Yaro, 20 november 2019
dzisiaj preferuję podreperować świat
parę kluczy w garażu mam
podkręcę śruby wszystkim
nagwintuję rury sprawdzę stan
idę autorską drogą
kilku kumpli mam
ufałem sobie sam
nie chwycisz mnie
każdej nocy sztorm
zatapiam wiatrołam
statek nienawiści
płynę z KSU pod prąd
reperuję wszystko co się psuje
rwę z kratek kanalizacyjnych klocki
podreperuję dzień i noc
tak grawituję by dobrze było
lecz wszystko psuje się
człowiek sprzęt AGD
idę autorską drogą
kilku kumpli mam
ufałem sobie sam
nie chwycisz mnie
każdej nocy sztorm
zatapiam wiatrołam
statek nienawiści
płynę z KSU pod prąd
Yaro, 20 november 2019
zieleń łąk pasie pejzaż głodnych oczu
popielaty brąz pól zaoranych ma jakieś znaczenie
ślady na ścieżkach drogach barbarzyńskich
soczyste stawy żyją ryby pływają szare kaczki
przydomowe rowy skąpane w wodzie zielonych żab
leśne drzewa usypiają na noc
palą się ogniska w sercach iskra
nadzieja że wyręczy mnie świat na lepsze
idę drogą boso bosy wydany na świat
nagi staję przed tobą poufale
nie mam kieszeni są w spodniach
nie mam pieniędzy są w bankach
nie mogę nic kupić ochrona bije mnie po pupie
jakby na plecach brakowało miejsca na plakaty
gdzie zło krzyżuje ludzi bliżej słońca
udają bogów a są wilkami
smarują twarze odchodami
wkładają palce w środek zwieraczy
otwieram piwo zapalniczką
smakuję wolności
dotykam cię ustami
płyną dźwięki
lecą ptaki całkiem wolne
w miejscach niedozwolonych zatrutych
zgniłe serca pełne sejfy guzy na płucach
umieram w tym świecie nie sam
tam dokąd brnął prośby
nie będę sam cudownie
wszystkich znam uwielbiam ten stan
Yaro, 19 november 2019
drobny deszczyk
po ciele gładzi
jeszcze ciepłe
zrosi szare trawy
listek z drzewka odpadnie
spadanie swobodnie
pod butkiem zaszeleści
pęknie gałązka
pod naporem
pod ciężarem
echo poniesie
głos borem lasem
dalej i dalej
tylko echo
może ktoś usłyszy
odpowie bez żalu
w słowach ukryty sens
jak zabłąkany wiatr
pośród rozrzuconych wierszy
Yaro, 17 november 2019
wyjeżdżam na jakiś czas
zostawiam
ciepło na dłoniach
dotyk w pamięci smak ust
telepatyczny błękit
w oczach
będę wiatrem wodą
musnę włosy tańcem
boso
Yaro, 15 november 2019
płuca ziemi
na wzgórzach Santos
gdzie kawa puszcza korzenie
Brazylia w słońcu rozkwita
małe listki tkliwe
prosząc o dotyk dłoni
kawa dojrzewa w opuszczeniu
a jednak ktoś o niej myśli
by ją zerwać wysuszyć
potem zmielić
pobudzi aromatem
nie jednego a wielu
poranek bez kawy
to jak spóźnić się na ważną uroczystość
smak zapach
na lepsze samopoczucie
energia
życie wolne od wolnych rodników
Yaro, 12 november 2019
telepatycznie widzę błękit w oczach
słowa zbędnością wyrażają cię
postać nade skromna podoba się
wyjeżdżam na jakiś czas
wyobraź sobie ciepło na dłoniach
dotyk w pamięci smak ust
wzajemności brakiem zastąp ciepłą czekoladą
wracam przez jeden długi dzień
droga skrócona w obliczu wieczności
rozpływamy się w myślach
czuły jeden gest jedno słowo
będę wiatrem wodą
objąć cię w ramiona
usnąć tak na jeden rok
kocham rozpuszczony we włosach pośród tańcu
odliczam kroki rytm bitem na skroniach
bez ciebie znikam zapadam się pod gruntem
wspominam lato boso było nam
Yaro, 12 november 2019
pociąg nie przyjechał
wymarły potworny peron
zegar wybił dwunastą
wyczekałem się przez dzień
wybacz płakałem dziś
nie wystarcza mi
twoich słów i żartów
śnisz sen gdzieś daleko
śpię niespokojnie
myśl o tobie zabija zgniata
jestem rzeką płynę przed siebie
nie czuję twojego oddechu
małym kochałaś mnie
im bardziej dalej
mniej i mniej
zostałem sam z problemem
czy spotkać nam się wypadnie
pobłogosław dzień prawdy
powiedz słowo uspokój
daj żyć marzeniom
życia rytm dobija bretnalem w deskę
Yaro, 11 november 2019
widzisz mnie
zaczynam płonąć
spalam się na popiół
brakuje tchu serca rytm
układa do snu zakochane
dłonie pod głową
zrób ze mną co zechcesz
podpal ten ląd bym odpalił się
petarda uczuć emocje na wodzy
jeśli zechcesz spłoszysz mnie
z kormoranami do lotu
powietrze przecina amory
kolorowy gdy widzisz mnie
onieśmielony z makaronem w ustach
niezdarny gdy ty lądujesz blisko
Yaro, 7 november 2019
najgorzej gdy rano
papieros z kawą
smakuje jak ostatni gwóźdź
do trumny
demony dnia słudzy słońca
układają szare zimne
kostki brukowe
pod moimi stopami
jutro przestanę się bać
bo wczoraj byłem inny
nocy pozwól śnić
urojone myśli
polubiłem niektóre
nad głową ona
jasna aureola
pójść drogą szeroką
na krańcu świata usłyszeć
słowa Boga
patrzy na mnie gdy na mieście
zostawiam ślad
osuszona twarz
napawam się jej slotem
to fajnie zatrzymuje wdech
trwam tak przez jakiś czas
Yaro, 5 november 2019
leżą kłody
dwie laski
z boku
pociemniało
nadchodzi księżycowa noc
z ochotą
biorę się do roboty
pomyślę po
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
29 november 2024
2911wiesiek
29 november 2024
0026absynt
28 november 2024
IkarJaga
28 november 2024
2811wiesiek
28 november 2024
0025absynt
28 november 2024
0024absynt
28 november 2024
bo jak wtedy jest nas wszędzieEva T.
27 november 2024
0023absynt
27 november 2024
0022absynt
27 november 2024
Jedno pióro jest ptakiemEva T.