19 października 2013

Snujecka opowieść. Cześć pierwsza.

Zaczyna się pewnego dnia, kiedy to Osoby O Płci Z Zachowanym Parytetem
postanowiły zwiedzić wystawę obrazów nieznanego dotąd nikomu artysty
o pseudonimie artystycznym: Hory Zontdlapi.

Plakat informujący o wystawie serdecznie zapraszał, a jednocześnie
ozdabiał główne wejście do budynku muzeum karmazynowym piratem, który
trzymał w dłoniach kosz z cytrusami. W jego tle, iskrzył się ocean
wszystkimi odcieniami niebieskiego: od tego naj do tego naj.

Na ślepym oku pirata tajemniczo połyskiwała czarna opaska.
Osoby O Płci z Zachowanym Parytetem, zachęcone apetycznym piratem z plakatu
weszły do budynku. Jakież było ich zdziwienie, kiedy zobaczyły na ścianach
żywe obrazy, które migotały plamami jakby się wściekły tak bardzo,
że wydawało się, iż ludzie i zwierzęta z obrazów poruszają się,
schodzą ze ścian, a niektóre z nich nawet przez nie przechodzą.

Na pewno są żywe- pomyślały Osoby- przecież rozmawiają ze sobą.
Niektóre szeptem, inne całkiem na głos. Zachwycone w zdziwieniu przystanęły
żeby po chwili milczenia, zacząć poruszać się wraz z migoczącymi plamami.
Ba, zaczęły również rozmawiać, najpierw szeptem, a momentami całkiem głośno.
Rozmawiały o wszystkim, o plamach, i o niczym. Aż w końcu i one
zaczęły przechodzić przez ściany.

Opowieść mogłaby trwać dłużej, gdyby nie to, że zniecierpliwienie
zmartwionego Kustosza, dla którego rozmowy o wszystkim, o plamach, i o niczym
( mimo, że nie wiadomo na pewno jak wygląda wszystkim i niczym) nie wyrzuciło
przez muzealne okno, dla przykładu i w niebyt, kilku obrazów.

Hory Zontdlapi, być może przwróciłby się w grobie ( bo czasem trzeba odwrócić się
twarzą do muzem ) żeby zobaczyć dlaczego jego dzieła zakłóciły harmonię ciszy
i szlachetny porządek. Tak, być może tak by zrobił, gdyby nie żył.

A ponieważ jego ciało wyraźnie uświadamiało mu porannym zgrzytaniem kości
że wciąż żyje, postanowił dowiedzieć się dlaczego zniecierpliwienie zmartwionego
kustosza zabrania odzywać się obrazom i Osobom O Płci Z Zachowanym Parytetem
podczas zwiedzania wystawy. 
 
Nie zasnę w spokoju, jeśli nie dowiem się- pomyślał Hory Zontdlapi
i wtulił policzek w tetrową pieluszkę.


liczba komentarzy: 83 | punkty: 14 |  więcej 

ApisTaur,  

kustosz w muzeum / jak w lesie gajowy/ wyrzucić może / nawet za rozmowy //:-)

zgłoś |

hossa,  

hej Apis:) Ciekawe czy Kustosz wystrzeliłby w kosmos Damę z gronostajem , gdyby w jej obecności rozmawiano na przykład seksie? Ciekawe.

zgłoś |

hossa,  

na przykład o seksie* spieszę się, kurcze

zgłoś |

Darek i Mania,  

o seksie, tak o seksie proszę ;)

zgłoś |

hossa,  

hahaha, Darku i Maniu:) o cześć :)

zgłoś |

issa,  

Heh, hoss. Mnie zawsze muzea nużyły śmiertelnie = wyjawiały z chęci do życia, więc wiałam z nich najprędzej, jak się dało. Pomimo rozumienia, czemu one mają być w ogóle. I to dla kogo innego niż ja sama, że w muzeach zamiast pojedynczego, które bierze żywy i znaczący udział w realnym życiu, wiszą i stoją w tłumie rzeczy-trupy życiowe i atrapy atrapy - jak na jakimś niekończącym się apelu poległych. I to, że niczego nie można dotknąć, a ja mam akurat tak, że znać = dotknąć samemu. I to, właśnie, że muzea są tak naprawdę jedynie zbiorowiskiem przedmiotów, z obcymi sobie nawzajem, na ogół dość obojętnymi wobec tej przestrzeni i wobec siebie nawzajem widzami. I ci widzowie nie mają z sobą o czym rozmawiać, bo nic ich realnie nie łączy. Ani zresztą rozmawiać nie chcą, bo miejsce ich do tego nie skłania - przecież służy do czego innego niż rozmowa: tłum oglądających to jedynie pozór wspólnoty. Itepe, itede

