obronną narodu. Tak naprawdę było to tylko i wyłącznie poniżanie narodu, upokarzanie go, karanie za bunt 1980 roku. Według zasady: „Będziesz pił wtedy, kiedy my ci pozwolimy i tylko tyle, ile ci pozwolimy. Nie podoba ci się coś, to dokument podróżny w jedna stronę i adieu albo do pierdla.” Spowodowało do plagę meliniarstwa, pokątnego handlu wódką, na którym wielu zbiło fortuny i którzy dziś są szanowanymi biznesmenami                             
        Innym, podobnym koszmarem były odwiedziny w szpitalach. Można było przychodzić do pacjentów z wizytą, w liczbie tylko dwóch osób jednocześnie, wyłącznie w czwartki od 16:00 do 18:00 i niedziele od 11:00 do 13:00 i od 15:00 do 17:00. Istniały szpitale, w którym ten przepis był egzekwowany co do sekundy, np. w Szpitalu Wojewódzkim w Olsztynie. Tego nawet nie uzasadniano, bo i po co. Po prostu, miało być wiadome, kto tu rządzi i już. A ten, kto rządzi, nie musi tłumaczyć się przed nikim, chyba, że przed towarzyszami z Moskwy (dziś Brukseli, Berlina i Waszyngtonu). Ten zakaz odwiedzin został zlikwidowany i nic się z tego powodu nie dzieje.
        Od sławetnych wyborów czerwcowych i początku transformacji ustrojowej państwa minęły już 22 lata. Pewne zakazy zostały zlikwidowane, ale na ich miejsce wkroczyły nowe, z zakazem palenia na czele. No cóż, każda epoka ma swoje zakazy. Ludzie nie zmieniają się wcale, zmieniają się właśnie powody penalizacji. Ludzie pozostali ci sami: dawni członkowie PZPR, funkcjonariusze MO, ZOMO, ORMO, WSW i SB (to pamięta te skróty?), dawni pracownicy resortów spraw wewnętrznych, sprawiedliwości i obrony narodowej, dawni oficerowie polityczni, dawni lektorzy z komitetów, utrwalacze władzy ludowej, działacze FJN i PRON etc. Część z nich pomarła, część pobiera wielotysięczne „zasłużone” emerytury, część jednak funkcjonuje z powodzeniem w gospodarce, bankowości, kulturze, administracji państwowej i samorządowej, dyplomacji, wojsku, policji, służbach specjalnych, prokuraturze, sądach, środkach masowego przekazu, w wielkiej polityce. Kreują oni normy prawne, tworzą zakazy, np. palenia, bo taka ich mentalność, bez tego żyć nie mogą. Są także ich potomkowie, zazwyczaj „dobrze” wykształceni i jeszcze lepiej ustawieni, jaśnie oświeceni, za przeproszeniem, Europejczycy, którzy z komuną przecież nic... Cynizm i bezczelność dzisiejszej władzy przebija nawet tamtą. Tu ideologią stał się wolny rynek i jakieś mityczne prawa człowieka (w pewnym kraju europejskim rozszerzone nawet na szympansy i goryle), które z ludzkimi prawami nie mają nic wspólnego (np. prawo do eutanazji czy wspomaganego samobójstwa). Tymczasem odmawia się ludziom wielu istotnych praw, np. do uczestnictwa w kulturze ( kosmiczne ceny książek i płyt, biletów na koncerty i na wystawy), do poznania prawdy, wprowadza się kuchennym wejściem cenzurę i tworzy tematy tabu. Telewizję przekształcono już w magazyn reklamowy, ludziom imputuje się obce kulturowo, bezwartościowe filmy hollywoodzkie i bollywoodzkie. Ludzie chorzy poddawani są cichej eutanazji poprzez zawrotne ceny leków, brak dostępności do lekarzy specjalistów i odmowy leczenia pewnych chorób w pewnym wieku. Tak, ludzie pozostali ci sami, tylko akcent zakazów został przesunięty...
        W dzisiejszych czasach zapalony szlug w gębie to symbol prawdziwej wolności, sprzeciwu wobec nieludzkiego systemu neoliberalnego w warunkach postmodernistycznego społeczeństwa otwartego. Otwartego na przypływ gotówki, nie na ludzkie sprawy. Papieros to jedna z ostatnich takich ostoi wolności. Można stać sobie i pluć dymem prosto w obiektyw ulicznej kamery. Można zafundować sobie pięć minut zamyślenia i przerwy od kompa, papierów, kolumn cyfr i rzędów towarów na półkach. Można poczuć to, czego oni nie poczują. Mam prawo wybierać i wybrałem. I nie zabraniajcie mi tego,  nie macie prawa!!!
        IDĘ TERAZ ZAPALIĆ, SŁYSZYCIE, BĘDĘ PALIŁ PAPIEROSA !!! DZWOŃCIE NA 997 LUB NA 112 !!!


number of comments: 1 | rating: 4 |  more 

RENATA,  

cóż ....jak dla mnie końcówka rewelacja właśnie dla samej końcówki zatytułowałabym artykuł ;frustracje starego palacza ;.. zacznę od tego że też palę raz mniej raz więcej zależy od nastroju humoru myśli czy czegoś tam jeszcze .Dużo robi towarzystwo ..jak wrony .W zasadzie gdyby mi się udało wolałabym nie palić to wtedy jest wolność bo papieros to nałóg . Jesli palę to wiadomo jestem przeciwna różnym akcjom anty papierosowym bo każdy obywatel jest wolny i kazdy powinien wybierać albo się truje albo nie tylko więcej tolerancji a mniej złośliwości.to sprawa indywidualna kazdego z nas .Jeśli ktoś nie pali nie trujmy go specjalnie a on niech uszanuje naszą wolność-wolność niewolnika papierosów ...A reszta cała polityka szarego dnia i szarego człowieka to prawdziwa historia dobrze opisana słynne kartki ..ile zachodu i stania w ogonkach ale pewnie ludzie byli trochę inni niż dziś

report |




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1