Adam Pietras (Barry Kant) | |
PROFILE About me Friends (6) Forums (2) Poetry (109) Prose (91) Graphics (1) Postcards (4) Diary (16) |
Adam Pietras (Barry Kant), 22 september 2021
I
Co ma byt? Czy byt
Ma wszystko, na co
Popatrzysz? Można
Więc wpatrywać się
W gwóźdź w ścianie
Tak długo, aż stanie
Się skupieniem ca-
Łego świata? To sa-
Mo można powie-
Dzieć o wszystkim
Innym. Jest coś ra-
Dykalnie nieistotnego
W akcie percepcji.
Coś cienkiego jak
Źdźłbo trawy; śmierć.
Prócz tego wokół pływają
Gówna.
II
Chcę żyć. Życie jest
Tym czemu poświę-
Cam uwagę. Tryska-
Ją muszki owocówki
Nad pomarańczami.
Podoba mi się tak u-
Mierać, w ckliwej me-
Lancholii korzeni tego
Porzuconego świata.
Z kratek wentylacyjnych
Wydobywa się czad któ-
Ry działa jak narkotyk;
Gdy w kuchni albo łazie-
Nce przenosisz się na
Chwilę w nieznane, wszelkie
Ściany stają się przezroczyste
Jak eter i dobiega cię tylko
Głęboki i drgający tembr
Ziemskich, kosmicznych
Milczeń.
Adam Pietras (Barry Kant), 10 september 2021
VII. L.
Umysł faluje a ciało spada. Życie jest dobre. Trawa, zie-
Mia, błoto i światło. Umysł faluje a ciało spada. Koło do-
Mów, na ławeczce, wśród wróbli i gołębi. Życie jest dob-
Re. I pustka, odblask światła w oknie. Ziemska, nasłone-
Czniona pustka. I dymiące kominy. Pustka i trawnik ko-
Loru khaki. Umysł faluje a ciało spada. Życie jest dobre;
Niekiedy spada podczas spaceru.
XII. Barwa
Na przedmieściach słowiki. Duża ilość zieleni. I wspa-
Niałe, barwne Le Corbusiery. Popielne paprocie, żela-
Zne kraty, ziemskie sklepienia. Popielne dziewczęta i
Łagodne wierzby. Szkoła wśród wierzb z żelazną kra-
Tą. Popiół, popielne paprocie. Popielne dziewczęta. Ma-
My piękne osiedle z dużą ilością zieleni i wspaniałe,
Barwne Le Corbusiery. I śpiew słowików, głęboka zie-
Mia, ziemskie sklepienia.
XIV. D.
Przychodnia i spacer. Tam, koło poczty, spacer na rauszu.
Myślałem, że się przewrócę. Takie było kuszenie. Tam, na
Bruk, gdzie świeci słońce. Za ustępem. Gdybyście widzie-
Li nasz gmach szkoły. Cieszą wszystkie korytarze. I okna
W żółtej ścianie. Tam, koło poczty. Człowiek szaleje z bez-
Czynności, i kto ma zdrowe ręce, ciągnie na budowę. A na
Poczcie? Jakie tam siedzą dziewuchy! Ale wcześniej trzeba
Się dobrze upić. Takie jest kuszenie. I tam, na bruk, gdzie
Świeci słońce. Przy cokole.
Adam Pietras (Barry Kant), 6 september 2021
I - Przez rybie oko
Jest lato. Jest letnio. Latem jest letnio. Ściana żarzy się eterycznie, stoi brzozowy taboret
A na nim sporo kapsli.
Żarówka się nie żarzy, nie żarzy się wolfram - żarzy się ściana. Budynek naprzeciwko
Też się żarzy.
A samochody i ludzie wyglądają jak z wycinanki; a ja przez oddech łączę się ze światem
Bo ma konsystencję powietrza.
Tak źle! Nie, nie źle. Powietrznie! Tutaj piękny, plastykowy kwietnik - zbiornik na ziemię,
Korzenie i kwiat. A tam zagajnik, po którym spaceruje sąsiadka!
Tysiąc kiepów pod klatką i kilku złodziei. Ludzka głupota.
II - Życie i czas
Jeszcze wszystko może się stać. Odrzutowiec zostawi paseczek na niebie. Ktoś przejedzie
Czerwonym ferrari. Przejdzie para trzymająca się za ręce
A ja zawsze mogę zapalić sobie papieroska,
Napić się oliwy z oliwek,
Pojeździć na elektrycznej hulajnodze.