zgłoś |

issa,  

Innymi słowy, dla mnie art, który należy jaskrawie odcinać od pozostałego świata, art, któremu odbiera się możliwość realnego uczestniczenia w życiu i wpływania na rzeczywistość w sposób jak najbardziej wielostronny, zróżnicowany, wieloprzestrzenny, wielopołączeniowy, żywy i bezpośredni, tak że dynamicznie wobec rzeczywistości może się reaktualizować i art, i mogą się reaktualizować ludzie wobec niego - ufff - taki art pozbawiony rzeczywistych wpływów i w zamian namaszczony z jakiegoś konwencjonalnego Znikąd - widzę jedynie jako ognisko martwoty w / na żywym ciele.

zgłoś |

hossa,  

hej iss:) otóż widzę podobnie, i nie rozumiem dlaczego ważniejsze są w muzeum pantofle, niż rozmowa i dotyk. Dlaczego? To się przekłada również na domy, znałam taki , w którym nie pozwolono ściągnąć folii z nowego tapczanu , żeby się nie pobrudził. W tym domu były małe dzieci. To trochę tak, jakby ważniejsze były rzeczy i przedmioty niż ludzie. A przecież poznawanie odbywa się przez dotyk i rozmowę. Heh, no dziwne.

zgłoś |

issa,  

:) Moje gejzery już się grzecznie wyprztykują. Zatem, o reszcie pogadamy w jakimś sprzyjającym kiedy indziej i gdzie indziej. Odezwę się w sprzyjającym czasie na mailu, hoss :) pozdrawiam

zgłoś |

hossa,  

:) heh, na szczęście znam Cię już trochę i wiem, że Twoje gejzery są niewyczerpane, uff, przywróciły mi wiarę w człowieka:) i okay, porozmawiamy w sprzyjającym czasie, iss, teraz też mam tylko tyle czasu ile trwa msza:) pozdrawiam:)

zgłoś |

Wieśniak M,  

Hej hosso:))- Czy ten zapis to zabieg specjalny?- bo dziwnie mi się czyta w ząbek:)))- Masz azdabiał miast ozdabiał:))

zgłoś |

hossa,  

e tam, nie jest specjalny Wieś;d, jak mi się kiedyś uda od pierwszego razu poradzić sobie na trumlu z edycją, i nie tylko tutaj, to ufunduję sobie jakąś nagrodę;d Trochę poprawiłam, dzięki Wieś:)

zgłoś |

hossa,  

a w ogóle to przydałby mi się kierowca i sekretarz, że o księciu nie wspomnę :( o losie, ja chcę na Hawaje:d

zgłoś |

hossa,  

i przydałby mi się informatyk, i gospodyni domowa ;d Hawaje mogą jeszcze chwilę poczekać;d

zgłoś |

hossa,  

Widzę, że nic się nie zmieniło, heh, to ja chrzanię takie muzeum, gdzie nie można spokojnie pobuszować w artach.

zgłoś |

issa,  

[Wiesz, hoss, mnie chodzi chyba jeszcze o coś innego od sztuki pojmowanej jako "muzeum, gdzie można spokojnie pobuszować w artach". Chodzi mi, zdaje się, raczej o to, o czym, między innymi, na przykład, mawiał nieraz Zbigniew Herbert, kiedy zastanawiał się nad tym, jak blisko i w jaki sposób blisko życia bywała, jest i może być sztuka, i z jakimi sensami się te poszczególne konfiguracje życia i sztuki mogą połączyć. Bo jeśli sztuka ma być jedynie bezsilną i pozbawioną możliwości otwartej refleksji - archiwizacją martwej natury z wędzidłem w wydzielonej, zgettoizowanej dla niej przestrzeni, bo jeśli ma być fenomenem "widz z wędzidłem przed martwą naturą z wędzidłem - to ja jestem, i chcę być, zdecydowanie na innej planecie. pozdrawiam].

