Yaro, 1 october 2020
Kij ma dwa końce czy świat
jest którymś z tych końców
kiedy zejdą się dwie niedziele w kupę
gdy wróble będą miały po dwa kilo
a mi wyjdą włosy których tak niewiele
bielą skronie uszy i miejsca zakryte
kaktus mi wyrośnie na zmęczonej dłoni
brud zajrzy pod paznokcie
wyjmę drzazgę z oka belkę z twego
zachodzi słońce ona też zachodzi
taki co rok to prorok
zamknięty w pokoju
ciszej gdy słyszę myśli
koniec nadejdzie jak złodziej
tymczasem Leon kiedyś mnie odwiedź
nie czekając na odpowiedź
Yaro, 1 october 2020
powróciły mroczne dni
nadeszłaś czarownico
opętani mocni silni
ciągniesz za lejce woźnico
wiedzie nas szlak
wiodą w snach
by podzielić świat w batogach
na dobrych i tych złych
rozstrzygająca walka
ostatnia kropla krwi
barwi brunatną ziemię
wyciskasz prawdę
bez ciebie nie czuję niczego
Yaro, 30 september 2020
dość kłamstw
nasycony nieprawdą obietnic
uskrzydlony wyprostowane ramiona
zniknąć bez śladu z tego teatru
w obłokach nie zacierając śladów
ziemia zbyt nisko niszczona wokół
dość fałszywych proroków
wiara słaba zgniła gdzieś w środku
zamknięte oczy jak dzień po zmroku
wycinam skrawek skóry na buty
zamykam świat w garści więcej nie mam
obiecali mi nową kaczkę i krew niewinnych
upadam nisko by wzbić się ponad ściernisko
w obłokach nie zacierając śladów
ziemia zbyt nisko niszczona wokół
dość fałszywych proroków
wiara słaba zgniła gdzieś w środku
zamknięte oczy jak dzień po zmroku
kołują jastrzębie gorycz wszędzie
tutaj się urodziłem umrę gdzieś indziej
żegnaj matko żegnaj świecie upadły na grzbiet
nasycony obłudą zacieram ślady
nie znajdziecie prawdy urodzeni w gniewie
w obłokach nie zacierając śladów
ziemia zbyt nisko niszczona wokół
dość fałszywych proroków
wiara słaba zgniła gdzieś w środku
zamknięte oczy jak dzień po zmroku
Yaro, 30 september 2020
nie będę na debet żył
nie jestem świnią
życie nie dla świń
choć dobrze wiedzie się im
zmykam rozdział
w wyobraźni składam obrazy
ze słów buduję dom całkiem solidny
jak gmach
w samochodzie szyber dach
otwieram by wiatr wpadł
na jakiś czas wiary brak
umieram
wiem że winny ja
sam sobie jak brat
świńskie ryje w korytach
jedzą wszystko tylko nie patrzą w niebo
bo niebo nie im
niebo biednym
gdyż muszą pracować
gdy umierają potrzebna im nadzieja
Yaro, 28 september 2020
podzieleni jak ja i ty
nie dążąc do wieczności
zamknięty pokój
usta drżące
obgryzam paznokcie
wyczyszczony
karabin na stole
naoliwię komorę zamkową
cztery magazynki by zwyciężać
niepoddani bez białej flagi
podążam w nieskończoności
w swojej głowie walczę
kilka walk jedna bitwa
pot i krew
opatrzone rany
kula dla mnie
kilka dla wrogów
by zwyciężać
Yaro, 26 september 2020
dość kłamstw
nasycony nieprawdą obietnic
uskrzydlony wyprostowane ramiona
zniknąć bez śladu
w obłokach nie zacierając śladów
ziemia zbyt nisko niszczona wokół
dość fałszywych proroków
wiara słaba zgniła gdzieś w środku
zamknięte oczy jak dzień po zmroku
wycinam skrawek skóry na buty dla mojej lubej
zamykam świat w garści więcej nie mam
obiecali mi nową kaczkę i krew niewinnych
upadam nisko by wzbić się ponad ściernisko
kołują jastrzębie gorycz wszędzie
tutaj się urodziłem umrę gdzieś indziej
żegnaj matko żegnaj świecie upadły na grzbiet
nasycony obłudą zacieram ślady
nie znajdziecie prawdy urodzeni w gniewie
Yaro, 25 september 2020
w Summer Place
gdzie na miłość kolej
stare duże zegary
odmierzają miłość na czas i kilogramy
ławki szare nieodmalowane
szary beton zdeptany przez podróżnych
tłumy w nich szczęścia małe i wielkie
w poszukiwaniu miłości
wpadamy na siebie
syf unosi się na podkładach kolejowych
papierki pety
wszystko co zużyte nawet ja
ujrzałem ciebie niebieski aniele
wątpiłem w szczęście
myliłem się zagadam pomyślałem
ułożyło się dobrze
parę słów zmieniło podróż pełną róż do gwiazd
pomiędzy tym co pomieści miłość
brakowało czegoś więcej
nie tylko czynności w tą i z powrotem
wypowiem się potem
było dobrze nawet za dobrze
przygoda obróciła się w nicość
osiągnąłem dno
beznadziejne szczęście
nie wierzę już żadnej kobiecie
kobiece serce zapomina
jest im z nieprawdą bardzo zręcznie
my mali wykorzystani pamiętamy
Yaro, 12 september 2020
mogę dać niewiele tobie tak
słów parę zamkniętych w muszli białej
błękit zamknięty pod powiekami
rzęsy palmami w cieniu opalone ciała
nasze myśli obłokami na skroniach
szary czas zaciera ślady na plaży
fale zmywałaś czystymi dłońmi kochana
jestem stary mały jary boisz się robala
pajęczyna dynda na skałach
opadasz lekko w objęcia mego ciała
Yaro, 11 september 2020
Czerwony motor moc wiatru
manetki pełen obrót
we włosach nadmorski piasek
morze ziarenek i jantaru
na słupach mówiliśmy centrum spotkań
noc ciemno szeptem kocham cię
cisza przekłada w słowa uczucie chwil
łączyło spojrzenie w głębie
by było dobrze a jest jak bywa źle
niewinności gra długość dnia
przerwy na posiłki dzieliły nas
uciekająca noc w nieznane możliwości
zagłębienie w teorii zabawy bez granic
wolniej uciekał czas melodii znanej na zdartej płycie ojca
a teraz masz ci los
praca dom dzieci prace domowe
czekam na list bez odpowiedzi
dobra będzie dobrze
dopóki wspomnień
zaprzeszły czas
nie zatrze piach ni kurz
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
18 august 2025
Jaga
16 august 2025
wiesiek
14 august 2025
wiesiek
14 august 2025
absynt
14 august 2025
absynt
13 august 2025
wiesiek
11 august 2025
Jaga
11 august 2025
wiesiek
11 august 2025
jeśli tylko
10 august 2025
Jaga