Magdalena S., 6 lipca 2010
Na początku były
tylko muchy,
rozciągając zwiotczałe wargi
otwarte lecz nieme
na skórze
Kilka chwil i już
komar cegłą brudną
ściekając kropla po kropli
dobitnie i karminowo
zlizywany
w wciąż świeżej nienawiści
pamięć
zanim, po, wkrótce,
w jedności zastyga,
jak gąbką wchłonięta
dryfują więc włosy
falują w moczu i gnoju
tu rzucone
strząsany popiół
gdzie wczoraj melodyjnie
trzepotały rzęsy
tu ścięte kwiaty
płynąć
ten sen się nie kończy
roztopiona jak w patelni pamięć
ściąga aureole
Magdalena S., 18 czerwca 2010
W rysunku Cię spowiłam
narodziłam, nowego
na samotny świat
w płatku śniegu zachowałam
kochanka nieprawdziwego
Magdalena S., 8 czerwca 2010
W każdym niebiańskim odcieniu błękitu
utożsamia się spokój nierealnej
Kobiety
O pomarańczowych spinkach we włosach
i ustach osnutych krwistą czerwienią
wyśnionych w opętanej przyszłości
Narodzonej gdy wokoło
Świeża zieleń pod stopami bladej
Kobiety
ona wciąż czuje jak
w jej niespokojnym wnętrzu rozpływają się
Wszystkie odcienie szarości
Magdalena S., 19 maja 2010
Popielate liście na stopach
przecież nocą mogłaby uciec
a zatacza krąg wiatru
naokoło chmur
milczeniem błękitu
Popielate liście na stopach
wracają z bezsennością
zielenieją i gasną
zeschnięte ustami w jednej
wąskiej linii
Popielate liście na stopach
i mogłaby uciec
nie spalić ich
Magdalena S., 18 maja 2010
Klucz do rozwiązania
płynie, wzbija się
o gwiazdy trzepocze
o chmury obija
złapany
wiolinowy klucz
ten tylko na niebie
dotyk zboża
dotyk traw,
piasku mokrego
smak, tu ja
sama
kłamstwem
zataczając się
w dotyku
w wiatru bełkocie
jakby blisko
jakby coś przy mnie
tylko trawy źdźbło
i piach
w supły opięte
związane
w kokardy, suche i zmięte
kokardy jak czas i lata matowe
warkocze przeklęte...
nie kończąc i nie zaczynając
wspomnienia czcząc podarte
gdzie dziur
więcej niż ich lat
Magdalena S., 17 maja 2010
Może napiszę ten wiersz gdy wychodząc za próg
wdepnę w stary płaszcz i wypełzną fałdy
spomiędzy nagich ciał
Być może napiszę w nim, że jutro
na swoich miejscach ogrzanych
futra na nowym zwierzęciu z człowieka odżyją
Być może słowa wobec słów
innych obrażone
naplują mi prosto w twarz
Magdalena S., 17 maja 2010
Oczywiste odbicie przyzwalające, zmarszczkom
uderzać o serce, zmącone tylko kijankami
gdy nad stawem wpada kroplami, rozmazuje smugi
na kamykiem kaczki puszczone, srebrzyste fale
ostatnie prawdziwe wejrzenie w głąb myśli,
już nie będzie
Lotosy, dziś dają ukojenie łzą
jutro obnażą jedną, rozmazaną dłońmi twarz
dokładnie jak dla oczu powieka
mgła ciszą osłoni pocałunek,
lub wiatr sinym wodorostem zaplącze krzyk
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
22 listopada 2024
niemiła księdzu ofiarasam53
22 listopada 2024
po szkoleYaro
22 listopada 2024
22.11wiesiek
22 listopada 2024
wierszejeśli tylko
22 listopada 2024
Pod miękkim śniegiemJaga
22 listopada 2024
Liście drzew w czerwonychEva T.
22 listopada 2024
Potrzeba zanikuBelamonte/Senograsta
21 listopada 2024
Drżenia niewidzialnych membranArsis
21 listopada 2024
21.11wiesiek
21 listopada 2024
Światełka listopadaJaga