zgłoś |

issa,  

[p.s. Tak samo jestem na innej planecie, kiedy sztuka miałaby być jedynie wyrzygiwaniem (koniecznie przed publicznością zajętą własnymi ważnymi sprawami) tego wszystkiego, czego już znieść w środku siebie samego nie można. To dla mnie za mało. Zdecydowanie za mało dla realnego sensu.]

zgłoś |

hossa,  

[ dzięki Ci Dobra Kobieto:), czasem miałabym ochotę przekopiować Twój dysk na mój dysk, ale to chyba strasznie drapieżny pomysł. Wydrukowałam sobie Tę Martwą naturę z wędzidłem, ależ barwny język i fantastyczne interesujące historie. Czuję, że o tych szkicach, zerknęłam tylko na nie na razie, i odłożę je do wieczora ( jak wytrzymam) to można paplać i paplać. No ale tutaj nie można, jeżu, no chore to jest, chore i już ]

zgłoś |

issa,  

[:) proszę bardzo, hoss. cieszę się, że Ty i te szkice Herberta się spotkacie: wydaje się, że to może być nie tyle nawet owocne spotkanie, ile spotkanie, z którego może wyrosnąć drzewo owocowe. a i wierzę, że i porozmawiać zdążymy o martwej naturze z wędzidłem kiedyś tam. hm, wiesz, hoss, dźwiedź lubi drapieżniki, więc w innym sprzyjającym kiedy i gdzie indziej możemy ponegocjować w sprawie Świata Dysku ;d co do puenty z tutajniemożna: nie wiem, czy "nie można". z mojego punktu widzenia prawdopodobnie można. pytanie może brzmieć, czy ma się wystarczająco dużo siły na przyjęcie możliwych / prawdopodobnych konsekwencji, skutków wyboru "możnatu". ja osłabłam i czuję się chora, zatruta na tyle, że tu-i-teraz raczej jestem bez sił wystarczających na Możnatu :) okej, snickam teraz, zgodnie z zapowiedzią, porozglądać się, gdzie zostawiłam obietnicę powrotu. w takich miejscach będę jeszcze tak długo, jak długo trzeba, żebym skończyła, co zaczęłam. zatem, do, hoss :)]

zgłoś |

hossa,  

[ Heh, nie wytrzymam i przepiszę ze szkiców słowa, które wpadły mi prawie pierwsze przed oczy : " Wolność, o której napisano tyle traktatów, że stała się pojęciem bladym i abstrakcyjnym, była dla Holendrów czymś tak prostym jak oddychanie, patrzenie,dotykanie przedmiotów. Nie trzeba jej było definiować ani upiększać. Dlatego w ich sztuce nie ma podziału na to co wielkie i małe,ważne i nieistotne, podniosłe i pospolite. Malowali jabłka, portrety kupców bławatnych,cynowe talerze, tulipany, z taką cierpliwą miłością, że gasną przy nich obrazy zaświatów i hałaśliwe opowieści o ziemskich triumfach." Do, iss:) ] [p.s idę patrzeć za jakąś kasą unijną na utworzenie portalu twórczego, gdzie będzie więcej powietrza]

zgłoś |

issa,  

[tak. wybrany cytat jest mi bliski. yhm, ić, ić, tam, gdzie chcesz, hoss, i ja jakoś dziwnie ze spokojem będę ufać, że to droga z sensem wartym sensu. i teraz snickam do Uśmiechu Dźwiedzia z Cheshire :d]

zgłoś |

hossa,  

[ Czytam te szkice iss, wiesz, nieprawdopodobnym estetą był Herbert, sposób w jaki opisuje kolory, kształty, i w jaki sposób opowiada o malarzach i ich twórczości, ale jednocześnie o historii, jej powiązaniu z wydarzeniami jest fascynujący. Łyka się te literki, chociaż wcale łatwe nie są. Szczególarstwo w opisach, wirtuozeria w literkach. A holenderska tulipanomania po raz kolejny uświadomiła mi, siłę namiętności, chęć posiadania, szaleństwo. Heh, zostanie mi z tej historii powiedzenie, wymyślone na własny użytek, jeśli i mnie spróbuje ogarnąć jakieś szaleństwo, ku przestrodze: nie oddam się za cebulkę tulipana;d, i hej iss]

zgłoś |

issa,  

[yhm, yhm. nożesz, hoss, jak ja się raduję, że Ty dostałaś w snujeckie łapy swe tę martwą naturę w wydaniu Herberta :)]

zgłoś |

hossa,  

[ Świetnym był pisarzem, bardzo wnikliwym obserwatorem życia, tej całej komedii, która powtarza się jak jakaś mantra bez względu na czasy historyczne, tylko zmieniają się obiekty pożądania, heh. Idę, dzięki:) ]

zgłoś |

hossa,  

[ no ale z drugiej strony: cóż byłoby warte życie bez namiętności? O losie, znikam już.]

