Sztelak Marcin, 6 lutego 2023
Stojąc przed zamkniętym barem klnę
na czym świat spoczywa. Mową wiązaną,
klasycy zatykają uszy pakułami
do zapychania dziur w kompozycji.
Niefart, a jeszcze wczoraj znalazłem
prawdziwy kamień z napisem kamień,
podrzucił go stwórca albo inny demiurg
o nieokreślonych kompetencjach.
Gardło wysycha na wiór, z deski
na ostatnią drogę, nogi wrastają
w krzywiznę płyt chodnikowych
ułożonych ręką ostatniego brukarza.
Na tej szerokości geograficznej.
Miłośnicy mięsa w cieście mijają mnie
obojętnie, dążąc do swoich świątyń.
Ja nie wznoszę modłów, ściskając
w kieszeni ręce. Dziś nie zamienię
czasu na drobne, tym bardziej
na, tak potrzebne, nektar i ambrozję.
Tymczasem zapach drażni nozdrza,
a apetytu jak na lekarstwo. W końcu
apteka zamknięta na spusty, nie ma
sensu wołać na puszczy.
Świat mi się kurczy do wąskiej drogi
ku domowi. Tam odetchnę, może nawet
pomyślę. Nawet o czymś innym niż zwykle.
sam53, 5 lutego 2023
na początku był zachwyt
poznawanie siebie
fascynacja życiem - ty i ja do śmierci
nie miało znaczenia że światy dotąd równoległe
zbiegają się dopiero w nieskończoności
szczęście mierzyliśmy pulsem serca
piękno grą świateł i cieni
uwolnione zmysły dojrzewały w poezji i muzyce
życie brało się garściami
gdyby jeszcze dłonie śmiały dotykać niczym oczy
albo przynajmniej chciały dorównać ustom
gdybym mógł się zanurzyć w twojej wyobraźni
i w szale pocałunków zgłębiać cię powoli
gdyby to wszystko wydarzyło się wczoraj
nie musiałabyś mnie budzić z tak przyjemnego snu
żeby się kochać
Sztelak Marcin, 5 lutego 2023
Jezus przyjdzie w garniturze
oraz w idealnie wyprasowanej koszuli
ecru. Tylko sandały zepsują obraz
i najprawdopodobniej podobieństwo.
To wieczorem, bo przed południem
piąty jeździec apokalipsy wyszarpnie
zza pazuchy nowy, szczęśliwy świat.
I gdyby nie te przeklęte trąby
można by wstać i iść do gwiazd.
Lub jakimkolwiek innym kierunku, a tak
pozostały tylko rozmowy pod łóżkiem,
leżąc na wznak. Oraz przebrzydły smak
igieł wbijanych w kark.
Oczywiście tylko po to by rozkrzyżować
ręce i spać. Albo, z dużym prawdopodobieństwem,
spaść.
Senograsta, 5 lutego 2023
Osoby nie kochałem w tej chwili, ale tą głębię. „Do niej zapałałem miłością."
Wiem, że u niektórych tzw. związek nie służy zapewnieniu sobie przetrwania,
a raczej możliwości ciągłego upojnego trwania.
Wiem, że i osoby trochę w tym jest. Jej umiejętności, pamięci, celów.
I tylko o tyle kocham osobę. Kocham głównie indywidualność, nie osobę.
Kocham harmonijną całość.
Osoba też jest ważna, bo silna i ułatwiająca wypływ energii życiowej jest tym,
czym być powinna, by zwierzę było wolne, czyli przechodziło w inne zwierzę,
człowieka, anioła, świat, boga..
Zakochuje się w całości (on, ona? - osoby w osobie?, osoba w głębi;
czy ona głębia, w tej głębi?)
Kocham tą osobą swoją, już trochę nową, już trochę bardziej, albo inaczej.
Tą osobę na tle.
sam53, 5 lutego 2023
zapomniana zima przyszła mi do wiersza
w zasypanych śniegiem oszronionych rymach
w wyciszonych słowach których sens rozgrzesza
kiedy mróz za oknem jak trzymał tak trzyma
świat zamarł na chwilę poddając się prozie
ścichły nawet myśli jak zziębnięte ptaki
i chociaż dni dłuższe i to chyba co dzień
śnieg sypie jak sypał na wciąż czyste kartki
wiersze o miłości uciekły do kąta
z wiosennych niestety już się tylko śmieję
teraz miast się kochać przyjdzie nam śnieg sprzątać
stokrotki zakwitną
mam taką nadzieję
Yaro, 4 lutego 2023
na mapie odwiedzam kraj
w którym mieszkam
nie narzekam czekam
tutaj się pracuje i umiera
zaczynasz wszystko od zera
o szóstej
wszystko zaczynasz
do pracy się wybierasz
błąkasz się po zakładzie wśród
emerytów
pracują do ostatnich dni
później umierają zegnają ich rodziny
płaczem i kwiatami okryta trumna
los człowieczy kończy się po płytą granitową
ostatni żywiciel idzie na ćwiczenia
kraju bronić przed narzędziami
sierpa i młota
kiedyś będzie dobrze
pięknie się uśmiechaj
nie narzekaj inni mają gorzej
jest dobrze zimno na dworze
będzie ciepło wiosną
gdy listonosz z rachunkami
dopisze jedno zero
(goń frajera)
Sztelak Marcin, 4 lutego 2023
Budzą mnie tysiące spadających liści,
zamglonym oddechem zasnuwam okna
zapisując na nich infantylne wiersze.
Na szczęście do rana znikną,
spłyną wraz z bladym słońcem
przepowiadającym szare deszcze.
Na dni czterdzieści, mimo to nie zbuduję
arki zbyt zajęty nocnym łączeniem
słów w siebie niepewne wersy.
Ostatecznie nagie szkielety drzew
zastygną ścięte pierwszym śniegiem,
a ten przejaskrawi i wyostrzy wszystkie
skłębione myśli.
samoA, 4 lutego 2023
Ruchem nieskrępowanej myśli
zeszły się słowa w zdanie
i rzeka wylała swoją treść
powodzie gorsze czy susze
gdy literatura piękna
a język brzydki
po podniebieniu szoruje zażarcie
tylko wieprzowe jedzą wszystko
jako że brakuje im migdałków
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
14 października 2024
OgromBelamonte/Senograsta
13 października 2024
Jesień zaczyna się wierszemsam53
13 października 2024
W deszczu spadających ptakówArsis
13 października 2024
Lustrovioletta
13 października 2024
samotnyYaro
13 października 2024
patrząc w gwiazdysam53
13 października 2024
1310wiesiek
13 października 2024
Uczucie kosmiczne (wola kosmiczna)Belamonte/Senograsta
13 października 2024
październikowa miłośćsam53
12 października 2024
Bytowania (dżonsonek)Belamonte/Senograsta