RENATA | |
PROFILE About me Friends (122) Collections Poetry (1247) Prose (22) Photography (218) Postcards (34) Diary (96) |
RENATA, 11 july 2012
niepoprawiony
chcę dużo mówić
ale milczę
lęki miłość i nienawiść
potrzeba i niewiara
cześć mamo
kłaniam się butelce
myśląc o sznurze
pamietasz byłem na twoim drugim slubie
wyrzuciłaś mnie bo schlany biłem się w tymi
których teraz nazywasz synami
gdy byłem mały uwielbiałem
spagettii i frytki
ty filmy i cotygodniowe
imprezki
otwierasz usta
i już nie masz czasu
podziwiają twoje piekno
alarm alatm ewakuacja
muszę zmienić skarpetki
i powietrze
cześć tato
pamiętasz
co za zbieg okoliczności
mówili że jestem twoim pupilkiem
daj dwa złote albo pięć
pożycz stówa albo dwie
ty ślepa szmato przez ciebie matka
nigdy nie było wspólnoty
obiadów razem przy stole
juz teraz jak ten pies sam wolę
być
czy mógłbym prosić szklankę wody?
a ty dzwonisz po gliny
podwyzszony stan promili
kiedy chowasz jedzenie
linie kreski
oczy i uszy wyczuwają
przesuwajac nerwowo
ucieka z nas co ludzkie
nie chcę dziewczyny ani żony
wina wina
i potem zobaczyc ich twarze
bawić się i szaleć
niech pan się już nie odzywa
bo tylko sny są niewinne
RENATA, 10 july 2012
pająk krzyżak nie szuka nieprzyjaciół
zżera
w imię Najwyższego
krzyż na drogę krzyż w ziemię
zapiera dech śmierć
na czyjej piersi się wypłakać
bez trudu mechanicznie tnie
miecz
kompozycja ciał stanowi zlepek
pytań
na odwrocie
bez spisu treści
słońce podnosi się bezlitośnie
rozcina
zapuszcza rozrywa
synonim fałszu złotymi zgłoskami
spekuluje
odór wisiał w powietrzu
posłał po księdza
a reszta poszła na obiad
w imię Pana
[1209rok + Beziers miaseczko na połud-zach Francji całe wymordowane przeż krzyzowców szukajacych pogan i heretyków na oślep ---Zabijcie Ich !bo zna Pan tych ,którzy są jego....
RENATA, 7 july 2012
jagodowy dzban
przy nim ja i ty
Kirkorze
wkładam ci fiolety do ust
wkładasz mi ambrozję do ust
żeby przeciąć rozmowę
gdzies zza drzewa kuka skrzat czarodziej
łagodny spokój zapach kwiatów i skóry
ziemia pęka w słońcu
zagubieni w kręgach żaru
bezwiednie pomyslałam
nie dawaj mi miły malin
na zazdrość na zdradę
nie mam siły kochany
przelatuje nad nami wiatr
podaj miły
jagód dzban
a kiedyś jak bylismy w lesie zgubilismy kubek
przeszukaliśmy pół lasu
przepadł
ale wieczorem pyszne jagodzianki były
RENATA, 6 july 2012
świerszcz tak głośno w trawie gra
piesń wschodzącego słońca
jakas para umila wspólne chwile dotykiem
bo tak mówił że najpiekniej smakuje
jak malina
lato zmęczone spaliło trawy
i liscie
dziewczyna płacze nad utratą dziewictwa
gdyby ten świerszcz nie grał tak ładnie
pewnie nie legliby wtedy w trawie
RENATA, 5 july 2012
wypasiony na smalcu i skwarkach
wykradanych wieczorami z glinianki w piwnicy
z przylizanym włosem
wiedział że pieprzona matka natura poskapiła mu
urody
nie przeszkadzały mu
zabrudzone spodnie i skarpetki
które matka po kryjomu wykradała z szafy
żeby wyprać
z samotności lawirował w fantazję
bo kobiety jakoś nie czuły do niego ani sympatii
ani ochoty do dalszych spotkań
wiejskie zycie spracowane ciało
i dom pusty gdy rodziców brakło
szcześciem jest laptop i internet
po czterdziestce popadał w paranoje snujac się wieczorami
oglądał dupy i cycki
i marzył żeby
rozradował się gdy znalazł przybytki nierządu
stówka czy dwie co za różnica
wiagra czy dwie
nie pomaga
a to przez was kurwy jedne
jest sznur jest poduszka
już śmiać się nie bedziesz jedna z drugą
gały się napatrzały a niskie libido poradzić nie mogło
zapadł zmierzch czterech ścian
RENATA, 4 july 2012
Powiedział,że zawsze będzie z nią spał
powiedziała,że zawsze pocałuje go na dobranoc
szaleńcza miłość uwieczniona
wspólnym łóżkiem i dachem
szare ponure skalne linie
gesty i poszczególne zwroty
chyba zaczynają go nudzić
dowodził że oprócz
małe flirciki nie są ohydną zbrodnią
kocha wszak tylko ją
z premedytacją
założyła czapkę niewidkę
z zasadą cnoty pełnej tolerancji
sprawdzając procenty bezcennej miłości
krokodyle łzy płynęły krótko
poradził sobie z żarem poranka
typowy samiec
mówiłam że zegary oddali upadłym kobietom
RENATA, 3 july 2012
samotność wdarła się i otoczyła
nas chmurą
bliskość ścian wyznacza kierunek
wyłączone światła i anatomia
ciał poznawalna wyłącznie przez dotyk
milczący smutek
i w głowie atakuje myśl
o braku ubezpieczenia i kosztów roszczeń
szeptem przyjmij
od ciągłego napięcia bolą mięśnie
kładziesz moje imię na język
i trzymasz tam pomimo obojetności
i zapomnienia
przygladam się chwilę i wychodzę
ciepło daje już tylko żarówka
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
27 november 2024
0023absynt
27 november 2024
0022absynt
27 november 2024
Jedno pióro jest ptakiemEva T.
27 november 2024
Mgła ustępujeJaga
27 november 2024
Camouflage.Eva T.
26 november 2024
2611wiesiek
26 november 2024
0021absynt
26 november 2024
Gdy rozkołysze wiatrJaga
25 november 2024
AfrykankaTeresa Tomys
25 november 2024
0019absynt