zgłoś |

issa,  

[:) moment, zaraz będzie coś z innej niekończącej się historii - o namiętnościach]

zgłoś |

hossa,  

[ to idę zrobić kawę i wracam,;d]

zgłoś |

issa,  

[z tym, że Ty już akurat znasz ten świat, który chcę połączyć ze snujeckim swiatem :), hoss]

zgłoś |

issa,  

["Ludzkie namiętności stanowią nie lada zagadkę, a dzieci ulegają im w nie mniejszym stopniu niż dorośli. Ci, którymi zawładnęła namiętność, nie potrafią jej wytłumaczyć, a ci, którzy czegoś takiego nigdy nie zaznali, nie potrafią jej pojąć]

zgłoś |

issa,  

[Bywają ludzie, którzy ryzykują życiem, aby zdobyć górski szczyt. Nikt, nawet oni sami, nie umiałby naprawdę wyjaśnić, dlaczego to robią. Inni doprowadzają się do ruiny, aby pozyskać serce określonej osoby, która nie chce o nich słyszeć.]

zgłoś |

issa,  

[Jeszcze inni pędzą do zguby, ponieważ nie potrafią odmówić sobie rozkoszy jedzenia lub picia. Ten i ów wydaje cały swój majątek, aby wygrać w hazardowej grze, albo składa wszystko w ofierze urojeniu, które nigdy nie stanie się rzeczywistością.]

zgłoś |

issa,  

[Nie brak takich, co sądzą, że mogą być szczęśliwi tylko tam, gdzie ich nie ma, i przez całe życie jeżdżą po świecie. A niekiedy ktoś nie zaznaje spokoju dopóty, dopóki nie obejmie władzy. Krótko mówiąc, tyle jest różnych namiętności, ilu jest różnych ludzi. Dla Bastiana Baltazara Buksa były nią książki".]

zgłoś |

issa,  

[cytat - bo w książce to, co tutaj jest w kawałkach, we fragmentach, jest jedną ciągłością - z ksiażki: Michael Ende, Nie kończąca się historia, przeł. S. Błaut]

zgłoś |

hossa,  

tak:) pamiętam Iss, Jest tyle namiętności, ilu jest różnych ludzi Wiesz, wkurzają mnie już te nawiasy, że powiem tak przy okazji. Mówiłam, że to książka bardziej dla dorosłych:) heh.

zgłoś |

hossa,  

iss? Znasz ją na pamięć???

zgłoś |

issa,  

[mnie też wkurzają te nawiasy, ale czego się nie robi dla Ludzkości ;d jeszcze trochę dla niej pocierpię w tych świętych klamerkach na otworki duszy ;d]

zgłoś |

hossa,  

Kto nie zaznał w życiu namiętności, to tak jakby nie żył, tak myślę.

zgłoś |

hossa,  

haha, męczennica iss:d akurat :)

zgłoś |

issa,  

[heh, ano kiedyś znałam tę część baśni na pamięć. ale powoli dochodzę do wniosku, że żadnego "muszenia" pamiętania jakiegoś Wszystkiego na Pamięć w całości. więc tutaj wolałam, dla pewności, zajrzeć do oryginalnej prozy :)]

zgłoś |

issa,  

no dobra, to specjalnie dla hossy bez śladu Ludzkości na chwilę :d

zgłoś |

hossa,  

mój mózg selekcjonuje jakoś tak dziwnie, pożera i odkłada, pożera i odkłada, normalnie mózg chomik, a czasem mózg pies, zakopie w ziemi i nie pamięta gdzie;d