Na kolację Krakowska
W pokoju - Rembrandt
W kuchni - Cezanne.
A jak ktoś zachleje albo trafi do psychiatryka?
Adam Pietras (Barry Kant), 25 august 2021
I.
Światło pada na chodnik spomiędzy gałęzi żółte jak liście na klatce.
II.
Lubię cieszyć się wszystkimi kolorami - światło pada na chodnik
I jest sucho. Zapaliłem zapałkę. Koło placu ładna dziewczyna miała
W termosie herbatę z cytryną przyniesioną z budynku. Ktoś krzyk-
Nął gdy zapaliłem zapałkę - światło pada na chodnik i jest sucho;
Ona po południu ma basen.
III. Cokół
Horyzont mostów i parki. Okno na most i na park. Na dworze chłodno.
Pusto na dworze i jest woda na ławce.
Lato 2019
Adam Pietras (Barry Kant), 24 august 2021
Aż do tego cienia kołysze się w miejscu basen
Za schodami kołysze się w rytm spacerującego
Który kołysze się być może nie wie o własnym
Za poręczami stokrotki za zbiornikami do cienia
W budynku w sukience za schodami kołysze się
W sukience teraz pije w miejscu za schodami
Który kołysze się za zbiornikami w budynku
Za schodami kołysze się w miejscu do cienia
Teraz pije w budynku w sukience za poręczami
W budynku kołysze się w rytm spacerującego
W sukience o własnym między drzewami
Adam Pietras (Barry Kant), 18 august 2021
Jego kość jest zużyta
A oczy rozpłynięte
To purpurowy kwiat krwi
Jakże to piękne słowo Jaźń
I młyn świata z promieniem słońca
Ziemia trawa siano śmierć i dzika wiosna
I ich bezforemne dłonie
Skąpane w wiekuistym ogniu
Wyrzeźbione jak dłuta przez skały przez podkop -
W transfiguracji
Adam Pietras (Barry Kant), 20 february 2020
Pusto jest na polu i brzęczy próchno
Tam las wymarły od zielnej miłości
I dźwięki nitek ukrytych.
Jakby sąd czasu na wąskiej dróżce
Gdy idę po łące i tylko światło i brzozy
Tak piękną ruiną jest wiosna.
Adam Pietras (Barry Kant), 1 february 2020
XXI. Baśń
Robaki, stonogi, roje o perlistych pancerzach, zamieszkują gaje. Miękkie i
Robotliwe, w sercu dzikiej puszczy, wśród brzęczenia os i nacichania pta-
Szarni. Żuki toczą kulki z gnoju, przebierając żuczymi odnóżami, niosącymi
Szmaragdowy pancerz, kryształek mózgu i tłusty odwłok. Śmieszne żuki!
Żucze życie, życie robacze, życie stonóg nie ma morału. Nie mają morału lasy
Ani dzięcioły, ani papugi, ani derkacze, pantery też nie mają morału. Nie mają
Morału kulki z gnoju, nie mają morału śpiewy i trele, nie mają morału ramiona
Galaktyki. Nic nie ma morału. To właściwie smutne - że jest - i nie ma morału.
Adam Pietras (Barry Kant), 28 january 2020
I
Nie ma radości ani żalu w głuchych uderzeniach serca.
Pocisk świszczący w pustce południa omija je.
Tylko lotny narkotyk strachu krąży w mięśniach ud.
To tym jest chwila wiecznie nadchodząca.
II
Wybór to utajony szał.
Długo nim obracam aż ułożą się moje kamyki.
Niech wszystkie gałęzie połamią się do gołego pnia.
Niech nie pozostanie nic prócz najczystszej bezmyślności.
III
Unoszę białą chorągiew w pełni słońca.
Igrają miraże na talfi jeziora.
Czarne drzewa i otwarte nad nimi.
IV
Wieczne dziś jest dniem powietrza.
Miękkie ciało nieustannie napotyka jego kamień.
Szybko ulatniają sie wonne olejki.
Dniem rządzi równo krew i beztroska.
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
1 may 2024
DogmaticallySatish Verma
30 april 2024
Justice PureSatish Verma
29 april 2024
AmnesiaSatish Verma
28 april 2024
Pan pokląskwa w ostatnichJaga
28 april 2024
CompromisedSatish Verma
27 april 2024
Uśmiech z trawkąJaga
27 april 2024
By KissesSatish Verma
26 april 2024
The EntitySatish Verma
25 april 2024
QuartzSatish Verma
24 april 2024
The End StartsSatish Verma