zgłoś |

issa,  

"Kto nie zaznał w życiu namiętności, to tak jakby nie żył, tak myślę". Wiesz, mnie się nieraz wydawało, że między innymi z takiego braku doświadczenia bodaj jednej żarliwej namiętności - mogła brać się jedna namiętność, znajdująca się poza świadomym u tego, kto jej uległ: mianowicie namiętność monstrualnej niewinności, wiesz, tej, o której kiedyś-czasem rozmawiałyśmy

zgłoś |

hossa,  

o dzięki, bo zaczynałam się już powoli dusić w tych klamrach;d

zgłoś |

hossa,  

MyśIałam o tym namiętnie;d . To bardzo drapieżna niewinna namiętność, wczoraj przeglądałam jakieś takie tam moje "świat wiedzy itede" i wpadł mi opis ostatnich ludów na ziemi, które żyją po swojemu.

zgłoś |

hossa,  

Myślałam*

zgłoś |

hossa,  

bo nie ukrywam, że szukałam jakiegoś racjonalnego uzasadnienia:) jak mogło tak się stać, że niewinność potrafiła być katem.

zgłoś |

issa,  

ano, też miewam myśli, że "To bardzo drapieżna niewinna namiętność". P.s. "Myślałam". Ajtam, ajtam, ja myślę, że to żadna przeszłość ;d

zgłoś |

hossa,  

Niesamowity mechanizm. Archimedesowy;d O mam!!!, że wrzasnę :D Już rozumiem:d

zgłoś |

hossa,  

Przetrwały tylko te ludy, które trzymały się z daleka od misji, kurczeż.

zgłoś |

hossa,  

pytanie jest następujące: kto jest bardziej szczęśliwy ?Tacy Pigmeje czy europejczycy. Bo ja się obawiam, że Pigmeje.

zgłoś |

issa,  

o, masz :d dziś w ogóle chyba jakiś moment wyskakiwania z wanny ;d bo i u Wieśniaka euracko jest

zgłoś |

hossa,  

haha, niech sobie Wieś wyskakuje ze swojej wanny, ale ta wanna jest moja;d . Poszłabym na Kulturoznawstwo, kiedyś, hm...ciekawe czy zdążę;)

zgłoś |

issa,  

[dobra, hoss, bo jeszcze trochę, a się dwie baby przekarmią na tej uczcie na amen ;d snickamy stąd do innego dobrego później :)?]

zgłoś |

hossa,  

no idę uż, idę:( hej iss:) do następnego dobrego:)

zgłoś |

issa,  

[yhm. hej, hoss :)]

zgłoś |

Jaro,  

Parytet, jak to parytet - ważny jest.Lubię zachowane parytety, ale nie zachowawcze. Te ostanie kojarzą się z letargiem, uśpieniem i szuraniem specjalnych kapci na muzealnym parkiecie. Mają też przypisany tej fazie bytowania,odrażający zapach straty pomieszanej ze zjełczałym łupieżem, czyli uogólniając kurzem, który spowija jak lepka ciecz rzeczony parytet, bezdusznie oddany bezruchowi. Tak czy siak, robi wrażenie zbyt chudego w uszach,ale może jednak się rozwinie. A któż to wie? Ten kto umie spoglądać, siedząc na tyłku, aż za horyzont ,czyli ma prawidłowo zachowany ,a nie zachowawczy parytet:)

zgłoś |

hossa,  

setnie bawi mnie używanie słów : zachowany parytet. Jaro, no nie mogłam się powstrzymać:) i hej dobrego dnia:)

zgłoś |

Jaro,  

Zachowany , ale nie zachowawczy heh:) Wzajemnie Pozdrawiamy:) Czekamy z Kolą na Twoje odwiedziny:) Specjalnie nie ukrywamy naszych parytetów.:)Dodam,że nie są zbytnio zużyte- ot średni krajowy przebieg:) Poza tym mamy wyjątkowe zdolności regeneracyjne:)

zgłoś |

hossa,  

Zajrzę Jaro w spokojniejszym czasie:) ale uważaj, bo mój przebieg metaboliczny, nie faktyczny ( a powiedziała mi to taka dziwna maszyna w piątek wieczorem) wynosi 28 km;d mogę być niebezpieczna;d

zgłoś |

Jaro,  

tyle to z Kolą jeżdżę na rowerze, ja na ramie:):D A metabolizm , hm to fakt może być problem. Znaczy się zimowy popyt na białko:)

zgłoś |

hossa,  

[ Jaro, co Ty wiesz o rowerach? ;d, zajrzę , naprawdę, ale później do Koli, przeczytałam już jedną część i hej:) ]

zgłoś |

issa,  

["zachęcone apetycznym piratem z plakatu". heh. zachęcone apatycznym piratem z plakatu ;d posłałam korsarza z graffiti na mail; mam nadzieję, że dotarł i że jednak Cię zachowa pirackie plapla przy życiu ;d najlepszego, hoss]

zgłoś |

hossa,  

[ ano dotarł, dotarł i odesłałam go do Ciebie, później wyślę następnego, uwielbiam pirackie plapla;d zaczyna mi się podobać rozmowa w nawiasach, najlepszego iss, w sam raz jest tajemnicza;d ]

zgłoś |

issa,  

[yhm, thx, mam też. no to snickam, zostawiając wyrazy, ten no, wyrazy tego, czego tam sobie życzysz :d]

zgłoś |

hossa,  

[ ;d i dziękuję za życzenia, mam całkiem sporą listę do spełnienia, jeżu, znikam ]

zgłoś |

hossa,  

[ iss, wysłałam następnego, żagle mu furkotały na wietrze, to znaczy nie jemu, tylko temu, na którym płyną i płyną w dal:]

zgłoś |

deRuda,  

Czy można się przysiąść... powiedział Snuj? i klapnął nie czekając na zachętę - trochę brak mu ogłady, wybacz

zgłoś |

hossa,  

heh, deRuda, dzięki, że zajrzałaś, miło widzieć rudą grzywkę, dobrego dnia:)

zgłoś |

issa,  

(hoss, napisałam na priv:)

zgłoś |

hossa,  

idę iss:)

zgłoś |

issa,  

(tym razem ten trumlowy:)

zgłoś |

hossa,  

kurcze, dobrze, że powiedziałaś, że trumlowy, odpisałam :d

zgłoś |

sowa,  

świetnie mi się weszło w ten obraz:) już mi się razs coś takiego już zdarzyło, weszłam w... ale o tym ciiii, bo kustosz nie śpiiii :) świetnie napisane, strasznie świetnie napisane:)

zgłoś |

hossa,  

a dziękuję sowo:) miło mi bardzo, cieszę się, wciąż jednak brakuje mi nowych słówek;d że też nie da się przekopiować słownika do głowy, żeby tak rachu ciachu i już ;d

zgłoś |

sowa,  

za moich czasów to robiło się tak, wkładało pod poduszkę i jak najczęściej na nich (poduszcze słowniku /ew. innym dziele/) przysypiano. no i samo się ładowało do głowy... :))) polecam, sprawdzony sposów, serio :)

zgłoś |

hossa,  

za moich czasów również tak się robiło;d ale różnie bywało z tym kopiuj-wklej ;d po śnie, bo czasem zawiesiła się gdzieś ta wiedza i utknęła pomiędzy poduszką a półkulami;) hej sowo :)

zgłoś |

issa,  

(:d hoss, wysłałam przed chwilą mail do Ciebie z takim właśnie tematem, czyli ":d". mam nadzieję, że go dostałaś, a wnerwia mnie f. potwierdź odbiór - tzn. wnerwia mnie, jeżeli sama ją stosuję, a nie u kogoś, żeby nie było to i tamto ;d)

zgłoś |

hossa,  

( odpisałam;d)

zgłoś |

alt art,  

pacjentka jest egzemplifikacją asymetrycznego zagubienia płci kulturowej..

zgłoś |

hossa,  

aaaaaaachaaaaaaa ( aha) ? hej alt:)

zgłoś |

alt art,  

śliczne aha..

zgłoś |

hossa,  

prawda?

zgłoś |




Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt

Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.


kontakt z redakcją






Zgłoś nadużycie

W pierwszej kolejności proszę rozważyć możliwość zablokowania konkretnego użytkownika za pomocą ikony ,
szczególnie w przypadku subiektywnej oceny sytuacji. Blokada dotyczyć będzie jedynie komentarzy pod własnymi pracami.
Globalne zgłoszenie uwzględniane będzie jedynie w przypadku oczywistego naruszenia regulaminu lub prawa,
o czym będzie decydowała administracja, bez konieczności informowania o swojej decyzji.

Opcja dostępna tylko dla użytkowników zalogowanych. zarejestruj się

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1